hej, hej
Z pewnością opisywane przez Was książeczki i nowości wydawnicze są wartościowe i bardzo ciekawe, ale nie oszukujmy się, jak wszystko, wymagają większych lub mniejszych nakładów finansowych. I tak sobie myślę- mam 2,5 latka- często bywa tak, że książeczkę czytamy tylko 1-2 razy; 1 książeczkę czytamy w jeden wieczór, koszt jednej książeczki to X, czytamy codziennie= właśnie zbankrutowałam
a tak na poważnie- wiem- książeczkami można się wymieniać, pożyczać, kupować używane, odsprzedawać....ale.....
Czy Wasze dzieci - te młodsze- mają karty biblioteczne?
My mamy - od 1,5 msc.- chodzimy do osiedlowej biblioteki. Młoda ma swoją kartę, pani ją już zna, mała sama wybiera książeczki, decyduje co bierzemy, podaje je pani, prosi, przeprasza, oddaje po przeczytaniu.
A co mnie najbardziej zdziwiło- CO NAJWAŻNIEJSZE- okazało się, że nasza biblioteka jest naprawdę nieźle zaopatrzona!!- ktoś naprawdę z głową na karku dobiera książeczki.
Można w niej znaleźć nowe pozycje, MĄDRE, na określone tematy, które chcesz przerobić z dzieckiem (np. nowy braciszek, siostrzyczka), baaaa nawet jest osobna półka, jak to się pani wyraziła "bajek psychologicznych", oooo znalazłam np. "osławione" na bazarkach na tym forum- włosy mamy (chciałam dla siebie przeczytać, myślałam, ze muszę kupić, nie wiedziałam, że 2 bloki dalej jest; przeczytałam SOBIE, i miałam rację, IMO bajka dla mnie, nie - dziecka).
Pozytywnie nastraja mnie to, że (nie wierzyłam w to) dostęp do wartościowych książek mogą mieć również te ciut mniej zamożne dzieci. Wystarczą chęci rodzica i .....mądry kierownik osiedlowej biblioteki
A jak jest u was próbowałyście z takimi maluchami z biblioteki korzystać?
Jak zaopatrzone są wasze biblioteki?