dirk5
19-01-2011, 17:30
... albowiem zerknęłam na zamieszczony tu temat z prośbą o niezaśmiecanie Forum zbędnymi powitaniami przez nowe Użytkowniczki Forum (tudzież Użytkowników, o ile są tu takowi:)). Ale z tego, co zrozumiałam, nie o pierwsze powitania tu chodzi, czego nie uczyniwszy, czułabym się nieładnie... Zwłaszcza, że wczoraj przez dwie życzliwe Panie (przepraszam, ale jeszcze nie pamiętam które, choć bardzo jestem im wdzięczna:hide:...), zostałam poinformowana, co czynić, gdy rozpaczliwie, z iście drakońskim uporem, usiłowałam wstawić suwaczek. Ostatnio coraz gorzej u mnie z czytaniem ze zrozumieniem:oops:... ciąża, dynamiczna Dwójeczka moich Stworków teraz, dynamiczny Mąż...- upraszam zatem o wyrozumiałość.
Kończę przydługawy wstęp, bo obecnie wolny czas to wykradany czas, zatem do rzeczy; jak suwaczki z mozołem wstawione głoszą, jestem młodą mamuśką dwójeczki małych Szkrabów(choć wiekiem staaaaareńką). Już Córcię zamierzałam chustować, albowiem choć "pamiętam tramwaje konne" (tak głosi Małż), jestem otwarta na wszystko, co choć pomysłem jest starym, to jednak nowo odkrytym, a mądrym.
Niestety, przygoda z chustą przy Córci była absolutnym niewypałem- z powodu ignorancji, braku rozeznania i osoby, która by mi rozjaśniła mroki. Zakupiłam na allegro dziwny wynalazek- ni to chustę, ni nosidło- ogólnie do kitu i żal czasu, by o tym pisać. W każdym razie użyłam tego z trzy razy i teraz kurzy się w szafie, bo jakoś nie mam sumienia wciskać komuś tego, twierdząc, że dobre.
Nieoczekiwanie baaaaardzo szybko na świat zechciał zawitać nasz Syncio- tzn. zawitał perfekcyjnie na zakończenie 40 t.c., ale sama ciąża była dla nas równie zaskakującą jak i cudowną niespodzianką. Ponieważ Aliki jeszcze nie chodziła, nie mówiła, ciągle jeszcze naprawdę małym dzidziusiem była... po pierwszej radości z powodu ciąży, poczułam dramatyczne wyrzuty sumienia wobec Córuni, ze tak Ją "uszczęśliwimy" bez pytania, podziałem uwagi na Nią i małego Ssaka, który się zjawi. Jednocześnie wyrzuty sumienia, niejako zaocznie, wobec Ssaka, że będzie zaniedbany...- i tak pierwszym zakupem dla jeszcze Nienarodzonego była całkiem nowa, choć używana Nati (Fale Dunaju)- znów zakup na allegro, tym razem jednak bardzo udany:high:.
W międzyczasie niebagatelne znaczenie odkrycia mieszkającej w sąsiedztwie Instruktorki Chustowej (nie wiem, czy to odpowiednie sformułowanie:-?...), pomocnej, baaaardzo uczynnej Asi- parę spotkań z Nią w realu (bo zagaiłyśmy na miejscowym forum internetowym)- i po narodzinach Małego, na dzień przed skończeniem przez Niego 4 tygodnia życia- nasz pierwszy raz z motaniem.
Na razie jest to kangur, motamy się od tygodnia regularnie, mój entuzjazm stanowczo większy niż Młodego (ja z równym zachwytem reaguję na dentystę, jak Pio na motanie :cry:...)- Asia podtrzymuje mnie na duchu, że nie jest tak źle... i tyle na razie, bo mi się Syn głooooodny właśnie obudził:bfing:.
Witam Was zatem i ... do następnego razu:hey:!
Kończę przydługawy wstęp, bo obecnie wolny czas to wykradany czas, zatem do rzeczy; jak suwaczki z mozołem wstawione głoszą, jestem młodą mamuśką dwójeczki małych Szkrabów(choć wiekiem staaaaareńką). Już Córcię zamierzałam chustować, albowiem choć "pamiętam tramwaje konne" (tak głosi Małż), jestem otwarta na wszystko, co choć pomysłem jest starym, to jednak nowo odkrytym, a mądrym.
Niestety, przygoda z chustą przy Córci była absolutnym niewypałem- z powodu ignorancji, braku rozeznania i osoby, która by mi rozjaśniła mroki. Zakupiłam na allegro dziwny wynalazek- ni to chustę, ni nosidło- ogólnie do kitu i żal czasu, by o tym pisać. W każdym razie użyłam tego z trzy razy i teraz kurzy się w szafie, bo jakoś nie mam sumienia wciskać komuś tego, twierdząc, że dobre.
Nieoczekiwanie baaaaardzo szybko na świat zechciał zawitać nasz Syncio- tzn. zawitał perfekcyjnie na zakończenie 40 t.c., ale sama ciąża była dla nas równie zaskakującą jak i cudowną niespodzianką. Ponieważ Aliki jeszcze nie chodziła, nie mówiła, ciągle jeszcze naprawdę małym dzidziusiem była... po pierwszej radości z powodu ciąży, poczułam dramatyczne wyrzuty sumienia wobec Córuni, ze tak Ją "uszczęśliwimy" bez pytania, podziałem uwagi na Nią i małego Ssaka, który się zjawi. Jednocześnie wyrzuty sumienia, niejako zaocznie, wobec Ssaka, że będzie zaniedbany...- i tak pierwszym zakupem dla jeszcze Nienarodzonego była całkiem nowa, choć używana Nati (Fale Dunaju)- znów zakup na allegro, tym razem jednak bardzo udany:high:.
W międzyczasie niebagatelne znaczenie odkrycia mieszkającej w sąsiedztwie Instruktorki Chustowej (nie wiem, czy to odpowiednie sformułowanie:-?...), pomocnej, baaaardzo uczynnej Asi- parę spotkań z Nią w realu (bo zagaiłyśmy na miejscowym forum internetowym)- i po narodzinach Małego, na dzień przed skończeniem przez Niego 4 tygodnia życia- nasz pierwszy raz z motaniem.
Na razie jest to kangur, motamy się od tygodnia regularnie, mój entuzjazm stanowczo większy niż Młodego (ja z równym zachwytem reaguję na dentystę, jak Pio na motanie :cry:...)- Asia podtrzymuje mnie na duchu, że nie jest tak źle... i tyle na razie, bo mi się Syn głooooodny właśnie obudził:bfing:.
Witam Was zatem i ... do następnego razu:hey:!