Mamy mały problem, syn nie lubi być u mnie wiązany, wytrzymuje maksymalnie pół godziny potem się wierci i denerwuje. Moje spacery kończą się na tym, że wyciągam kluska z chusty i niosę na rękach. Jak się przytuli to jest już spokój. Myślę, że ten problem jest tylko u mnie, bo u taty mały jest spokojny. Czy to minie? Może ja coś źle robię? Chociaż wydaje mi się, że wiązanie w końcu mi wychodzi. A może pozycja mu nie odpowiada? Nosimy się z przodu, jestem w trakcie nauki wiązania plecaka.