Błąkały mi się po głowie te konopie.. Na len przestałam chorować, od kiedy pomacałam w sklepie z chustami w Wawie, ale konopii byłam bardzo ciekawa! No i masz ci los, przeważył wzór - zobaczyłam, i jak przeczytałam skład, przepadłam. Sprzedałam 3 chusty, żeby ją mieć
Z istotnych info:
50% konopie, 50% bawełna
gramatura 270
i nietypowa szerokość, bo 65 cm.
Najwęższa natka, jaką znam, to Grecja, moja ma 60 cm. Standardowe natki mają zazwyczaj 70 cm.
I obfita fotorelacja, nie mogłam się powstrzymać
jeszcze przed praniem, zagniecenia od chusty złożonej w kartonie
oraz prawa i lewa (jesienno-złota) strona
i coś, co mnie zaskoczyło u Nati, odmienne krawędzie, jak u Yaro! Jedna czarna, druga ma wywinięty lewy-złoty brzeg
Po rozpakowaniu, dotarło do mnie w całej okazałości znaczenie słów: "łamać chustę" Była sztywna jak deska, i nie wyobrażam sobie jej zamotać tak od razu, taka świeżo fabryczna bardziej przypominała w grubości i sztywności brezent lub grubą tkaninę plecakową, taką z których robi się torby turystyczne, choć od początku była obłędnie gładka i aksamitnie miła w dotyku z czarnej strony..
Jest mocna, jest co trzymać w ręku, ale nie jest to toporny grubas, to jest po prostu porządna chusta. Po pierwszym ręcznym praniu i prasowaniu już robi się pomału giętka i pracująca, ma charakterystyczne konopne włókienka, jakby takie gdzieniegdzie białe włoski wystają. Nie jest to "meszek", jak z wełnianymi chustami, tylko drobne czasem włoski, coś jak kłaki od kota tylko w mikroskali i rzadko, co jakiś czas..
Jestem bardzo zadowolona, jest taka "moja".. I wzór, i kolory, i grubość! Teraz tylko mam dylemat, do jakiej długości ją ciąć, bo kupiłam 5,2. Chyba skrócę do równych 4 metrów, bo z czterech zrobię nawet kieszonkę, a 4,6 to za długo dla mnie. A może 3,2 i 2 metry sprzedać? No nie wiem..
Na razie siedzę i się gapię na nią ..