april
18-01-2009, 14:11
Generalnie nie lubię się poddawać, walczak ze mnie też żaden, ale do rzeczy.
Mam SusK, noszenie z przodu zaczyna być dla mnie walką o każdy krok bo nic nie widzę oprócz głowy Mani. No to ją ciach na plecy, starszak stoi ubrany w 3/4 (czyli bez kurtki i czapki). Zakładam kurtkę na plecy. Utknęła pod tyłkiem Mani. Ściągam. Wkładam rękawy, chcę zaatakować od góry. Porażka. Mania wygięła się do tyłu tak, że cała kurtka znalazła sie na jej głowie. Ściągam. Jestem mokra jak szczur. Straszy wychodzi z siebie. Mania ryczy. Zakładam jeden rękaw, szukam dziury w plecach kurtki. Jest. Wkładam tam drugą rękę i pewnie bym założyła tą kurtkę gdyby nie to,że nie umiem wykręcić stawu łokciowego o 180 stopni i brakuje mi jakichś 20 cm. Rzecz nie do zrobienia. Koniec końców założył mi kurtkę mąż, wyszłam na dwór z Bartezem za rękę, zadowoloną podskakującą Manią na plecach i psem na smyczy. Idziemy, wokół pełno kałuż, warstwa wody i gruby lód. Bartek uparci idzie po lodzie pokrytym wodą, po trzech minutach spaceru ląduje w wielkim pluskiem w wielkiej kałuzy. Wracamy do domu.
Następnego dnia ładuję Manię na plecy zawiązałam plecaczek Hanti (!), dociągnełam jak nigdy, Mania nie odstawała, chusta równiutko, no klasa. Zakładam kurtkę, nie udaje mi się. Zarzucam ja na ramiona, ściagam przy tym z głowy Mani czapkę i kaptur. Bart nie umiał jej założyc. Przerzuciłam Manię na przód i poszłam na miasto, uwazajac jak zwykle gdzie stawiam nogi.
Ogólnie, już się nie śmiejcie, tylko wyłumaczcie mi jak mam załozyc sama kurtkę na dziecko na plecach. Dodam, że instrukcje do samej kurtki nic mi nie dają.
Mam SusK, noszenie z przodu zaczyna być dla mnie walką o każdy krok bo nic nie widzę oprócz głowy Mani. No to ją ciach na plecy, starszak stoi ubrany w 3/4 (czyli bez kurtki i czapki). Zakładam kurtkę na plecy. Utknęła pod tyłkiem Mani. Ściągam. Wkładam rękawy, chcę zaatakować od góry. Porażka. Mania wygięła się do tyłu tak, że cała kurtka znalazła sie na jej głowie. Ściągam. Jestem mokra jak szczur. Straszy wychodzi z siebie. Mania ryczy. Zakładam jeden rękaw, szukam dziury w plecach kurtki. Jest. Wkładam tam drugą rękę i pewnie bym założyła tą kurtkę gdyby nie to,że nie umiem wykręcić stawu łokciowego o 180 stopni i brakuje mi jakichś 20 cm. Rzecz nie do zrobienia. Koniec końców założył mi kurtkę mąż, wyszłam na dwór z Bartezem za rękę, zadowoloną podskakującą Manią na plecach i psem na smyczy. Idziemy, wokół pełno kałuż, warstwa wody i gruby lód. Bartek uparci idzie po lodzie pokrytym wodą, po trzech minutach spaceru ląduje w wielkim pluskiem w wielkiej kałuzy. Wracamy do domu.
Następnego dnia ładuję Manię na plecy zawiązałam plecaczek Hanti (!), dociągnełam jak nigdy, Mania nie odstawała, chusta równiutko, no klasa. Zakładam kurtkę, nie udaje mi się. Zarzucam ja na ramiona, ściagam przy tym z głowy Mani czapkę i kaptur. Bart nie umiał jej założyc. Przerzuciłam Manię na przód i poszłam na miasto, uwazajac jak zwykle gdzie stawiam nogi.
Ogólnie, już się nie śmiejcie, tylko wyłumaczcie mi jak mam załozyc sama kurtkę na dziecko na plecach. Dodam, że instrukcje do samej kurtki nic mi nie dają.