trzecie dziecko noszę, ale pierwsze, które ma tak silną potrzebę gryzienia :/
mam malinki na plecach, ślady zębów, bluzeczki mi tak szarpie zębami, że lada chwila będą dziury nosiłam łańcuszek, trzeba było zdjąć, bo szarpie i zerwie w końcu
teraz próbuję drewnianych korali, w nadziei że mnie nimi nie udusi
macie jakieś inne sposoby? próbować przywiązywać jakoś grzechotkę? tylko gdzie i jak? na zacisk-żabkę chyba odepnie (w domu nie problem, ale na spacerze gorzej, bo takiej z ziemi już jej nie dam do pyszczka)
tracę ochotę na wrzucanie małej na plecy, bo nic fajnego być ciągle gryzioną, gdzie jedyną reakcją jest "Nie gryź mnie", bo nawet nie ma jak zareagować ręcznie (tzn. odsunąć małą itd.)