PDA

Zobacz pełną wersję : noszenie w chuście a na rękach



greentree
13-01-2008, 17:47
Cześć

Wszędzie czytam, jakie to noszenie w chuście jest pozytywne, że wpływa prawidłowo na rozwój itp. Nie natknęłam się na żadne opinie negujące to.

Jednocześnie czytam i słyszę wszędzie, że noszenie na rękach dziecko rozpieszcza i powinno się je ograniczać do minimum, bo inaczej dziecko później wejdzie na głowę.

Skrajnie sprzeczne, a w sumie tak podobne - w końcu w chuście też się dziecko nosi, nie na rękach wprawdzie ale przy ciele.

Ja wierzę, że chusta to jest "ta dobra" a ręce to "te złe", ale jak to wytłumaczyć? Chcę mieć jakieś dobre argumenty i przede wszystkim zrozumieć dlaczego i jak to możliwe :P

DonKaczka
13-01-2008, 18:07
noszenie na rekach jest zle dla kregoslupa jedynie
dziecku jest wszystko jedno jak jest noszone, byle wygodnie mu bylo

a terie o rozpieszczaniu dotycza i rak i chusty :) i sa nieprawdziwe w obu wypadkach

dziecko nie wchodzi na glowe, dziecko potrzebuje bliskosci, a nie oznacza to ze wyrosnie na rozpieszczonego terroryste - to zazwyczaj bledy wychowawcze rodzicow a takze odmowa noszenia skutkuja namolnym wrzaskunem

nos, nie bedziesz zalowac, co najwyzej tego ze dzieci szybko rosna i tylko koty i misie zostaja do noszenia

anifloda
13-01-2008, 18:12
No tu Cię muszę rozczarować. Różni się li i jedynie tym, że od noszenia w chuście nie bolą ręce i kręgosłup i że można przy okazji wykonywać prace domowe.

Ręce nie są złe! Malutkie dziecko potrzebuje noszenia, tak jak karmienia, przewijania, przytulania i całowania. Jest do tego stworzone. Wszystkie naczelne noszą swoje dzieci. Noszenie nie rozpuści dziecka, dzieci noszone są paradoksalnie bardziej śmiałe i mniej zależne od rodzica, niż te nigdy nie brane na ręce. Nie wiem, co Ci jeszcze napisać. Może to, że moje oba Potworki są noszone od urodzenia, nie używające wózka i że jakoś szczególnie rozpuszczone nie są, starsze jest wręcz nienormalnie grzeczne :P

Jasnie Pani :)
13-01-2008, 18:13
Ja mysle, ze zwolennicy "rozpieszczania przez noszenie" nas tez maja na mysli (nas, czyli nosicielki :wink: ). Z tym, ze oni "rozpieszczeniem" nazywaja domagenie sie dziecka, przez wyciagniecie raczek, ze chce byc noszone. Matka ktora nie ma chusty bierze na rece takiego "delikwenta" i po 5 min ma dosc, zlosci sie i wyzywa swoje dziecko od "rozbestwionych", bo nie chce isc do kojca i samemu sie bawic, tylko dalej chce sie przytulac. Chustowa mama jak widzi raczki wyciagniete w swoja strone, wyjmuje chuste, mota dziecia i nosi, az sie latorosli nie znudzi, robiac sobie wszystko co musi, bo rece ma wolne, wiec wilk syty i owca cala. Dziecko zaspokoilo swoja potrzebe bliskosci, a matka nie denerwuje sie, bo nie odczuwa ciezaru i wszystko zrobila.

serafinka
13-01-2008, 20:17
Jaśnie Pani dołączam sie do twojej opini

Ruda
13-01-2008, 20:30
dokladnie wlasnie tak wyglada. ja czasem nosze tez hanie na rekach, szczegolnie jak ma takie nagle przyplywy prztulania sie. przytuli sie, zrobi luliluli, jak to mowimy i ucieka dalej :) ale na takie dluzsze przytulanki tylko chusta :)

Mary-Anne
13-01-2008, 21:50
Jak Ignaś marudzi, wrzucam go do chusty, ponoszę go trochę i on się uspokaja i dalej pięknie bawi, sam. Nie jest rozpieszczony, tylko dopieszczony :)

Jasnie Pani :)
13-01-2008, 21:53
Nie jest rozpieszczony, tylko dopieszczony :)
SIC!!!!!! :lol: :lol: :lol:

węgielek
13-01-2008, 21:59
ja robie podobnie jak dziewczyny. i powiem, ze dopiero teraz majac tzrecie dziecko dowiedzialam sie o chustach wiazanych. i baaaaaardzo zaluje, ze dopiero teraz. a nie przy pierwsej lub drugiej corce. byloby mi sto razy latwiej.

ithilhin
13-01-2008, 22:29
no pewnie.

to nie noszenie rozpieszcza.
rozpieszczaja (wlasciwie powinnam napisac "rozpuszczaja" - dla wielu ludzi te slowa sa tozsame) rodzice, ktorzy nie stawiaja zdrowych granic.
tyle, ze nijak sie to ma do malutkich dzieci, dla ktorych noszenie, bujanie i blsikosc to jedna z podstawowych potrzeb.

winnie
13-01-2008, 22:59
Greentree, nie wiem gdzie to czytałaś, bo ja we wzystkich poradnikach, gazetach, itp z którymi miałam do czynienia (a przy pierwszej ciąży baaardzo chciałam być dobrze przygotowana ;)) czytałam że właśnie należy dziecko nosić, przytulać, pieścić. Bo jest później bardziej ufne, mniej uczepione maminej spódnicy, śmielsze itd. Starsze dziecię noszone (nie mogę odżałować ze wtedy chusty nie miałam) na rękach (a klocek był straszny), a grzeczne, łatwo nawiązujące kontakty, odważne (ostatnio nawet krew z żyły pobieranie, na dwa razy niestety bo sie wkłuć nie mogli, bardzo dobrze przetrwało).
No bo jak nie nosić to co? Zostawić żeby płakało?!?

Bonkreta
14-01-2008, 00:44
Rece sa złe jeszcze z drugiej przyczyny - mianowicie na rękach pozycja dziecka nigdy nie jest idealna, bo ręce sie nam szybko męczą, mamy tendencję do układania dziecka niesymetrycznie, jedna strona wyżej, albo bokiem stale w tę sama strone - co nie jest korzystne dla rozwoju fizycznego. Chusta pozwala na ułożenie dziecka poprawnie i symetrycznie.
I na dłuższe, bardziej efektywne dopieszczanie :D

ifinoe
14-01-2008, 22:05
Jak Ignaś marudzi, wrzucam go do chusty, ponoszę go trochę i on się uspokaja i dalej pięknie bawi, sam. Nie jest rozpieszczony, tylko dopieszczony :)


piękne

mam wrażenie, że u nas jest podobnie, mimo że Matylda ma dopiero 3 miesiące...w chuście uspokaja się błyskawicznie i bardzo lubi być noszona, a jednak ma coraz dłuższe okresy kiedy zajmuje się sama sobą, grucha, bawi się swoimi rączkami, itp

serafinka
14-01-2008, 22:14
a mnie w noszeniu utwierdziła nieświadomie pani neurolog- jak badała Bronka to powiedziała że widac ze dziecko jest dużo noszone i przytulane i huśtane. Zapytałam czy to źle o ona żewspaniale bo jak go probowała testowo "nastraszyć" to sie nie bał tylko był zaciekawiony i że noszenie dobrze wpływa na rozwój psych dzieci

Ruda
16-01-2008, 14:48
i ten argument musze zapamietac:) ja uwilebiam nosic hanke, czy to w chuscie czy tez po prostu na rekach :)

mango977
16-01-2008, 16:03
ja się już przyzwyczaiłam do słuchania od otoczenia, że rozpieszczam i robię sobie krzywdę (bo przecież taki rozpieszczony dzieć będzie mnie terroryzował itp) ale specjalnie się tym nie przejmuję :) starszą córkę też nosiłam, kołysałam, przytulałam i wyrosła na pogodną, ciepłą, wrażliwą dziewczynkę. Poza tym ostatnio gdzieś przeczytałam, że kołysanie pobudza układ przedsionkowy (zmysł równowagi) dziecka co stymuluje rozwój mózgu. Teraz, kiedy ktoś mnie szczególnie molestuje przedstawiam to jako "medyczny" argument i mam spokój :wink:

greentree
22-01-2008, 17:16
Chyba już zrozumiałam o co chodzi w tym sporze.

Noszenie w celu poznawania świata, z umiarem jest pozytywne.

Natomiast reagowanie na najmniejsze piśnięcie dziecka wzięciem na ręce jest negatywne - gdy dziecko się domaga za wiele to trzeba jego potrzeby zaspokoić inaczej, pobudzać do innej zabawy.

Mam rację?

DonKaczka
22-01-2008, 19:43
nno nie do konca, tzn, dobrze jest rozpoznawac sygnaly i wiedziec o co dziecku chodzi, ale noszenie to nie lekarstwo na placz
noszenie to element zycia codziennego, ot, troche na macie, gdy mama je czy oglada serial i troche w chuscie gdy mama sprzata

pewnie ze nikt przy zdrowych zmyslach nie nosi dziecka dzien caly, jesli nie ma takiej potrzeby, ale codzienna porcja czasu w chuscie bez szczegolnego powodu w rodzaju placzu jest jak najbardziej zdrowa

Artemida
26-01-2012, 15:26
serafinka
a mnie w noszeniu utwierdziła nieświadomie pani neurolog- jak badała Bronka to powiedziała że widac ze dziecko jest dużo noszone i przytulane i huśtane. Zapytałam czy to źle o ona żewspaniale bo jak go probowała testowo "nastraszyć" to sie nie bał tylko był zaciekawiony i że noszenie dobrze wpływa na rozwój psych dzieci

:D

JoShiMa
26-01-2012, 17:02
Ja wierzę, że chusta to jest "ta dobra" a ręce to "te złe", ale jak to wytłumaczyć?
Wszystko Ci się pomieszało. Ci co są przeciwni noszeniu są przeciwni bez względu na to czy w chuście czy na rękach. Noszenie na rękach jest równie dobre (jeśli prawidłowe), tylko w chuście wygodniej.



Natomiast reagowanie na najmniejsze piśnięcie dziecka wzięciem na ręce jest negatywne - gdy dziecko się domaga za wiele to trzeba jego potrzeby zaspokoić inaczej, pobudzać do innej zabawy.
A jak i na jakiej podstawie zdecydujesz ile to jest za wiele? Za wiele dla kogo?

aniołka2009
26-01-2012, 17:09
dziewczyny, ale czy ja dobrze widzę? ta dyskusja toczyła się w 2008 roku..myślę że założycielka wątku nie ma już takich dylematów...

Jasnie Pani :)
26-01-2012, 17:16
JoShiMa, ale jestes swiadoma, ze odpowiadasz na post sprzed 3 lat? Prawdopodobnie juz autorka sama sie zweryfikowala ;)

Artemida, a ty co takie wykopaliska prowadzisz? ;)

Artemida
27-01-2012, 13:57
a tak jakoś trafiłam i stwierdziłam że dobry argument jakby się ktoś czepiał, bo ja w rodzinie ufo jestem :]
A może się komuś też przyda :)

JoShiMa
27-01-2012, 14:15
JoShiMa, ale jestes swiadoma, ze odpowiadasz na post sprzed 3 lat?
Nie. Moja kulpa.