PDA

Zobacz pełną wersję : wiązanie plecaka w zimie



kasiablanka2
19-11-2008, 21:50
Dziewczyny, a jak sobie radzicie z wiązaniem plecaków na kilka warstw ubrania? Ja wymiękam, ciężko mi nawet podnieść ręce w tych wszystkich swetrach, kurtkach i szalikach, nie wspominając o przerzuceniu córci nad głową. Do tego Blance podwija się kurtka, tak że ma całe plecy na wierzchu, a ja nie umiem jej sama tego poprawić. A może macie specjalne kurtki dla wielbłądów? :lol:
Aha, wiążę tylko mejtaja, bo z chustami mi za bardzo nie wychodzi na plecach, do tego Blanka niezbyt skłonna do takich ćwiczeń.
Jak ja nie lubię zimy! :evil:

anetta1980
19-11-2008, 22:03
Zamiast kurtki proponuje dla dziecka kombinezon jednoczęsciowy. Oczywiście nie za gruby.

calineczka
19-11-2008, 22:15
okrrropna jest ta zima! Ja ubieram Pultasowi kombinezon z podwójnego polaru pod chustę,ale jak strasznie wieje (jak wczoraj i dziś) to wrzucam go w mt z przodu i chodzę krótko ok. pół.godz. bo mam problemy z kręgosłupem ostatnio.
Wiązanie na płaszcz-makabra. Dla mnie. Dla niego. Wygląda to tak:
1. ubieram się ja
2. ubieram go
3. otwieram szeroko balkon (bo już dyszymy)
4. sadzam Pultasa w chuście na kanapie, sama na kolanka
5. on zadowolony przytula sie do mioch pleców
6. po chwili zaczyna się wiercić
7. marudzi coraz bardziej
8. i bardziej
9. już myślę-pieprzę to pójde z wózkiem
10. dyszę on też i próbuję dociągać
11. on próbuje wyjść z chusty
12. dociągania ciąg dalszy
13. zawiązane!
14. stwierdzam przy lustrze, że do doopy
15. w popłochu biorę torbę i wychodze! szybko!
16. na dole stwierdzam brak np. pieniędzy na chlebek :evil:
17. złorzecząc i dysząc użalam się nad sobą w myślach
18. a Pultas zamiast spać zwiedza świat na moich plecach i ma to wszystko gdzieś :lool:
Kiedyś lubiłam zimne pory roku.
Ale to było w czasach niedzieciowych.
NIE LUBIĘ !
Nie radzę sobie.
:evil:

skybear
19-11-2008, 22:36
my dzis mialysmy pierwsze wyjscie w wiazanej "na kurtce".
no nie powiem,nieco latwiej wiazac na ciuchach "domowych",zwlaszcza komus nie bardzo wprawionemu.
dociaganie samo w sobie sprawia jeszcze mi trudnosci,a co dopiero na zimowej kurtce.
zastanawiam sie gleboko nad zakupem jakiejs wielgachnej kurtki,zeby nas obie pomiescila,ale nie wiem,nie wiem...
a i tez stosujemy patent z otwieraniem okna podczas ubierania
,bo inaczej bysmy sie obie rozpuscily...

dzidka76
19-11-2008, 22:46
Ja kupilam polarek mamy chuscianej butterfly i tym samym zabilam problem w zalazku :))

Innana
20-11-2008, 17:52
okrrropna jest ta zima! Ja ubieram Pultasowi kombinezon z podwójnego polaru pod chustę,ale jak strasznie wieje (jak wczoraj i dziś) to wrzucam go w mt z przodu i chodzę krótko ok. pół.godz. bo mam problemy z kręgosłupem ostatnio.
Wiązanie na płaszcz-makabra. Dla mnie. Dla niego. Wygląda to tak:
1. ubieram się ja
2. ubieram go
3. otwieram szeroko balkon (bo już dyszymy)
4. sadzam Pultasa w chuście na kanapie, sama na kolanka
5. on zadowolony przytula sie do mioch pleców
6. po chwili zaczyna się wiercić
7. marudzi coraz bardziej
8. i bardziej
9. już myślę-pieprzę to pójde z wózkiem
10. dyszę on też i próbuję dociągać
11. on próbuje wyjść z chusty
12. dociągania ciąg dalszy
13. zawiązane!
14. stwierdzam przy lustrze, że do doopy
15. w popłochu biorę torbę i wychodze! szybko!
16. na dole stwierdzam brak np. pieniędzy na chlebek :evil:
17. złorzecząc i dysząc użalam się nad sobą w myślach
18. a Pultas zamiast spać zwiedza świat na moich plecach i ma to wszystko gdzieś :lool:
Kiedyś lubiłam zimne pory roku.
Ale to było w czasach niedzieciowych.
NIE LUBIĘ !
Nie radzę sobie.
:evil:


Jak ja to świetnie znam. Ale to już przeszłość 8)) Bo przerobiłam chustę, czym się chwalę w sąsiednim wątku :D

stokrotka.a
21-11-2008, 14:01
Kupiłam kurtkę dla dwojga i mam problem z głowy...nie podejrzewałam że taki zakup ułatwi mi tak życie :mrgreen: Ubieram nas tak jak po domu...Sara ma do tego getry wełniane i skarpety wełniane(robota babci)+ciepłe kapciochy i taki golfiko-szalik co zasłania jej klatkę piersiową...Wiąże nas i zarzucam kurtkę dla dwojga,ubieram buty i wychodzę...Ja nie jestem zgrzana a Dzieć znudzony...Polecam.Wcześniej jak było cieplej to ubierałyśmy polar od niemęża :)

kajkasz1
21-11-2008, 14:11
Taaa, ale to rozwiązanie dla "nieletnich". Starszak po pierwsze sie pod kurtkkę słabo mieści, a po drugie w połowie spaceru zachciewa mu się łazić piechotą. Dla mnie w zimie po pierwsze krótsza chusta. I wiązanie na szybko w domu z otwartym oknem. Jak już uwiązałam Młodzieńca w plecaczku to podnosiłam do góry tą pierwszą warstwę chusty która go podtrzymywała, poprawiałam kurtkę, z powrotem naciągałam materiał i wciskałam go w tą część, która biegnie pod kolankami. Ale i tak to była robota głupiego, bo przed lustrem było źle, a na spacerze niewygodnie. W końcu przerzuciłam się na nosidła i MT-je.
A dzisiaj na samą myśl, że mam Młodego zamotać na plecach ... wyciągam wózek. Bo i jemu cieplej (zwłaszcza w nóżki, zawsze po spacerze miał lodowate niezaleznie od ilosci ocieplających warstw), i mnie wygodniej.

A tak z rozrzewnieniem wsp[ominam zimę dwa lata temu, kiedy chowałam go pod kurtkę ... buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu uuuuuuuuuuuuuuuuuu

ithilhin
21-11-2008, 14:24
ze chustownikime chodzacym ja robie nieco odwrotnie (jak jest czas oczywiscie).
najpierw Mis speceruje na wlasnych nogach a jak sie zmeczy to wedruje do chusty

mamaija
21-11-2008, 15:24
Koszmar-dzisiaj juz na skraju cierpliwości byłam :cry: kurtka to jeszcze nie problem ale jak tu BUTY ZAŁOZYĆ????????????A dużemu dzieciowi?????????????przeciez nie będziemy w zimowym obuwiu po domu biegać bo nikt inny tylko JAAAA będę musiała to po powrocie sprzatać ,zwłaszcza , że Mela ostatnio z podłogi"zastawe stołową" prawie zrobiła :roll: :shock: :| - Moze jakis patent macie?kurtka , nosidło melka do środka , koszmar z butami.........
JAK WY TO ROBICIE??????? :omg:


:lool: :lool: :lool: :lool: :lool: :lool: BYLE DO WIOSNY :lool: :lool: :lool: :lool: :hello: :hello: :hello: :hello:

Innana
21-11-2008, 16:58
Koszmar-dzisiaj juz na skraju cierpliwości byłam :cry: kurtka to jeszcze nie problem ale jak tu BUTY ZAŁOZYĆ????????????A dużemu dzieciowi?????????????przeciez nie będziemy w zimowym obuwiu po domu biegać bo nikt inny tylko JAAAA będę musiała to po powrocie sprzatać ,zwłaszcza , że Mela ostatnio z podłogi"zastawe stołową" prawie zrobiła :roll: :shock: :| - Moze jakis patent macie?kurtka , nosidło melka do środka , koszmar z butami.........
JAK WY TO ROBICIE??????? :omg:


:lool: :lool: :lool: :lool: :lool: :lool: BYLE DO WIOSNY :lool: :lool: :lool: :lool: :hello: :hello: :hello: :hello:


Dziewczyny, potrzebujemy grupy wsparcia! :jump: :jump: :jump:


Ja przeżyłam traumę przedwczoraj.
Ubieram najpierw chłopaków do spodni i butów. Potem siebie ale jeszcze bez kurtki (co nie zmienia faktu, że mam na sobie: rajstopy, spodnie, koszulkę, golf) - spływam potem. Zakładam kurtkę Małemu plus czapka, szalik, rękawiczki. Wystawiam na balkon. Biorę się za Piotrusia, ubieram w kurtkę, szalik, znowu awantura o czapkę, rękawiczki odpuszczam. Otwieram szeroko drzwi na balkon, stwierdzam, że Paweł tam jest, nie wypadł z trzeciego piętra (obsesję taką mam, że za którymś razem wyjrzę a jego tam nie będzie, od razu piszę, że balkon puściutki - nic na nim nie trzymam). Zakładam kurtkę, zapinam, łapię za chustę - jestem na granicy wytrzymałości. Lecę po Pawła na balkon... I co? Na balkonie była kałuża! Wyłazi calusieńki mokry!!!!!
Popłakałam się. A wszystko dlatego, że uważam, że żeby być dobrą matką muszę min. dwie godziny dziennie być z nimi na spacerze - codziennie!

hanti
21-11-2008, 17:10
Kamyk pod kurtkę, a Kinię wrzucam na plecy na klatce na parterze

Gavagai
21-11-2008, 18:13
Ech, no ja mam ciut łatwiej z moim 2,5 latkiem, bo nosimy się już tylko w mt na plecach.
Ale i tak dużo roboty przy tym i zgrzana jestem ja, a Młody fika zadowolony...
Ja zakładam na siebie 2 warstwy ciepłych rzeczy, ważne dla mnie żeby były bardzo przylegające i dopasowane - np. elastyczny golf i dopasowany polar. Wtedy łatwiej się wyginać przy motaniu.
Młodemu zakładam cienką kurteczkę jesienną, z lekko śliskiego(ale oddychającego) materiału. Zakładając mt na jego polar czy jakąś inną kurtkę, wszystko się podwijało i wyginało :?
Po zarzuceniu panela na plecy Ysia wkładam jedną rękę pod panel i dociągam jego kurtkę, tak, żeby wjechała pod jego pupę.
Na girki cieplutkie babylegsy, na nas ponczo dla dwojga i w drogę. Ja ubieram się pierwsza.
Trochę zachodu, ale warto 8))
Zwłaszcza w konfrontacji z moim ostatnim eksperymentem spacerówkowym. Porażka.
Chociażbym miała motać się na podwórku i być zlana potem, już noszenia, nawet zimą nie porzucę :P

Ps. Próbowałam raz zamotać na śliskiej mojej kurtce- nieporozumienie :? Pasy zjeżdżające z ramion, non stop coś do poprawiania... Wolę się trochę potrudzić przy zakładaniu na "haczący" polar czy inną bluzę i mieć święty spokój.

kajkasz1
21-11-2008, 18:57
No to macie kobity dobrze.
Gosiu, jeśli ja Młodego nie włożę w chustę na początku to szans na noszenie w chuście nie mam żadnych. Moje dziecko jest nieuleczalnym piechurem.
A jakbym włożyła go pod kurtkę to nie wiem. Ona jakieś takieś długie ma kończyny, choć straszliwie wychudzone (nie mogę zamieszczać zdjęć, bo mnie ktoś posadzi o znęcanie się nad głodującym :( ) i pod żadne z okryć wierzchnich się nie zmieści. Poza tym przyznam się szczerze, że nie mam go ochoty na spacery w chuscie brać. Jestem przemęczona, bardzo niewyspana (pracuję wieczorami i w nocy) i głodna przez tą "jego" dietę. Nie mam po prostu siły.

ithilhin
21-11-2008, 19:46
Kajka, rozumiem i wspolczuje.
Zycze wielu sil i rychlego odpoczynku.

jujama
21-11-2008, 23:00
Ja raczej z wózka zimą nie rezygnuję. No chyba, że kręcimy się tuż koło domu. No bo jak mam młodszego w chuście (jeszcze pod kurtką) to już nie mam gdzie wrzucić starszaka jak "nóźki bolą" (na podwójne noszenie się nie odważyłam). Jak młodszy jedzie w wózku, to zmęczonego starszaka wrzucam na plecy w manducę - niby rach ciach, a i tak się napocę przy tym zabiegu.