Och, serce mi rośnie
Wiecie, zawodowo codziennie pracuję z młodymi mamami. I serce mi rośnie, gdy którąś namówię na chustowanie.
Mam sąsiadkę. Spotkałam ją w czerwcu na placu zabaw z noworodkiem w wisiadle jakimś. Pokręciłam nosem, bo ja z tych co nie umieją się kryć gdy widzą coś naprawdę złego. Wytłumaczyłam dlaczego jest niedobre, usłyszałam że producent zaleca te nosidło już od 3 kg... no cóż, trudno mi dyskutować z producentem, co ma milionpińcet certyfikatów na pudełku. Oczywiście powiedziałam o chustach, że mogę jej pożyczyć na spróbowanie, niespecjalnie była zainteresowana a ja poczułam się jak naganiacz.... więc nie drążyłam sprawy. A dziś widzę co? Pięknie zamotaną i dociągniętą sąsiadkę na spacerze. Cuuuuudoooo
Druga mama, to moja pacjentka z niepełnosprawnym maluchem. Dzięki Mart (dziekuję Ci strasznie!!!!), która do niej poszła, nosi swoją kruszynę w profesjonalnym kangurze, a ja spotykam ją w mieście i słyszę, jak jest cudnie
Serce roooośniiieeeee