Nie wiem czy był już taki wątek, ale nie trafiłam. Od samego początku używania przeze mnie wielo mój chłop jest im przeciwny. Podobnie z sadzaniem na nocnik, a mała ma już skończony rok. Najchętniej wsadziłby ją w pampka na pół dnia i już. Staram się decyzje dotyczące naszych dzieci podejmować w porozumieniu z nim jako równym partnerem "biznesowym", ale w tej kwestii już brak mi sił i argumentów. Często jak wracam do domu, a on zajmuje się małą to okazuje się, że ona w pampku bo... No właśnie jak pytam dlaczego to nie ma argumentu dla mnie. Bo tak. A na nocnik nie sadza bo zawsze coś się wydarza. A to nocnika nie miał pod ręką (dziwne żeby ten chodził za nim krok w krok), a to mała rzekomo była zmęczona i nie chciała siedzieć (nigdy mi się nie zdarzyło, żeby nie chciała siedzieć), a to nalot obcych z innej planety. No już słów brak.
Czy tylko ja mam takiego chłopa anty czy to jakaś cecha tego gatunku męskiego?