Szła chustomama chyba zamotana w kieszonkę bodajże. Wątpliwości są, bo widziałam z daleka. Była w męskim towarzystwie, które to pchało brązowy (?) wózek. Okularów nawet na nosie nie miałam, ale to był jakiś pasiak (hmm... coś jakby Kalahari natkowe).