Nasza ogólnie bardzo mało płacze (taki typ). Więc jak już płacze to wiadomo, że coś jest faktycznie nie tak.
W pierwszych trzech miesiącach życia zdarzały jej się dni lub nawet tygodnie, gdzie przy wysadzaniu wieczorem potrafiła w kilkanaście sekund z ciszy przejść w wycie jakbyśmy ją ze skóry obdzierali ( ). i podobnie jak u Ciebie, po fakcie nagle cisza/ulga i pełnia szczęścia, więc wiadomo, że toto.
Co robiliśmy? Ja wysadzałam przez ok 1min. Zwykle nad umywalką, bo szum wiatraka w łazience ją trochę uspokajał. Jeżeli nic przez tą 1min nie robiła to zależnie od tego jak mocno płakała albo wysadzałam przez kolejną minutę lub mąż ją zabierał na ręce na krótki spacer i kołysanie po domu, by się uspokoiła. Jak się uspokoiła to kolejna próba. W najgorszych dniach tak trzeba było i ze 20min się gimnastykować.
Więc, choć chciałabym poznać na to sposób i jakoś takiej kruszynie pomóc to ostatecznie pogodziłam się z myślą, że to niedojrzałość jej traktu trawiennego. I u nas tak jak mówią, po trzech miesiącach odeszło jak ręką odjął.
Teraz czaaaasem się zdarza w nocy, że jak się obudzi jednak przy wysadzaniu (bo kopie mnie na śpiocha, jak chce...) to nagle zaczyna płakać. Ale to raczej z wybudzenia. Szybko załatwiamy sprawę, parę sekund kołysania, minuta cycania i śpi znów jak aniołek.
Nie wiem czy pomogłam...
Zaufaj intuicji!
Zależy od pory dnia. Tak do 15:00 to co 1-2h aktualnie (prawie 5 m-cy ma); po 15:00, a szczególnie po 18:00 to i co 10min bywa czasem, czasem 30-40-60min.
I to dlatego, że w dzień i zwykle poczekać potrafi spokojnie i potrzeby mniejsze. A wieczorem to co chwile jej się coś chce + z tym czekaniem (i sygnalizowaniem zresztą też) gorzej.
Ale podobnie jest z jedzeniem - w dzień co 3h średnio chce, a wieczorami na mnie wisi. =)
Jak była mniejsza (pierwsze dwa miesiące szczególnie) to i co 20-30min bywało. Każdorazowo tak na 20-30sek jak się nie wierci.
Ale jak tak ktoś wysadza przed/po drzemce, przed/po karmieniu, przed/po kąpieli i spacerze etc, to i tak wychodzi często. ;]
U nas zostało przed/po wyjściu z domu i przed/po karmieniu. Reszta tylko jak sygnalizuje.
-----
I jeszcze wam powiem o trasie z PL do DK. --- Było bardzo podobnie jak w drugą stronę. Najpierw 8h snu, potem krótkie przerwy co 2h. Ostatnie 30min przepłakała... Serce mówiło, by się zatrzymać i wysadzić ją... ale no już tak bliskoooo było do domu. Więc się nie zatrzymaliśmy i w domu była do przebrania cała. ;]
Więc no... nauczka na przyszłość. ;]
Za to od powrotu robi parę razy dziennie pieniste kupki. Nie wiem czy to tak po tej podróży czy dlatego, że ma lekki katarek, czy może ząbki się przebijają... No nic, obserwujemy.
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
Monika ja za to do ok. 15 wysadzam częściej co 20-30 minut plus przed/po jedzeniu itd. popoludniami mała mniej siusia
a co do płaczu to moja córka ma tak czsem, że tak bardzo jej się chce, że zaczyna płakać przy wysadzaniu i po chwili uwalnia strumień. z obserwacji to u nas wyglada tak, że może zrobimy jakiś ruch, że się wystraszy i wstrzyma mocz i zaczyna płakać, po chwili zaczyna dalej siusiac. gdy ja w tym momencie brałam, by sie uspokoiła, załatwiała się poza toaletę
Mamy córki w podobnym wieku To tak tytułem wstępu
Ja niestety dopiero teraz wpadłam w wir pieluchowania wielorazowego i wysadzania. Wcześniej nie miałam odpowiedniej motywacji i chęci, ale im więcej czytam na ten teamt tym bardziej wiem że to coś dla nas Alicja w lutym kończy 6 miesięcy, widzę kiedy będzie kupa, często leży z gołą pupą więc siku też potrafię wyłapać, sama pukam się w głowę że nadal pakuję ją w pampersy zamiast wykorzystać to że tak fajnie mi córka komunikuje potrzeby. Fajny post! Daj znać co u Was, jak w tym wieku wygląda wysadzanie? Sadzasz na nocnik? Nadal wiaderko? Jak wiaderko to jak trzymasz (moja córka trochę waży i nie wiem jak się za to zabrać zeby było wygodnie)??
W tym tygodniu N. skończyła 6 miesięcy. Ale ten czas leci!
Od ostatniego wpisu 100% kupek wylądowała w wiaderku, nocniku lub toalecie. Natomiast z siku bywa różnie - zwykle 80-90% dziennie złapana. Wpadki zwykle są wieczorem, kiedy w 30min czasem przyjdzie nam przebrać ją i 3 razy.
Jednak, przy każdej zmianie mokrej pieluszki wysadzamy i zwykle N. robi więcej do nocnika. Więc osobom które chciałyby zacząć lub praktykują EC polecam próby wysadzania przy przebieraniu. =)
Za to w nocy czuję się ostatnio jakbym grała w ruletkę.
Mamy noce 100% suche - N. przesypia je całe, nie ma karmienia w nocy i siusiu przed i po przebudzeniu.
Mamy noce 100% EC trafione - N. wierci się, co mnie budzi i na śpiocha się wysadzamy, czasem karmimy i dalej lulu.
No i mamy noce 100% mokre - N. nawet palcem nie kiwnie, a pieluszka tetrowa lub majtki nagle mokre. Jak się budzę by zerknąć na nią sennym okiem to przebieram ją na śpiocha. Nie wysadzam... Czemu? NIe wiem. Nie chce mi się chyba głównie, choć tłumacze sobie, że bym ją wybudziła niepotrzebnie. ;]
Wiaderko nadal w użyciu w nocy. Jest bardziej poręczne i mniej awaryjne w moich sennych rękach + mieści się idealnie na półce za naszym łóżkiem.
N. posadzona siedzi bardzo stabilie, więc przy wysadzaniu raczej już chodzi tylko o to by ją podtrzymać, by nie "wpadła".
Wysadzanie na wiaderku wygląda tak (zjęcie zrobione jak N. miałą 2,5 m-ca) - ale nadal dziala tak samo, choć dziecko większe więc łatwiej.
Natomiast w ciągu dnia w użyciu jest wyjmowana część nocnika z IKEA. Pozycja małej jak na tym zdjęciu z bornready.uk :
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
W zeszłym tygodniu N. skończyła 7 miesięcy. W zeszły weekend wykombinowała jak na czworakach poruszać się do przodu. Kilka dni temu przebiły się też pierwsze dwie dolne jedynki.
Te rzeczy miały wpływ na naszą przygodę z EC w małym stopniu. Ot, zajęta kombinowaniem na kolanach i gryzieniem wszystkiego co popadnie zmoczyła kilka więcej pieluch niż normalnie... Ale poza tym - norma.
Natomiast wprowadzenie BLW od 6. miesiąca zdecydowanie ma wpływ na nasze EC.
Kupki już nie mleczne, i nie codziennie. Sygnały też się zmieniły.
Zmieniło tez się nasze podejście trochę.
Do 6. miesiąca nocnik/wiaderko zwykle wędrowało do N. Natomiast teraz jak N. sygnalizuje to mówimy "psi-psi" i robimy znak migowy ręką, następnie zgarniamy pannę do łazienki lub na nocnik.
W łazience wysadzamy siedząc z nią na toalecie. Natomiast jak jesteśmy na piętrze, to siedzi sama posadzona na nocniku.
W obu przypadkach, jeżeli źle odczytaliśmy sygnał i nic jej się nie che to odwraca/wykręca głowę w naszą stronę i gaworzy oraz często... zakłada nogę na nogę.
Zwykle jednak, komunikacja działa dobrze i N. korzysta z okazji śmiejąc się przy tym do nas w lustrze.
Poza weekendem zębowym gdzie było więcej mokrych pieluch ostatnio mamy suche dni - max. 2 pieluszki tetrowe zużyte na dzień.
Noce gorzej ostatnio - budzę się zwykle po fakcie ostatnio i przebieram (zwykle dwa razy). Jak dotychczas młoda mnie kopała.. tak teraz obraca się na brzuch i wypina pupę do góry... czego ja oczywiście nie czuję, nawet jeżeli jestem kilka cm dalej. Czasem młoda budzi się na nocne karmienie. Wtedy wysadzona chętnie korzysta z okazji i noc jest sucha.
To tyle... ;] Pytania?
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
Oj tak pytania, pytania.
Jakiś czas temu szlag trafił nasze EC a mnie przy nim, darcie się w niebogłosy i prężenie pokonało mnie. Przeczytałam Cherek wzdłuż i wszerz (tak, tak, Moniko84, wreszcie udało mi się skończyć czytać ze zrozumieniem książkę, młoda uparcie nie ppomagała, a i spacery nie sprzyjaly czytaniu) i w sumie nadal jest wiele niepewności i niewiadomych.. Stąd pytanie czy system pieluszkowy jakoś zmienił się ostatnio? Kiedy jedno/wielo/tetra+otulacz(jaki)? Aby akcja nocnik/toaleta przebiegała sprawnie jak ubieranie córkę po domu spodnie/spodenki chińskie, body/koszulki, sukienki? A jak na wyjścia? Na noc piżama ze spodenkami/koszula nocna w la śpiworek wiązana u dołu? Z ciekawości: uzywaliscie kombinezonu jak było zimno? Troche trwa "akcja ratunkowa" z takiego kokonu...
Olka 17.07.2014
Teraz dopiero odkrylam ten fascynujacy watek i z checia bede sledzic Wasze postepy. Jestem raczej z tych malo cierpliwych, wiec nie wroze sobie sukcesow, ale moze choc troche sie poinspiruje
Napisane z telefonu
Zaznaczę sobie wątek..
Przy Młodym EC odpadło kompletnie... Jest to jedyne znane mi dziecko, które NIGDY nie siknęło w "powietrze". Żeby się załatwić musiał mieć ubraną pieluchę, inaczej odpadało. Próbowałam go przetrzymać, ale Młody do dzisiaj ma pęcherz z żelaza .
Za to tym razem mam nadzieję, że uda nam się przynajmniej troszeczkę łapać od początku .
hubertowa Najważniejsze to pozytywne nastawienie! Ja z cierpliwością miewam problemy... Ale podeszłam do tematu optymistycznie, i jak widać, idzie nam całkiem nieźle. ;]
Cane Powodzenia. =) Daj znać jak wam pójdzie...
iziska Już odpowiadam. =)
U nas się nic nie zmieniło.
Po domu i u teściów - sama tetra + ewentualnie otulacz wełniany/spodenki chinskie.
Na dłuższe wyjścia i podróże samochodem - AIO ImseVimse mini.
Na wyprawy w siną dal (podróż do PL, wylot do UK) - jednorazówki bio.
N. wyrasta już z AIO ImseVimse, więc rozglądamy się powoli nad nowym rozwiązaniem. Jak produkcja ruszy, to pewnie wypróbujemy flaparaps.
Po domu ubrana jest zwykle w koszulkę z długim rękawem, pieluszkę tetrową i spodnie.
Do niedawna, o ile spodenki miały domieszkę poliestru to bez otulacza. Od tygodnia lub dwóch N. robi siusiu rzadziej a więcej + czworakuje wszędzie jak szalona, więc mniej sygnalizuje jak się czymś zainteresuje bardzo - wiec teraz częściej w wełnianym otulaczu. Mamy ich trzy - jedne jak spodenki (wtedy bez spodni na to, tylko długie skarpety) i dwie pary jak majty.
Mamy też spodenki chińskie zrobione na drutach. Fajnie się sprawdzają. Ale używamy ich bardzo w kratkę... (trochę się wyciągnęły i teraz mają za dłuuugie nogawki ^^).
Na wyjścia najwygodniej nam (o dziwo!) ją ubrać w pajaca. Tylko dobrze mieć takiego co się łatwo rozpina oczywiście. Więc albo rozsądna ilość nap, albo najlepiej suwak.
Od narodzin ile razy ściągam jej nogawki spodni/pajaca to mówię "jeeedna noga" "iiii druuuga noga" odpowiednio jak ściągam/zakłądam nogawkę. Od 6. miesiąca N. bardzo współpracuje kiedy te słowa słyszy - tzn. zgina kolana i przestaje się wiercić.
Ale z utęsknieniem czekam na lato i sukienki!
Aktualnie w nocy N. śpi w koszulce z długim rękawem i zawiązanej dobrze tetrowej pieluszce. Bez otulacza.
Łóżko chroni wełniany koc, na którym obie śpimy. Śpimy też pod tą samą kołdrą (220x200cm, więc wystarcza dla wszystkich).
Zanim N. opanowała bezproblemowe przewroty z brzucha na plecy i odwrotnie spała pod własną małą kołdrą (wypełniona wełną).
A jak przechodziła fazę skopywania wszystkiego z siebie to spała w śpiworku - wełnianym, o takim (zdjęcie ze sklepu koogko.dk):
Kombinezony mamy nawet dwa, ale nie używaliśmy prawie w ogóle. Ze trzy razy do spania na zewnątrz, jak było -4 chyba.
Ale wtedy akcja ratunkowa jest prosta - bo po prostu po przebudzeniu, zgarniam do domu i rozbieram tak czy tak + wysadzam tak czy tak. ;]
Na spacery w zimie N. była ubrana w sweterek i długie spodnie, albo pajac. I w kieszonce lub kangurze zamotana na mnie lub tacie. I potem kurtka (moja ma wstawkę, a męża jest wystarczająco duża). Wszędzie indziej musimy dojechać (do sklepu/do teściów etc.) i wtedy ubrana normalnie sadzana jest w foteliku i przykryta, wspomnianą wcześniej, wełnianą kołderką.
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
Kolejny miesiąc za nami.
I zaliczyliśmy pierwszy dołek. Taki prawdziwy... ;]
Dzieć kompletnie niewspółpracujący przez ok. tydzień. Dwie kupki i niezliczona ilość siusiu poszła w pieluszki. Parę razy dziennie coś trafiło do toalety lub na nocnik - ale to raczej był traf, niż współpraca.
Czemu tak? Pewnie trochę przez lekki katar, który ją męczył. Ale głównie przez pełne zaabsorbowanie aktem wstawania i siadania... siadania i wstawania... czworakowania "w biegu" za kotem... wstawaniu przy kocie, wstawaniu przy czymkolwiek co się rusza lub nie. ;]
To moje jedyne wytłumaczenie.
Tak naprawdę ten dołek przyszedł z zaskoczenia i odszedł też tak bez fanfarów.
Ostatnie dwa tygodnie jest znów lepiej. Kupki trafiają znów do toalety, a z siusiu jest ok 70% sukcesów. 30% to przypadki gdzie faktycznie, nawet jak patrze na nią to nie widzę sygnałów.
Po fakcie czasem sobie myślę, że sygnałem mogła być "nagła" cisza. Ale nie będę jej przecież wysadzać w każdej przerwie między jej pogadankami.
Poza tym staram się pilnować własnych rąk i języka. Zanim zacznę ją rozbierać, pytam czy a) chce być wysadzona i b) mogę ją rozebrać i zabrać do łazienki teraz.
Oczywiście mało kiedy w odpowiedzi mam cokolwiek przypominającego "TAK". Natomiast respektuję zdecydowane "NIE", które czasem słyszę/czuję kiedy jest bardzo zajęta zabawą.
Nawet jak miałam rację i potem muszę ją przebrać po paru minutach.
Mamy międzynarodowy pieluszkowy tydzień... W ramach pokrewnych tematów EC polecam post na blogu Lulastic (po angielsku): The most gentle, stress-free potty-training ever
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
Dziś N. ma 9 miesięcy, 3 tygodnie, 4 dni.
Od ostatniego wpisu zaliczamy i górki i dołki w ciągu dnia.
Noce
Noce są suche. Połowa, bo przespana bez pobudek w ogóle - pierwsze przebudzenie między 6-8 rano.
A druga połowa z jedną pobudka i wysadzeniem między 3-5 rano.
W obu przypadkach krótkie karmienie po wysadzeniu i młoda śpi do 9:30.
Poranki
Również suche. Wszyscy wyspani, zwykle bezstresowo jeszcze. Dzień się powoli rozwija... Młoda komunikatywna i wesoła + potrzeby toaletowe małe.
Zwykle dwie wizyty w łazience, można z zegarkiem prawie robić. I ok. południa czas na ogrodową drzemkę.
Popołudnie
Popołudnie to szara strefa... Jeżeli młoda pospała ponad godzinę to zwykle pierwsze siusiu sie udaje bez problemu jeszcze złapać. A potem bardzo różnie bywa.
Niektóre dni komunikacja piękna - na czworakach do nas przyczłapie lub czasem sama się przetransportuje do łazienki. Innymi razy łatwo wyłapać, że coś jej się chce, nawet jeżeli sama nie daje znać... bo jej zachowanie się zmienia. Ale bywają i czasy, gdzie z lupą szukać znaku - nie ma. ;] Zaabsorbowana zabawą/jedzeniem lub nie w humorze i tyle - pieluszka do przebrania.
Bywa i tak, że potrzeba jest oczywista, ale współpracy brak. Młoda się wije jak wąż przy rozbieraniu lub ucieka z nakładki lub nocnika.
Najpierw próbujemy zabawić, odwrócić uwagę. Ale jeżeli jest kategoryczne nie - to odpuszczamy. Jedna więcej pieluszka w praniu, to nie problem. =)
Wieczory
Jeżeli popołudnia są w kratkę, to wieczory to czysta czarna magia. ;]
Głównie, bo młoda jest zmęczona, ale nadal chce się ruszać, chce się bawić.. I najlepiej jakby mogła to robić jednocześnie wisząc na piersi.
W tym grafiku nie ma czasu na wysadzanie i przebieranie.
Więc wieczorem najlepiej sprawdza się wysadzenie w konkretnych momentach (np. zaraz po jedzeniu, między zabawą klockami a chodzeniem przy sofie.. itd.) Bo nawet kiedy młoda daje znać, to zwykle daje znać już po fakcie.
Poza Domem
Poza domem bez zmian - czyli lepiej niż w domu. Moja torba do wyjścia znów się zmniejszyła. Aktualnie zabieramy dwie AIO bez względu na długość wyjścia. Bo w ostatnich 2 miesiącach zwykle wracamy bez zużycia czegokolwiek.
Nie wiem w czym tkwi sekret. W samochodzie młoda zwykle spi. Jak ma potrzebę to się dość głośno domaga i w użyciu bywa nasz samochodowy nocnik. Na spacerach i u znajomych po prostu korzystamy z toalet jak jest okazja, bez większego planowania.
Na pewno pomaga fakt, że młoda jest 90% czasu bardzo blisko nas. Trudno wtedy przegapić jej zmiany nastrojów. =)
Miganie
W ostatnim tygodniu kilka razy N. mignęła do nas. Miga "dość" (klepnięcie trzy razy w kolano (wysadzanie) lub stolik (jedzenie)), dwa razy "mleko" i wczoraj pierwszy raz coś co przypomina nasz znak na "toaleta/nocnik/siusiu" - po fakcie, ale tego się spodziewamy jako początkowe użycie znaku. Więc ciekawa jestem jak szybko się rozwinie ta komunikacja. =)
Ostatnio edytowane przez helva ; 11-06-2015 o 00:43
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
Nie mogę wciąż uwierzyć, że pierwsze urodziny N. już za rogiem! Kiedy to zleciało?!
W sprawach toaletowych radzimy sobie dość dobrze nadal. Bez większych zmian od ostatniego wpisu. ;]
Są tygodnie lepsze i gorsze. Aktualnie głównie zależą od zaangażowania Nadii w poznawanie nowych rzeczy i szlifowania umiejętności. Im bardziej jest zaabsorbowana, tym więcej przegapiamy siusiu, bo nie sygnalizuje wtedy jasno. Dodatkowo my mamy nawał pracy, więc nie przyglądamy się tak dokładnie jak kiedyś. W ostatnim miesiącu do nocnika trafiło ok 80% siusiu. Więcej (ok 90%) jeżeli jesteśmy poza domem (w ogrodzie, u teściów, na mieście), mniej jak siedzimy w domu non-stop (ok 70%). Natomiast wszystkie kupki trafiają do toalety (mamy nakładkę dla niej). Aktualnie jest dość regularna w tym temacie, więc to zdecydowanie ułatwia sprawę, ale i w razie „wpadki” to sygnalizuje tak jasno, że ma czasem jedynie plamkę na pieluszce lub spodniach.
N. jest aktualnie baaaaardzo ruchliwa. Więc udaje się ją nakłonić do posiedzenia na nocniku lub toalecie tylko przy pomocy niecodziennych zabaw i "nowych" przedmiotów. Ostatnio np. nakładaliśmy jej pustą rolkę toaletową na stopę. Dużo śmiechu i radości przy (udanych) próbach zdjęcia jej. Dośc dobrze działa chowanie się za rzeczami (najlepiej dziurawymi) i... żonglowanie.
Przed wyjazdem do polski dostaliśmy nowy zestaw pieluszek (Flaparaps), zaprojektowanych przez mamę praktykującą EC. Wiec od kilku tygodni testujemy produkt. Faktycznie ułatwiają szybkie reagowanie, co przy ruchliwym dziecku jest na plus. Zamówiłam też dwie pary spodni chińskich, które mam nadzieję się przydadzą jak Nadia przejdzie w fazę „wszystko sama”. ;] Ale na razie od ponad tygodnia utknęły na granicy (cło).
Jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało - chętnie odpowiem.. Bo tak nie chcę esejów pisać. =D
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
helva pisz eseje, bardzo lubię czytać o Waszych postępach
Dostępne od ręki
Moje włóczkowe- nowa odsłona
Moje włóczkowe wolne chwile - galeria zdjęć
A. IV 2008 i B. VII 2014
Ja też chętnie czytam i inspiruje się troszkę
Tylko niestety ja chyba nie umiem odczytywać sygnałów, albo moje dziecko ich nie wysyła. Lub są bardzo subtelne.
Z kupką jest tak, że widzę dopiero w trakcie lub chwilę przed, no to już nie denerwuje młodego jakąś szybką akcją typu rozbieranie, bo jeszcze mi nerwicy na tle kupy dostanie. A do momentu rozszerzania diety szło mam naprawdę dobrze. Choć sygnałów nie było, to jednak młody czekał sam z siebie aż się znajdzie na przewijaku.
A z siusiu nie wychodziło nam od początku.. Nie wiem czy teraz u roczniaka da się jakoś temat pociągnąć, czy już za późno
Ostatnio edytowane przez kaisa ; 28-07-2015 o 15:29
J.2014 i E.2016
ja nie praktykowałam EC, przyznam się bez bicia, bo mi się nie chciało , wiedziałam praktycznie od razu że po macierzyńskim będę wracać do pracy a to przy starszych dzieciach oznaczało że dziecko nie ma jeszcze 8 miesięcy... no i nie wiedziałam co opiekunka czy klub malucha czy co tam wyjdzie będzie gotowa pieluchowanie czy EC kontynuować... no i mi się nie chciało, jakby wszystko miało się potem rozwalić... ale mam pewne doświadczenia w rozpoznawaniu sygnałów... u synka naprawdę nie było widać nic... bawił się całkiem normalnie jak dłuższy czas przedtem, generalnie albo stojąc albo kucając (ale on te pozycje przyjmował bardzo często do zabawy) i jak nagle ni z tego ni z owego było czuć smrodek, to znaczyło że już jest do przewinięcia... Teściowa powiedziała mi jak mały miał rok, że to niemożliwe żeby nie było widać i że widocznie słabo się przyglądam... kilka dni później bawiła się z nim w pokoju - poświęcając mu 100% uwagi przez 2godziny i jak weszłam do pokoju to od progu poczułam unoszące się zapachy... Teściowa zapaszek poczuła, ale była przekonana na 100% że nie miał kiedy i jak zrobić kupki, a ja go przebierałam przed zostawieniem z Babcią... także naprawdę poza nieliczynymi przypadkami kiedy miał lekkie zatwardzenie, nie było widać nie tylko żeby się przygotowywał, ale również żeby robił... co więcej teraz jak ma 5 lat i usiądzie na sedesie to jak wstaje zazwyczaj sprawdza czy "mu się zrobiło" bo czasem kupa jest, ale on nie czuł że robił... dziwne w tym jest to że co prawda odpieluchował się dopiero w wieku 2,5 lat, to potem już nie zaliczył żadnej wpadki poza jedną na fotelu dentystycznym (podejrzewam że z nerwów, bo przed wyjściem był w ubikacji)... a i te kupy jak był mały to robił w różnych nieprzewidywalnych godzinach...
z kolei starsza córka zdecydowanie wyraźniej przygotowywała się do załatwienia tej większej potrzeby i pewnie gdybym chciała praktykować EC to nie miałabym większych problemów, bo już w wieku 8 miesięcy właśnie często ją wysadzałam nawet na siku... potem przyszła opiekunka i jak zaczęła próbować małą odpieluchowywać to ją zniechęciła skutecznie na kilka miesięcy (za często wysadzała, a ja nie wpadłam na to że to w tym jest problem, bo na początku mała chętnie z opiekunką na ten nocnik latała, czytały książeczki itp), więc dopiero w wieku 2lat niecałych się udało
teraz mam roczną maludę w domku i o ile sobie wyobrażam kupki łapać (są dość regularnie, ale jak próbowałam to z gołą pupką nie chciała robić niestety...) to siku nigdy się nie zdarzyło żeby bez pieluchy zrobiła, jak rozwinięta to nie sika i tyle... pewnie jakbym się przyłożyła, to dałoby się trochę poprawić, bo znaki na kupę widać (siada się grzecznie bawić w 1 miejscu, a nie po całym domu się rozbija), a na siku może też bym zobaczyła jakbym zaczęła jakoś lepiej wysadzać...
podsumowując - sądzę że każde dziecko da się nauczyć, myślę że rok to nie jest zły moment, jak zresztą żaden inny (moja np. zainteresowała się ostatnio nocnikiem, więc próbujemy z tymi kupami, a co , chce to ja na pewno nie będę jej na drodze stała) ale jedne dzieci mają większe inne mniejsze problemy z wypróżnianiem i myślę że od tego też wiele zależy... środkowa córka, u której łatwo było zobaczyć oznaki, regularnie ma problemy z zatwardzeniami, że boli jak robi itp... a synek takich problemów nie ma wcale - a jedzą to samo w podobnych ilościach...
U nas kilka nowinek.
Ostatnio N. sama znajduje nocnik i na nim siada (czasem tyłem ) lub go ciągnie/pcha w naszym kierunku. Myślę, że wkrótce zaopatrzę się w stos spodni i przestaniamy używać pieluch wielo w domu w ogóle.
Natomiast noce ostatnio mamy ciężkie i chwilowo odpuściliśmy EC totalnie w nocy. Jednak mam nadzieję, że i tu się poprawi sytuacja... =) Górki i dołki...
I ostatnia nowika - zapisaliśmy N. do żłobka, na kilka godzin parę dni w tygodniu. Na razie nie wiemy czy pani opiekunka będzie chciała się bawić w EC/wielo.
___.___Doradca Noszenia ClauWi®
hey, helva i jak w żłobku?
W moim 5 lat temu w pl pieluchy wielo zostały zaakceptowane i wysadzanie na kupę również Córa miała trochę ponad rok jak poszła do żłobka. Z EC udawało się nam wyłapać większość kup od przełomu 5-6 miesiąca. Panie w żłobku też to zaakceptowały, nawet się im ta opcja nie tracenia czasu na czyszczeniu dziecka podobała