To mały update, bo się u nas trochę podziało... ^^
Ok. miesiąc temu z dnia na dzień, N. odrzuciła wszelkie nocniki i uparła się, że wszędzie chce na dużą toaletę. W domu, u dziadków, w domowym żłobku, w sklepie... Czasem to oczywiście nie problem, a czasem jednak gimnastyka. :]
Szczególnie jak jeszcze jej się uwidzi, że ona sama się utrzyma, a żadnego zmniejszenia nie ma. Tak ma do dziś, choć przeprosiła się z nocnikiem u dziadków.
Zaczęła też być o wiele bardziej komunikatywna i teraz woła zdecydowanie "przed". Wpadki więc są teraz sporadyczne, ale czasem są - nie ukrywam.
Prosi o pieluszkę nadal, więc zakładamy. Czasem prosi o treningowe, to zakładamy... Dziś poprosiła sama rano o majtki. Ile w nich przetrwała dowiem się za 2h jak ją odbiorę. =)
Natomiast era biegania w samych spodniach za nami przez to. Bo coś właśnie lubi teraz mieć. Jak chce być "dorosła" to właśnie majtki.
Natomiast o spodnie nie prosi. Sama musi znaleźć, sama wybrać, sama ubrać. Oj trwaaaa to... Ale radzi sobie. I z każdym dniem coraz lepiej. =)
W każdym razie, jak ludzie mówią o "gotowości", to bym powiedziała, że u nas to właśnie to.
Ale za nic w świecie bym nie oddała naszej przygody z EC* by na ten moment czekać i liczyć, że będzie OK.
Bo teraz jest dla nas bezboleśnie. My nic praktycznie nie musimy, jako rodzice, robić, poza małą pomocą w znalezieniu odpowiednich drzwi czy lekkim przytrzymaniu jej tu i tam.
* Przygoy z EC, czyli m.in: wszystkie "uratowane"/nie użyte pieluchy (wielo czy jedno); wszystkie przebrania, które nas dzięki temu ominęły (szczególnie kup, bo tego praktycznie nie doświadczyliśmy i nie narzekam!); no i samej komunikacji - otwartej i szanującej jej potrzeby i wybory. =)
Od marca prawdopodobnie powtórka z rozrywki.

Myślę, że będzie łatwiej, bo oczywiście więcej wiemy - ale też więcej mamy różnych ubraniowych gadżetów, które w EC pomagają, a które N. dostawała z opóźnieniem zwykle.