Nie mówiłąm nic o klapsach podczas odpieluchowywania! Absolutnie nie!

Nie chce także wchodzić w jakiekolwiek konkretne sytuacje ale poprowadzić teoretyczną dyskusję na ten temat ponieważ w każdej sytacji ile jest ludzi i dzieci tyle opinii jak właściwie się zachować.

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale karami cielesnymi oprócz popularnych klapsów jest także stanie w kącie, przysiady czy siedzenie przez określoną przez rodzica ilość czasu na krzesełku by przemyśleć swoje zachowanie. Według słownika przemoc to zmuszanie osoby silniejszej by słąbsza czyniła to co ona chce, w tym momecie każda próba przymusu do czegokolwiek byłaby krzywdzeniem dziecka co jest wierutną bzdurą choćby przez zmuszenie dziecka do uspokojenia się by nie zrobiło sobie lub innym krzywdy. Kary cielesne to NIE jest maltretowanie dziecka, któremu jestem absolutnie oczywiście przeciwna.

Pragnę wam przypomnieć, że rzeczy, które uważacie za ok jak holding mogłyby być nie do pomyślenia np w krajach Skandynawskich gzie sposobem na przeczekanie histerii dziecka jest jego ignorowanie. Dobrze jeśli dziecko ma na celu zwrócenie na siebie uwagi bo jak jest innaczej to biada rodzicowi w Norwegii czy Szwecji.

Każdy ma swój status i miejsce w rodzinie. Jak pewnie wiecie dziecko ma inny status niż mąż a prezydent ma inny status niż zwykły obywatel. Jak jest człowiek który atakuje innego to policjant używa fizycznych środków by go powstrzymać ponieważ przestępca ma inny status niż policjant. A jeśli ktoś nie jest przestępcą tylko obywatelem i Policjant go spałuje to jest problem i policjant idzie do sądu za narusznie wolności osobistej owego człowieka. Szacunek do męża objawia się innaczej niż szacunek do dziecka. Mówię dziecku, że musi iść do kąta bo było niegrzeczne ale mężowi tego nie mówię jak nie pozmywa naczyń mimo, ze miał bo ma inny status niż dziecko. Mam nadzieję ze rozumiecie, ze dziecko to nie mąż i mąż to nie dziecko a jakiekolwiek kary nie mają nic wspólnego z okazywaniem szacunku.

kornflejko, rozumiem co masz na myśli. Cieszę się, ze nie musisz się zaganiać ale często jednak trzeba włożyć w to znacznie więcej pracy niż niektórzy są w stanie znieść. Psychicznie lub fizycznie. Sądzę, ze ułatwianie sobie czasem życia np poprzez karmienie dziecka czymś brudzącym zamiast dawania mu do jedzenia samemu jest jak najbardziej ok.

Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.

PS: Zdaję sobie sprawę, że rozmowa jest jednostronna. Ja nie boję się takich rozmów. Chciałabym znać wasze zdanie. Nie uważam się za osobę nieomylną, dyskusje pomagają mi wyrabiać sobie właściwe zdanie na temat wielu spraw i na to mam nadzieję tutaj, ponieważ często pewne rzeczy są powtarzane jak mantra i niekoniecznie skonfrontowane z innym, np moim punktem widzenia.