Nie znam chyba sobie przeczytam :)
Wersja do druku
Ojjj a jak ja nie znoszę. Nie znosze książki, nie znosze filmów, trzęsie mnie jak widzę coś związanego z W pustyni i w puszczy. I mam kilka innych urazów książkowych tego kalibru ;).
Myslałam, że nie mam książki z dzieciństwa, ale padł Harry Potter i to w sumie jedyna książka do której mam sentyment, czytałam ja kilka razy i po latach. Też dorastałam wraz z bohaterami.
edit. Ale mam nastolatkową ukochana ksiązke, był taki czas że czytałam ją co roku. Dziwna jesteś Karolino Ziółkowskiej, Pierwsza samodzielnei wybrana ksiazka z jakiegos letniego kiermaszu taniej ksiazki.
Właśnie, zapomniałam o Małej Księżniczce i Tajemniczym Ogrodzie :)
Martamwmw, to Ty młoda jesteś :) ja Pottera na studiach czytałam :)
Ja czytałam wersje oryginalne, jak tylko były dostępne na polskim rynku. I to już były lata studiów u mnie.
Edit: sprawdziłam w Wikipedii, HP wydawany był od 97 do 2007, a ja maturę zdałam w 2001, więc musiałam zacząć, jak już 3 pierwsze części były na rynku. I pamiętam, że miałam taki trójpak tych pierwszych części, które dostałam od ówczesnego chłopaka. Kolejne już dokupywałam sama.
Pierwsze polskie wydanie HP kupiłam sobie na studiach A moje ulubione z dzieciństwa to winnetou, pan samochodzik do tego ożogowska niziurski Makuszyński potem w nastolectwie Chmielewska Irving Stone
A ja najmilej wspominam Plastusiowy Pamiętnik + Przygody Plastusia :)
Kupiłam sobie tą książkę w pierwszej klasie jak otworzyli u nas księgarnię na wsi, za własne pieniądze :D Właśnie czytam dzieciom :)
Do dziś mam wspomnienia, jak leżałam chora w łóżku a mama mi ją czytała.
Bardzo lubiłam też Karolcie - czytałam kilkakrotnie i sobie i rodzeństwu.
Nie czuję się staro a w tym roku już 41 będę miała. Natomiast nigdy nie czytałam HP :-)
Natomiast pamiętam książkę Dziadzio mrok, Przygoda Misia, Przez różową szybę. Bardzo lubiłam i lubię Ewę Szelburg Zarembinę.
W szkole średniej uwielbiałam Myszy i ludzie, Paragraf 22 ijeszcze jedna tylko teraz tytuł mi wypadł z głowy.
William Wharton był moim ulubionym pisarzem.
Edit już pamiętam Król szczurów
O matko, spadłamznieba, też miałam w liceum fazę na Whartona :) już o tym zapomniałam.
A potem uwielbiałam Isabel Allende. Ale to już jako nastolatka, więc nie traktuję tego, jako okres dzieciństwa :)
Wharton :D też sobie przypomniałam ;)
Isabel Allende :beat: "Dom dusz" to jedna z moich topowych książek. Choć może powinnam ponownie przeczytać i zrewidować. Też czytałam w liceum. Literatura iberoamerykanska pchnęła mnie na iberystykę. Kurcze. Później chyba założę wątek "moich 10 najlepszych książek w życiu" myślę, że 10 można już wybrać, a jak widać po tym wątku miło powspominać książki które się czytało, a które wyleciały z pamięci :)
Wysłane z mojego MI MAX 2 przy użyciu Tapatalka
muza a może po prostu niech ten wątek żyje? Po co kolejny o ksią_kach?
Tytuł zawsze można podrasować aby pasował do jednego i drugiego.
Mnie by to bardzo odpowiadało. Przecież dzieciństwo jak dla mnie jest do czasu aż żyjemy pod jednym dachem z rodzicami bez zobowiązań jakichkolwiek (no może nie hiszpanie czy włosi bo u nich wyprowadzka z domu jest jednak w innym wieku i ta moja teoria by miała się nijak ale..... :-))
Ja mam trochę inne odczucie, co do tego, kiedy kończy się dzieciństwo. U mnie to był czas dojrzewania, czyli jakieś 12 lat. Jak myślę "dzieciństwo", to mam na myśli mniej więcej ten czas do 12 roku życia. Czas słodkiej beztroski, niewinności i niewiedzy. Może dlatego, że bardzo szybko dorastałam. Jako nastolatka pracowałam, pomagałam rodzicom w ich firmach, byłam odpowiedzialna za młodszą siostrę...
O Niziurskiego tez pamietam. Nie czytalam co prawda ksiazek po kilka razy, ale mialam na polce i wspominam dobrze nazwisko. Niedawno dokupilam inne, kilka nowych czytalam niedawno.
Whartona tez pamietam, mowicie o roznicy w naszym wieku, ale wydaje mi sie ze jego ksiazki tez w liceum u mnie krolowaly. Serie ksiazek z salamandra pamietam
I jedyne zapamietane lektury to tez szkola srednia, Mistrz i Malgorzata oraz Zbrodnia i kara. I to chyba byly ksiazki nadobowiazkowe wtedy, mam dlug wdziecznosci wedle mojej polonistki ze po nie wtedy siegnelismy.
Edit i jeszcze obok Whartona uwielbialam Johna Irvinga
Przypomniala mi sie jeszcze Czarka Woźnickiej:)
w sumie lata 70 i lata 90 to roznica jednego pokolenia:) stad i lektury i odczucia naturalnie bedą nieco inne
ja z tych pierwszych hahaha - za swiadectwo z paskiem dostawalam w szkole paczki ze zwiazku radzieckiego:mrgreen:
Książki ukochanej chyba nie mam z okresu dzieciństwa, za to pamiętam, że zaczytywalam się najpierw książkami Adama Bahdaja, później doszedł Niziurski. Wciągnęły mnie też książki Krystyny Boglar.
Wharton to lata chyba już liceum, albo późna podstawówka, a zaczęło się od Ptaska.
W liceum za to w pierwszej klasie przeczytałam Zbrodnie i karę, a później pochlanialam inne książki Dostojewskiego.
Bibliotekarki myślały, że wypożyczam książki dla starszego brata ;)
Sent from my K6000 Plus using Tapatalk