U nas Pomelo i Mamoko to prawdziwe hity.
Przy??czam si? za to do narzeka? na "Co wypanda..." oraz "Siri i brudaska".
Seria o Maksie jest IMO do przyj?cia, ale z pewnymi zastrze?eniami (ale nie mam i nie czyta?am tych uchodz?cych za "najgorsze" - o nocniku, smoczku). Pana Pierdzio?k? mamy, ale opuszczam wierszyk o dziecku-mordercy (tak tak, jest tam i taki).
Dla mnie zaskakuj?cym kitem jest popularna seria o Basi. Nudzi mnie niemo?ebnie - dr?twe sceny opisane s? z m?cz?c? skrupulatno?ci?. Ilustracje fajne, ale ten j?zyk jest dalece nieudolny.
Witek 2012
Ilustracje to rzeczywiście kwestia gustu chociaż jak dla mnie nie ma problemu z rysowaniem gołych dzieci. Jest sztuka i posążki z nagimi dorosłymi, dlaczego dzieci są jakieś inne? Szczególnie, ze dzieci nie mają poczucia wstydu do pewnego wieku i to, ze widać majtki czasem jest normalne. Raczej te pruderyjne pozy niektórych dziewczynek w książeczkach mnie wkurzają. Że wręcz trzeba czekać aż chłopiec w spodniach nas uratuje bo dziewczynka w spódniczce jest taka bezradna i w ogóle. W jeszcze starszych książkach, kiedy było modne noszenie mega króciutkich spódniczek przez dziewczynki, majtki i galotki były wszędobylskie(popatrzcie na stare zdjecia i dziewczynki an trzepaku. W spódnicach). Tyle, ze tu autor rysuje o wiele realistyczniej. Myślę, że już większy problem jest odnośnie tych "nierealistycznych standardów piękna" jeśli chodzi o martynkowe postacie. Bo rzeczywiście to takie dzieci wersja PinUp czy właśnie lolitki
Żeby nie było... też uważam, ze ilustrator przegina z tymi majtkami.
PS: Z tego co wiem to jest też książeczka francuska. Francuzi mają/mięli jakiegoś fioła co na punkcie dziecięcych/ dziewczęcych majteczek. Oglądałam starszy SERIAL. Dziewczynka na początku każdego odcinka w króciutkiej spódniczce przerzucała nogi przez barierkę poręczy i z piękne odsłoniętymi majteczkami na dziecięcej pupie(krocze też odsłonięte), na brzuchu zjeżdżała po poręczy schodów na dół. Byłam zdruzgotana. Od tamtego momentu jeśli tylko widzę, ze coś jest francuskie to wpierw dokładnie przeglądam/ oglądam w celu weryfikacji treści. Familijny serial... do dziś nie mogę w to uwierzyć...
Są zbiory tych duzych, ale jedna jest inna. Natala niedawno szczegółowo opisywała: http://www.chusty.info/forum/showthread.php?p=3224498
2009 2012
a może "konik" niekoniecznie jest konikiem? my nazywamy czasem postacie jak na ściądze na okładce, czasem "chłopiec"; i bardzo lubimy
F będzie miał 2 lata za 1,5 miesiąca, a mamoko "czytamy" już jakieś pół roku... czereśniową kupiłam jedną i jeszcze nie mam porównania - jakoś mnie te obrazki nie zachwyciły i jeszcze F jej nie widział...
mieliśmy już wszystkie mamoko i w sumie tylko 3000 mi nie podeszło, Kubie też średnio, oddał do biblioteki bez żalu (wyjątkowo).
Czereśniowa noc jak dla mnie za uboga za to jesień cudna, IMO najlepsza.
Jakub -16 września 2013 Antonina- 16 marca 2018
Mnie też nie do końca odpowiada stylistyka Czereśniowej i zdecydowanie wolę serię Mamoko - bo jest zrobiona z jajem. Ale Młoda, ku mojemu zdumieniu, jeszcze przed pierwszymi urodzinami Czereśniową pokochała miłością wielką (inna sprawa, że "Jesień", którą poleca Kudlata, a pożyczone "Lato" podchodzi nam mniej) i ewidentnie odpowiada jej tak realistyczny sposób odwzorowania świata - po pierwszym jesiennym spacerze cały czas pokazywała w książce na liście, które wcześniej zupełnie ignorowała, a szukanie na każdej stronie kotów to już stały punkt programu. Mamoko ogląda coraz chętniej, ale to jest dla niej abstrakcja. W Czereśniowej ewidentnie koncentruje się na fragmentach, które zna z życia. Pewnie przy starszych dzieciach to zupełnie już nie ma znaczenia
Faktycznie w "Nocy" mniej się dzieje, tzn. strony jakieś takie pustawe się wydają, zwłaszcza w kontraście z "Jesienią" (mamy te 2 póki co). Mimo wszystko bardzo mi się ta część podoba, taka klimatyczna jest
U nas z kolei Noc ciagle ogladane inne Czeresniowe mniej za to Mamoko zupelnie olane
[*] i
Ignaś 07.04.2008 Staś 07.05.2013
Pisze z telefonu wiec czasami brakuje mi polskich liter
Jeśli chodzi o kit jakościowy pod względem użytych materiałów, to dla mnie było Naciśnij mnie Tuleta z Babaryby.
Jak na książkę, którą trzeba było macać, pukać, miziać (świetna zabawa zresztą) papier był fatalnie dobrany, kredowany makabrycznie, miękki i wiotki, natychmiast powstawały zagniotły, ślady, kiepsko się przewracały strony. Pod tym względem porażka. Powinna być kartonowa. Albo tak pancerna jak Muk.
Jeśli chodzi o Mamoko vs. Czereśniowa, to po prostu dwie religie są My jesteśmy mamokofilami.
Marta, mama Stasia - 2007 i Józina - 2010
Stasiek poleca
Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia nie obleka tego w słowa. Julian Tuwim
A u nas mamoko nie chwyciło, ale "mam oko na litery" bardzo. I właśnie do opowiadania historii, nie wyszukiwania wyrazów. Pierwotna funkcja szybko się znudziła. Ale reszta jaka ciekawa
Nie tak.
Nie teraz.
Nie w ten sposób.
Pojawia się zbyt wcześnie i zbyt nieoczekiwanie.
To, co nieuchronne
Jest potwornie przedwczesne.
Powinno przyjść dopiero później.
Jutro. Za rok. Za sto lat.
[Gerhard Zwerenz]
kit jakościowy to zdecydowanie "księga dźwięków”. ale u nas to był jednocześnie mega hit pod względem zawartości.
od niej zaczęła się miłość mojego dziecka do książek, miał wtedy 9 msc.
Są dwie grupy matek: te, które mają kryzysy i te, które się do nich nie przyznają
ja nie wiem czy to jakas licencja jest na taki format czy co, ale angielskie wydanie (przez przypadek naszlismy kiedys w sklepie z ZOO w Battersea Park ) jest identyczne - ten sam format, ta sama grubosc, ta sama sklonnosc do rozklejania - widac bylo po egzemplarzu przeznaczonym do ogladania.
natala mama Franka (29.11.2007), Wojtka (06.08.2010) i Szymka (07.07.2016). doradca po kursie podstawowym DieTrageschule®
Never try to help someone unless they are ready to be helped Jeff Foster
nasza Księga dzwięków rozsypała się po kilku dniach niezbyt intensywnego używania i teraz siedzi w małym segregatorze
ciężko jest przewracac kartki, ale teraz jest częściej oglądana niż jak Staś był mały
[*] i
Ignaś 07.04.2008 Staś 07.05.2013
Pisze z telefonu wiec czasami brakuje mi polskich liter
Binta i reszta, a zwłaszcza Lalo były przez Kubę miętolone nonstop między jego 8 a 14 miesiącem życia i mają się całkiem nieźle, natomiast naciśnij mnie straciło róg już przy jednym z pierwszych użyć.... Ale też myślę, że wszystkie te książki powinny być całokartonowe. Babo i spółka powinny mieć też zaokrąglone rogi, to powinien być standard dla tego przedziału wiekowego.
Jakub -16 września 2013 Antonina- 16 marca 2018