PDA

Zobacz pełną wersję : ulotki rozdawane w niemieckich żłobkach.....



Anna Nogajska
30-12-2007, 21:27
ostatnio moja teściowa przysłała mi mailem kopię ulotki rozdawanej niemieckim rodzicom, którch dzieci korzystają ze żłobka. czarno na białym napisano tam, że zbyt wczesny (przed 3 rokiem życia!!!!!) trening nocnikowy ma negatywny wpływ na psychikę dziecka. zaleca się więc czekanie, aż dziecko samo wyrazi chęć siadania na nocnik. no cóż, powiem tylko.....bardzo wygodne dla personelu: pampers na tyłek i święty spokój! sama do niedawna pewnie skłonna byłabym uwierzyć, że wychowując dziecko bez pieluch wyrządzę mu krzywdę. teraz wiem jednak, że tak jest tylko wtedy, jeśli na dziecko wywierany jest nacisk, stosowane są kary i przymus.

co mi jednak w związku z tym przyszło do głowy: chyba nikt z rodziców nie kontroluje ile razy ich dziecko ma zmienianą pieluszkę w takim żłobku. ale w przypadku opiekunek chyba też tego nie kontrolujemy prawda? dlatego jest to znowu argument za stosowaniem pieluszek materiałowych: zawsze wieczorem widać ile razy opiekunka przebrała nasze dziecko :lol: :lol: :lol: a jeszcze lepiej:.... bez pieluch. :lol:

mart
30-12-2007, 21:39
ania, a kto był podpisany pod ulotką? jakaś organizacja?

to mi wygląda na kolejny objaw tzw. "bezstresowego wychowania" w najgorszym wydaniu. tylko chyba bezstresowe dla rodziców... i tylko na początku. w kość dostaną nieco później...z niezłym procentem.

hanti
30-12-2007, 21:43
genialne, może niedługo zaczną używać pieluszek dla dzieci w wieku szkolnym, bo wtedy nie przeszkadzać w prowadzeniu lekcji chodząc do toalety :lol:

Anna Nogajska
30-12-2007, 22:27
pod ta ulotka podpisały się władze żłobka. to był chyba wycinek z jakiejś takiej niby gazetki. niestety na chwilę obecną nie mogę tego znaleźć tak skutecznie schowałam.
a tak swoją drogą to w niemczech można kupić pieluchy jednorazowe praktycznie dla 5 latków....

Kanga
30-12-2007, 23:18
co mi jednak w związku z tym przyszło do głowy: chyba nikt z rodziców nie kontroluje ile razy ich dziecko ma zmienianą pieluszkę w takim żłobku. ale w przypadku opiekunek chyba też tego nie kontrolujemy prawda?

tu się mylisz.. nie wiem jak jest w DE ale my (z Aniąmoją) mamy za sobą krótki epizod żłobkowy. na dzień pobytu zostawiałam 6 pieluch w szafce. każde dziecko miało pieluszki swoje podpisane markerem ( lub w inny sposób ale własne oznaczone)
po każdym dniu gdy ania była odbierana zawsze miała czystą pieluchę założoną a pani mówiła ile pieluch i kiedy je zmieniała.
dodam, ze w "naszym" żłobku, dzieci były "sadzane" na nocnik od ok 10 miesiąca życia. nie na siłę. zawsze po jedzeniu (czyli podobnie od zasad EC - należało wybrać stałe pory) do tego panie starały się patrzeć kiedy dzieci się "naprężają" - jak to określały. Ania zużywała zazwyczaj ok 4 pieluch .
w okolicy 1,5 roku przestała ich używać na dzień . wtedy też ją przestaliśmy posyłac do żłobka ( chodziła tam ok 6 miesaiecy z przerwami)
z moich doświadczen wynika, że w POlsce na "odpieluchowanie: w żłobkach szybko się nastawia.

Anna Nogajska
30-12-2007, 23:28
to super, że u nas jest inaczej. mój mały nie chodzi do żłobka, więc nie mam tych doświadczeń. wiem jedynie, że w DE, bo pytałam wielu znajomych, nastawienie jest raczej na późne sadzanie na nocnik.

czy ktoś jeszce ma doświadczenia ze żłobkami?

marta
31-12-2007, 11:08
W naszym żłobku, tzn tym który mam pod oknem, też uczą dzieci nocnikowania około roczne i z tego co słyszałam od koleżanek odbywa się to w bardzo sympatycznej atmosferze. Dokładnie tak jak opisała to Aga.

Z kolei w przedszkolu, do którego chodzi Zosia, przyjmują tylko dzieci nocnikowe. A przyjmują już 2,5 latki.

anifloda
02-01-2008, 14:49
W Kostkowym żłobku ku mojej i Kostka irytacji wysadzają już roczne dzieci. Helenka chodziła do innego żłobka i też ją wysadzali, także to chyba element "programu dydaktycznego".

mart
02-01-2008, 15:19
W Kostkowym żłobku ku mojej i Kostka irytacji wysadzają już roczne dzieci. Helenka chodziła do innego żłobka i też ją wysadzali, także to chyba element "programu dydaktycznego".

Czemu irytacji? Co w tym złego?

anifloda
02-01-2008, 19:21
Oj, temat rzeka, według mnie decyzja, kiedy i jak przyzwyczajać dziecko do nocnika należy do rodzica, a nie do instytucji, która programowo, czy chcesz, czy nie, sadza Ci roczne dziecko na nocnik. Ja tak wcześnie zdejmować pieluchy nie zamierzam.

kajka78
02-01-2008, 19:45
A ja bym sie cieszyla, gdyby ktos pomogl mi odzwyczaic Karolke od pieluchy..

anifloda
02-01-2008, 20:09
Tu nie chodzi o pomoc, czy brak pomocy, tylko o respektowanie indywidualnych potrzeb dziecka i życzeń rodzica. Np. kiedy starsza córka poszła do żłobka, umiała już jeść samodzielnie łyżką, ale dzieci w jej grupie programowo nie jadły same (bo poszła do niemowląt), więc razem z nimi była karmiona. Według mnie wysadzanie na gwizdek WSZYSTKICH dzieci, czy tego chcą, czy nie, to to samo co pakowanie wszystkich dzieci w pieluchy, czy tego chcą czy nie. Chciałabym sama decydować JAK i KIEDY zacząć wysadzać dziecko.

Anna Nogajska
02-01-2008, 20:25
anifloda, rozumiem cię. wygląda na to, że przynajmniej niektóre żłobki stosują dosyć twardy trening nocnikowy. a wysadzanie na gwizdek wszystkich dzieci to coś strasznego. co innego przyzwyczajać dziecko łagodnie i z miłością, a co innego pod presją....nawet gdybyś od początku stosowała ec to wszystko wzięłoby w takim żłobku w łeb, ponieważ tutaj chodzi o komunikację i uwzględnienie potrzeb dziecka, a nie dorosłych (w tym przypadku pań wychowawczyń, które wysadzają kiedy im pasuje, a nie kiedy dziecko ma taka potrzebę). echhhh, najbardziej złości mnie to, że mówi się, iż ec jest szkodliwe dla dzieci (urazy psychiczne na skutek zbyt wczesnego treningu nocnikowego), a nie mówi się o takich przypadkach przymusowego i twardego treningu nocnikowego.
swoją drogą zastanawiam się skąd te różnice w podejściu do tych spraw w niemczech i w polsce (żłobki). prawdopodobnie w rfn mieli tzw. podejście miękkie, które przejęto w byłym nrd, a w polsce został jeszcze ten kierunek z lat 60-tych (wczestne, twarde i konsekwentne wysadzanie na nocnik).

kajka, wierz mi nie cieszyłabyś się, gdybyś codziennie widziała bezlitosny trening nocnikowy....

petisu
02-01-2008, 20:26
antifloda-trafne spostrzeżenie.
W Stanach był przypadek pobierania wyższej opłaty od matki, która chciała by jej dziecko było w żłbdku karmione jej własnym mlekiem. Każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko po swojemu i w żłobkach powinno się to respektować.

petisu
02-01-2008, 20:28
annamamaalexa-chyba takie podejście pozostało nie tylko jeśli chodzi o nocnikowanie. :/
No i chyba winne jest też mylenie ec z tym wysadzaniem wtedy, kiedy rodzic uważa za słuszne i stosowne, włąśnie na zasadzie przymusu.

mart
02-01-2008, 20:43
anifloda, teraz rozumiem. nigdy nie byłam w żłobku, nie wiem jak to funkcjonuje, więc nie mogłam sobie tego zwizualizować. nic na siłę i wbrew rodziców intuicji.

kajka78
02-01-2008, 21:10
Moj siostrzeniec chodzil do zlobka, dobrych 10 lat temu, ale co nieco pamietam;)
oduczyli go ssania smoczka - szybko, skutecznie i bez placzu.. podobnie z nocnikiem - dzieci sadzali przed i po posilku, po drzemce itp.
wiadomo, ze w zlobku nie ma czasu na indywidualne sadzanie dzieci, ale nikt ich przeciez do nocnika nie przykleja... przynajmniej w porzadnym zlobku;)
a te, ktore juz wolaja, ze chca siusiu czy kupke, to sadza sie na zadanie.

trening nocnikowy to nie to samo to ec, ale mysle, ze az takim wielkim nieszczesciem nie jest.. a dzieci w grupie szybciej zdobywaja nowe umiejetnosci i o taka korzysc z nocnikowania zlobkowego wlasnie mi chodzilo.

anifloda
02-01-2008, 22:13
Kajka, dla mnie właśnie trening nocnikowy to jest nieszczęście! Przecież nie tylko cel jest ważny. Dla dziecka ma naprawdę małe znaczenie, czy przestanie korzystać z pieluch w wieku 3 miesięcy, czy trzech lat, znaczenie ma sposób. Być może dla części dzieci takie wysadzanie z innymi dziećmi może być korzystne, ale nie dla wszystkich i najlżejszym ze skutków ubocznych może być zniechęcenie do nocnika, jako do narzędzia "terroru", czytałam, że zbyt rygorystyczny trening nocnikowy może się skończyć nawet nocnym moczeniem i to u dorosłych ludzi. Być może w żłobku rzeczywiście wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze i dzieci nie są do niczego zmuszane, ale sprawdzić tego nie mogę, bo jako rodzic muszę zostać przed bramką i nie mam możliwości nawet wejścia do sali, gdzie przebywa moje dziecko, nie mówiąc już o obserwacji zajęć. Dlatego wolałabym, żeby odpieluszanie mojego dziecka instytucja pozostawiła mi.

Co do karmienia swoim mlekiem to w dwóch żłobkach, z którymi miałam styczność w ogóle nie było takiej możliwości. Nie i już. Kostek i tak miał szczęście, bo dostawał mleko modyfikowane (miał 9 miesięcy, gdy poszedł), Helena miała 12 i z automatu dostawała krowie mleko z torebki, bo dzieci powyżej roku, które nie są na nic uczulone i nie mają zaświadczenia od pediatry, że piją mieszankę, dostają krowie i już. Zaświadczenia nie mogłam dostać, bo w domu Helen do drugich urodzin była na piersi...

kajka78
02-01-2008, 22:20
No niestety wszystkiego sprawdzic w zlobku nie mozna.. wspolczuje zlych doswiadczen z ta instytucja. Ja obserwowalam wplyw zlobka na rozwoj siostrzenca i bylo ok, ale on mial chyba 1,5 roku, jak zaczal tam chodzic, wiec wlasciwie byl juz malym dzieckiem.
W kazdym bad zrazie (na szczescie) krzywdy mu tam nie zrobili;)))))))))

petisu
02-01-2008, 22:42
anifloda-horror jakiś! :shock:

Kanga
03-01-2008, 11:29
Anifloda zmień żłobek.. :roll: wiem, żę mi łatwo mówić ale..

U Ani wiem jak to wyglądało, bo tam rodzice mogli byc z dziecmi . jezeli chodziło o karmienie mlekiem to wiele matek zostawiało swoje "butelki" - przy każdej grupie była mini kuchenka z lodówkami . Dośc często albo ja albo mój m. bywaliśmy tam z "wizytą" (teraz bywamy w przedszkolu) nie jako wizytacja ale jako rodzice biorący udział w zabawach, w pomaganiu paniom , po prostu "będąc".
dzieci u nas były sadzane o okreslonych porach. nie wszystkie na raz tylko "rzutami" po 5 maxymalnie. jak któres nie chciało nic na siłę sie nie robiło.
Panie ( były 4 na grupie zawsze) obserwowały dzieci i jak któreś szło w kąt i robiło "dziwną" minę to prowadziły je do łazienki z pytaniem czy chce siusiu lub kupkę.
żadnej drastyczności.

dodam,ze i zlobek i przedszkole sa państwowe.
żłobek miał jeden minus - koszmarnie stary budynek ,
z tego co wiem przeniesli go do innej lokalizacji ,

anifloda
03-01-2008, 19:06
Aga, łatwo Ci mówić ;)

Wyż jest, na miejsce w żłobku czeka się miesiącami, to cud, że udało nam się dostać do tego i to tylko dlatego, że otwierali nowy oddział. Poza tym muszę mieć żłobek w rozsądnej odległości od przedszkola Heleny, żeby zdążyć odebrać obydwoje przed zamknięciem ww. instytucji.

Żeby nie było, że tylko marudzę, oddział niemowlęcy w Kostkowym żłobku był super (choć wpadki w postaci używania np. chodzików i wpychaniu bezsmokowemu Kostkowi "dyżurnego" smoczka też się zdarzały), 12 dzieci, 4 panie, dzieci noszone, dopieszczone, Kostek szedł tam z radością, miał "swoją" ciocię, co go nosiła i obcałowywała, ale skończył rok i po trzech dniach przenieśli go na dwójkę - nowa 30 obcych dzieci na cztery nowe panie, nikt nie nosi, bo nie ma możliwości, panie mówią, że się przyzwyczai, ale na razie ryczy całymi dniami, w domu wieczorami odreagowuje i też ryczy i szczerze mówiąc mam serdecznie dosyć całej tej instytucji.