Witam wszystkie zamotane mamy Mam nadzieję, że doradzicie mi co zrobić w mojej sytuacji.

Od początku - jeszcze przed porodem pomyślałam, że chcę moją córeczkę nosić w chuście. Kiedy mała miała miesiąc, spotkałam się z instruktorką, która pokazała mi jak wiązać kangurka i kieszonkę. W tym czasie miałam dwie chusty: budżetową zaffiro, którą dostałam i didymos lisca, którą pożyczyła mi na kilka miesięcy koleżanka (do oddania przed jej drugim porodem). Oczywiście były drobne trudności na początku, ale po kilku dniach było już ok, upodobałyśmy sobie kangurka i rewelacyjnie wiązało się go wspomnianym didymosem. Planowałam zakup takiej chusty jak już będę musiała tamtą oddać.

Nosiłyśmy się tak mniej więcej przez miesiąc, głównie po domu. Później mieliśmy remont i przeprowadzkę, mała często była pod opieką mojej mamy, myśmy mieli milion rzeczy na głowie i niestety zaniedbałam noszenie w chuście. W międzyczasie musiałam oddać didymosa koleżance. Próbowałam kilka razy podchodzić jeszcze do wiązania, ale tym moim tanim nieszczęściem się tylko frustrowałam, bo nijak nie szło tego dociągnąć, a moje dziecię też zaczęło się niecierpliwić przy wiązaniu, więc odpuściłam.

Teraz moja córka ma 5 miesięcy czyli praktycznie przez 3 miesiące nie była noszona w chuście, a ja obudziłam się, że jednak w tej chuście, to bym chciała ją znów nosić, bo było fajnie i w ogóle. Do tego niedługo wiosna, nabieramy powoli ochoty na długie spacery i wycieczki, a wiadomo, że łatwiej z chustą niż kilkunastokilowym wózkowym klamotem. Więc od kilku dni walczę z tym moim prześcieradłem i niestety nic. Pomijam już kwestię jakości tej chusty - gdybym miała pewność, że lepsza rozwiąże nasze problemy, to bym w nią zainwestowała tę parę stówek. Ale póki co moja córa nie pozwala mi nawet dojść do etapu dociągania. Ledwie zacznę wkładać ją w chustę, tylko poczuje, że jej ruchy są w jakikolwiek sposób ograniczone i jest zdecydowany protest. Macha rękami i zaczyna przechylać się na boki, prostuje się i pupa momentalnie wypada z podwinięcia. Próbuję jej to uniemożliwić - płacze. Nie wydaje mi się, by lepsza chusta rozwiązała ten problem.

Wiem, że dałam ciała pozwalając jej odzwyczaić się od chusty. Widzę też, że 5 miesięcy to fatalny wiek na ponowną naukę. Pytanie, czy jest dla nas jeszcze jakaś nadzieja? Co powinnam robić, by dać nam szansę na chwile w chuście, z których będziemy się obie cieszyć?