dziewczyny,
dziś mnie coś wezwało, żeby wysuszyć pranie na zewnątrz.
wywieszałam pieluchy w czapce, w ręce zimno.
nie dawałam wiary w to, że niedoprane plamy znikną.
no i czary mary. kocham wiosnę, kocham lato a teraz przeproszę się zimą, bo okazuje się, że zimowe słońce też czyni cuda. zdjęłam bielusieńkie pieluszki skacząc z radości, że nie muszę się patrzeć na plamy do wiosny.
popełniam tego posta dla takich jak ja z dzisiejszego poranka - sfrustrowanych plamami w kryzysie pieluchowym, że ulubione kieszonki, profoldy i formowanki nie przypominają nic higienicznego
koniec z tym.
vivat słońce!