Miałam plan stosować EC od urodzenia, ale postanowiłam podejść spokojnie do tematu, bez napinania i musu. Zaczęłam od kupek, bo najłatwiej było je złapać. Przy okazji pojawiały się siuśki. Kiedy na przewijaku zaczynał robić siusiu, wystarczyło, że go dotykałam, a on przerywał sikanie i dawał się wysadzać (robimy do umywalki, bo przewijak mam na pralce obok, a toaletę oddzielnie) i dokańczał siusianie. Najlepsze, jak mając chyba 10 dni popisał się tak pięknie przed położną środowiskową - bałam się, że mnie za to zlinczuję, że co ja robię, a ona pochwaliła i jeszcze to nazwała (zupełnie spontanicznie) - "jak mama się pięknie z synem dogaduje".
Ale... szybko się skończyło Staś nie chce siusiać, jak go wysadzam Czasem (ale bardzo rzadko) zrobi przy okazji kupki. Nawet widzę, kiedy mu się chce! On ma taki charakterystyczny wtedy płacz. I rzeczywiście, jak biorę, to sucha pielucha, wysadzam, ale nie chce robić, odkładam i albo sika na przewijak, albo zaraz po nałożeniu pieluszki - oczywiście od razu przewijam. Nie chce też już - jeśli biorę go w trakcie - dokończyć nad umywalką. Nie wiem, ile bym musiała czekać, a to przecież bez sensu i nie o to w tym chodzi.
Co więc robię źle? Przepraszam, jeśli już taki temat był i się powtarzam. Możecie mi coś doradzić?
Mam poczucie, jak by nie wiedział, że siusiu robimy do umywalki.
Może dodam, że z kupkami jest tak, że wysadzam po karmieniu albo często po pryczkach czy nawet w trakcie, jak już zacznie robić, bo ciągle jeszcze zdarza mu się robić w czasie jedzenia.