PDA

Zobacz pełną wersję : Czas na plecy albo koniec z noszeniem, aaaaaaaaaaaa!!!



margeritta
13-09-2011, 21:18
Byłam dziś na długim spacerze i zakupach, do tej pory głowa mi pęka :-( Nie dam rady dłużej, chyba że na krótkie dystanse do sklepu, na rynek. No i mam problem, boję się nosić na plecach. I nie chodzi mi o samo wiązanie tylko o to że nie widzę małej, nie mam żadnej kontroli i nie mogę jej chronić w razie... a że mam baaaaardzo rozwiniętą wyobraźnię nie daje mi to spokoju. Wiem wiem, niosąc z przodu czy idąc za rękę też nie wszystko przewidzą, ale jest różnica i to duża.
I tu mam pytanie czy któraś z Was też tak miała, czy ja jestem jakąś kosmitką? Muszę się przełamać, tak myślę że na początku będę chodzić z mężem, może to pomoże. Bo jeśli nie to będzie nasz koniec noszenia :-(

Anyczka
13-09-2011, 21:24
Ja nie noszę na plecach. Nie wychodziło mi z wiązaniem, a poza tym właśnie - boję się;( Wiem, że to irracjonalne, i już nawet umawiałam się ze da razy na konsultacje chustowe, żeby mnie ktoś nauczył i wybił strach z głowy, ale jakoś nie doszły do skutku...
W rezultacie nosimy się w chuście tylko do usypiania i przy marudzeniu, na spacery - nosidło, a najcześciej jednak wózek.
Pomijając wszysko, moje dziecko, od kiedy usiadło, uwielbia wózek;)

Agna
13-09-2011, 21:31
Ja tam, jak idę z mężem i mam Zosię na plecach, to i tak wiem prędzej niż on, kiedy mi np. uleje, opluje, wystawi rękę gdzie nie trzeba, zaśnie z głową w niepożądanej pozycji....... mój mąż niezdatny do tych rzeczy. Czasem paszczę obetrze, jak wyraźnie poproszę :twisted:
Przyzwyczaisz się. Najpierw na plecy wrzucaj na króciutko. Przyzwyczaicie się i wiązanie ci lepiej wejdzie, jak często będziesz ćwiczyć :rolleyes:
Kiedy idę na spacer dla spaceru, to niosę na plecach, na zebranie w szkole starszego np. z przodu, bo więcej możliwości na zajęcie uwagi.

margeritta
13-09-2011, 22:03
Anyczka cieszę się że nie jestem sama :-) też spacerujemy z wózkiem na długie dystanse, na krótkie to już na nóżkach najchętniej :-)
Agna ja właśnie mam nadzieję że się przyzwyczaję... Ty przy dwójce dzieci na pewno miałaś większą mobilizację żeby na plecach zacząć, Twoja Zosia prawie rok młodsza od mojej :-)

Agna
13-09-2011, 22:09
Ty przy dwójce dzieci na pewno miałaś większą mobilizację żeby na plecach zacząć, Twoja Zosia prawie rok młodsza od mojej :-)
Moje dzieci są całkowicie samodzielne :mrgreen: Moja Zuzia chyba 11 lat starsza od twojej :mrgreen: Cieszę się, jak czasem da się namówić na spacer i trochę za rękę potrzymać :mrgreen:

Anais
13-09-2011, 22:15
też się bałam na początku, ciągle oglądałam się w szybach samochodów, czy wszystko ok.
Pomogło nosidło Tuli - mogłam szybko zdjąć i włożyć dziecko, które z początku protestowało gdy niezdarna matka za długo motała chustę ;)
Młodemu się spodobało, bo wszystko widział lepiej.
Teraz to wszędzie paluchem pokazuje i woła: 'TAM!' 'TUTAJ!' :mrgreen:

Vernea
13-09-2011, 22:18
Przyzwyczaisz się :-) Jak będziesz chciała oczywiście bo na siłę to się nie da. Ja noszę głównie na plecach bo mi z przodu młody świat zasłania. I też mi się kiedyś wydawało, że to straszne tak dziecka nie widzieć. Da się i jest fajnie :-) Jak się nauczysz dobrze motać na plecach to będziesz się czuła pewniej, że wszystko jest ok. I jakoś tak intuicyjnie będziesz wyczuwać, co dziecię robi.

margeritta
14-09-2011, 22:47
Będziemy próbować ale czarno to widzę, chyba muszę się umówić z koleżanką która na plecach nosi i w realu poobserwować jak to jest :-)

Foxy Lady
14-09-2011, 23:13
zawsze możesz spróbować nosidła i kupić lusterko :)
ja na plecach nosiłam prawie tylko w manduce, a ona daje uczucie stabilności (nic się nie obsuwa itd.)
a lusterko to super patent - sprawdziłam :)

anasta
14-09-2011, 23:17
Też miałam obawy, jeżeli chodzi o noszenie na plecach. Na początku nosiłam po domu, często podchodziłam do lustra, sprawdzałam wiązanie, a jak poczułam się pewniej, zaczęłam wychodzić na spacery.
Zauważyłam, że na plecach synek zachowuje się spokojniej, mniej się wierci, bo ma lepszą perspektywę. Jak się przywiąże wysoko, wbrew pozorom dość dobrze można dziecko kontrolować. A jak się idzie po mieście, pełno jest szklanych drzwi, wystaw sklepowych, nawet okna samochodów się nadają, więc zawsze można przejrzeć się i sprawdzić, co z dzieckiem. Na spacery często chodzę z dwójką, więc starszy mi zawsze powie, jeżeli młodszy rozrabia na plecach - przy dwójce rzeczywiście łatwiej o noszenie z tyłu - życie zmusza ;)

ostroszyc
14-09-2011, 23:18
Jeśli nie spacerujesz po lesie to jest mnóstwo okazji żeby przejrzeć się w szybach aut, sklepów itp :) Tylko trzeba uważać na te przyciemniane w autach, kiedyś przeglądałam się nie zauważywszy sensacji jaką wzbudzam wsród pasażerów jakiegoś vana :D ale byli bardzo sympatyczni i nawet cośtam chcieli poprawiać. A do lasu - lusterko w kieszeni!

Lamia
14-09-2011, 23:38
ja tez jakoś się do pleców nie przekonałam... Koleżanka doradczyni bardzo przekonywała, pokazała, nawet podobno ładnie to motanie mi wychodziło..., ale: zdominowało mnie myślenie: nie widzę buzi dziecka!! A jak osa przyleci itp.? Trochę na plecach ponosiłam i podobało się nam nawet. Ale to musiały być krótkie spacerki, bo na długo to ja się już dnerwuję:)Pewno to zależy od upodobania:)

maryjey
15-09-2011, 00:03
Ja też bałam się nosić na plecach. Nie wyobrażałam sobie nie widzieć buźki synka. Na początku wychodziłam na krótko przeglądając się w każdej szybie. Im dziecko większe tym jest łatwiej. A zamiast lusterka dobrze sprawdza się większość telefonów komórkowych - przy wygaszonym ekranie wszystko się ładnie odbija.

kiwka
15-09-2011, 09:47
wiadomo, ze początki zawsze bywają trudne i zniechęcają... mnie przekonała do całkowitego przejścia na plecy jedna sprawa: przestał mnie boleć kręgosłup. zupełnie.... a na brzuchu bywało różnie, szczególnie jak mały miał już koło roku. grunt to próbować i się nie poddawać. co do lęków, że się dziecka nie widzi, itp - ja noszę Michała dość wysoko, jak się odwrócę do tyłu to zawsze co najmniej pół buzi widzę;) przeglądam się w szybach aut, wystawach sklepowych, itp. a często starszy synek mi służył pomocą jak młodemu smoczek utonął gdzieś w środku:) ale mój mąż na przykład nie chce nosić na plecach w ogóle i ma ten sam argument co tu przytaczane: nie widzę Michała i nie mam kontroli nad tym co się z nim dzieje...

anasta
15-09-2011, 10:06
A zamiast lusterka dobrze sprawdza się większość telefonów komórkowych - przy wygaszonym ekranie wszystko się ładnie odbija.

U nas lepiej komórką w zasięgu wzroku młodego nie wymachiwać - podniesie wrzask, żeby mu dać i będziemy robić za antyreklame chustonoszenia. :twisted:

IzaBK
15-09-2011, 10:38
ja na początku nosiłam na plecach tylko w domu, i wciąz przeglądałam się w lustrze, żeby upewniać się, że z tyłu wszystko w porządku i z dzieckiem i z wiązaniem. I gdy już wiedziałam, ze nawet trzygodzinna drzemka na plecach nie powoduje poluzowania chusty, czuję plecami jak ułożona jest głowa, czy nie zwisa itd, zaczęłam wychodzić na spacery plecaczkowe. I potwierdzam - lusterko to podstawa!!

Aniika
15-09-2011, 11:35
O to jest watek dla mnie, tylko ja juz umiem i uwielbiam nosic na plecach, mimo to sama z dzieckiem na plecach nie wyjde na spacer, bo jednak sie obawiam ludzi. Takze samotne spacery, dziecko (10 miesiecy) z przodu, zreszta moje dziecko niechodzące wiec latwiej mi ja wymotac, zamotac z przodu.
A po historii jaka przeczytalam tu na forum, wiem, ze wszystko jest mozliwe.
Post 11
http://chusty.info/forum/showthread.php?t=53377&page=1

Dodam, ze mieszkam w Warszawie i nigdy nie widzialam samotnej mamy z zachustowanym dzieckiem na plecach. Zawsze to jest noszenie z przodu, albo kolkowa na boku. I to nie rzadki widok, kiedy spotykam mamy, ktore nosza naprawde spore dzieci, nawet dwuletnie, wlasnie z przodu.

margeritta
15-09-2011, 11:49
ale mi nawet nie tyle chodzi o poluzowanie chusty, bo to zapewne bym czuła ale np. o psy, o to że jakiś dzieciak rzuci czymś, o miłych przechodniów którzy będą ją za moimi plecami zaczepiać, łapać za nóżkę, buzię, a ja nie będę mogła zareagować, itd.
o właśnie Aniika o tym napisała i potwierdziła moje obawy :-(

dankin-82
15-09-2011, 11:54
ja swoją prawie 2,5 latke nosze z przodu :hide: no uwielbiamy obie, młoda chętniej wskakuje na przód przytula się do mamy i zasypia natychmiastowo
Z tyłu nszoę jak wiem że młoda wyspana, jak idziemy na dłuższy spacerek, nie mam oporów choc bardzo nie lubię jak mi śpi na plecach bo ona zasypia nosem w moich plecach ;/ i jakbym jej nie przekładała.układała to i tak ląduje nosem we mnie ;/ i mam stresa aby się nie udusiła
A tak to cżesto sprawdzam co u niej słychac za pomocą lusterka, starszaczki, witryn sklepowych lub po prostu pytam młodej jak jej jest :)

Nie ma się czego bac a na wszystkie ciekawskie babsztyle po prostu warknąc :twisted:

Karo.
15-09-2011, 12:31
Nie nosiłam dużo na plecach, ale trochę tego było - i na spacer, i do sklepu. Nigdy nie zdarzyło mi się żeby ktoś Młodą zaczepiał korzystając z tego że jej "nie widzę".

dirk5
15-09-2011, 15:17
Ja noszę głównie na plecach bo mi z przodu młody świat zasłania. I też mi się kiedyś wydawało, że to straszne tak dziecka nie widzieć. Da się i jest fajnie :-) Jak się nauczysz dobrze motać na plecach to będziesz się czuła pewniej, że wszystko jest ok. I jakoś tak intuicyjnie będziesz wyczuwać, co dziecię robi.

Dokładnie tak i ja to odczuwałam- zamotany z przodu Młody niesłychanie mi utrudniał ruszanie głową. Bałam się jednak podejść do plecaka z wielu względów ;):

http://chusty.info/forum/showthread.php?t=61464

Teraz jedyne, co mi przeszkadza, to ciągle jeszcze niedoskonałość mych wiązań :oops: (Młodemu ani się śni współpracować :roll:...) oraz zasypianie mego Syna i pozycje główki przy tym (nieraz zbyt zwisa, a gdy poprawię wiązanie Piotras lubi się wybudzić :thumbs down:).


Tylko trzeba uważać na te przyciemniane w autach, kiedyś przeglądałam się nie zauważywszy sensacji jaką wzbudzam wsród pasażerów jakiegoś vana :D ale byli bardzo sympatyczni i nawet cośtam chcieli poprawiać. A do lasu - lusterko w kieszeni!

A historię z vanem i ja przeżyłam :lol:! Właściciel patrzył z lekka skonsternowany, a na moje zapewnienia, że nie chcę mu zwinąć auta, machnął ręką i stwierdził, że i tak ubezpieczone :-)...

maryjey
15-09-2011, 21:40
Z tym zaczepianiem przez obcych to nie ma reguły. Mam wrażenie, że jak nosiłam z przodu to więcej osób się interesowało co tam niosę. Często słyszałam komentarze lub pytania - co to? Odkąd noszę na plecach zdarza się to rzadziej. Jak się szybko idzie mijający przechodnie nie zawsze zauważą, że to nie plecak ale chusta z dzieckiem. No chyba, że się zatrzymamy. Ale bez przesady -jeśli to was powstrzymuje przed noszeniem na plecach to się dziwię. Czasem wystarczy mina pt "bez kija nie podchodź!" :ninja:

margeritta
16-09-2011, 17:22
ja swoją prawie 2,5 latke nosze z przodu :hide:
podziwiam :-)

z przodu łatwiej odgonić ciekawskich, można się po prostu odwrócić :-) a z tyłu zanim zauważę a ktoś idzie od tyłu, będzie już za późno, no ale dobra nie nakręcam się, w przyszłym tygodniu zaczynamy próby, dzięki za pomoc dziewczyny, dam znać jak uda mi się przełamać :-)

wrapsodia
16-09-2011, 19:25
Aniika myślę że opisany przypadek w zalinkowanym wątku to bardzo rzadki przypadek, szkoda się zrażać do noszenia. Myślę że przy noszeniu z przodu mogłoby się wydarzyć to samo, nie jesteś w stanie zareagować tak czy siak. Ten malec z wątku był też chyba mały i bardziej wrażliwy. Ja bardzo długo zwlekałam z noszeniem na plecach, problem tkwił we mnie - nie widzę, nie wiem co się dzieję z dzieckiem. Na plecy wrzuciłam około roku, wtedy bardziej ufałam dziecku, że mi zakomunikuje, jeśli coś będzie nie tak. Jedyne o czym niewiedziałam, to jak jej gil z nosa leciał :) ale tutaj lusterko by załatwiło sprawę. Odkąd wrzuciłam na plecy, nie noszę już z przodu. Cięższe dziecko niewygodnie jest nosić z przodu i jest to duze obciążenie dla naszego kręgosłupa. Myślę że wiele osób nosi duże dzieci z przodu dlatego, że one się tego domagają, chcą się poprzytulać, poczuć jak maleństwa, wolą często być noszone z przodu. Mojej wystarczy powiedzieć, że mamie niewygodnie, że plecki bolą i że albo własne nóżki albo plecy. Innych ludzi nie traktuje jak zagrożenie wręcz przeciwnie, czesto proszę ich o założenie dziecku kapturka czy poprawienie czegoś. Kolejne dzicko na pewno wrzucę na plecy wcześniej w trosce o swój kręgoslup.

mart
17-09-2011, 19:08
dziewczyny, które się nie mogą przełamać do plecaków - to jest obsolutnie normalne i to nie jest proste, żeby porzucić tę w sumie prawie pełną kontrolę i bliskość z noszenia przodem na rzecz plecaka. Często wczesniejsze noszenie na plecach jest spowodwane ruchliwością i ciekawością dziecka. Gdy tego nie ma i dziecko lubi brzuchem do brzucha początek plecaczków przesuwa się na wiek ok.roku i później.

Z mojego doświadczenia wynika, że rodzice sami z siebie są gotowi na próbowanie plecaków właśnie po 10-12mcu. Dzieci są gotowe znacznie wcześniej ale to przecież nie jest żaden wyścig.

Sama nosiłam Madzię w plecaku na spacerach dopiero, jak miała rok. Marcel na plecy trafił w 4. miesiącu;)

margeritta, spotkaj się kimś, kto plecaczkuje, żeby się pouczyć. Najpierw noście po domu, na spcer przyjdzie pora. Niestety za chwilę będzie zimno i dojdzie cała logistyka z ubieraniem i kombinowaniem jak nosić. Na pierwsze spacery faktycznie bym poszła z kimś - z tatą dziecka albo koleżanką noszącą.

A jak już spróbujesz to zapewne będziesz zachwycona;)

milorzab
18-09-2011, 08:56
Z pierwszym noszonym dzieckiem miałam kłopot. Bałam sie. Próbowałam, chodziłam na warsztaty, ale tak po roku zaczęłam Dominika nosić na plecach i to tylko w plecaku z krzyżem. Weronikę włozylam sobie na plecy, żeby umyć schody, jak miała miesiąc.
U mnie na początku noszenie w domu, wiązania nad kanapą. I stopniowo rodzi się zaufanie miedzy Noszącym a dzieckiem. Wiesz, ze jest mu jakaś niewygodnie, zasypia. Aha, spiącego Dominika zawsze przrkladalam na przód. Dziecko więcej widzi na plecach! Warto próbować.

margeritta
18-09-2011, 13:22
dziewczyny, które się nie mogą przełamać do plecaków - to jest obsolutnie normalne i to nie jest proste, żeby porzucić tę w sumie prawie pełną kontrolę i bliskość z noszenia przodem na rzecz plecaka. Często wczesniejsze noszenie na plecach jest spowodwane ruchliwością i ciekawością dziecka. Gdy tego nie ma i dziecko lubi brzuchem do brzucha początek plecaczków przesuwa się na wiek ok.roku i później.

Z mojego doświadczenia wynika, że rodzice sami z siebie są gotowi na próbowanie plecaków właśnie po 10-12mcu. Dzieci są gotowe znacznie wcześniej ale to przecież nie jest żaden wyścig.

Sama nosiłam Madzię w plecaku na spacerach dopiero, jak miała rok. Marcel na plecy trafił w 4. miesiącu;)

margeritta, spotkaj się kimś, kto plecaczkuje, żeby się pouczyć. Najpierw noście po domu, na spcer przyjdzie pora. Niestety za chwilę będzie zimno i dojdzie cała logistyka z ubieraniem i kombinowaniem jak nosić. Na pierwsze spacery faktycznie bym poszła z kimś - z tatą dziecka albo koleżanką noszącą.

A jak już spróbujesz to zapewne będziesz zachwycona;)

dziękuję, właśnie ma mi pomóc jedna doświadczona mama, mam nadzieję że się przekonam, bo po wczorajszym spacerze z przodu znów się fatalnie czułam fizycznie


Z pierwszym noszonym dzieckiem miałam kłopot. Bałam sie. Próbowałam, chodziłam na warsztaty, ale tak po roku zaczęłam Dominika nosić na plecach i to tylko w plecaku z krzyżem. Weronikę włozylam sobie na plecy, żeby umyć schody, jak miała miesiąc.
U mnie na początku noszenie w domu, wiązania nad kanapą. I stopniowo rodzi się zaufanie miedzy Noszącym a dzieckiem. Wiesz, ze jest mu jakaś niewygodnie, zasypia. Aha, spiącego Dominika zawsze przrkladalam na przód. Dziecko więcej widzi na plecach! Warto próbować.
dzięki! mam nadzieję że u nas te etapy będą podobnie przebiegać :-)

ja do tej pory byłam samoukiem, nikt mi nie pokazał jak wiązać i stąd też większe opory zapewne...

milmila
19-09-2011, 09:15
margeritta ja swojego do przedszkola noszę na plecach :ninja:
Jak spotkamy się na pożyczanie kółkowej, chętnie Ci pokażę. Zapraszam do mnie :) Przed południem pokazuję na lalce, po południu mam już w domu modela w postaci mojego przedszkolaka :backcarry:

margeritta
19-09-2011, 09:42
no właśnie Ty jesteś tą doświadczoną mamą która ma mi pomóc :-P zgłoszę się na pewno :-)

livada
20-09-2011, 21:57
Ja zaczęłam wrzucać Młodą na plecy jak miała niecałe cztery miesiące. Na początku tylko po domu i w ogrodzie na wsi, po jakimś tygodniu, może dwóch wypuściłam się na pierwszy spacer uzbrojona w lusterko;-) Gdzieś tak pod koniec sierpnia odważyłam się pierwszy raz motać na plecach w plenerze, ale dalej wolę - jeśli tylko jest taka opcja - jednak sprawdzić przed lustrem czy wszystko ok.

Myślałąm, że będę się czuła niepewnie nie widzac cały czas Małej i nie mając z nią tego kontaktu co z przodu, ale zadziwiająco dobrze się w noszeniu z tyłu odnalazłam - i tak czuję, co robi Młoda, w razie potrzeby sprawdzam jeszcze w lusterku albo szybie samochodowej/witrynie/czymkolwiek.

Aniika
21-09-2011, 14:52
Po przeczytaniu Waszych uwag, ktore wzielam sobie do serca postanowilam wyjsc z mala na plecach. Najpierw wyszlam zamotana z przodu w 2x, ale stwierdzilam, ze to zadna przyjemnosc ani dla mnie, ani dla mojego dziecka. Wiec w parku ja wymotalam i zamotalam plecak prosty z chusty 4,6... Poniewaz czulam luzy, no to musialam zamotac jeszcze raz. Pozniej dziecko mi zaczelo fikac, wiatr wiac, wiec wyjelam ja z chusty, posiedzialysmy sobie na lawce, zalozylam jej czapke i znowu montuje ja na plecy. Przede wszystkim troche polazilam i nic mnie nie boli, ludzi jakos sie nie obawialam, troche sie martwilam, ze wiatr wieje, a ona bez czapki (bo ja sobie zdjela), troche mi sie tez w chuscie prostowala, to tez nie wplywalo na wiazanie, ale ogolnie byla bardzo zadowolona, bo krzyczala na caly park...

margeritta
21-09-2011, 20:45
Aniika gratuluję! :-)
my właśnie po konsultacjach, fajnie szło na lali, teraz czas na córcię, tak jak myślałam problem tkwi w mojej psychice a nie trudności wiązania