Zobacz pełną wersję : motanie w miejscach publicznych
Witajcie,
Za kilka dni bede musiala zawiazac synka w kawiarni.
I tu pytanie: moja chusta ma 4.6m, zawsze podczas motania jej konce walaja sie po podlodze, co w domu jest ok...
Jak to zrobic, zeby bedac w kawiarni uniknac ciagniecia koncow po ziemi, zeby nie zebrac wszystkich brudow? Macie jakis sposobh?
a w jakim wieku jest dziecko i czy długa to Twoja jedyna chusta?
Umiesz wiązać 2X? Żeby wyjąć dziecko i włożyć je z powrotem nie trzeba rozwiązywać chusty, miałabyś ją cały czas na sobie, nie musiałabyś zamiatać ogonami podłogi ;)
Ja wiązałam kilka razy w kawiarni. Jest tam spore ułatwienie w postaci krzeseł :mrgreen: - luźne końce kładziesz na krześle i operujesz połami, motasz i dociągasz.
Motałam w kawiarni, Mc Shicie, także w ogródkach na dworze, na dworcu PKS, w centrach handlowych i nie wiem gdzie jeszcze, nazywamy to z moim M performencami chustowymi ;) Jakoś nigdy nie przejmowałam się ciągnącymi się po podłodze ogonami, Dzieć ogonów nie zajada, to co zajada się po ziemi nie wala, a szmata idzie do prania jak brudna i cześć :)
Umiesz wiązać 2X? Żeby wyjąć dziecko i włożyć je z powrotem nie trzeba rozwiązywać chusty, miałabyś ją cały czas na sobie, nie musiałabyś zamiatać ogonami podłogi ;)
przy 2x ważny jest wiek dziecka więc to nie zawsze dobre wyjście. dlatego pytałam o wiek.
Ja wiązałam kilka razy w kawiarni. Jest tam spore ułatwienie w postaci krzeseł :mrgreen: - luźne końce kładziesz na krześle i operujesz połami, motasz i dociągasz.
to może być pomocne a poza tym to w kawiarni może nie będzie brudno:ninja: ja motałam na parkingu centrum handlowego i chusta nie ucierpiała:)
a dobrym wyjściem byłaby kółkowa.
a jakie wiązanie?
przy kieszonce i plecaku wkładałam końcówki do kieszeni...
Można też na obydwu połach zrobić warkocze i popuszczać w miarę potrzeby :-)
dobry sposób to wkładanie końców chusty za pasek do spodni popuszczony na tą okoliczność ze 3 dziurki
Końce w kieszeniach to najlepszy patent albo 2x, chociaż ja nie lubię siedzieć gdzieś w chuście pozawijana. Na wyjścia, gdzie będę musiała się rozmotać biorę 4,2, ale ja mam dobrze i moge motać w oba rozmiary.
Gabriela1999
18-12-2011, 18:24
Ja w piątek wiązałam kieszonkę na środku galerii handlowej i miałam w nosie czy się pobrudzi w końcu to tylko szmata......:-)
Motałam w miejscach pulicznych wiele razy i ogony walające się po podłodze jakoś nigdy nie spędzały mi snu z powiek. We wnętrzach jakiegoś strasznego syfu przeważnie nie było, na zewnątrz - jeśli było np. bardzo błotniście - starałam się znaleźć choć trochę czystszy kawałek podłoża, np. mokry trawnik zamiast usyfionego parkingu. Ech, ile ja razy sama podeptałam ogony jak uczyłam się plecaczka :-]
No i jeśli przewidywałam motanie w warunkach polowych, brałam jakąś mniej delikatną chustę :-)
Zazwyczaj nie przejmowałam się ogonami które zamiatają kurz, gorzej jak pod nogami breja, a o tej porze roku o to nietrudno ;) Choć może rzeczywiście w kawiarni będzie kulturalnie także na podłodze.
2X trzeba się też nauczyć. Jeżeli ktoś go nie obsługuje, nie nauczy się tego wiązania w 3 dni, ja do tej pory mam z nim problemy ;)
mamuchap
18-12-2011, 19:32
podłoga w kawiarni na pewno nie jest na tyle czysta, zeby polozyc na niej dziecko, ale jest na tyle czysta zeby ciągac po niej konce chusty.
Tak jak dziewczyny pisaly - mozesz koce polozyc na krzesla lub wkladać do kieszeni, nigdy tego nie próbowalam, zawsze zamiatałam podłoge.
2x odradzam, masz jeszcze za małe dziecko.
Na płacz dziecka pomaga delikatne bujanie sie w czasie wiązania. Przeciez zazwyczaj trzymając dziecko na ręku nie stoimi bezruchu tylko delikatnie sie kolyszemy.
I ważne tez - nie zwracaj uwagi na ludzi gapiących sie na Was, bo to moze Ciebie rozpraszać i denerowawć, a
Twoje zdenerwowanie odczuwa tez maluszek
Dzidzia ma 2 miesiace, wiazanie to kieszonka.
Dzieki za odpowiedzi!
nowa_aleksandria
18-12-2011, 20:08
wiążę wszędzie. poły trzymam między udami jeśli uważam, że jest AŻ tak brudno, że szkoda mi końcówek ;)
jagienkat
18-12-2011, 20:34
Ja też bym się kawiarnią nie przejmowała, jakby co - to właśnie w kieszenie czy te krzesła. A jak sie nie da, to od biedy same ogony podpierzesz w domu, jeśli nie chcesz prać i moczyć całej chusty.
kachasek
22-12-2011, 02:24
Często wiążę poza domem, też kieszonkę i jeszcze nie upaćkałam końców tak, żeby do prania musiały trafić. Jak było błoto, to do kieszeni lub między nogi, albo mąż trzymał. I tak jak mamuchap pisała - nie patrz na ludzi, dziecko do wózka też jakoś trzeba włożyć, ubrać, pozapinać, więc z chustą tak samo ;) pełny luz, jakbyś to w domu robiła;)
MOTANIE CHUSTY NA SIEDZĄCO
nie chcę zakładać nowego wątku więc podpinam się tu,choć myślę,że temat nieco inny niż w tytule wątku.
Nie raz zastanawiałam się jak to robicie gdy chcecie w zimie np. pojechać z dzieckiem do innego miasta, a potem zamotać dziecko w chuście i tak się po tym mieście poruszać.
i tak:
gdy idę na spacer ubieram malucha w polarowy pajacyk na ubranko, na to chusta,polar dla dwojga i softshell. I miód malina.
Jak mam to zrobić gdy przemieszczam się autem np. na zakupy i dziecko mam w foteliku a na zewnątrz jest mróz??
motacie dziecko w aucie na tylnym siedzeniu z ekwilibrystycznymi pozami żeby to miało ręce i nogi w efekcie końcowym?
Kurczaczki , Dziewczyny jak Wy to robicie?
Jak Marta była całkiem malutka (w zimie miała 3-5 miesięcy) to na wyjście brałam do auta stelaż wózka z adapterami do fotelika. Nie czułam się na siłach motać długiej na tylnym siedzeniu auta. Choć, kiedy mała się darła, a często się darła, wchodziłam do pierwszego lepszego osłoniętego miejsca i motałam ją na kombinezon, a wózek służył jako bagażówka. Z Julem wcześniej było łatwiej. On kwietniowy, w listopadzie już pewnie siadał, więc zapinałam pas biodrowy Manduki, potem wyciągałam Jula z auta i sadzałam i zakładałam szelki.
Innym wyjściem dla Ciebie jest kółkowa. Jeśli sprawnie ją dociągasz, to chyba najlepszym. Ja się z kółkami nijak nie mogłam dogadać i do dziś się to nie zmieniło
Lauren 2x do auta (pod kurtkę jak nie zimno w aucie, na jak wiem że zimno) i ew zmiana na inne wiązanie w jakimś wnętrzu.
HoliPoli
19-01-2017, 13:22
Wychodziłam z założenia ze jakieś 20 sekund bez softshella nam krzywdy nie zrobi i motałam na mrozie a potem zarzucałem kurtkę
Wychodziłam z założenia ze jakieś 20 sekund bez softshella nam krzywdy nie zrobi i motałam na mrozie a potem zarzucałem kurtkę
To tak jak ja, gdy szliśmy na spacer. Gdy szłam do sklepu, to przenosiłam na rękach dziecko zawinięte w chustę do sklepu i tam motałam.
no właśnie,nie wiadomo co lepsze czy użeranie się z wózkiem i taszczenie go do sklepów przez schody czy motanie na dworze...hehe rozterki chustomamy:P
panthera
19-01-2017, 17:25
jaeli dziecko starsze to ja bym jednak te 2x. i w samochodzie byle jak wsadziła - i zaniosła to pierwszego lepszego miejsca bardziej osłoniętego lub cieplejszego gdzie porządnie bym podociagała. na krótki wypad kółkowa.
ale przy niewielkim mrozie to faktycznie te kilka minut w pajacyku polarowym nic dziecku nie zrobi.
na siedząco w samochodzie (osobowym) nie da się prawidłowo zawiązać chusty.
nawet nosidło się kiepsko zapina.
Ja nauczyłam się motać w aucie kangura, ale mam duże auto i jedno z siedzeń jest wymontowane :) dla większej przestrzeni - nie jest to łatwe. Często biorę małą po prostu pod kurtkę i idziemy się wiązać do najbliższego pomieszczenia. Ostatnio zabrałam do samochodu hybrydę storcza - i tu dzieć dał się ulokować bez problemu,tyle że ja nosić w chuście wolę :) Generalnie najlepszym rozwiązaniem jest przeniesienie dziecka pod kurtką dla dwojga i zamotanie w jakimś pomieszczeniu (sklep, knajpa, urząd) Przynajmniej dwa razy w tygodniu muszę dziecię motać w aucie, aby starszemu zataszczyć na drugie piętro szkoły akordeon :) i sama siebie wtedy podziwiam :)
P 2002, J 2005, J 2009, U 2016 :)
No ja wersję ekstremalna chyba praktykuję. Zdejmuję kurtkę, motam w plecak i nakładam kurtkę (płaszczyk mamma studio). Tylko muszę opanować wrzucanie z biodra bo na razie robię tobołek na tylnym siedzeniu i to jest najtrudniejsze. Ale chyba szybsze niż z biodra? W sensie, że mniej czasu na zimnie dla nie osłoniętego dziecka. Robie to tylko jak mnie rodzina nie widzi bo by mnie zamęczyli gadaniem o nieubranym dziecku.
jeśli jest naprawdę duży mróz, to przenoszę młodą w śpiworku/pod kurtką do sklepu/szkoły/czy dokądkolwiek idę i tam motam
jeśli mróz niewielki to wkładam w kółkową na zewnątrz
lub w domu jeszcze zakładam chustę do kieszonki, z połami puszczonymi luźno (tzn. okręconymi wokół szyi jak szalik, żeby nie ciągały się po ziemi) i tak jeżdżę, a pod autem wkładam młodą i dociągam
ubieram ją w wełniany pajacyk, jeśli jest naprawdę zimno, to jeszcze polarowy na wierzch
zimą na zewnątrz kangur jest dla mnie słabym rozwiązaniem, kieszonka i kółkowa sprawdzają się super.
Ja z samochodu to tylko kółkową ogarniałam. Motanie kangurka na parkingu mnie przerastało, ale moja też wiosenna, więc problemu z mrozem nie było. A na jesień i zimę już hybrydę miałyśmy.
Mój synek jest z czerwca, więc ja do zimy już nie byłam w stanie go nosić przez kręgosłup, potem zakupiliśmy nosidło i było już dużo łatwiej, natomiast w samochodzie nigdy nie motałam, podziwiam te, które tą sztukę opanowały :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.