Dzień dobry
Mamy mały problem....
Moja Emilka ma prawie 4 miesiące. Jak była malutka, motałam ją i zasypiała. Później motałam, ale zawsze jak tylko chowałam główkę żeby podtrzymać, zaczynał się pisk. No to pomyślałam, że nie lubi mieć chowanej główki i zaczekałam aż będzie ją sama trzymać.
No to królewna teraz trzyma główkę. Motałam ją już kilkukrotnie, w końcu nauczyłam się dobrze dociągać chustę żeby mocniej otulić.... No i po 10-max 15 minutach noszenia zaczyna się taki wrzask, że słyszą ją chyba w promieniu kilometra. Nie jest jej za gorąco, siedzi ładnie, nie wygląda żeby coś ją uwierało (nie odciska jej się materiał na skórze, a ja staram się go rozkładać dość równomiernie). Zawsze motam po jedzeniu i jak jest wyspana. Zawsze motam na podwójny X (jakoś inne do mnie nie przemawiają...). Zastanawiam się, jaka może być jeszcze przyczyna tych wrzasków?
Mała wygląda na zadowoloną przez te pierwsze minuty. A potem zjada kawałek chusty obok twarzy (a zjada poza tym wszystko łącznie ze swoimi koszulkami) i zaczyna się napinanie i wrzask. Wrzask którego nie da się później niczym uspokoić przez kilkanaście kolejnych minut poza chustą.
Mam chustę azimi - chciałam przyoszczędzić na początek a nie stać mnie na chusty za 300zł. Czy to może być wina samej chusty?
Błagam o jakieś porady bo nie mam już pomysłu co jest z nami nie tak... Marzyłam o chustonoszeniu a tu taki klops