PDA

Zobacz pełną wersję : Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście



EmiJa
20-08-2011, 15:49
Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje?

ostroszyc
20-08-2011, 16:11
Witaj :)
Nie wiem dokładnie jaka jest natura życia, zastanawiałam się wielokrotnie jak postąpiłabym gdybym żyła 50 tys lat temu - czyli tak jak pierwotnie jesteśmy skonstruowani. Obserwowałam ostatnio naczelne w ogrodzie zoologicznym. Dało mi to sporo luzu ;)

Natomiast wybrałam styl zgodny ze mną. Nie nosiłam cały czas, tylko wtedy kiedy było mi i Małemu to potrzebne. Od początku bardzo dużo czasu spędzaliśmy z Małym w kontakcie fizycznym (karmienie, noszenie) ale sporo czasu (w miarę upływu tygodni coraz więcej) spędzał na kocu na podłodze, bawiąc się sam ze sobą i po troszku osiągając coraz większą samodzielność w raczkowaniu, przewracaniu się na brzuszek, siadaniu. Zawsze w zasięgu ręki, wzroku, nie zawsze w chuście.

Opór społeczny i presja otoczenia - owszem, były i są. Na szczęście nie jestem uzależniona od pomocy "oporujących", nie mieszkamy z rodzicami/teściami więc słucham co mówią i stosuję ich rady albo nie. Trudny był czas rozszerzania diety, jeszcze trudniejszy - czas kiedy Otoczenie uważało że powinnam już rozszerzać, dopajać, dawać kaszki, odkładać do zaśnięcia itp. Ale wiedziałam że robię dobrze i że to dziecko mam raz w życiu. Jeśli teraz zrobię coś niezgodnie z moją wiedzą i intuicją to potem nie będę miała tego jak odkręcić - czas minie, pozostanie żal do otoczenia ("czemu mi kazałaś odstawić tak wcześnie") i samej siebie ("czemu posłuchałam").

Na razie okazuje się że mam rację :) Mały się nie odwodnił bez dopajania, nie zagłodził bez kaszek, umie chodzić mimo noszenia w chuście, nie jest rozpieszczony mimo karmienia na żądanie i wspólnego spania. Ale nie jestem wszechwiedząca, nie wszystko jest moją zasługą i na pewno dużą rolę gra tu fajny charakter Małego i wielkie wsparcie mojego M.

Życzę dużo siły i spokoju ducha :)

agaja
20-08-2011, 16:23
Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje?

Przed porodem tak właśnie chciałam, ale potem nic nie wyszło zgodnie z marzeniami. Patologia ciąży i to nie w tym szpitalu, w którym miałam rodzić (naturalnie, eko, w wannie, na linie, zawsze w pionie!!!), dwie indukcje, przebicie pęcherza płodowego, poród aż do główki w kroczu, ale nie umiałam wyprzeć na leżąco - na inną pozycję lekarze się nie zgodzili, bo im niewygodnie, więc cc. Totalnie się załamaliśmy z mężem. Płakałam non stop ze 2 tyg. Potem przyszły inne problemy, mega nawał, że zamrażarka do dziś po brzegi w mleku, podejrzenie nietolerancji laktozy, duża płaczliwość Małej, problemy z zasypianiem, w końcu obniżenie laktacji, bo za słabo ssała i determinacja w walce o utrzymanie mleka... Do tego mega opór społeczny i presja otoczenia (pieluszki wielorazowe, bezpieluchowe wychowanie, spanie z Małą, brak wózka, a jedynie noszenie w chuście od urodzenia, brak wanienki, a tylko mycie lub Tummy Tub, kąpiele w wodzie z moim mlekiem, zero kosmetyków do pielęgnacji, tylko olej migdałowy itd).
I tak przebujałam się do 3 m-ca.
Teraz jestem na mojej ukochanej Suwalszczyźnie na urlopie i ponownie czytam "W głębi..." Odnawiam swoją intuicję, znów wracam do instynktu. I praktycznie ciągle tu noszę w chuście.

Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam. Noszenie ciągle przy sobie, póki nosić trzeba.
W zgodzie z naturą życia.
nosilam tak i starszego, i mlodszego

EmiJa
20-08-2011, 16:28
Natura życia... Analizuję życie ssaków i pytam siebie - jako, że wierzę w biblijną relację o stwarzaniu - jak miało być na początku, w ogrodzie Eden, przed grzechem Adama i Ewy.
Mała niechętna na brzuszku, ale owszem czas na karmienie, zabawę, przytulanki - jest poza chustą. Natomiast ona absolutnie boi się (?) zasnąć i spać sama.W chuście natomiast - bez oporów. Szukam rozwiązań.
Napiszę później, bo płacz Janki.

alifi
20-08-2011, 17:11
Zawsze w zasięgu ręki, wzroku, nie zawsze w chuście.


Podpisuję się. Wszystko jest sztuką możliwego. Karmię piersią, noszę w chuście w domu i poza nim, zakładam pieluchy wielo, śpię z córeczką, kąpiemy się razem w dużej wannie. Ale: mamy też wózek ("drzemkowy", zaparkowany w kuchni lub na tarasie), wanienkę (co drugi wieczór kąpie tata), leżaczek (stojący w łazience, przydatny podczas moich ablucji i zapierania pieluch). Staram się po prostu robić to, co mam przed nosem i wybierać optymalne rozwiązania dla całej czwórki (my dwie + sekcja męska, czyli 3-letni syn i mój partner). Pogryzam słonecznika zerwanego w ogrodzie, Mała śpi w chuście, sekcja męska bawi na męskiej wyprawie. Myślę sobie, że jesteśmy szczęśliwi :-)

izka_74
20-08-2011, 19:50
Ja też myślę, że grunt to słuchać własnej intuicji i obserwować, czy dziecko jest szczęśliwe. Bo każde jest inne i schematy wypracowane przy jednym zwykle nie sprawdzają się na innym. Dlatego wszystkie ciotki dobra rada nie mogą bezkrytycznie wpływać na to, co robimy, choć czasem warto wysłuchać i przeanalizować ich doświadczenia.

mmd
20-08-2011, 21:40
Płakałam non stop ze 2 tyg.

Płakałaś z powodu cesarki?! Urodziłaś zdrowe dziecko, powinnaś ze szczęścia płakać, a nie z powodu, w jaki przyszło na świat


ponownie czytam "W głębi..." Odnawiam swoją intuicję, znów wracam do instynktu. I praktycznie ciągle tu noszę w chuście.

Noszenie ciągle przy sobie, póki nosić trzeba.
W zgodzie z naturą życia.

Moja 'natura' to RP, XXI wiek ;) - "W głębi" czytałam jak ciekawostkę, opowieść o życiu dawniej, względnie: obecnie gdzieniegdzie, na marginesie cywilizacji...

Nie nosiłam ciągle, kąpałam w wannie z mężem - zamiast mleka :), TT znam tylko z forum, kosmetyków żadnych nie stosujemy, Młoda wydaje się szczęśliwa mimo braku noża za pazuchą ;)

Ananke
20-08-2011, 23:08
Płakałaś z powodu cesarki?! Urodziłaś zdrowe dziecko, powinnaś ze szczęścia płakać, a nie z powodu, w jaki przyszło na świat


Jak ja lubie jak inni mi mowia jak mam sie czuc :roll:

EmiJa, masz absolutnie prawo do bycia smutna, jesli cos na czym ci bardzo zalezalo sie nie powiodlo. Masz prawo plakac, byc zawiedziona, byc wsciekla na lekarzy, ktorzy uniemozliwili ci przezycie tej chwili tak jak chcialas.

Ja takie rady jak powyzej przyplacilam ciezka depresja poporodowa. Bo jak to - dziecko zdrowe, a ja smiem zalowac, ze porod poszedl nie tak? Poczucie winy prawie mnie udusilo. Dopiero kiedy dano mi szanse sie wyplakac i wykrzyczec na te niesprawiedliwosc, bez pocieszania i wynajdowania pozytywow w sytuacji... dopiero kiedy zaakceptowano moje prawo do smutku, kiedy przeszlam swoisty okres zaloby, ten smutek zaczal zanikac i zaczelam cieszyc sie macierzynstwem.

petisu
20-08-2011, 23:49
Rozczarowanie porodem, to temat tabu. Nie wolno się przyznać, ze człowieka boli, że coś poszło nie tak jak się planowało, bo przecież najważniejszy jest efekt. No niby tak, ale sposób w jaki dziecko przychodzi na świat też jest bardzo ważny.

Co do noszeia, to rób tak, żeby Wam było dobrze. Nie dlatego, ze jakaś książka, filozofia czy znawca tak Ci mówi, ale dlatego, ze Wy chcecie tak a nie inaczej.

jadorota
21-08-2011, 19:45
Staram się robić wszystko w zgodzie ze swoim rozsądkiem. Czytam, szukam, dowiaduję się, ale to i tak ja "zatwierdzam" co mi odpowiada. TT nie przemawia do mnie, EC tylko w wersji okrojonej. Owszem karmię na żądanie, ale już w piątym miesiącu rozszerzam dietę. Nie noszę dużo w chuście. Tylko kiedy czuję, że syn ma taką potrzebę. Więcej radości czasami sprawia mu leżenie w wózku i gapienie się na mnie niż słuchanie bicia mojego serca :) Kiedy młody miał 6 tygodni posłuchałam swojego instynku a nie niepodważalnej opinii pani ginekolog i mimo sprzeciwu męża nie wzięłam przypisanego mi antybiotyku. Uratowałam swoje karmienie piersią dwa razy, kiedy wskazanie różnych lekrzy było do odstawienia. No i śpi u siebie, obok mojego łóżka. Odłożony na poduszę błogo zamyka oczka i spoojnie zasypia, ale już jego starszy braciszek "nocował" u nas do siódmego roku życia.

Warto ufać sobie. Książki na temat wychowania dzieci odrzucam.

Joania
21-08-2011, 20:10
Czemu rozszałaś dietę od piątego miesiąca a nie od szóstego?

jadorota
21-08-2011, 20:13
Zaczął rzucać się przy piersi, popłaiwać, a w nocy budził się co półtorej godziny na karmienie...

mmd
21-08-2011, 20:53
Rozczarowanie porodem, to temat tabu. Nie wolno się przyznać, ze człowieka boli, że coś poszło nie tak jak się planowało, bo przecież najważniejszy jest efekt.



Petisu, dlaczego uważasz, że rozczarowanie porodem to temat tabu? Osobiście znam tylko jedną osobę, zadowoloną ze sposobu w jaki urodziła... cała reszta wrecz utyskiwała na ból, na to ze nie poszło jak planowały... Kiedy spotkają się dwie matki, to prędzej czy później opowiadają o koszmarze porodu. Kampania 'Rodzić po ludzku' tez nie wzięła się znikąd...

pania
21-08-2011, 21:01
sa na tym forum ludzie bardziej lub mniej ogarnieci idea kontinuum, ale kazdy musi sam codzinnie dokonywac wyborów
Moj synek byl bardzo niespokojny czasem, mysle, ze mial wzmozone napiecie miesniowe, noszenie go w chuscie nie nalezalo do przyjemnosci. Lubil i chuste i wozek
moja mlodsza - wozek w przewadze, bo jest bardzo spokojna, a ja potrzebuje rak bo mam synka na stanie - obecnie niespelna dwulatka, ktory uwielbia sie na mnie rzucac, tulic sie, wdrapywac... Chusta - spoko. nosimy i ja i maz, ale nieczesto. Przez wakacje najwygodniej nam z podwojnym wozkiem.
Synek spal z nami od godzin wczesnoporannych, ale potem jak bylam w ciazy, a on sie strasznie wiercil i kopal, to go nie zabieralam do lozka.
Mala z nami wcale nie spi i ok, bo ja nie lubie spac z nikim tak w ogole - nie wysypiam sie i tyle:)
moje dzieci wykarmione piersia, bez dopajania do 6 miesiaca i wiecej;) starsza jakies 1,5 roku, syn tak samo, a mlodsza miala koszmarny katar a mnie jakos nie ciagnelo do karmienia piersia na sile, zamrazania, odciagania itd i jest od 2 mca zycia na mm. I ok:)
nie zawsze jest tak, jak sobie to wyobrazamy, wazne, ze dzieci sa zadowolone i nam tez z tym dobrze.
Glowa do gory!

pania
21-08-2011, 21:02
Petisu, dlaczego uważasz, że rozczarowanie porodem to temat tabu? Osobiście znam tylko jedną osobę, zadowoloną ze sposobu w jaki urodziła... cała reszta wrecz utyskiwała na ból, na to ze nie poszło jak planowały... Kiedy spotkają się dwie matki, to prędzej czy później opowiadają o koszmarze porodu. Kampania 'Rodzić po ludzku' tez nie wzięła się znikąd...

to ja jestem druga jaka znasz:)
jestem zadowolona - chyba ze wszystkich porodow, tak juz po opadnieciu napiec hormonalnych;)

czuppi
21-08-2011, 21:04
Petisu, dlaczego uważasz, że rozczarowanie porodem to temat tabu? Osobiście znam tylko jedną osobę, zadowoloną ze sposobu w jaki urodziła... cała reszta wrecz utyskiwała na ból, na to ze nie poszło jak planowały... Kiedy spotkają się dwie matki, to prędzej czy później opowiadają o koszmarze porodu. Kampania 'Rodzić po ludzku' tez nie wzięła się znikąd...
zgadzam się, moje koleżanki życzyłymi cesarki :cry: a jak mówiłam im ,że chcę urodzić naturalnie i nie chcę słyszeć o cesarce to :bduh:
Urodziłam naturalnie i nie było to dla mnie wcale straszne :mrgreen:
Dodam jeszcze, że nadal nie mogę co niektóre osoby przekonać, że to nie jest takie straszne.

pania
21-08-2011, 21:09
ja sie kazdorazowo modlilam w duchu, zeby tylko nie cesarka. mam stosunkowo lekkie porody, wiec w sumie...
ciesze sie, ze nie rodzilam w domu trzeciego dziecka, bo przy dystocji barkowej moglybysmy obie zejsc...
ale to OT
wydaje mi sie, ze to co przezywasz, zalozycielko watku;)
jest efektem pierwszego dziecka. Kazda kobieta wie, ze to jest czas najwiekszych znakow zapytania, zajdziwniejszych i zupelnie nowych mysli i obaw. To magiczny czas, bedzie dobrze, moze jesli czujesz zal co do porodu... faktycznie wyplacz to. To minie. Masz dziecko i to sie liczy najbardziej:) i mysle, ze to wlasnie chciala napisac mmd;)

mmd
21-08-2011, 21:18
to ja jestem druga jaka znasz:)
jestem zadowolona - chyba ze wszystkich porodow, tak juz po opadnieciu napiec hormonalnych;)

Nie znam Cię, paniu :) Na oczy Cię nie widziałam

ale gratuluję zadowolenia z porodów, tez bym tak chciała...

Ania Bober
21-08-2011, 21:33
Dołączę do grona zadowolonych (nawet baaaardzo zadowolonych) z porodu. Drugiego. Po pierwszym miałam wyrzuty sumienia, żal do położnych, lekarza, problemy z maluszkiem przez to jak poród przebiegał. Drugi poród - piękniejszego nie mogę sobie wyobrazić. Takich porodów życzę innym ciężarnym.

Przy pierwszym dziecku chyba nie sposób realizować swój plan sprzed porodu... rzeczywistość zmusza do modyfikacji, co wcale nie oznacza, że ktoś 'zawiódł'.

pania
21-08-2011, 21:55
Nie znam Cię, paniu :) Na oczy Cię nie widziałam

ale gratuluję zadowolenia z porodów, tez bym tak chciała...

jak bedziesz na zlocie to mię poznasz;)

mmd
21-08-2011, 22:25
:)

nie wpisywalismy się na listę, bo nie wiadomo jak z terminem będzie - ale jak się da, to podjedziemy :)

Bellydancer
22-08-2011, 08:30
pania - kurcze, strasznie lubię czytać co piszesz i mimo że ja z tych mniej piszących to czasem coś skrobnę!

Dzięki Tobie przypominam sobie, że moje wybory są okej. I że nieważne co inni powiedzą na decyzje czy to zgodne z ideami AP czy też te zupełnie odrębne.

Ja też odnalazłam złoty środek.. Ninka jest karmiona mieszanie i wydaje się, że obu nam to pasuje. W dzień spija butlę z mm, ma czas się pobawić, możemy wyjść na długi spacer. Wieczorami przytulamy się do cyca, zasypiamy razem, w nocy też taka bliskość nam odpowiada!

Dzięki Pania za ten optymizm, który we mnie wzbudziłaś z rana!

mamaŁucji
22-08-2011, 10:15
Mój poród też był po prostu fajny, spokojny, naturalny, gdybym po raz drugi miała rodzić przez CC-płakałabym z żalu...
Marzę o tym by mieć drugie dziecko i nosić je od maleństwa non stop przy sobie. Przy Luci mąż sterroryzował mnie swoim strachem o małą i nosiłam ją trochę w domu a na zewnątrz zaczęłyśmy się motać dopiero ok 5 miesiąca. Szkodami tego czasu, ale nadrabiamy teraz bo noszę młodą do tej pory :D

EmiJa
22-08-2011, 17:02
Wróciłam z urlopu i z ekscytacją zajrzałam na forum, a tu...
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.
Tematem wątku, który założyłam nie był poród, cc, pieluszki, wiaderko TT itd (wspomniałam o tym, żeby wskazać na kontekst odejścia od pierwotnego zamysłu), ale noszenie w chuście. Nie oceniam innych matek, które nie żyją tak, jak ja, bo i sama oceniana być nie chcę. Na urlop wzięłam paczkę pampersów, kąpałam Małą w wanience na agroturystyce, a w pokoju stoi leżaczek-bujaczek z obrzydliwymi zwierzakami na pałąku, które godzą w moje poczucie estetyki, ale dla Janki są co rano źródłem niesamowitej frajdy. Daleko mi do radykalizmu, choć w pewnych poglądach jestem ustalona. Nie potrzebuję też recenzji książki, filozofii czy jakiś poglądów - sama analizuję i wybieram. Szukam osób, które po prostu wybrały tak, jak ja. To tyle.
Czuję się osądzona w wielu tematach i jest mi przykro, że mój debiut przyniósł taki rezultat.
Niemniej dziękuję wszystkim za wypowiedzi - ciągle się czegoś uczę...
Pozdrawiam serdecznie.

pania
22-08-2011, 17:40
pania - kurcze, strasznie lubię czytać co piszesz i mimo że ja z tych mniej piszących to czasem coś skrobnę!

Dzięki Tobie przypominam sobie, że moje wybory są okej. I że nieważne co inni powiedzą na decyzje czy to zgodne z ideami AP czy też te zupełnie odrębne.

Ja też odnalazłam złoty środek.. Ninka jest karmiona mieszanie i wydaje się, że obu nam to pasuje. W dzień spija butlę z mm, ma czas się pobawić, możemy wyjść na długi spacer. Wieczorami przytulamy się do cyca, zasypiamy razem, w nocy też taka bliskość nam odpowiada!

Dzięki Pania za ten optymizm, który we mnie wzbudziłaś z rana!

milo mi...:)


:)

nie wpisywalismy się na listę, bo nie wiadomo jak z terminem będzie - ale jak się da, to podjedziemy :)


moze sie uda:)

pania
22-08-2011, 17:46
Wróciłam z urlopu i z ekscytacją zajrzałam na forum, a tu...
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.
Tematem wątku, który założyłam nie był poród, cc, pieluszki, wiaderko TT itd (wspomniałam o tym, żeby wskazać na kontekst odejścia od pierwotnego zamysłu), ale noszenie w chuście. Nie oceniam innych matek, które nie żyją tak, jak ja, bo i sama oceniana być nie chcę. Na urlop wzięłam paczkę pampersów, kąpałam Małą w wanience na agroturystyce, a w pokoju stoi leżaczek-bujaczek z obrzydliwymi zwierzakami na pałąku, które godzą w moje poczucie estetyki, ale dla Janki są co rano źródłem niesamowitej frajdy. Daleko mi do radykalizmu, choć w pewnych poglądach jestem ustalona. Nie potrzebuję też recenzji książki, filozofii czy jakiś poglądów - sama analizuję i wybieram. Szukam osób, które po prostu wybrały tak, jak ja. To tyle.
Czuję się osądzona w wielu tematach i jest mi przykro, że mój debiut przyniósł taki rezultat.
Niemniej dziękuję wszystkim za wypowiedzi - ciągle się czegoś uczę...
Pozdrawiam serdecznie.

kochana, niepotrzebnie sie denerwujesz, nie wiesz, ile tu watkow schodzi na boczny tor?;)
przykro mi, ze poczulas sie tu urazona, ale mysle, ze nikt nie mial takiego zamyslu:)
przekuj moze jeszcze raz tytul watku tak bardziej pod katem oczekiwanej odpowiedzi i juz:)
mozesz tez napisac do muchy pw jesli chcesz pogadac z kims, kto tylko nosi i nosi;)

Bellydancer
22-08-2011, 17:48
Wróciłam z urlopu i z ekscytacją zajrzałam na forum, a tu...
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.
Tematem wątku, który założyłam nie był poród, cc, pieluszki, wiaderko TT itd (wspomniałam o tym, żeby wskazać na kontekst odejścia od pierwotnego zamysłu), ale noszenie w chuście. Nie oceniam innych matek, które nie żyją tak, jak ja, bo i sama oceniana być nie chcę. Na urlop wzięłam paczkę pampersów, kąpałam Małą w wanience na agroturystyce, a w pokoju stoi leżaczek-bujaczek z obrzydliwymi zwierzakami na pałąku, które godzą w moje poczucie estetyki, ale dla Janki są co rano źródłem niesamowitej frajdy. Daleko mi do radykalizmu, choć w pewnych poglądach jestem ustalona. Nie potrzebuję też recenzji książki, filozofii czy jakiś poglądów - sama analizuję i wybieram. Szukam osób, które po prostu wybrały tak, jak ja. To tyle.
Czuję się osądzona w wielu tematach i jest mi przykro, że mój debiut przyniósł taki rezultat.
Niemniej dziękuję wszystkim za wypowiedzi - ciągle się czegoś uczę...
Pozdrawiam serdecznie.


przeczytałam co napisałaś i myślę sobie, że ta intencja, o której wspominasz, że chodziło tylko o noszenie, nie jest tak wyłożona wprost. Ja nie odczytałam tego postu w sposób, w jaki Ty chciałaś, żeby był odczytany..

może sprawę załatwiłoby napisanie Twoich oczekiwań.. bo IMO pojawiło się tu kilka fajnych i krzepiących słów

Ananke
22-08-2011, 17:59
Wróciłam z urlopu i z ekscytacją zajrzałam na forum, a tu...
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.
Tematem wątku, który założyłam nie był poród, cc, pieluszki, wiaderko TT itd (wspomniałam o tym, żeby wskazać na kontekst odejścia od pierwotnego zamysłu), ale noszenie w chuście. Nie oceniam innych matek, które nie żyją tak, jak ja, bo i sama oceniana być nie chcę. Na urlop wzięłam paczkę pampersów, kąpałam Małą w wanience na agroturystyce, a w pokoju stoi leżaczek-bujaczek z obrzydliwymi zwierzakami na pałąku, które godzą w moje poczucie estetyki, ale dla Janki są co rano źródłem niesamowitej frajdy. Daleko mi do radykalizmu, choć w pewnych poglądach jestem ustalona. Nie potrzebuję też recenzji książki, filozofii czy jakiś poglądów - sama analizuję i wybieram. Szukam osób, które po prostu wybrały tak, jak ja. To tyle.
Czuję się osądzona w wielu tematach i jest mi przykro, że mój debiut przyniósł taki rezultat.
Niemniej dziękuję wszystkim za wypowiedzi - ciągle się czegoś uczę...
Pozdrawiam serdecznie.

:shock:

Ja chyba nie umiem czytac ze zrozumieniem, bo zadnej negatywnej wypowiedzi w tym watku nie zauwazylam, a same pokrzepiajace i pocieszajace.

EmiJa
22-08-2011, 18:19
kochana, niepotrzebnie sie denerwujesz, nie wiesz, ile tu watkow schodzi na boczny tor?;)
przykro mi, ze poczulas sie tu urazona, ale mysle, ze nikt nie mial takiego zamyslu:)
przekuj moze jeszcze raz tytul watku tak bardziej pod katem oczekiwanej odpowiedzi i juz:)
mozesz tez napisac do muchy pw jesli chcesz pogadac z kims, kto tylko nosi i nosi;)

Może i masz rację. Nie należę do forumowiczów.

EmiJa
22-08-2011, 18:21
przeczytałam co napisałaś i myślę sobie, że ta intencja, o której wspominasz, że chodziło tylko o noszenie, nie jest tak wyłożona wprost. Ja nie odczytałam tego postu w sposób, w jaki Ty chciałaś, żeby był odczytany..

może sprawę załatwiłoby napisanie Twoich oczekiwań.. bo IMO pojawiło się tu kilka fajnych i krzepiących słów

Pewnie masz rację, mój mąż też tak to ocenił. ;-) Za dużo było kontekstu, wystarczyło napisać, że pojawiły się pewne komplikacje i po 3 m-cach wracam do pierwotnego zamysłu. I tyle.

pania
22-08-2011, 18:23
Może i masz rację. Nie należę do forumowiczów.

to sie akurat moze zmienic...;)

aniołka2009
22-08-2011, 18:35
chciałąm życ w zgodzie z ideałami kontinuum, staram sie, drugie dziecko do 2 mies nosiałm tylko w chuście..ale sie zbuntowało i coraz wiecej nerwów kosztuje nas żeby sie tu zapakowac..
no i wogóle to jestem nieco zdołowana, bo niby od miłości, noszenia kołysania dziecko powinno sie uspokajac, wyciszac, kontemplowac..a mój mały od urodzenia wrażliwiec wcale mnej nie płacze, wcale mu łatwiej nie zasypiac i ogólnie wszystko poki co wychodzi gorzej niz lepiej:(

annia
22-08-2011, 21:44
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.

Skoro - jak napisałaś - nie zdarza Ci się pisywać na forach internetowych, to faktycznie mógł być szok. Zasadniczo rzadko kiedy dyskusja utrzymuje się w ryzach zadanego tematu - off-topy są nieodłączną częścią internetu w ogólności, nie tylko tego forum (które i tak dość mocno trzyma się tematu). Więc nie traktuj tego osobiście. :)

wrapsodia
24-08-2011, 10:37
Co masz na myśli używając słowa "niemowlę"? Noszenie w chuście dziecka od 0 do 12miesięcy w chuście cały dzień, 24h na dobę??? Nie żyłam tak i nie chciałabym. Bliskość opiekuna jest niemowlęciu bardzo potrzebna ale równie potrzebne mu do rozwoju inne doświadczenia, wygibasy na macie, raczkowanie... Ciekawa jestem jak to w praktyce wygląda w kulturach gdzie dziecko przez pierwszy rok życia nie może dotknąć ziemi.

Mika
24-08-2011, 11:43
ja noszę i noszę.... moja młoda uwielbia. Jestem całkowicie "bezwózkowa" :)(chyba do sekty muchowej wstapię hahah) Młoda lubi sobie chodzic ale sama częściej wybiera na spacerach chustę. Jako niemowlak z oczywistych względów tylko i wyłącznie noszona nawet w domu. Natomiast stwierdzenie cały dzień- daleko posunięte, nawet jako niechodząca młoda sobie dziarsko raczkowała. Przyznam że żałuję, iż okres jej lekkości minął i jest coooraz cięższa i nie mogę nosić tyle co bym chciała tyle co młoda by chciała.

petisu
25-08-2011, 00:55
Petisu, dlaczego uważasz, że rozczarowanie porodem to temat tabu? Osobiście znam tylko jedną osobę, zadowoloną ze sposobu w jaki urodziła... cała reszta wrecz utyskiwała na ból, na to ze nie poszło jak planowały... Kiedy spotkają się dwie matki, to prędzej czy później opowiadają o koszmarze porodu. Kampania 'Rodzić po ludzku' tez nie wzięła się znikąd...
Uważam tak, bo takie jest moje zdanie.
No kampania nie wzięła się z nikąd, ale gdyby kobiety przyzwyczajone były do tego, zeby mówić-to w moim porodzie było złe i powinno być inaczej-to by raczej kampania nie miałą racji bytu, nie? Kampania jest przede wszystkim po to, zeby kobietom powiedzieć, ze mogą rodzić dobrze, a nie jak pan doktor sobie wymyśli czy jak pani położnej wygodnie.
Wielokrotnie spotkałąm się z podejściem "czego chcesz kobieto, przecież żyjesz i masz zdrowe dziecko". W domyśle-nie ważne co ci zrobili podczas porodu, liczy się efekt. Kampania jest po to, zeby się takiego podejścia pozbyć. Poród powinien być dobry, a wyznacznikiem nie powinna być jedynie przeżywalność matki i dziecka, ale subiektywne doznania rodzacej.

elleth
25-08-2011, 01:27
Ja przede wszystkim wsłuchuje się w moje dziecko. Non stop jej nie nosze nie chciałabym. Wtedy kiedy chce albo kiedy ja musze miec wolne rece. Spacerujemy i w wózku (Agu to spacerowy śpioch) i w chuście. Zasypia sama w łóżeczku mi jej żal jak tak leży sama, ale tak nam lepiej, obie lepiej się wysypiamy. Nie wierze w jeden konkretny schemat wychowania, dla mnie najważniejsza jest intuicja

atelka
25-08-2011, 10:12
Nie noszę cały czas, nie jestem rodzicem AP ...
choć w ciąży wydawało mi się, że będę młodszą córę nosić tylko w chuście, kąpać w wiaderku, spać i karmić, niestety życie i dziecko samo zweryfikowało moje oczekiwania co do samej siebie i modelu życia, teraz jestem kreatywna i godzę wizję życia z życiem :)

mayli
25-08-2011, 10:13
Moja córka ma 2 miesiące, wiem, wiem pierwsze dziecko i jeszcze takie malutkie to co ja mogę wiedzieć?te dwa miesiące to z perspektywy naszego życia nic ale z mojej w relacji z małą to szmat czasu i zwrotów,totalnych zaskoczeń,niespodzianek.Zawsze marzyłam o chuście,o noszeniu na rękach,przytulaniu,całowaniu,dopieszczaniu małej. Głosiłam to wszem i wobec.Teraz jak jest to mam wątppliwości,czy powinnam,czy nie rozpuszczę,że ona ciągle na rękach,że co to będzie później...miotam się bo bliskość jest nam obu bardzo potrzebna,na mojej piersi śpi tak spokojnie ale z drugiej strony słyszę powtarzającą się mantrę że dziecko to szantażysta,cwaniak,kombinator,ryczy bo się przyzwyczaiło a nie bo tęskni,wariuje w samotności,czuje pustkę...ciągły dylemat mam choć gdy teraz spoglądam na moje lewe przedramię w które spokojnie wtula się cieplutkie ciałko to cieszę się że posłuchałam jej tym razem.

Mika
25-08-2011, 10:26
Moja córka ma 2 miesiące, wiem, wiem pierwsze dziecko i jeszcze takie malutkie to co ja mogę wiedzieć?te dwa miesiące to z perspektywy naszego życia nic ale z mojej w relacji z małą to szmat czasu i zwrotów,totalnych zaskoczeń,niespodzianek.Zawsze marzyłam o chuście,o noszeniu na rękach,przytulaniu,całowaniu,dopieszczaniu małej. Głosiłam to wszem i wobec.Teraz jak jest to mam wątppliwości,czy powinnam,czy nie rozpuszczę,że ona ciągle na rękach,że co to będzie później...miotam się bo bliskość jest nam obu bardzo potrzebna,na mojej piersi śpi tak spokojnie ale z drugiej strony słyszę powtarzającą się mantrę że dziecko to szantażysta,cwaniak,kombinator,ryczy bo się przyzwyczaiło a nie bo tęskni,wariuje w samotności,czuje pustkę...ciągły dylemat mam choć gdy teraz spoglądam na moje lewe przedramię w które spokojnie wtula się cieplutkie ciałko to cieszę się że posłuchałam jej tym razem.
mayli - nie słuchaj złych języków, tylko siebie i swojego maluszka, noś, całuj i przytulaj :) a zamiast na rękach w chustę ją :)

mayetschka
25-08-2011, 10:34
Moja córka ma 2 miesiące, wiem, wiem pierwsze dziecko i jeszcze takie malutkie to co ja mogę wiedzieć?te dwa miesiące to z perspektywy naszego życia nic ale z mojej w relacji z małą to szmat czasu i zwrotów,totalnych zaskoczeń,niespodzianek.Zawsze marzyłam o chuście,o noszeniu na rękach,przytulaniu,całowaniu,dopieszczaniu małej. Głosiłam to wszem i wobec.Teraz jak jest to mam wątppliwości,czy powinnam,czy nie rozpuszczę,że ona ciągle na rękach,że co to będzie później...miotam się bo bliskość jest nam obu bardzo potrzebna,na mojej piersi śpi tak spokojnie ale z drugiej strony słyszę powtarzającą się mantrę że dziecko to szantażysta,cwaniak,kombinator,ryczy bo się przyzwyczaiło a nie bo tęskni,wariuje w samotności,czuje pustkę...ciągły dylemat mam choć gdy teraz spoglądam na moje lewe przedramię w które spokojnie wtula się cieplutkie ciałko to cieszę się że posłuchałam jej tym razem.

nosiłam młodą do 4 misiaca życia non stop (wyjmowałam tylko do karmienia, przebrani i wykąpania), w nocy spałyśmy razem. Kiedy ja nie nosiłam - nosił mój mąż. Kiedy zaczeło interesować ją to, co wokół - mniej czasu spędzała w chuście. Wózka nie używałam przy żadnym z moich dzieci na spacerach (Tobiasz tylko czasem spał w wózku odłożony z chusty).
Tobiasz pożegnał się z chustą kiedy poszedł na własnych nogach i łaził i łaził i łaził. Rika nadal lubi czasem być noszona :)
Mam dwójkę otwartych, uśmiechniętych dzieci.
Do swojego pokoju powędrowali gdy mieli około 2 lata. Nadal w nocy zdarza im się przydreptać do nas.
Co dała mi bliskość z moimi dziećmi? Dziś to widzę, kiedy mój syn coraz częściej przychodzi 'pogadac na powane tematy', szukamy razem rozwiązania. Moje dzieci niewiele mają sekretów (no bo przecież jakieś miec powinny). Rozmowa na kazdy temat jest naturalna i nie mają obaw o to, że zapytanie o cos spowoduje moją złość, obrażenie się czy jakieś inne negatywne emocje.
Czy to dzięki noszeniu - nie wiem. Wydaje mi się że całokształt (hehe, alem się pochwaliła).
No uwielbiam moje dzieci w każdym momencie ich rozwoju :)

demona
25-08-2011, 10:47
Wróciłam z urlopu i z ekscytacją zajrzałam na forum, a tu...
Pierwszy raz postanowiłam napisać coś na JAKIMKOLWIEK forum - to nie w moim stylu, ale cenię to miejsce i uznałam, że tylko tutaj i w takiej formie znajdę bratnie dusze. Jak na mnie trochę się też otworzyłam przed Wami, chcąc naświetlić kontekst mego pytania. A pytanie brzmiało: "Noszenie niemowlaka cały dzień w chuście - idee "W głębi kontinuum" - Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje? (...) Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam."
To, co mnie czekało sprawiło, że poczułam wielkie rozczarowanie. Otrzymałam sporo odpowiedzi, ale w większości z poradami lub oceną.
Tematem wątku, który założyłam nie był poród, cc, pieluszki, wiaderko TT itd (wspomniałam o tym, żeby wskazać na kontekst odejścia od pierwotnego zamysłu), ale noszenie w chuście. Nie oceniam innych matek, które nie żyją tak, jak ja, bo i sama oceniana być nie chcę. Na urlop wzięłam paczkę pampersów, kąpałam Małą w wanience na agroturystyce, a w pokoju stoi leżaczek-bujaczek z obrzydliwymi zwierzakami na pałąku, które godzą w moje poczucie estetyki, ale dla Janki są co rano źródłem niesamowitej frajdy. Daleko mi do radykalizmu, choć w pewnych poglądach jestem ustalona. Nie potrzebuję też recenzji książki, filozofii czy jakiś poglądów - sama analizuję i wybieram. Szukam osób, które po prostu wybrały tak, jak ja. To tyle.
Czuję się osądzona w wielu tematach i jest mi przykro, że mój debiut przyniósł taki rezultat.
Niemniej dziękuję wszystkim za wypowiedzi - ciągle się czegoś uczę...
Pozdrawiam serdecznie.

Przemyśl swoje roszczeniowe podejscie do forum proszę. To przestrzeń publiczna jednak.

pania
25-08-2011, 14:35
Moja córka ma 2 miesiące, wiem, wiem pierwsze dziecko i jeszcze takie malutkie to co ja mogę wiedzieć?te dwa miesiące to z perspektywy naszego życia nic ale z mojej w relacji z małą to szmat czasu i zwrotów,totalnych zaskoczeń,niespodzianek.Zawsze marzyłam o chuście,o noszeniu na rękach,przytulaniu,całowaniu,dopieszczaniu małej. Głosiłam to wszem i wobec.Teraz jak jest to mam wątppliwości,czy powinnam,czy nie rozpuszczę,że ona ciągle na rękach,że co to będzie później...miotam się bo bliskość jest nam obu bardzo potrzebna,na mojej piersi śpi tak spokojnie ale z drugiej strony słyszę powtarzającą się mantrę że dziecko to szantażysta,cwaniak,kombinator,ryczy bo się przyzwyczaiło a nie bo tęskni,wariuje w samotności,czuje pustkę...ciągły dylemat mam choć gdy teraz spoglądam na moje lewe przedramię w które spokojnie wtula się cieplutkie ciałko to cieszę się że posłuchałam jej tym razem.

mysle,ze jak przestaniesz myslec tak:"wiem, wiem pierwsze dziecko i jeszcze takie malutkie to co ja mogę wiedzieć?"
a zaczniesz myslec tak: ja jestem mama tego wlasnie dziecka, ja podejmuje decyzje, moge posluchac rad, ale to ja wiem najlepiej, najlepiej czuje, co jest dla mojego dziecka najlepsze", to przestaniesz miec tyle dylematow:)
jestes mama tej kruszyny, najwazniejsza osoba w jej zyciu. Otoczenie czesto podkopuje autorytet i poczucie wartosci mlodych mam. To nie fair i nie daj sie!
:)

EmiJa
27-08-2011, 09:34
Witaj :)
Nie wiem dokładnie jaka jest natura życia, zastanawiałam się wielokrotnie jak postąpiłabym gdybym żyła 50 tys lat temu - czyli tak jak pierwotnie jesteśmy skonstruowani. Obserwowałam ostatnio naczelne w ogrodzie zoologicznym. Dało mi to sporo luzu ;)

Natomiast wybrałam styl zgodny ze mną. Nie nosiłam cały czas, tylko wtedy kiedy było mi i Małemu to potrzebne. Od początku bardzo dużo czasu spędzaliśmy z Małym w kontakcie fizycznym (karmienie, noszenie) ale sporo czasu (w miarę upływu tygodni coraz więcej) spędzał na kocu na podłodze, bawiąc się sam ze sobą i po troszku osiągając coraz większą samodzielność w raczkowaniu, przewracaniu się na brzuszek, siadaniu. Zawsze w zasięgu ręki, wzroku, nie zawsze w chuście.

Opór społeczny i presja otoczenia - owszem, były i są. Na szczęście nie jestem uzależniona od pomocy "oporujących", nie mieszkamy z rodzicami/teściami więc słucham co mówią i stosuję ich rady albo nie. Trudny był czas rozszerzania diety, jeszcze trudniejszy - czas kiedy Otoczenie uważało że powinnam już rozszerzać, dopajać, dawać kaszki, odkładać do zaśnięcia itp. Ale wiedziałam że robię dobrze i że to dziecko mam raz w życiu. Jeśli teraz zrobię coś niezgodnie z moją wiedzą i intuicją to potem nie będę miała tego jak odkręcić - czas minie, pozostanie żal do otoczenia ("czemu mi kazałaś odstawić tak wcześnie") i samej siebie ("czemu posłuchałam").

Na razie okazuje się że mam rację :) Mały się nie odwodnił bez dopajania, nie zagłodził bez kaszek, umie chodzić mimo noszenia w chuście, nie jest rozpieszczony mimo karmienia na żądanie i wspólnego spania. Ale nie jestem wszechwiedząca, nie wszystko jest moją zasługą i na pewno dużą rolę gra tu fajny charakter Małego i wielkie wsparcie mojego M.

Życzę dużo siły i spokoju ducha :)

Dziękuję za życzenia, niezbędne i jedno i drugie, bo mamy kolejny koszmarny skok rozwojowy. ;-) A co masz na myśli pisząc "Otoczenie uważało że powinnam (...) odkładać do zaśnięcia"?

ostroszyc
27-08-2011, 10:23
Odkładać do łóżeczka i uczyć samodzielnego zasypiania :) Raz spróbowałam i po kilku minutach płaczu Małego poryczałam się razem z nim. Potem zasypiał przytulony do mnie. Pomyślałam ze nie moge być gorszą matką niż kazda kocia czy borsucza mama. Żadna nie wyrzuca dzieci z legowiska :)

EmiJa
27-08-2011, 12:08
Odkładać do łóżeczka i uczyć samodzielnego zasypiania :) Raz spróbowałam i po kilku minutach płaczu Małego poryczałam się razem z nim. Potem zasypiał przytulony do mnie. Pomyślałam ze nie moge być gorszą matką niż kazda kocia czy borsucza mama. Żadna nie wyrzuca dzieci z legowiska :)

Też często o tym myślę... Żaden ssak nie tworzy odrębnej norki, komory czy legowiska swojemu potomstwu.
Moja Mała ma straszny problem z zasypianiem. W chuście jest super, przytula głowę i zasypia sama wtedy kiedy chce (czasem po 6 ziewnięciu i po godzinie od pierwszego...). To między innymi skłoniło mnie do założenia tego wątku. Nie mam już sił usypiać ją inaczej, wychodzi więc na to, że pół dnia noszę, na spacer, zakupy itp. to oczywiste, ale też i w domu. Ech... :rolleye:

EmiJa
27-08-2011, 12:10
Skoro - jak napisałaś - nie zdarza Ci się pisywać na forach internetowych, to faktycznie mógł być szok. Zasadniczo rzadko kiedy dyskusja utrzymuje się w ryzach zadanego tematu - off-topy są nieodłączną częścią internetu w ogólności, nie tylko tego forum (które i tak dość mocno trzyma się tematu). Więc nie traktuj tego osobiście. :)

Dzięki. To właśnie najlepiej podsumowuje całe zamieszanie. Ogólnie moja reakcja i cała ta sytuacja wiele mnie nauczyły, więc było to cenne doświadczenie. :P

EmiJa
27-08-2011, 12:13
ja noszę i noszę.... moja młoda uwielbia. Jestem całkowicie "bezwózkowa" :)(chyba do sekty muchowej wstapię hahah) Młoda lubi sobie chodzic ale sama częściej wybiera na spacerach chustę. Jako niemowlak z oczywistych względów tylko i wyłącznie noszona nawet w domu. Natomiast stwierdzenie cały dzień- daleko posunięte, nawet jako niechodząca młoda sobie dziarsko raczkowała. Przyznam że żałuję, iż okres jej lekkości minął i jest coooraz cięższa i nie mogę nosić tyle co bym chciała tyle co młoda by chciała.

Masz rację, stwierdzenie cały dzień przesadzone jako zamierzona hiperbola - miało wyrazić myśl, że nie tylko na wyjścia z domu, zamiast wózka, ale też przy codziennej domowej krzątaninie.

EmiJa
27-08-2011, 12:17
nosiłam młodą do 4 misiaca życia non stop (wyjmowałam tylko do karmienia, przebrani i wykąpania), w nocy spałyśmy razem. Kiedy ja nie nosiłam - nosił mój mąż. Kiedy zaczeło interesować ją to, co wokół - mniej czasu spędzała w chuście. Wózka nie używałam przy żadnym z moich dzieci na spacerach (Tobiasz tylko czasem spał w wózku odłożony z chusty).
Tobiasz pożegnał się z chustą kiedy poszedł na własnych nogach i łaził i łaził i łaził. Rika nadal lubi czasem być noszona :)
Mam dwójkę otwartych, uśmiechniętych dzieci.
Do swojego pokoju powędrowali gdy mieli około 2 lata. Nadal w nocy zdarza im się przydreptać do nas.
Co dała mi bliskość z moimi dziećmi? Dziś to widzę, kiedy mój syn coraz częściej przychodzi 'pogadac na powane tematy', szukamy razem rozwiązania. Moje dzieci niewiele mają sekretów (no bo przecież jakieś miec powinny). Rozmowa na kazdy temat jest naturalna i nie mają obaw o to, że zapytanie o cos spowoduje moją złość, obrażenie się czy jakieś inne negatywne emocje.
Czy to dzięki noszeniu - nie wiem. Wydaje mi się że całokształt (hehe, alem się pochwaliła).
No uwielbiam moje dzieci w każdym momencie ich rozwoju :)

Piękne Twoje słowa. Na takie czekałam. :razz:

ostroszyc
27-08-2011, 12:22
Co do noszenia po domu - Mały boi się odkurzacza i jak tylko go uprzedzam ze "teraz odkurzymy" to podbiega i staje za moimi plecami :) Chusta pozwoliła mojemu domowi nie zarosnąc brudem.

pania
27-08-2011, 12:23
Masz rację, stwierdzenie cały dzień przesadzone jako zamierzona hiperbola - miało wyrazić myśl, że nie tylko na wyjścia z domu, zamiast wózka, ale też przy codziennej domowej krzątaninie.
a to tak to ja nosze na plecach, jesli nie ma takich upalow jak teraz i mala mi marudzi, ale ona teraz jest turlajaca sie i prawie juz raczkuje;)

EmiJa
27-08-2011, 12:35
ja sie kazdorazowo modlilam w duchu, zeby tylko nie cesarka. mam stosunkowo lekkie porody, wiec w sumie...
ciesze sie, ze nie rodzilam w domu trzeciego dziecka, bo przy dystocji barkowej moglybysmy obie zejsc...
ale to OT wydaje mi sie, ze to co przezywasz, zalozycielko watku;)
jest efektem pierwszego dziecka. Kazda kobieta wie, ze to jest czas najwiekszych znakow zapytania, zajdziwniejszych i zupelnie nowych mysli i obaw. To magiczny czas, bedzie dobrze, moze jesli czujesz zal co do porodu... faktycznie wyplacz to. To minie. Masz dziecko i to sie liczy najbardziej:) i mysle, ze to wlasnie chciala napisac mmd;)

Temat porodu to zupełnie odrębny temat, gros żałoby już za mną, jest tylko jeszcze do wykonania jeden rytuał zasklepiający ranę. Ale póki co nie jestem na niego gotowa.
Tak, pierwsze dziecko to eksperyment. Już po m-cu wiedzieliśmy z mężem ile rzeczy zrobilibyśmy inaczej, ileż spraw inaczej poprowadzili. Mądrzejsi o wiedzę i doświadczenie, względnie otrząśnięci z porodowej traumy "żałowaliśmy", że nie da się cofnąć czasu. Moja Mała wczoraj skończyła 15 tygodni, a wydaje mi się, że przez ten czas we mnie nastąpił znacznie większy skok rozwojowy w temacie macierzyństwa niż dla niej w te 3,5 m-ca. Pamiętam jak pierwszy raz wiązałam ją w chustę (miała 2 tyg.), ręce trzęsły mi się jak w febrze, odważyłam się tylko wyjść na zakupy. Albo jak po raz pierwszy wysadziliśmy ją na miseczkę (miała tydzień), ledwo ją trzymałam ze strachu. Itd. Przy kolejnych dzieciach nie ma takich obaw, ścieżki są przetarte, szlaki oznaczone, mapa w głowie, a ty wędrujesz podziwiając krajobraz macierzyństwa, nie myśląc o każdym kroku.

EmiJa
27-08-2011, 12:38
Co do noszenia po domu - Mały boi się odkurzacza i jak tylko go uprzedzam ze "teraz odkurzymy" to podbiega i staje za moimi plecami :) Chusta pozwoliła mojemu domowi nie zarosnąc brudem.

A moja uwielbia wszystkie odgłosy szumu. Suszarka, odkurzacz, pralka... Śpi w najlepsze, gdy odkurzacz szumi nad głową. Ostatnio z zadziwieniem patrzy na samą czynność odkurzania - co ta mama wyprawia z taką długą rurą?!... ;-)

pania
27-08-2011, 12:53
Przy kolejnych dzieciach nie ma takich obaw, ścieżki są przetarte, szlaki oznaczone, mapa w głowie, a ty wędrujesz podziwiając krajobraz macierzyństwa, nie myśląc o każdym kroku.

bardzo ladnie powiedziane:)
jest tylko jednej haczyk;)
kazde dziecko to inna bajka:D
ale faktycznie - obawy zwiazane z podstawowa pielegnacja juz nie mecza:)

ostroszyc
27-08-2011, 12:54
Hihi mój też uwielbiał :) zmieniło mu się jak miał ok rok. Wtedy ekspres do kawy i suszarka stały się przerażające

EmiJa
27-08-2011, 13:00
bardzo ladnie powiedziane:)
jest tylko jednej haczyk;)
kazde dziecko to inna bajka:D
ale faktycznie - obawy zwiazane z podstawowa pielegnacja juz nie mecza:)

Chciałam to napisać od razu, bo czułam, że ktoś to wtrąci. Moja Mała to wrażliwiec na maxa, kolejne będzie pewnie zupełnie inne. I tą inność trzeba będzie szanować. Ale odpadną dylematy pt: jak zawiązać kieszonkę. ;-)

pania
27-08-2011, 13:03
Chciałam to napisać od razu, bo czułam, że ktoś to wtrąci. Moja Mała to wrażliwiec na maxa, kolejne będzie pewnie zupełnie inne. I tą inność trzeba będzie szanować. Ale odpadną dylematy pt: jak zawiązać kieszonkę. ;-)

wlasnie:)

demona
27-08-2011, 13:04
bardzo ladnie powiedziane:)
jest tylko jednej haczyk;)
kazde dziecko to inna bajka:D
ale faktycznie - obawy zwiazane z podstawowa pielegnacja juz nie mecza:)

Taaa, fakt, masz juz jedną mapę. Co z tego, gdy trafiasz do innego miasta:P

ostroszyc
27-08-2011, 13:11
Hehe wiesz wtedy ze czerwone światło znaczy STOP a budynek z żółtą trabką to poczta :) a ze stoi w innym miejscu -hmm...

pania
27-08-2011, 13:31
chodzi o to, ze ta mapa;) to jest po prostu znajomosc rzeczy, co nie znaczy, ze bedzie tak samo:)
to daje pewien psychiczny komfort, bo ja na przyklad w zyciu przy trzecim dziecku bym sie nie zastanawiala czy isc z katarem do lekarza oraz czy moge dziecko polozyc do lezaczka jak gotuje na przyklad. Przy pierwszym szukalabym porady w "madrej ksiazce"(czasy przedinternetowe), a z katarem juz dawno bylabym u lekarza;)

PS. Ale zOTowalysmy watek;)

demona
27-08-2011, 13:44
No ale przecież ja się z Wami zgadzam, to co mi tłumaczycie :P

ostroszyc
27-08-2011, 13:49
Też mi się tak wydaje :)

Martuszka
28-08-2011, 00:16
Wiecie co?
Zaczęłam przeglądać to forum tylko i wyłącznie dlatego, że chciałam się jak najwięcej nauczyć o wiązaniu chust, aby przypadkiem nie zrobić dziecku krzywdy. Przeczytałam chyba wszystkie warsztatowe wątki, obejrzałam każde zamieszczone zdjęcie i analizowałam każdą poradę dotyczącą noszenia.
Noszę syna w chuście dlatego, że tak jest mi po prostu najwygodniej. Pół dnia spędzam w lesie lub na łąkach - z wózkiem jest tam bardzo ciężko, po mieście poruszam się tylko komunikacją miejską - od samego patrzenia na kobiety z wózkami próbujące wejść do autobusu robi mi się gorąco. Z Jakóbkiem w chuście nic mnie nie ogranicza.
Ale kiedy czytam taki wątek jak ten, to nie mogę się nadziwić, jak już bardzo chcę poznawać Wasze opinie także w (pozornie?) innych dziedzinach. Bo to, co piszecie, np.:

sa na tym forum ludzie bardziej lub mniej ogarnieci idea kontinuum, ale kazdy musi sam codzinnie dokonywac wyborów

nie zawsze jest tak, jak sobie to wyobrazamy, wazne, ze dzieci sa zadowolone i nam tez z tym dobrze.

jest piękne! A mnie jest tak jakoś łatwiej na codzień.
Dziękuję Wam wszystkim:)

KaiDo
28-08-2011, 08:39
EmiJa, u mnie początki macierzyństwa były bardzo podobne. Poród zakończony cesarką, walka o laktację, duży żal, że tak się stało. I maluch płaczący stale i nie dający się odłożyć. Ja przestraszona i niepewna siebie, wokół w większości krytyczne komentarze.
Ale wytrwaliśmy, pozbierałam się. Synek pierwsze miesiące życia praktycznie non stop na rękach/w chuście, śpi też z nami. Teraz z perspektywy roku widzę, że to było słuszne. Stał się bardzo pogodnym, wesołym dzieckiem, noszenie wcale go nie rozpieściło. Po zaśnięciu można go odłożyć, co kiedyś wydawało mi się niemożliwe.
Wśród rodziny i znajomych jesteśmy dziwakami - no bo jak to, ja wciąż karmię, śpimy w trójkę, i nosimy dalej w chuście, choć nasz smyk coraz cięższy. Grunt to postępować zgodnie z własną intuicją/przekonaniami.
Powodzenia!:)

EmiJa
30-08-2011, 08:39
EmiJa, u mnie początki macierzyństwa były bardzo podobne. Poród zakończony cesarką, walka o laktację, duży żal, że tak się stało. I maluch płaczący stale i nie dający się odłożyć. Ja przestraszona i niepewna siebie, wokół w większości krytyczne komentarze.
Ale wytrwaliśmy, pozbierałam się. Synek pierwsze miesiące życia praktycznie non stop na rękach/w chuście, śpi też z nami. Teraz z perspektywy roku widzę, że to było słuszne. Stał się bardzo pogodnym, wesołym dzieckiem, noszenie wcale go nie rozpieściło. Po zaśnięciu można go odłożyć, co kiedyś wydawało mi się niemożliwe.
Wśród rodziny i znajomych jesteśmy dziwakami - no bo jak to, ja wciąż karmię, śpimy w trójkę, i nosimy dalej w chuście, choć nasz smyk coraz cięższy. Grunt to postępować zgodnie z własną intuicją/przekonaniami.
Powodzenia!:)

Dzięki wielkie!!! Twój opis jakby o mnie.
Właśnie często tak sobie myślę, że ten ostry początkowy hardcore u nas to burza, po której powietrze będzie rześkie, świeże i cudownie pachnące. ;-)
Dziwakiem jestem od zawsze w najróżniejszych dziedzinach i poglądach, potem dziwaczyliśmy z mężem we dwójkę, a teraz dołączył trzeci dziwak - córeczka. Dotąd każdy był przyzwyczajony do naszych "dziwactw". Natomiast urodzenie przeze mnie dziecka w zadziwiający sposób dało innym prawo i przyzwolenie na wyrażanie swoich ocen. Jakby dziecko było własnością społeczeństwa, a przecież nie jest własnością niczyją, bo nawet i nie naszą jako rodziców.
W ostatnim Zwierciadle piękny artykuł Renaty Arendt-Dziurdzikowskiej o Oli Kunstler - każdego dnia coś dodaje mi sił, by iść własną drogą - często pod prąd, ale w zgodzie z moimi przekonaniami i systemem wartości.
Dzięki raz jeszcze za Twoje słowa.

P. S. Po raz drugi odbudowałam laktację! 5 dni ostrego ściągania i w piersiach znów szumi mleczko...

zachustowany
02-09-2011, 22:17
OT: Drogie Panie moja Żona każdą chwilę poświęca Maluszkowi, nie ważne czy w chuście czy tuż przy serduszku. Ważne że Synek uśmiecha się do Mamusi kiedy tylko jest blisko :) Bardzo ubolewam nad tym, że i ja nie mam tyle czasu dla Synka :( Jakiś czas temu jeden z zaprzyjaźnionych lekarzy powiedział że nie zajmował się dzieciaczkiem do 1 roku życia bo i tak dziecko w tym wieku jeszcze nie rozumie kto się nim zajmuje. Guzik prawda, na widok Synka uśmiechniętego od ucha do ucha gdy się nad nim nachylam łzy szczęścia stają mi w oczach.
APEL do Chustotatów - każda chwila spędzona z Pociechą owocuje tysiącem uśmiechów, których nie można mierzyć żadną dostępną miarą :)

Kalyanii
05-09-2011, 20:43
pytanie początku wątku przypomniało mi jak usilnie próbowałam małą nosić w chuście non stop i ile frustracji mnie to kosztowało... raz, że nie chciała w pionie, ale to jeszcze, bo i tak chciałam w większości nosić na leżąco, dwa, że jak na leżąco to nie cierpiała w tkanej, którą wszystkie chustomamy polecały... no i generalnie jak nie spała i nie jadła to nie lubiła być zamotana.....więc chusta tylko kiedy spała, a tak to blisko mnie..na kolanach, na podłodze obok mnie... na rękach jak się dało... a kiedy tylko zauważyłam, że odkryła przestrzeń w okół siebie, swoje nóżki i podłoże, to zostawiałam jej przestrzeń do samodzielnego poznawania świata.
a jeśli chodzi o dokarmianie to pierwsze coś innego niż moje mleko pojawiło się po 6 miesiącu, a do teraz 13 miesięcy w większości jest na piersi, bo z jedzeniem to tak średnio jej się chce...
nie słucham nikogo - obserwuję czasem przeczytam i dopasowuję się do sytuacji.
a płakać po cesarce to kobieta ma prawo, bo przychodzi taka depresja niekontrolowana nawet po normalnym naturalnym porodzie. podobno zażywanie ususzonej placenty pomaga tego uniknąć.
powodzenia i dużo radości w świadomym macierzyństwie :)

EmiJa
08-09-2011, 07:56
pytanie początku wątku przypomniało mi jak usilnie próbowałam małą nosić w chuście non stop i ile frustracji mnie to kosztowało... raz, że nie chciała w pionie, ale to jeszcze, bo i tak chciałam w większości nosić na leżąco, dwa, że jak na leżąco to nie cierpiała w tkanej, którą wszystkie chustomamy polecały... no i generalnie jak nie spała i nie jadła to nie lubiła być zamotana.....więc chusta tylko kiedy spała, a tak to blisko mnie..na kolanach, na podłodze obok mnie... na rękach jak się dało... a kiedy tylko zauważyłam, że odkryła przestrzeń w okół siebie, swoje nóżki i podłoże, to zostawiałam jej przestrzeń do samodzielnego poznawania świata.
a jeśli chodzi o dokarmianie to pierwsze coś innego niż moje mleko pojawiło się po 6 miesiącu, a do teraz 13 miesięcy w większości jest na piersi, bo z jedzeniem to tak średnio jej się chce...
nie słucham nikogo - obserwuję czasem przeczytam i dopasowuję się do sytuacji.
a płakać po cesarce to kobieta ma prawo, bo przychodzi taka depresja niekontrolowana nawet po normalnym naturalnym porodzie. podobno zażywanie ususzonej placenty pomaga tego uniknąć.
powodzenia i dużo radości w świadomym macierzyństwie :)

Dzięki za życzenia Kalyanii.
Moja Mała z kolei w ogóle nie tolerowała poziomu... Raz tylko ją włożyłam jak była noworodkiem, potem był total płacz (te poły materiału działały na nią jakoś klaustrofobicznie). Kilka razy w wieku 3 m-cy pozwoliła się wpakować w kołyskę, ale to tylko wtedy, gdy nie dała rady zasnąć i padała ze zmęczenia, to już na takie dobicie. Poza tym tylko pion - ciekawość świata od urodzenia na 100 %. :razz:
Odkąd zaczęłam ten wątek wiele się u nas zmieniło... Owszem zaczęłam wg planu nosić więcej w domu i to ma swoje plusy. Ale z kolei Maluch zaczął gorzej tolerować chustę na długich odcinkach. Uprawiamy z mężem z zapałem turystykę pieszą, 20 km to standard na wycieczkę. Mała czasem po prostu nie chce już być w tym chustowym "zwinięciu". Po prostu płacze do wyjęcia jej w celu "rozprostowania kości" - tak to wygląda z boku. Zaśnięcie w domu niestety wciąż tylko w chuście, ale na szczęście w większości udaje się ją wyjąć z chusty, gdy zaśnie. To olbrzymi postęp! No i masz rację, jesteśmy na etapie szarpania za skarpetki, przewracania na boki itp. Hitem są własne nogi, to się musi zadziać W PRZESTRZENI!
Co i rusz się coś zmienia... Ech...
A karmić tylko piersią też chcę do końca 6 m-ca. Bez odstępstw.