no ale wiekszosc osob przerzuca dziecko na plecy zeby odciazyc swoj kregoslup a nie zeby dziecko lepiej widzialo. tak mi sie w sumie wydaje...
no zgadza się, odciążenie kręgosłupa rodzica to mega ważna rzecz, tylko ja się wtedy nie dziwię, jesli w nisko zawiązanym plecaku są wyprostowane plecki i/lub wyginające się dziecko tak samo jak przed chwilą w kieszonce wiązanej z przodu...
Edit: to na warsztatach plecaczkowych, a nawet tu na forum podkreslane jest to, że dziecko na plecach ma szansę widzieć więcej i to jest klucz do wyginającego się w kieszonce 3-miesięczniaka...
Ostatnio edytowane przez malgos ; 14-10-2013 o 20:27
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
Ja nie noszę dziecka właśnie dlatego, że walczę ćwiczeniami z tym wyginaniem do tyłu. Generalnie zgadzam się z tym długim postem Małgoś. Nie sposób teraz (dzieć 4 m-ce) tak zawiązać, żeby były plecy zaokrąglone i nie napinały się barki.
Banda czworga '97,'99,'06,'13 kropka tutaj
no proszę, niech ktoś z doradców nas pocieszy , wyjaśni, odpowie na pytania, bo denerwujemy się, może niepotrzebnie...?
edit: to jeszcze dodam, że wg mnie część problemów z płaskimi pleckami na pewno jest spowodowana nieprawidłowym ułożeniem rączek - łokcie są obok tułowia i łopatki są ściągnięte, zamiast być luźno. Wg moich obserwacji łokcie powinny być przed dzieckiem na klatce piersiowej (w sąsiednim wątku o tym było), wtedy łopatki nie ściągają się i kręgosłup może się zaokrąglić. Ale o ile mając dziecko z przodu można mu jakoś poprawiać te ręce, o tyle na plecach nie da się tych łapek poprawić.
Ostatnio edytowane przez malgos ; 14-10-2013 o 23:25
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
Na plecach samo sobie rączki poprawi...
"Wychwala człowiek właśnie to, co może go ucieszyć
a polska pieśń uczyni tak, że każdy skakać spieszy.
Bez trudu tedy przyjdzie mi konkluzja całkiem pewna:
muzyka polska, wierzcie mi, bynajmniej nie jest z drewna”
Festiwal Muzyki Dawnej Pieśń Naszych Korzeni w Jarosławiu
taki noworodek? maluszek? no hm... może... a jak dłuższą chwilę plecki są proste i dziecko nie wykazuje tendencji do samodzielnej poprawy rączek...?
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
Mnie, po noszeniu 2 dzieci bez problemów z napięciem itd wydaje się że dziecka które trzyma głowę i nie śpi, nie da się zawiązać w idealne C, bo, ono sobie już kształtuje te lordoze szyjna, więc skoro głowę trzyma, to i prostować będzie.
Moje miłe koleżanki Nie jestem w stanie rpzeanalizować każdego posta, bo naprodukowałyście tego po prostu od groma
Wysokość dziecka jest sprawą bardzo indywidualną i zależy od rodzica i od dziecka. Rodzicowi ma być wygodnie. Ma nie korygować swoją postawą, wypchnieciem miednicy itd.
Poły idące po łydkach to nie jest do końca problem wysokości dziecka. Krzyżując poły od pupą pociągamy chustę lekko w dół, bo tak prowadzi nas niejako chusta.
Po skończonym wiązaniu wystarczy zrobić coś takiego:
- jedna ręka lekko unosi pupę dziecka
- druga ręka wchodzi od strony anszych pleców pod połę chusty i wciaga kawałek tobołka. To jest w okolicy kolanka- przed dołem podkolanowym
Zalety są trzy:
- poprawiamy zgięcie, bo prawie każde dziecko w plecaku nawet przy najlepszym tobołku na skutek grawitacji lekko prostuje nóżki.
- dziecko jest niesione faktycznie w tobołku, a nie na połach.
- nie ma efektu tych "uciekających na boki nóżek" co widać na niektórych zdjęciach.
Ten plecak FatalFuchisia jest fajnie zawiązany, może faktycznie można tę chustę wyprowadzić z dołów podkolanowych, ale za to dziecko siedzi w tobołku
Nie chodzi o to, aby dziecko podczas wiązania miało totalną kifozę. Jest to niewykonalne, jeżeli dziecko właśnie się rozgląda. 3/4 miesięczniak w totalnej kifozie już nie jest.
Chodzi o to, aby gdy zaśnie tę pozycję mu umożliwić i aby była taka pozycja, że obręcz barkowa jest rozluźniona. A ona jest rozluźniona, gdy nie przyklejamy miednicy dziecka poprzez zbyt szerokie odwiedzenie.
Diddy tai- zgięcie jest trochę złudzeniem optycznym- dziecko jest w dużej mierze na kości krzyżowej. Jak w każdym nosidle kiepska stabilizacja obręczy barkowej. Jeżeli wywiniesz pasy tak jak motylki w kangurku to ta stabilizacja się trochę poprawia. Polecam to nosidło dla maluszków, gdy z jakichś względów w grę nie wchodzi chusta.
Coś mi umknęło?
Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl
Supoer, z eodpowiedzialas.
czyli mialam dobrego czuja, ze totalne C wyjsciowe jest tylko dla noworodków i ze kifoza w wieku od podnoszenia glow wzwyz ma byc jak spi.
szczerze to moja dwojka i teraz trzecie taki mi sie od pewnego wieku prostowaly i nie wpadlabym na to, z ecos jest nie halo, bo wychodzilam z zalozenia, ze jak trzyma glowe to kifozy nei ma, a jak spi, to ma ja mieć
Aniu, dziękuję, że odpowiedziałaś, ale ja mam nadal kilka uwag.
Oczywiście racja, rodzicowi ma być wygodnie, bez dwóch zdań. Ale dziecku też ma być wygodnie. A wygoda w znakomitej większości przypadków polega na tym, że dziecko zwiększa istotnie (!) pole swojego widzenia, dzięki temu uspokaja się i przestaje wyginać. W plecaku zawiązanym nisko dziecko ma dokładnie takie samo pole widzenia jak w kieszonce/kangurku (przekrój ciała człowieka jest taki sam patrząc z przodu i z tyłu), więc z tego punktu widzenia w niczym nie poprawia się komfort dziecka, stymulacja akomodacji oka. Wiem, że są dzieci, którym nie przeszkadza to, że widzą tak mało, ale to chyba mniejszość jest, skoro tak często powtarzają się na forum posty o "wyginających się 3-miesięczniakach w kieszonce" i odpowiedź forumek w 95% przypadków: "jak najszybciej na plecy, żeby dziecko widziało więcej, tzn. mogło wyglądać górą ponad ramieniem rodzica" (te 5% to rada o przejściu na kółkową ).
Przepraszam, ale pozwolę się sobie nie zgodzić z tym, co napisałaś . Podnoszące główkę dziecko (3/4 miesięczniak) ma ukształtowaną lordozę jedynie w odcinku szyjnym , bardzo krótki odcinek to jest, zaledwie 6 kręgów, do granicy ramion. Reszta kręgosłupa nadal jest w naturalnej kifozie, z którą dziecko się urodziło i która w tym wieku jest nadal dla niego najbezpieczniejszą, nieobciążającą pozycją. Wskutek wzmacniania mięśni grzbietu kifoza ta się zmniejsza, ale nadal powinna być zachowana! Dopuszczanie w tym okresie do rozpłaszczania górnej części plecków w plecaczku jest prostowaniem tej naturalnej kifozy i jest obciążające, BARDZO bliskie pionizacji, tak mi mówi moja logika i intuicja . Dlatego prosiłabym o to, aby zapytać o ten moment prostowania w plecaczku/kieszonce górnej części plecków w odcinku piersiowym 3/4-miesięczniaków fizjoterapeutę znającym chusty (ja takiego nie znam niestety ), bo dopóki ktoś taki się o tym nie wypowie, to trudno mi uwierzyć, że to takie bezpieczne w chuście jest. Szczególnie jeśli chusta wykorzystywana jest nie tylko do spania (bo wtedy kifoza jest), ale też do spacerów w czasie czuwania.
Tutaj też się będę bronić, to nie jest złudzenie optyczne, rzeczywiście zgięcie jest, widziałam . Istotnie, dziecko w przeciętnym nosidle, gdzie pas biodrowy jest zawiązany w talii, siedzi na kości krzyżowej i zgięcia nie ma, jest "zwis pupy w worku z panela". Ale w załączonym przez mnie linku
http://www.youtube.com/watch?v=UI-IgyZrX4E
pas biodrowy idzie po skosie w górę, co powoduje zgięcie, podobnie jak w plecaczku, choć tam materiał idzie jeszcze mocniej w górę, ale zgięcie poprawiane jest przez poły idące pod pachami rodzica po udach dziecka i naprężenie materiału (w plecaczku), a w załączonym przeze mnie linku do didytaia to zgięcie jest utrzymane przez krawędź dolną tej rozłożonej poły idącej (podobnie jak w plecaczku) pod pachami rodzica i potem po udkach i także przez naprężenie materiału zarówno panela dociąganego w górę, jak i tej szerokiej poły bocznej.
edit: Z tym, że ja dokończyłam to wiązanie inaczej, tzn. zaplotłam całość w "warkocz" nie zostawiając "wiszących lian" , zeby nie luzował mi się pas biodrowy.
Jeszcze dorzucę jeden filmik,
http://www.youtube.com/watch?v=TVmbMXHvU04
tym razem w didytaiu na brzuchu, gdzie pani poprawia ustawienie nóżek i miednicy przy pomocy prasa biodrowego rozwiązując go i prowadząc pasy po skosie w górę (minuta 3.36 i dalej). Widać jak miednica lekko zmienia swoje ułożenie, a dziecko bynajmniej nie jest podwieszone za dołki podkolanowe (bo akurat to pasmo jest odciążone ), choc zgięcie jest dość duże,może nawet trochę za duże. W tym wiązaniu jest i wywinięcie skrzydełek i stabilizacja boczna tez jest, bo poły boczne są napięte i "przybandażowują" dziecko jak w kieszonce. Jakościowo to prawie to samo, co idealnie zawiązany kangurek, ale mi ostatnio baaardzo ciężko zawiązać idealnego kangurka, na noworodku dało się, teraz już nie .
Teoretycznie kangurek/plecak jest najlepszy w sensie rozkładu siły naprężenia chusty itp., ale w praktyce bardzo trudno go zawiązać na wiercącym się dziecku (chusta wyjeżdża spod pupy i zgięcie, odwiedzenie bierze w łeb, motylki się luzują przy ruchu ramion rodzica, góra panelu się luzuje i nie trzyma zupełnie obręczy barkowej). Ja się lepiej czuję obecnie w nielubianej przeze mnie kieszonce gdy widzę porządnie dociągniętą górę chusty, a juz calkiem komfortowo właśnie w didytaiu - rozkład sił na plecach jak w kangurku, przybandażowanie jak w kieszonce, nawet na plecach widziałam mocno naprężoną chustę w okolicy karku (ten didytai jest chyba czarodziejski, że mi tak wyszło , o niebo lepiej niż w moich plecakach) no i nie boję się, że mi dziecko wyjedzie dołem przy prostowaniu nóżek, bo fizycznie nie ma takiej możliwości . A odwiedzenie zmiejsza się przy pomocy zwężania panela, tworząc "kieszeń" dopasowaną do dziecka, zupełnie jak w tobołku do plecaka, kangurku.
edit: wiem, czepiam się i rozbieram wiązania na części pierwsze, ale to dla mnie ważne, dla mojego poczucia bezpieczeństwa noszenia mojego dziecka
Ostatnio edytowane przez malgos ; 15-10-2013 o 15:28
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
dubel
Ostatnio edytowane przez malgos ; 15-10-2013 o 15:19
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
malgos, przepraszam Cię, ale nie jestem w stanie wirtualnie z Tobą rozebrać, jak piszesz, wiązań na czynniki pierwsze. Konieczne jest wzięcie do ręki chusty, zrobienie kilku ćwiczeń.
Ja jestem fizjoterapeutą z doświadczeniem chustowym Nigdy mięśnie nie pracują tylko na jednym odcinku kręgosłupa. Obejrz sobie w atlasie np. m prostownik grzbietu . Gdy dziecko pracuje nad lordozą szyjną, pracują też inne mięśnie.
Jeżeli przyklejasz miednicę to wymuszasz przeprost, wyprost i w ogóle reakcję wyprostną co jest niekorzystne.
Nie jesteś w stanie zrobić kifozy całkowitej na 4 miesiecznym dziecku stanie czuwania w żadnym wiązaniu. Musiałabyś je wprowdzić w zbytnie zgięcie, ono też nie jest korzystne. Gdy przykleisz miednicę, dziecko będzie pracowało w kierunku wyprostu, a tego nie chcemy.
Co do Diddy Tai- złudzenie optyczne polega na tym, że materiał jest na tyle cienki, że pupa zapada się w materiał plus lekko rpofilowany panel przy pasie. Powoduje to, ze niejako z automatu kolanka idą wyżej na wysokość pępka. Ale to nie wynika z ustawienia miednicy. Jest to trochę podobne do powieszenia w kieszonce na dołkach podkolanowych. Pozycja dziecka w DT podobałaby mi się bardziej niż podwieszona kieszonka, ale nie podoba mi się z kolei ten luz w obrębie barków.
Tyle jestem w stanie z Tobą rozkminić wirtualnie.
Acha, jest zdecydowana różnica pomiędzy polem widzenia dziecka nawet nisko zawiązanego na plecach i dziecka niesionego z przodu. Dziecko patrząc w bok po skosie też patrzy do przodu. Całe ciało i zmysły pracują w kierunku "patrzę do przodu i idę do przodu".
Będziesz miała zupełnie inny odruch kierowania ciała gdy odwrócę Cię tyłem i dam ci bodziec dźwiękowy z przodu, niż jeżeli odwrócę Cię przodem i dam lekką przeszkodę zasłaniającą widok.
Ten Diddy Tai wygląda na Was całkiem fajnie
Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl
a po czym poznać że kieszonka jest podwieszona?
Fajnie, że napisalas cos takiego, bo ja już się bałam, że albo w wiązaniu albo w dziecku coś mi sie popsuło Bo nam ostatnio proste plecki w odcinku piersiowym wychodzą i nijak nie daje sie Młodego nakłonić co zrobienia C.
No i też się własnie przymierzamy do plecaka...
M. 2000- uczę się, nie przeszkadzać!!!, P. 2003 - pięknię się, nie przeszkadzać!!! i F. 2013 - czy ktoś się ze mną pobawi???
Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl
Szkoda bardzo, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy,może będziesz kiedyś w Krakowie i będę mogła na żywo zamęczyć Cię pytaniami , bo mam na to wielką ochotę, zresztą jeszcze trochę pytań Ci zadam, nie odpuszczę tak łatwo .
Super, tej informacji mi brakowało, to mnie trochę uspokoiło, uffff... Ja z kolei uczę matematyki i uwielbiam rozumieć, jak coś działa i z dziką przyjemnością rozebrałabym na części pierwsze wszystkie wiązania i poznała wszystkie mechanizmy, rozkłady sił na chuście, prostowniki grzbietów, jak to wszystko współgra ze sobą , ach, raj na ziemi . Przyznam się, że jeszcze nie wszystko, co napisałaś, mnie przekonuje, ale może powolutku ta układanka się ułoży.
Teoretycznie brzmi to logicznie i przekonująco, ale wtedy, gdy wiązałam moje dziecko w didytaia, to uważnie przyglądałam się, czy wyprost się nie robi i nie robił się ani wtedy, gdy był aktywny (mniejsza kifoza, pozycja plecków jak w plecaczku, ani jak na tym zdjęciu, gdy był spokojny, rozluźniony (pewnie stąd ta głębsza kifoza) i po chwili zasnął. Może akurat udało mi się jakoś miednicę dobrze ustawić, bo zgięty za mocno absolutnie nie był, w każdym razie pracuję nad tym szukając "myków" na podwijanie miednicy w didytaiu, choć na warsztat plecaczkowy też się wybieram .
No właśnie, ja się jednak tutaj nie zgadzam i proszę o wytłumaczenie, a najlepiej rysunek-schemat ustawienia miednicy w prawidłowym podkręceniu i ustawienia miednicy w podwieszeniu za kolanka. Bo nie rozumiem tego do końca. Ile razy się pytałam, tyle razy słyszałam: kolanka wyżej+odwiedzenie => miednica się podkręci i kręgosłup zaokrągli. Że to jedno z drugim jest bezpośrednio związane,bo połączone stawami, mięśniami itp. W tym podkręcaniu miednicy na obu filmikach z didytaiem jest taki moment, że dziewczyna pociągając za pasy biodrowe przesuwa lekko jednocześnie i kolanka i całą miednicę "w górę", no podkręca ją po prostu,bo miednica swoim ciężarem opiera się w tym momencie na materiale, więc podciągając ten pas do góry przesuwa się miednica. Jest to odpowiednik momentu podkręcania miednicy w tobołku, gdy rodzic kolankami wchodzi pod pupę dziecka kierując miednicę w górę i opinając ją materiałem z chusty. Z tym, że w plecaku po zarzuceniu tobołka na plecy łatwo jest zgubić to idealne początkowo podkręcenie miednicy, wystarczy, że dziecko wierzgnie nóżką, gubi się i ustawienie miednicy i odwiedzenie też (!). Wtedy po zawiązaniu plecaka korekta ustawienia miednicy polega na - jeśli dobrze zrozumiałam twoje zadanie - na podniesieniu pupy dziecka i wciągnięciu kawałka panela pod pasy krzyżujące się na udach, wciągnięta chusta poprzez zyskanie dodatkowego naprężenia poprawia podkręcenie miednicy. Dla mnie to jest dokładnie ten sam efekt, poprawienie ustawienia miednicy za pomocą naprężenia materiału.
A w praktyce to chyba żadna z nas z centymetrem nie sprawdza przy lustrze, czy to ustawienie miednicy i nóżek już jest dobre, czy jeszcze nie . Robimy to jednak na oko, kolanka mniej więcej na wysokości pępka, odwiedzenie mniej więcej 90 stopni (ciekawe, jak to sprawdzić, zmierzyć w plecaczku bez kątomierza ? Bo na brzuchu w kangurku to ja umiem ten kąt bardzo dokładnie zmierzyć przy pomocy swoich dłoni . Przykładam sztywne dłonie do udek dziecka tak, żeby stanowiły ich przedłużenie, patrzę na dłonie, jakie kąty wierzchołkowe mi wychodzą i jest git ).
Co do obręczy barkowej, to fakt, miałam kiedyś klasyczne MT i tam zawsze góra mi odstawała, nie dało się dobrze tego dociągnąć. Tutaj w didtytaiu w realu jest jakoś inaczej - może to kwestia szerokości górnej panela, albo pasów wszytych pod odpowiednim kątem, albo tego, że to materiał chustowy i łatwiej poddaje się dociąganiu. Mi w każdym razie jak na razie udawało się dociągać tak, ze przy karku było naprawdę gładko i mocno dociągnięte (jak w panelu poziomym w kieszonce), w przeciwieństwie do moich plecaczków, gdzie często miałam luzy u góry, jakoś trudniej mi uzyskać tam zadowalający stopień dociągnięcia . Aż kiedyś się zastanawiałam, czemu u licha nie wywija się skrzydełek w plecaku tak jak w kangurku, może to by pomogło z tymi luzami u góry...? Choć w kangurku mi też luzy u góry wychodziły (choć znam zasadę ze stopniowaniem siły dociągania tzn. pasma przy karku mocniej i gęsto, a potem słabiej i rzadziej i bardzo się starałam). Tak mi się wydaje, że to wywinięcie skrzydełek powoduje, że w miejscu skręcenia chusty materiał gorzej przenosi siłę dociągania, bo część siły dociągu wytraca się na skręcie, poza tym nawet jak dociągnę na beton, to wystarczy, że ruszę lekko ramionami w skrzydełkach i już pasmo przy karku wytraca swoje napięcie i wychodzą denerwujące luzy na całym odcinku piersiowym. Tam chusta przy karku pracuje cały czas, bo ja pracuję górą ramion, stawami podczas chodzenia, dlatego nigdy nie będzie takiego efektu "przybandażowania dziecka" jak w kieszonce jest, gdzie panel wypada na tułowiu, którym ruszamy podczas chodzenia minimalnie. Zawinięcie skrzydełek do góry też nie jest na to lekarstwem, gdyż podczas zawijania też część siły naprężenia wytraca się na zawijanie (zgodnie z zasadą zachowania energii ), więc luźniej wyjdzie przy karku po zawinięciu.
Dlatego przestał podobać mi się kangurek i jednak nawróciłam się na kieszonkę, za którą nie przepadam, no ale co robić ? I dlatego też wolę chwilowo w miarę poprawnie zawiązanego, niedoskonałego teoretycznie didytaia i kieszonkę, które wiążę tak, ze nie widzę tych luzów i pozycja dziecka jest w miarę ok, niż doskonałego (teoretycznie) kangurka, w którym widzę wkurzające luzy i obręcz barkowa jest niepodtrzymana prawie w ogóle, albo plecaczek, w którym mam luz przy karku.
Oczywiście, to fakt, też o tym patrzeniu w bok pisałam w innym wątku. Wg mnie jednak fajniejsze jest to patrzenie ponad ramieniem rodzica, taka psychologiczna stymulacja/przygotowanie do chodzenia to jest , tzn. jest prawie identyczne pole widzenia no i ruch do przodu zgadza się z tym, co się widzi.
Dziękujemy, staraliśmy się .
Fajnie to Roxie chyba wyjaśniła w innym wątku. Powieszenie jest wtedy, gdy chusta jest za słabo dociągnięta w stosunku do pasów krzyżujących sie pod kolankami. Wtedy dziecko podtrzymują praktycznie tylko pasy, a nie cała chusta. To tak trochę, jak na trzepaku w dzieciństwie . Wyobraź sobie, że siedzisz na trzepaku, na tej poziomej rurze, a potem wykonujesz zwis w tył, zawieszając się na kolankach i przytrzymując rękami. Miednica podkręcona niewątpliwie jest mocno, ale aż za mocno, dziecko jest mocno zgięte, zwinięte, zapadnięte w sobie, a cała siła utrzymania równowagi idzie w kolanka.
Ostatnio edytowane przez malgos ; 16-10-2013 o 14:52 Powód: zjadło mi kawałek zdania :)
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017
Noo, i dziecko w szpagacie też jest
Jak pisze Ania, trudno te sprawy rozkminić wirtualnie. Mam nadzieję, że kiedyś jakiś doradca pomoże Ci rozwiać wątpliwości w realu. To są bardzo ciekawe tematy.
Didytai jest sensownym nosidłem, ale żadne nosidło nie da tak dobrych parametrów zgięciowo-odwiedzeniowych jak chusta. A że czasem potrzeba jednak jakiegoś kompromisu, to inna sprawa. Też używam nosideł.
Społecznie: www.dobrzeurodzeni.pl
mam jeszcze jedna prosbe.
moj synek nie znosi tobolkowania, histeria nieziemska, nie mam mozliwosci dobrego dociagniecia tobolka. Wrzucam na plecy z biodra, ewentulanie ktos mi wklada malego na plecy i zarzuca chuste. Ale mam problemy z wlasciwym ulozeniem juz na plecach, nie wiem jak podwinac miednice zeby kolanka byly na odpowiedniej wysokosci. bardzo bym prosila o wskazowki badz filmik jak to dobrze zrobic.
ja bym zawiązała "na czuja" starym sposobem, czyli materiał pod pupę, postarać się rozłożyć od podkolanka do podkolanka, dociągnąć na ile się da jedną czy dwoma rękami pilnując, żeby materiał nie wysunął się spod pupy (np. dociągać jedną ręką a druga trzymać materiał pod pupą), krzyżowanie pasów po materiale i jestem przekonana, ze pozycja z grubsza będzie ok.
M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017