dinki
18-03-2013, 23:20
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Mam na imię Diana i jestem mamą 4 miesięcznego Tymka.
Na forum trafiałam czasem, gdy szukałam informacji o chustach, ale nie zagrzałam tu miejsca, a po raz drugi właśnie teraz szukając wełnianego otulacza dla naszego maluszka, bo z jednego już wyrósł.
Na pomysł o chustonoszeniu wpadł mój mąż, który pewnego dnia, gdy byłam jeszcze w ciąży powiedział: "chciałbym aby nasze dzieci były noszone w chuście". Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy "z czym to się je" i temat padł. Z resztą ja raczej sceptycznie do tego podchodziłam ze względu na problemy z kręgosłupem. Ale los tak chciał, że w szkole rodzenia, do której chodziliśmy odbywają się regularnie w każdym cyklu warsztaty z chustonoszenia i pieluchowania wielorazowego prowadzone przez klub mam i decyzja była już dla nas jednoznaczna :) Porzuciliśmy decyzję o kupnie wózka i wyszukaliśmy dla nas chusty nati: dla męża mulu wiązana, a dla mnie malta kółkowa. A ja, gdy tylko otrząsnęłam się po porodzie zaczęłam rehabilitować kręgosłup :) Wiązaliśmy się na zmianę z mężem w wiązaną, gdyż ja swoją szybko rzuciłam w kąt, bo miałam chyba zbyt wygórowane oczekiwanie co do chęci karmienia piersią w tej chuście, bo nasz synek totalnie nie akceptował ułożenia w niej, a może robiłam to nie umiejętnie :? Ale teraz gdy młody jest już bardziej stabilny odkrywam ją na nowo i nosimy się już na biodrze, ku wielkiemu zadowoleniu Tymka :)
Ponadto stosujemy NHN od 10 dnia życia syna, z całkiem niezłym skutkiem :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
Na forum trafiałam czasem, gdy szukałam informacji o chustach, ale nie zagrzałam tu miejsca, a po raz drugi właśnie teraz szukając wełnianego otulacza dla naszego maluszka, bo z jednego już wyrósł.
Na pomysł o chustonoszeniu wpadł mój mąż, który pewnego dnia, gdy byłam jeszcze w ciąży powiedział: "chciałbym aby nasze dzieci były noszone w chuście". Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy "z czym to się je" i temat padł. Z resztą ja raczej sceptycznie do tego podchodziłam ze względu na problemy z kręgosłupem. Ale los tak chciał, że w szkole rodzenia, do której chodziliśmy odbywają się regularnie w każdym cyklu warsztaty z chustonoszenia i pieluchowania wielorazowego prowadzone przez klub mam i decyzja była już dla nas jednoznaczna :) Porzuciliśmy decyzję o kupnie wózka i wyszukaliśmy dla nas chusty nati: dla męża mulu wiązana, a dla mnie malta kółkowa. A ja, gdy tylko otrząsnęłam się po porodzie zaczęłam rehabilitować kręgosłup :) Wiązaliśmy się na zmianę z mężem w wiązaną, gdyż ja swoją szybko rzuciłam w kąt, bo miałam chyba zbyt wygórowane oczekiwanie co do chęci karmienia piersią w tej chuście, bo nasz synek totalnie nie akceptował ułożenia w niej, a może robiłam to nie umiejętnie :? Ale teraz gdy młody jest już bardziej stabilny odkrywam ją na nowo i nosimy się już na biodrze, ku wielkiemu zadowoleniu Tymka :)
Ponadto stosujemy NHN od 10 dnia życia syna, z całkiem niezłym skutkiem :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!