PDA

Zobacz pełną wersję : O wyższości szmaty nad wózkiem.



matysia
06-11-2011, 21:47
Dziś poszliśmy z dziećmi na spacer. Franek w chuście. Swoja drogą w genialnej Mei z wełną :mighty:. Po jakiejś godzinie wróciliśmy i postanowiłam młodego do wózka żeby sobie jeszcze dospał na powietrzu. Po jakimś czasie słyszę straszny płacz. Lece i patrzę , Franuś przekręcił sie i musiał wstawac, wózek sie wygrzmocił , Franek z nim. Na szczęście miał czapki, kombinezon. Jakbym mogła jeszcze zostać z nim w chuście, a nie gotować obiad dla rodziny, to nic by sie nie stało. I to jeszcze wywalił sie do tyłu. A wózek mam nie byle jaki Quinny Buzza.

magnus
06-11-2011, 21:48
Szczęście całe, że mu się nic nie stało...

dirk5
06-11-2011, 22:04
:oops:... mamy ten sam wózek. Muszę Męża ostrzec, bo u nas jedynie On wózkowy, a Młody nad wyraz żywiołowy :roll:...

Całe szczęście, że skończyło się u Was na strachu jedynie!!!

matysia
06-11-2011, 22:11
Jutro idę z Frankiem do neurologa , bo juz mi kilku krotnie przytomność stracił po uderzeniu w głowę, nawet bardzo delikatnym. Dlatego tak sie dzis zdenerwowałam. Ale go chyba czapka uratowała i kaptur od kombinezona Hopka.

dirk5
06-11-2011, 22:13
Życzę uspokajających wieści!

yanettee
06-11-2011, 22:15
Ale nie rozumiem? On został sam na zewnątrz w tym wózku a Ty gotowałas obiad czy jak ?

matysia
06-11-2011, 22:20
Tak spał na tarasie sam, ja mieszkam w domu. Tyle,że ten taras jest trzy kroki od kuchni. Wszystkie dzieci tam sypiały w młodości wózkowej.
tyle,ze żadne mi sie nie wygrzmociło. Jego chyba mój pies obudził.

yanettee
06-11-2011, 22:29
Tak spał na tarasie sam, ja mieszkam w domu. Tyle,że ten taras jest trzy kroki od kuchni. Wszystkie dzieci tam sypiały w młodości wózkowej.
tyle,ze żadne mi sie nie wygrzmociło. Jego chyba mój pies obudził.

też mieszkam w domu z tarasem, ogrodem, ale nigdy nie zostawiłam dziecka bez opieki, ale ja to może przewrażliwiona jestem, zawsze widzę 100 czarnych scenariuszy

matysia
06-11-2011, 22:33
Tez bym tak chciała, tylko ,że moja rodzina jeszcze musi jeść, ubierać sie w czyste ubrania itd. dzis zrobiłam 6 prań, Norma to sa dwa dziennie. Czasu mi nie starcza na nic kompletnie. A spacer kilku godzinny to jest luksus nie dla mnie.

Tehanu
06-11-2011, 22:37
Współczuję stresu :frown
Takie pytanie trochę od czapy: a szelki ten wózek ma?

matysia
06-11-2011, 22:42
Ma i moja wina ,że go nie zapięłam ale okutałam go w chuste, a Franek śpi jak mysz pod miotła i byłam pewna ,że sie natychmiast obudzi. Nastepnym razem, położę go do łóżka. I niech sie najwyżej spoci. Bo rozbierac go nie będę.

yanettee
06-11-2011, 22:55
moja rodzina też je, no głodni nie chodzą, a jest nas w domu trochę, ubieramy się też czysto, do tego pracuje zawodowo i narażanie dziecka nie zwalałabym na brak czasu a raczej brak wyobraźni, no nic... jest nauczka na przyszłość, dobrze że się nic nie stało,
ja czasem Kubę ubranego do łózka kładłam po spacerze, ściągałam tylko czapke i rozpinałam kurtke


jeszcze piszesz że dziecko traci przytomność przy uderzeniach ;(

silver
06-11-2011, 23:14
edit, już nic.

słoneczny_blask
06-11-2011, 23:32
Ja z tych wyrodnych, co usypiają dzieci w domu, (teraz tylko w weekendy, bo pracuję). ;) Nieraz słyszałam że powinnam usypiać w wózku i warować przy wózku na ławce, albo w parku. Wolę uśpić w domu i posprzątać/poczytać/pospać. Wypoczęta matka=szczęśliwe dziecko.

Em
06-11-2011, 23:33
też mieszkam w domu z tarasem, ogrodem, ale nigdy nie zostawiłam dziecka bez opieki, ale ja to może przewrażliwiona jestem, zawsze widzę 100 czarnych scenariuszy

e, chyba jesteś. Mój całe zycie tak spał. Ale zawsze zapięty i wózek zablokowany.

demona
06-11-2011, 23:40
Moje tez spały w wózku na balkonie (przy Wiciu tylko do tego wózek używałam :P)
Ale te omdlenia przy uderzeniu to bardzo niepokojące. Koniecznie idzcie sie przebadać!!!!

Pat
06-11-2011, 23:48
Jak mieszkaliśmy przez jakiś czas u rodziców, Miłosz często sypiał na tarasie. Nie wyobrażam sobie warowania przy wózku przez te kilkadziesiąt minut drzemki - bez względu na to, czy dziecko śpi w wózku na tarasie czy w domu. Pytanie tylko, w jaki sposób temu dziecku zapewnić bezpieczeństwo. Matysia sama napisała wyżej, że następnym razem położy Franka do łóżka. Nie można przewidzieć wszystkich sytuacji - zwłaszcza przy dzieciach, a Matysia ma ich siedmioro.

Matysiu, :* Będzie dobrze.

yanettee
06-11-2011, 23:54
nie no jasne, tym bardziej że z łózka też może spać, ale jednak jeśli dziecko ma jakieś problemy neurologiczne to trzeba mu poświęcić więcej opieki i max bezpieczeństwa, zresztą w sumie jak każdemu dziecku
koniecznie sprawdzcie dlaczego traci przytomność

Venus
07-11-2011, 02:00
nie no jasne, tym bardziej że z łózka też może spać, ale jednak jeśli dziecko ma jakieś problemy neurologiczne to trzeba mu poświęcić więcej opieki i max bezpieczeństwa, zresztą w sumie jak każdemu dziecku
koniecznie sprawdzcie dlaczego traci przytomność

KOlezanka robi wrazenie wszech wiedzacej a to tak nie bywa niestety. Jak człowiek ma dom na glowie i 7-ro dzieci jak Matysia to wybacz ale warowanie przy wozku to strata cennego czasu. Moi obaj spali w wozkach pod drzewem, bylo o tyle szczesliwie ze z wozka nie wylecial zaden, ale z drabiny na ktore namietnie wlaza obaj nie raz zdarzylo im sie spasc, ze zjezdzalni tez i zyją. wypadki się i dzieci sie uczą dzieki temu ze pewnych rzeczy sie nie robi.
Matyśka quinny to chyba raczej do stabilnych nie naleza tak swoja szosą, mi sie zdarzalo jak mi Bolo usnal ze go przewiazywalam pasem biodrowym zeby nie obudzic a byle jak chociaz zabezpieczyc. trzymaj sie dobrze bedzie nie takie rzeczy sie zdarzały :)

silver
07-11-2011, 07:32
KOlezanka robi wrazenie wszech wiedzacej a to tak nie bywa niestety. Jak człowiek ma dom na glowie i 7-ro dzieci jak Matysia to wybacz ale warowanie przy wozku to strata cennego czasu.
argumentacja mnie zabiła.

jeśli uważasz, że omdlenia po uderzeniu to nic, to tylko gratuluję odpowiedzialności. nie tylko Tobie.

pania
07-11-2011, 07:46
wszystko rozbija sie nie o zaden wozek czy sen w nim na tarasie, tylko o zabezpieczenie. Szelki i jeszcze raz szelki.
Jak widze mamusie, ktore nie zapinaja w szelki brykajacych dzieci w wozku, albo pchaja sobie niefrasobliwie wozek, w ktorym dziecko stoi to mi sie cos robi...
brak wyobrazni to chyba jedyne, co mi przychodzi do glowy na pierwszy rzut.
Po prostu - nauczka na przyszlosc.

słoneczny_blask
07-11-2011, 07:57
KOlezanka robi wrazenie wszech wiedzacej a to tak nie bywa niestety. Jak człowiek ma dom na glowie i 7-ro dzieci jak Matysia to wybacz ale warowanie przy wozku to strata cennego czasu. ...
1. Po co złośliwość?
2. Jak się ma więcej dzieci, to się o ich bezpieczeństwo dba tak samo.
Bo chyba nie chodzi o zasadę (jak się to zepsuje, to w razie czego mam jeszcze inne ;) :| )?

silver
07-11-2011, 07:58
2. Jak się ma więcej dzieci, to się o ich bezpieczeństwo dba tak samo.
Bo chyba nie chodzi o zasadę (jak się to zepsuje, to w razie czego mam jeszcze inne ;) :| )?

o.

Karusek
07-11-2011, 10:04
Ja też jestem z przewrażliwionych i bez szelek dziecka w wózku bym nie zostawiła, nawet jeśli się budzi przy zbędnych ruchach (trudno, wliczam to w ryzyko :( ) I bez pasów nigdy dziecka w wózku nie wiozłam (teraz się czasem zdarza Michasię, ale ona ma już ponad trzy latka i więcej czasu schodzi/wchodzi do wózka niż w nim siedzi ;))

A przy okazji - podobny wypadek mi m. w zeszłym tygodniu opowiadał, jak był świadkiem, że mama stała przy spacerówce trójkołowej, która stała na lekko skośnym chodniku. Dziecko się przechyliło w spacerówce, żeby coś zobaczyć (w stronę spadu chodnika) i przeważyło wózek. Babka nie zdążyła złapać...

yanettee
07-11-2011, 12:51
KOlezanka robi wrazenie wszech wiedzacej a to tak nie bywa niestety. Jak człowiek ma dom na glowie i 7-ro dzieci jak Matysia to wybacz ale warowanie przy wozku to strata cennego czasu. Moi obaj spali w wozkach pod drzewem, bylo o tyle szczesliwie ze z wozka nie wylecial zaden, ale z drabiny na ktore namietnie wlaza obaj nie raz zdarzylo im sie spasc, ze zjezdzalni tez i zyją. wypadki się i dzieci sie uczą dzieki temu ze pewnych rzeczy sie nie robi.
Matyśka quinny to chyba raczej do stabilnych nie naleza tak swoja szosą, mi sie zdarzalo jak mi Bolo usnal ze go przewiazywalam pasem biodrowym zeby nie obudzic a byle jak chociaz zabezpieczyc. trzymaj sie dobrze bedzie nie takie rzeczy sie zdarzały :)

czy cokolwiek zwalnia z opieki nad dzieckiem?
Czy posiadanie gromadki dzieci daje prawo rodzicom do nie zapewnienia mu bezpieczeństwa? Czy nawał obowiązków może być wytłumaczeniem?

Czy zostawienie dziecka np. w nagrzanym samochodzie samego też można by wytłumaczyć tym że matka ma iles tam innych dzieci ...

Dla mnie to żadne wytłumaczenie, jesteśmy odpowiedzialni za WSZYSTKIE dzieci które mamy.
Starszak nie mógł chwilę zerknąć na to młodsze?


argumentacja mnie zabiła.

jeśli uważasz, że omdlenia po uderzeniu to nic, to tylko gratuluję odpowiedzialności. nie tylko Tobie.

no właśnie...



1. Po co złośliwość?
2. Jak się ma więcej dzieci, to się o ich bezpieczeństwo dba tak samo.
Bo chyba nie chodzi o zasadę (jak się to zepsuje, to w razie czego mam jeszcze inne :wink: :neutral: )?

dobrze że tylko nie tylko ja tam myślę, ilość obowiązków nie zwalnia z myślenia


Ja też jestem z przewrażliwionych i bez szelek dziecka w wózku bym nie zostawiła, nawet jeśli się budzi przy zbędnych ruchach (trudno, wliczam to w ryzyko :-( ) I bez pasów nigdy dziecka w wózku nie wiozłam (teraz się czasem zdarza Michasię, ale ona ma już ponad trzy latka i więcej czasu schodzi/wchodzi do wózka niż w nim siedzi :wink:)

A przy okazji - podobny wypadek mi m. w zeszłym tygodniu opowiadał, jak był świadkiem, że mama stała przy spacerówce trójkołowej, która stała na lekko skośnym chodniku. Dziecko się przechyliło w spacerówce, żeby coś zobaczyć (w stronę spadu chodnika) i przeważyło wózek. Babka nie zdążyła złapać...

nie da się wszystkiego przewidzieć, ale trzeba wyciągać wnioski i nie zasłaniać się tym że sie ma dużą rodzinę


edit, wydaje mi się że ten wątek powinien mieć tytuł "o wyższości zapewnienia bezpieczeństwa dziecku nad zostawieniem go samego... "

Szmata tu nie ma nic do rzeczy, przecież sama pisałaś że szmatą go omotałaś w tym wózku... więc owa szmata go nie uratowała, był bezpieczny w szmacie blisko Ciebie, przestał być bezpieczny gdy został sam i tyle.
I tak sobie pomyślałam że następnym razem może lepiej tą szmatą wózek do poręczy przywiązać ? Może wtedy by się nie przewrócił ?? A dziecko zapiąć w szelki

Nezumi
07-11-2011, 13:35
No ale po co to ujeżdżanie jak na łysej kobyle. Matysia napisała co jej się przytrafiło. Wie,że zrobiła źle,że postąpiła nieodpowiedzialnie.

moja wina ,że go nie zapięłam .
W zadnym poście nie tłumaczyła się dużą ilością dzieci i myślę,że założyła ten wątek ku przestrodze i pewnie troszkę szukając u nas wsparcia(otuchy).

Jutro idę z Frankiem do neurologa , bo juz mi kilku krotnie przytomność stracił po uderzeniu w głowę, nawet bardzo delikatnym. Dlatego tak sie dzis zdenerwowałam.
Dlaczego publiczne przyznanie się do błędu, budzi tak negatywne emocje? Czy z obawy powinno się pisać tylko o swoich sukcesach wychowawczych?
Może przystopujmy troszkę, poczekajmy co z Frankiem i potraktujmy wszyscy ten wątek jako naukę na przyszłość.

yanettee
07-11-2011, 13:51
W zadnym poście nie tłumaczyła się dużą ilością dzieci i myślę,że założyła ten wątek ku przestrodze i pewnie troszkę szukając u nas wsparcia(otuchy).


nie ... ?


Tez bym tak chciała, tylko ,że moja rodzina jeszcze musi jeść, ubierać sie w czyste ubrania itd. dzis zrobiłam 6 prań, Norma to sa dwa dziennie. Czasu mi nie starcza na nic kompletnie. A spacer kilku godzinny to jest luksus nie dla mnie.





Dlaczego publiczne przyznanie się do błędu, budzi tak negatywne emocje? Czy z obawy powinno się pisać tylko o swoich sukcesach wychowawczych?
Może przystopujmy troszkę, poczekajmy co z Frankiem i potraktujmy wszyscy ten wątek jako naukę na przyszłość.

może dlatego że tytuł wątku jest "prowokujący" zwalanie winy na wózek ?

nie ważne, dobrze że nic się nie stało, i oby wyciągnęła wnioski, niekoniecznie że musi sterczeć nad dzieckiem non stop, ale tak zabezpieczyć żeby nic się nie wydarzyło, przynajmniej na tyle na ile może mieć wpływ

matysia
07-11-2011, 13:58
Dzis idziemy do neurologa , tak czy inaczej dzieki za troske.

yanettee
07-11-2011, 14:04
Dzis idziemy do neurologa , tak czy inaczej dzieki za troske.

trzymam kciuki oby to nie było nic poważnego

Pat
07-11-2011, 21:00
anyszka, dzięki za Twojego posta. Podpisuję się pod nim. Znam Matysię i "brak wyobraźni" to ostatnie, co mogłabym o Niej powiedzieć. Jeżdżenie po Niej jak po łysej kobyle jest nie na miejscu. KAŻDY czasem popełnia błędy. NIE KAŻDY za to się do nich przyznaje. To sztuka.

Wydaje mi się, że natarczywe posty o braku wyobraźni i braku myślenia w niczym tutaj nie pomagają, a jedynie sprawiają, że robi się przykro i to nie tylko Matysi. Nie uważacie, że czasami warto ugryźć się w język?

pania
07-11-2011, 21:03
ja o braku wyobrazni pisalam w kontekscie szerszym - dokladnie o mamach, ktore woza z rozmyslem swoje dzieci nie zapinajac szelek.
Mysle jednak, ze matysia nie spodziewala sie glaskania po glowie, ze chusta jest cacy bo gdyby nie wozek, to...
to byla kwestia czegos innego po prostu.

yanettee
07-11-2011, 21:07
Wydaje mi się, że natarczywe posty o braku wyobraźni i braku myślenia w niczym tutaj nie pomagają, a jedynie sprawiają, że robi się przykro i to nie tylko Matysi. Nie uważacie, że czasami warto ugryźć się w język?

Nie, uważam że to forum nie jest od ciągłego głaskania po głowie, trzymania kciuków, słodko pierdząco ma być wszędzie, nie można sie odezwać jak sie ma inne zdanie. Nikogo uczuć tym nie ranię, nie będę klepać po ramieniu jeśli uważam że jest to nie na miejscu.
I tak, można się tu odezwać, niekoniecznie głaszcząc po główce.
Masz inne zdanie, ok, napisz go. Forum ma to do siebie że jeśli o czymś piszemy, przyznajemy się, musimy być świadome że możemy się narazić na posty odpowiedzi miłe i mniej miłe.
Nikt nigdy na tym forum nie nakazał pisać tylko miłych postów albo milczeć. Owszem można napisać co się myśli, oczywiście jest cienka granica, żeby komuś nie sprawić bólu. Jednak wydaje mi się że w tym wątku nikt Matysi nie obraził.


ps. Matysia i jak byliście u tego neurologa? Martwię się! Mój syn kiedyś miał wypadek i uderzył mocno głową. Przeszliśmy szereg badań neurologicznych, nigdy nie tracił przytomności jednak a podejrzewano u niego wstrząs mózgu.

Jasnie Pani :)
07-11-2011, 21:24
Jednak wydaje mi się że w tym wątku nikt Matysi nie obraził.

nie?



dobrze że tylko nie tylko ja tam myślę, ilość obowiązków nie zwalnia z myślenia


poza tym proponuje jeszcze raz przeczytac swoje posty i ogarnąc ton, jakim w nich piszesz, bo na miłe to one nie wygladaja.

Pat
07-11-2011, 21:28
Aha, i jeszcze jedno - Matysia napisała o tym, że ma dużo obowiązków domowych, ale nie po to, by tłumaczyć się w ten sposób z nie zapięcia pasów, ale jako odpowiedź na Twojego posta, yanettee, o tym, że nie zostawiasz nigdy dziecka bez opieki. Napisała więc, że ona tak nie może, bo ma dużą rodzinę. Nie podciągaj tego, proszę, pod tłumaczenie się z pasów. Zgadzam się z Tobą, że na forum należy pisać posty zgodne ze swoim stosunkiem do danej sprawy, ale, podobnie jak Jaśnie Pani, uważam, że można to robić w mniej lub bardziej agresywny sposób.

yanettee
07-11-2011, 21:32
nie?


poza tym proponuje jeszcze raz przeczytac swoje posty i ogarnąc ton, jakim w nich piszesz, bo na miłe to one nie wygladaja.

ja wiem co pisałam, akurat to że ilość obowiązków nie zwalnia z myślenia było do dziewczyn które pisały że PRZECIEŻ MATYSIA MA 7-mioro DZIECI... no wiem że ma, ok, tylko czy to zwalnia z opieki? Nie zwalnia i tyle. Wiem że czasu jest dużo mniej.

I nie będę ogarniac tonu bo posty nie są miłe, nie miały być miłe. Nie ma obowiązku pisania miłych postów, sama tu nie raz oberwałam i chwała Wam za to bo w wielu sprawach otwarły mi tu dziewczyny oczy.

yanettee
07-11-2011, 21:35
Aha, i jeszcze jedno - Matysia napisała o tym, że ma dużo obowiązków domowych, ale nie po to, by tłumaczyć się w ten sposób z nie zapięcia pasów, ale jako odpowiedź na Twojego posta, yanettee, o tym, że nie zostawiasz nigdy dziecka bez opieki. Napisała więc, że ona tak nie może, bo ma dużą rodzinę. Nie podciągaj tego, proszę, pod tłumaczenie się z pasów. Zgadzam się z Tobą, że na forum należy pisać posty zgodne ze swoim stosunkiem do danej sprawy, ale, podobnie jak Jaśnie Pani, uważam, że można to robić w mniej lub bardziej agresywny sposób.

też mam dużą rodzinę :)

Jasnie Pani :)
07-11-2011, 21:38
I nie będę ogarniac tonu bo posty nie są miłe, nie miały być miłe.
gdybym była Matysią, to po tym poście bym ci na wczesniejsze pytanie o zdrowie jej syna napisała (dosadniej), ze to nie Twoja sprawa. Ale ona nie napisze, bo nie ma czasu na siedzenie na forum i orazanie innych klawiaturą tak, jak niektóre matki wyrosnietych jedynaków, które są przekonane, ze z powodzeniem wszystkiego by przy wiekszej ilosci dzieci dopilnowaly. Tez tak kiedys miałam, ale drugie dziecko nauczyło mnie pokory.

yanettee
07-11-2011, 21:42
gdybym była Matysią, to po tym poście bym ci na wczesniejsze pytanie o zdrowie jej syna napisała (dosadniej), ze to nie Twoja sprawa. Ale ona nie napisze, bo nie ma czasu na siedzenie na forum i orazanie innych klawiaturą tak, jak niektóre matki wyrosnietych jedynaków, które są przekonane, ze z powodzeniem wszystkiego by przy wiekszej ilosci dzieci dopilnowaly. Tez tak kiedys miałam, ale drugie dziecko nauczyło mnie pokory.

Jestem matką jedynaka, bo więcej dzieci mieć nie mogę, chociaż bardzo chcę i robię wszystko by je mieć :(
Zamiast pouczać innych warto czasem zastanowić się również nad swoimi słowami ...
Nie uważam że z powodzeniem bym wszytskiego dopilnowała... baaaa... nie jestem w stanie teraz wszytskiego dopilnować.
I nie wiem ja co Matysia ma czas a na co nie :) ale ... jest na forum :) właśnie.

Jeśli napisze na moje pytanie że ot nie moja sprawa, to ok, zrozumiem, więc o co chodzi to nie wiem? Mnie taka odpowiedź nie obrazi, więc spokojnie.

Jasnie Pani :)
07-11-2011, 21:46
Zamiast pouczać innych warto czasem zastanowić się również nad swoimi słowami ...

otóż to.

yanettee
07-11-2011, 21:49
ja jeszcze jedno... bo w zasadzie wszystko już zostało tu powiedziane więc nie ma po co wątku ciągnąć

ilość dzieci w sygnaturce nie zawsze równa się ilości osób za które się jest odpowiedzialnym i które się ma pod opieką

i jeszcze na koniec taki ładny cytat z Małego Księcia "Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś."

Karusek
07-11-2011, 21:59
Może też kwestia rozłożenia akcentów w I poście. Po prostu wyszło chyba coś innego, niż miało wyjść ;) Ja odebrałam ten post i jego ciąg dalszy (w pierwszym poście winny był jedynie wózek, a sprawa szelek wyszła później, niechcący) jako zrzucenie własnej odpowiedzialności na przedmiot.

To tak, jakbym napisała, że nasz Staś w wieku 15 miesięcy się ciężko poparzył, bo herbata była gorąca, a nie dlatego że to ja (albo mąż, nie pamiętamy kto) postawiłam ją w złym miejscu. To ja/mąż byliśmy winni wypadku... :(

Ale rozumiem, że źle zrozumiałam i że Matysia jest osobą odpowiedzialną.
A że błędy popełnia każdy - oczywiście! Dlatego niektóre dziewczyny ostro krytykują usypianie dzieci metodą 3-5-7, a inne zostawienie dziecka niezabezpieczonego w wózku, to chyba dobrze?

Przykro mi, Matysiu, jeśli źle się poczułaś, ale wierzę, że dziewczyny pisały w trosce o dziecko/dzieci - nie tylko Twoje konkretnie.

Pat
07-11-2011, 22:36
też mam dużą rodzinę :)

Hm, i czuwasz nad dzieckiem za każdym razem, gdy śpi?... Podziwiam :D

dirk5
07-11-2011, 23:41
Też mnie trochę zniesmaczył ton postów pouczających Matysię...

Na miły Bóg, odrobinę empatii by się przydało. Nie można by z tymi średnio sympatycznymi dogryzankami zaczekać chociaż do momentu, aż neurolog uspokoi Ją co do zdrowia Małego :roll:?

Skoro już trzeba dogryzać :?...

Uwielbiam jeden wątek na tym forum, na którym mogę się przyznać do błędów i nie spotka mnie za to seria takich "krzepiących" uwag.

Przecież i bez nich czuję się jak dno macierzyńskie, gdy coś zrobię nie tak.

I czy jest tu ktoś wolny od win?... Jeden nawali w tym, inny w tamtym. Nie jest fajnie jeszcze się dobić wtedy opiniami koleżanek na forum, które przecież się ceni.

Jeszcze coś chciałam napisać, ale... stop. Starczy.

grazynajac
07-11-2011, 23:50
Też mnie trochę zniesmaczył ton postów pouczających Matysię...

Na miły Bóg, odrobinę empatii by się przydało. Nie można by z tymi średnio sympatycznymi dogryzankami zaczekać chociaż do momentu, aż neurolog uspokoi Ją co do zdrowia Małego :roll:?

Skoro już trzeba dogryzać :?...

Uwielbiam jeden wątek na tym forum, na którym mogę się przyznać do błędów i nie spotka mnie za to seria takich "krzepiących" uwag.

Przecież i bez nich czuję się jak dno macierzyńskie, gdy coś zrobię nie tak.

I czy jest tu ktoś wolny od win?... Jeden nawali w tym, inny w tamtym. Nie jest fajnie jeszcze się dobić wtedy opiniami koleżanek na forum, które przecież się ceni.

Jeszcze coś chciałam napisać, ale... stop. Starczy.
dirk5 masz absolutną racje:high:

yanettee
08-11-2011, 10:25
A ktoś zapytał Marysie czy czuje sie urażona?




... bo ja zapytałam ...

pania
08-11-2011, 10:30
A ktoś zapytał Marysie czy czuje sie urażona?




... bo ja zapytałam ...

i co?

Jasnie Pani :)
08-11-2011, 10:42
A ktoś zapytał Marysie czy czuje sie urażona?




... bo ja zapytałam ...

Sama wiesz, ze to nie pierwsze Twoje posty w takim stylu. Wczesniej tez pytałas?

Jazzoo
08-11-2011, 11:07
Chcialam tylko dodac ze wystawianie dzieci w wozkach na dwor podczas drzemki jest bardzo popularne w Szwecji, nawet to robia w przedskolach.
Tylko ze czesciej jest dyskutowane czy nie jest za zimno.




Uwielbiam jeden wątek na tym forum, na którym mogę się przyznać do błędów i nie spotka mnie za to seria takich "krzepiących" uwag.

Przecież i bez nich czuję się jak dno macierzyńskie, gdy coś zrobię nie tak.



zgadzam sie.

AMK
08-11-2011, 20:34
a ja sobie myślę,że gdyby to była anonimowa mama z jakiegoś artykułu, to jechały byście po niej równo
a tak.........:roll:

i śmiem twierdzić, że mama jedynaka ma prawo popełnić taki błąd; zaś matka 7 dziecka WIE, że dziecko może niespodziewanie usiąść, nawet jeśli dotychczas leżało plackiem

Pat
08-11-2011, 20:56
a ja sobie myślę,że gdyby to była anonimowa mama z jakiegoś artykułu, to jechały byście po niej równo

Powiem krótko, nie masz racji.


i śmiem twierdzić, że mama jedynaka ma prawo popełnić taki błąd; zaś matka 7 dziecka WIE, że dziecko może niespodziewanie usiąść, nawet jeśli dotychczas leżało plackiem

Matka jedynaka też raczej wie, że dziecko może usiąść. To nie filozofia, żeby to wymyślić. To nie o to chodzi. Każdy może popełnić błąd.

Venus
09-11-2011, 00:37
A moze warto dac sobie prawo do robienia bledow a nie uwazac własna filozofie jako jedyna sluszna?

Przeciez u Liedlof byly opisy jak jak sie dzieci maczetami bawily i nic sie nie dzialo? siadaly na urwisku i tez nikt wlosow nie rwal z glowy. To nadmiar dozoru czyni z zachodnich dzieci takie jakimi sa. Naprawde nie uważam za grzech smiertelny zostawienia spiacego dziecka w wozku, nawet nieprzypietego, zdarza sie.

pania
09-11-2011, 09:04
A moze warto dac sobie prawo do robienia bledow a nie uwazac własna filozofie jako jedyna sluszna?

Przeciez u Liedlof byly opisy jak jak sie dzieci maczetami bawily i nic sie nie dzialo? siadaly na urwisku i tez nikt wlosow nie rwal z glowy. To nadmiar dozoru czyni z zachodnich dzieci takie jakimi sa. Naprawde nie uważam za grzech smiertelny zostawienia spiacego dziecka w wozku, nawet nieprzypietego, zdarza sie.

zawsze uwazalam, ze to z tym urwiskiem nie jest wcale objawem jakiejs filozofii, tylko zwyklego zaniedbania i podejscia, ze jak nie to dziecko, to bedzie nastepne...
Mnie sie nie zdarza nie przypiac dziecka - co innego wypadek, a co innego dzialanie z wylaczeniem myslenia celowe, bo moze sie nic nie stanie.
Mysle, ze nie dotyczy to akurat autorki watku tak w linii prostej, ale zalozenie, ze nieprzypiete w wozku dziecko spi i nie wstanie, nie dogladanie go przy tym, rowna sie zaniedbanie.

Pat
09-11-2011, 14:16
Te hece z bawieniem się nad urwiskiem ostrymi narzędziami itd. to była dla mnie najbardziej tajemnicza część książki pani Liedlof ;) Zrozumiałam to po swojemu w ten sposób, że, upraszczając, zbytnia troska o dziecko (chuchanie i dmuchanie) nie jest potrzebna, a wręcz może szkodzić, ale z tym urwiskiem to chyba lekka przesada.

matysia
09-11-2011, 14:27
Nieco uogólniając, to nasza cywilizacja jest taka,ze nie skłania ani do nauki myślenia , ani nie faworyzuje jakiejkolwiek indywidualności. raczej nażuca wzorce myślenia, jedynego własciwego postępowania itd. dlatego ta książka dla nas Europejczyków jest taka odkrywcza, aczkolwiek absolutnie nie zgadzam się z Panią , co do motywów zaniechań nad czuwaniem nad dziećmi indianek. Myśle ,że wynika to raczej z wiary w to,że dziecko, czuje wie. Szczególnie ,że autorka napisała,że żadnych wypadków tam nie było.

Artemida
09-11-2011, 18:46
Wydaje mi się że nie da się przewidzieć wszystkiego. To trochę tak jak z nauką chodzenia. Dziecko cały czas ćwiczy. Raz się przewróci i nabije guza a innym razem się śmieje. Chyba w żaden sposób nie da się uniknąć upadków.Najważniejsze że mam nadzieję nic poważnego się nie stało. Jeśli coś robicie cały czas i nic złego się nie dzieje to wydaje się że nic się nie stanie. Mama mnie zawsze wyzywała za chodzenie po drzewach, bo mogłabym spaść, mówiła że mogę wejść ze 100 razy i będzie ok ale a nóż ten 101 będzie pechowy i spadnę. Nie słuchałam, nie spadłam, ale mogłam spaść.

pania
09-11-2011, 20:56
Te hece z bawieniem się nad urwiskiem ostrymi narzędziami itd. to była dla mnie najbardziej tajemnicza część książki pani Liedlof ;) Zrozumiałam to po swojemu w ten sposób, że, upraszczając, zbytnia troska o dziecko (chuchanie i dmuchanie) nie jest potrzebna, a wręcz może szkodzić, ale z tym urwiskiem to chyba lekka przesada.

no na pewno szkodzi, zwazywszy, ze wystarczy stosowac sie do instrukcji obslugi wozka: zapiac szelki.
OT dla mnie to, o czym miejscami pisze autorka tej jakze uwielbianej tu ksiazki, to utopia, nie wierze w polowe conajmniej.
Najlepszy przyklad, ze w ameryce poludniowej nosza w chustach tylko Ci, ktorzy sa biedakami, natomiast wszystko inne sklania sie ku nowoczesnym trendom, mysle tez, ze gdyby Indianki mialy cos takiego jak kojec, wozek,czy bujaczek, to by byly przeszczesliwe, ze moga sie na moment oderwac od dziecka i ze ono moze byc przy tym zabezpieczone.
W zaden sposob nie wierze, ze jak byloby urwisko, to nie byloby smierci dzieci z tym zwiazanych, to ideologia autorki i tyle.

annia
10-11-2011, 00:22
mysle tez, ze gdyby Indianki mialy cos takiego jak kojec, wozek,czy bujaczek, to by byly przeszczesliwe, ze moga sie na moment oderwac od dziecka i ze ono moze byc przy tym zabezpieczone.

Ej, tam było o kojcu - że jakiś młody indiański tatuś zmontował kojec dla dziecka i cały szczęśliwy ze swojego pomysłu wsadził doń dziecko, a potem w te pędy wyciągał ryczącego dzieciaka. ;)

pania
10-11-2011, 09:51
Ej, tam było o kojcu - że jakiś młody indiański tatuś zmontował kojec dla dziecka i cały szczęśliwy ze swojego pomysłu wsadził doń dziecko, a potem w te pędy wyciągał ryczącego dzieciaka. ;)

jedno dziecko wiosny nie czyni:)

matysia
10-11-2011, 11:58
jedno dziecko wiosny nie czyni:)
Czyni , czyni bo dla nich ważniejsze jest dobre samopoczucie i szczęście dziecka. I robia to intuicyjnie.

pania
10-11-2011, 22:08
Czyni , czyni bo dla nich ważniejsze jest dobre samopoczucie i szczęście dziecka. I robia to intuicyjnie.

z tego, co widze w programach podrozniczych, to roznie z tym szczesciem i dobrem dziecka bywa;)
ja bym nie idealizowala tego wszystkiego. Mamy swoj rozum i zyjemy w okreslonym swiecie, wiec czlowiek musi wziac po uwage, ze pewne rzeczy wypracowane jednak w trakcie ewolucji moga sie naszym dzieciom bardziej przysluzyc.

matysia
10-11-2011, 22:10
z tego, co widze w programach podrozniczych, to roznie z tym szczesciem i dobrem dziecka bywa;)
ja bym nie idealizowala tego wszystkiego. Mamy swoj rozum i zyjemy w okreslonym swiecie, wiec czlowiek musi wziac po uwage, ze pewne rzeczy wypracowane jednak w trakcie ewolucji moga sie naszym dzieciom bardziej przysluzyc.
Jak wózek i kojec np. :)

pania
10-11-2011, 22:14
owszem:)
ja wole wozek od chusty i nigdy tu tego nie ukrywalam.
moje dzieci tez wola.

manzana
10-11-2011, 22:42
Ja lubię i to, i to, wózek jest dobry np na plac zabaw czy na zakupki większe, nie lubię łazić obładowana siatami plus dziec w nosidle, bo to nawet niebezpieczne w razie upadku i zawsze wtedy wracam do domu cala obolała.

tetani
10-11-2011, 22:53
kto zawsze byl na miejscu kiedy trzeba, kto nigdy nie zostawil dziecka "na chwile" kolo kominka, roweru, na balkonie, z psem, tesciowa, zapaliczka itp niech rzuci kamieniem. Sa tacy co im sie nigdy nic nie zdarza...W kazdym razie tak twierdza.
Mnie synek spadl ze stolu, razem z lezaczkiem do ktorego byl wpiety, ja schylalam sie przy tym stole a i tak nie zlapalam.
Gdybym wierzyla w los i mozliwosci wplywania na niego, takie twierdzenia "zawsze czuwam nad moim dzieckiem" bralabym za prowokowanie przeznaczenia. Na szczescie nie wierze.
Jednakowoz yanette zycze duzo szczescia

Jasnie Pani :)
11-11-2011, 00:22
kto zawsze byl na miejscu kiedy trzeba, kto nigdy nie zostawil dziecka "na chwile" kolo kominka, roweru, na balkonie, z psem, tesciowa, zapaliczka itp niech rzuci kamieniem.
:lool:

goshya
11-11-2011, 08:07
Zamiast pouczać innych warto czasem zastanowić się również nad swoimi słowami ...




no właśnie :rolleye:

Artemida
11-11-2011, 09:23
Mi się codziennie zdarza zostawiać małego na łóżku, w łóżeczku budzi się co kilka minut. Niby poduchami zabezpieczam, ale raz mi się zdarzyło że się obudził bez płaczu i wdrapał się na poduchę i świat z niej oglądał, nie było mnie chwilę :] Mógł spaść ale na szczęście nic się nie stało. A wczoraj zostawiłam go z mężem w łóżku i na głowę mu wlazł a ten sienie obudził :] A ja tylko napić się wody wyszłam do kuchni :] Ale jakoś trzeba się domem zająć, a jak dziecko sobie guza nigdy nie nabije to też niczego się nie nauczy. Mój sam kiedyś testował swoją wytrzymałość na ból :]
Usiadł sobie pod szafką przy uchwycie do otwierania. I tak tyłem głowy w ten uchwyt uderzał. Najpierw leciutko, potem trochę mocniej i mocniej aż walnął tak że się rozryczał bo mocno zabolało :D

pania
12-11-2011, 11:20
Mi się codziennie zdarza zostawiać małego na łóżku, w łóżeczku budzi się co kilka minut. Niby poduchami zabezpieczam, ale raz mi się zdarzyło że się obudził bez płaczu i wdrapał się na poduchę i świat z niej oglądał, nie było mnie chwilę :] Mógł spaść ale na szczęście nic się nie stało. A wczoraj zostawiłam go z mężem w łóżku i na głowę mu wlazł a ten sienie obudził :] A ja tylko napić się wody wyszłam do kuchni :] Ale jakoś trzeba się domem zająć, a jak dziecko sobie guza nigdy nie nabije to też niczego się nie nauczy. Mój sam kiedyś testował swoją wytrzymałość na ból :]
Usiadł sobie pod szafką przy uchwycie do otwierania. I tak tyłem głowy w ten uchwyt uderzał. Najpierw leciutko, potem trochę mocniej i mocniej aż walnął tak że się rozryczał bo mocno zabolało :D

wiesz... co innego z przypadku, co innego z rozmyslem.
wszystko jest ok, poki dziecko nie zrobi sobie czegos powaznego.