O matko i córko... Wystarczy spuścić forum z oka na chwilę i już awantura.
Co do tematu - nie rozumiem trochę "kultowości" grubych, lnianych indio - miałam GR, krótko Zinka, teraz mam Eibe i dla mnie te chusty są strasznie powrósłowate, nieprzyjemne na ramionach. Pfau Garnet jest dla odmiany tak pancerne, że ledwo mieści mi się na ramionach! Być może zrozumiem o co chodzi, gdy moja córka podrośnie i zrobi się cięższa, dlatego ciągle mam zamiar dać tym chustom szanse
Natomiast bez problemu dopisuję się do grona wielbicieli pawików. Pawie 2007 są magiczne, żałobne konopie 2012 również, limonkowe konopie 2013 to fantastyczne połączenie grubej, konopnej chusty z "magicznymi" właściwościami pawiowego wzoru. Dla mojego męża pawie to są jedyne chusty w których chce nosić
I skoro już tak się rozpisuję - przeczytałam cały ten wątek i mogę tylko podsumować, że Oschy mi żal - na fali rozczarowania limitami, które przestały być limitami, jakoś się zapomina jak dobrze noszą te chusty... Mam grube lny Oschy i wolę je dużo bardziej niż kultowe, grube lny Didka. Z ciekawości kupiłam sobie NSI v1 i no cóż - pachnie, wiąże się i nosi tak jak preorderowa SN Nebula
a jakie masz eibe? o długość mi chodzi.
GR i Zink to moje miłości I wcale tak naprawdę za grube ich nie uważam. A gdy miękkie są jak należy, cudnie łączą przyjemne z jedynie słusznym, znaczy piękne są, miłe i noszą niezawodnie. Perfekcyjne połączenie wdzięku i siły.
Rosenholz, ten natomiast to zaiste niewątły zawodnik. Nie pokochałam go, choć potencjał noszenia ma na miarę Pudziana i za to szacun mu.
Pawie garnetowe grube jako końska dera. Zaiste człowiekowi, zwłaszcza gdy wątły w ramionach ciężko je na ramionach owych udrapować, za to gdy już się zaakceptuje ich szorstki wdzięk oraz przytłaczającą potęgę, można oddać się im bez reszty, tygodniami je ujeżdżać, i nie nabrać ochoty, by motać inne szmaty. Tak z nimi miałam. Po nich długo wszystkie inne jakieś takie wątłe, mizerne, niekonkretne się wydawały. No i ta czerwień bezczelna, triumfalna, rzucająca wyzwanie Słowem chusta, która mówi: "Jestem jako paw krzykliwa, mam niełatwy charakter i totalnie gdzieś fakt, że niektórzy zwą mnie babciną serwetą. Poniosę konia z kopytami, zwrócę na siebie uwagę w najgęstszym tłumie, a gapiom pokażę język!" Jak jej nie kochać?
NSI, jedyna chusta którą zostawiam na forever - chmurka, bita śmietana, sen rozmarzony i lekki. Niczego tak miękkiego, niewinnego i przytulnego nie zaznałam przedtem ani potem. Tak jak królowie stąpają po czerwonych atłasach, tak noworodki winny być otulane jedwabiami w kolorze lśniącej kości słoniowej. Wszystkie moje przyszłe dzieci, nawet jeśli nigdy nie nadejdą, w marzeniach nosić będę w NSI. Rzekłam.
Kajetan Iwo (31.01.2008) Kalina Jagoda (16.05.2011)
UWIERZYŁAM W ŻYCIE POZAFORUMOWE
Heh, chyba tak jak Marciula, jestem inne pokolenie chustowe, choć Didymos to moja ulubiona firma, a za ubermegaturbolimitami nie gonię, na stronę Artipoppe nawet nie zaglądam.
Ja myślę, że tu chodzi o coś innego - kiedy czytam w tym wątku, jak to niektóre z Was wędrowały za siódmą górę i siódmy las, żeby pomacać taką a nie inną chustę, to uśmiecham się trochę z zazdrością Dla mnie to po prostu chusty, kupiłam je, nigdzie nie musiałam wędrować, w Polsce nie mieszkam więc nic nie odbierałam osobiście, o żadnej z nich nie śniłam po nocach, na nic nie musiałam polować. Fajne chusty i z wielką klasą, ale dla mnie już bez tej magii, o której piszecie.
Garnety mają grubość, nośność, skład i kolor porównywalny do Oschy Aphrodite (o dużo bardziej wyzywającym wzorze i kolorze) - tyle, że te drugie wiszą obecnie w sklepie i dla mnie to jedyna różnica.
Podobnie wrażenia mam z noszenia w NSI - jedwabna chusta jak inne dobre jedwabne chusty. Jedyne jedwabie, na których się zawiodłam to te natkowe. Może gdybym długo szukała Garnetów, miałabym do nich innych stosunek, ale te akurat wpadły mi w oko na NM i tyle z magii było
Ja akurat ciężki przypadek chustoświrki jestem. Każdą chustę pamiętam, jakoś w pamięci wyróżniam, znaczę, przeżywam i każdej oddaję cześć. Nawet tym, co mnie szpetotą swą po oczach chłostały (jak AHI na ten przykład), rozczarowały jak miła, lecz zbyt grzeczna Elise, czy nie grały ze mną jak jedwabne słowiki. O chustach śniłam, pożądałam ich i wiązałam się z nimi, jak z ludźmi. Fakt, że przelotnie dość. Za najbardziej charakterne i bogate we właściwości uważam didymosy. Osche przyszły do mnie za późno, gdy byłam już tamtym oddana. Natki mnie zawsze odrzucały (poza kilkoma wzorami), a w radosnych i wysokoenergetycznych Girasolach, które nota bene wysoko cenię, czułam się jakbym kłamała. Był jeszcze w tym wszystkim, czy raczej ponad wszystkim Pamir, ale to na inny wątek temat...
Generalnie wiele gór i rzek pokonałam, by zdobyć tę czy inną chustę
Kajetan Iwo (31.01.2008) Kalina Jagoda (16.05.2011)
UWIERZYŁAM W ŻYCIE POZAFORUMOWE
Ja też w sumie pamiętam wszystkie swoje chusty - choć z drugiej strony aż tak wiele mi się ich nie przewinęło przez stos, z trzeciej strony noszę dopiero 8 mcy i jeden dzień.
Cenię didki - indio i pawie, mam w tej chwili 10 indio i ciężko mi się rozstać z którymkolwiek.
Moją największą miłością są Didki konopne, stawiam je dużo wyżej nad lnianymi (również za trwałość). Grasa i AHI lubiłam ale poszły do ludzi, Erby i Aprila chyba nigdy się nie pozbędę. Złamane Flamenco pociągnie TIRa, a jest w dotyku jak flanela i dociąga się praktycznie na komendę Trzy dni temu wniosło i zniosło moje dziecko na lodowiec Hintertux, mam zdjęcia jak ktoś nie wierzy to wkleję do Galerii.
Ja rownież doceniam niemieckiego producenta. Przez moje łapki przeszło kilka jego wytworów. Został mi Indio Zink- kółkowa, która chyba zostanie ze mną dla moich wnuków
Ja wlasnie ostatnio robilam przeglad stosu i wychodzi mi, ze didkow mam najmniej. Nie wiem, jakos nic nie podbilo mnie za bardzo od didymosa (poza Azurem, ktorego bardzo lubie). Z waszych opisow wychodzi, ze te naj naj to wszystkie indiacze plus pawie. Tutaj mam problem taki, ze wizualnie zupelnie mnie nie ruszaja. Mialam pawie konopne, ktore kupilam, zeby wlasnie tej legendy sprobowac (wiem, wiem, ze to nie to samo co 2007), ale co z tego, ze legendarne, skoro prawie w niej nie nosilam, bo nie czulam sie dobrze w takim wzorze. Indio tak samo, mialam chyba ze 4 i jakos, nie wiem... Zaluje troche, bo chcialabym doswiadczyc tego "wow" przy motaniu i tej milosci, ale...Boje sie, ze skoro Pamir, taki niby legendarny mnie jakos nie wzruszyl i wcale nie motalo mi sie go latwiej, ani nie byl bardziej nosny od zadnej innej mojej chusty, to didkami legendarnymi tez sie rozczaruje.
Ale musze przyznac, ze chodzi za mna upolowanie jednej z tych "legend", bo to moze byc ostatnia szansa na sprobowanie i osobista weryfikacje.
A. 02.2010, T. 06.2012
Miałam Mossa i choć fajna szmatka z niego była, to bardzo źle mi się w nim nosiło - nie lubię grubaśnych chust, za to identyczny składowo Braid Pine chyba jest mi przeznaczony *_* U Didka magiczna proporcja to 40 lnu:60 bawełny.
ps. za to z Girasolami kompletnie, ale kompletnie się nie rozumiem, nie lubię w nich nosić.
Nazgul, 1. 02. 2009; Morgulina 13. 06. 2011
One candle left to burn now... before the Darkness comes.
hmm... moje myślenie o "legendarności" starych szmat jest inne chyba...
Kiedyś produkowane chusty były grubsze, bardziej mięsiste, nie były bardzo "przyjazne" i zdecydowanie trzeba je było złamać. Udawało się dość szybko (może dlatego, że chust nie posiadało się wielu, a nosiło się często). I taki "złamany grubas" był idealny - i dla cięższego starszaka i dla ewentualnego kolejnego noworodka.
Z czasem zrobiło się tak, że fajnie jest/było mieć KOLEKCJĘ. kolekcja trochę wyklucza częste noszenie jednej szmacie, czyli łamanie też
nastała moda na chusty znacznie cieńsze - łatwiejsze w obsłudze.
Potem na domieszki, limity, kolejne obrazeczki, itd..
No i teraz tak...
Marzę o Katji. Jest mi obojętne jakiej, bo Katja, to Katja. Kupuję "nową" jestem kolejną właścicielką, biorę ją na kurs, potem noszę. Złamała się. Aż za bardzo. Dominuje w niej "efekt wypchniętego kolana"
Potem dostaję w ręce starą i oczom nie wierzę - jest grubsza, może i nieco bardziej przeblaknięta na załamaniach, ale.. no ale to jest TO! to jest chusta, o którą mi chodzi. jest piękna, nośna, złamana.
i to są dla mnie stare didki.
Ja jestem fanka bawełnianych pasiaków. Miałam ich mniej więcej tyle ile Alifi Naprawdę sporo o nich wiem.
Dla mnie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy starymi szmatami Didka czy Storcza. Podobnie jak pomiędzy starymi Natkami i Lanami.
Te różnice są wyczuwalne, ale przez wprawne palce. Każda się sprawdza do nieco innego zadania.
dlaczego TU pawie 2007 kosztują TYLE? kurczę... no a dlaczego ciuszki z szarej dresówki kosztują po paręset złotych? bo taka moda tu teraz na tym podwórku
A!
Kompletnie mnie nie brało indio póki nie zobaczyłam biało-niebieskiego na jakimś zdjęciu. Kupiłam (stare!) i mam wrażenie, że się zmuszam do noszenia w czymś innym.
Kompletnie mnie nie brały domieszki - póki nie posiadłam Agavy i Tussachowych Penisków
Jedna w ubiegło-, druga w tegoroczne upały ratowały nam życie i spacery
dla mnie to nie jest "stare didki" kontra "reszta świata" tylko "stare chusty" vs. "nowe chusty"
od bardzo dawna na pytanie "jaką chustę najlepiej kupić jeśli nie chcę mieć wielu chust?" odpowiadam "bawełnianą. Storcza albo starego Didka".
Swoją droga - miałam okazję pomacać osiemnastoletnią Inkę należącą do Petry (z ClauWi) i
Jestem za mi. Obecnie jest inaczej ze wszystkimi chustami, generalnie stare jest inne. Moje pierwsze moralnie było w hopku starym, grubym ale nośnym. Generalnie gdybym się nie zaparła to pewnie bym w nim nie nosiła, i zniechęciło by mnie to do noszenia. Źle się motał podkreślam jak dla chustonówki. I mi. Ma tu racje, ze obecnie dużo lżej się mota w nowych chustach. myślę, ze dla chcących szybko sie zamotać są idealne. Dla tych, którym mówię o chustach, którzy pytają co kupić, pewnie nie poleciłabym takiego hopka, od którego ja zaczynałam. Ale jakby juz przerobili kilka chust zapewne doceniliby takiego staruszka.
a wiesz... niedługo będę miała w domu moje wielkie marzenie - WIEDEŃ starawy Hoppek czyli
nastawiam się optymistycznie. choć moja pierwszą najpierwszą chustą była ultracienka Panama kto to w ogóle wymyślił, żeby takie gazy wypuścić na rynek...
O to to, mi. Stare chusty vs nowe chusty. Reputa Ci za tego posta A w ogóle to... miło sobie o szmatach pogadać
Kajetan Iwo (31.01.2008) Kalina Jagoda (16.05.2011)
UWIERZYŁAM W ŻYCIE POZAFORUMOWE