PDA

Zobacz pełną wersję : Dlaczego nie widuję chuścioszków?



margonik
29-10-2010, 00:32
Mieszkam w W-wie na Natolinie i często bywam na Kabatach, także w miejscach, gdzie sporo jest chustomam. Latem dosyć często zdarzało mi się mijać jakąś chustomamę lub chustotatę - teraz w ogóle. Co się dzieje? Zimno zniechęca?
Ja sobie bardzo chwalę noszenie o tej porze roku - nie muszę ubierać dziecka, martwić się, czy mu zimno, czy za gorąco, gdy wchodzimy do sklepu. Wyglądam jak słoń, bo chodzę w polarze dla dwojga lub w zwykłym polarze zapiętym na chuście, ale jest mi z tym wygodnie. Może ten słoniowy wygląd zniechęca inne chustomamy ;-)
A w lesie jest teraz super!!! Pięknie!!! Nawet w tym naszym biednym lasku kabackim :-)

mucha
29-10-2010, 08:51
każdego pochmurnego i deszczowego dnia (nie tylko teraz ale przez cały rok) zastanawiam się co te wszystkie dzieciaki robią w domu.

Bodzia_30
29-10-2010, 09:04
Siedzą i sie nudzą. Dziwie się, bo w mieście to chyba jest gdzie pochodzić. Za to na wsi zabitej dechami jak moja, to dwie ścieżki, jedna do lasku druga na pola - nie ma ghdzie łazić i ta monotonnia może zniechęcać, zwłaszcza gdy pogoda nie sprzyja. Tak więc co ja mam powiedziec? Ja to jestem jedna jedyna chustonoszka w całej okolicy. Mi to dopiero samotność doskwiera.

Nastka55
29-10-2010, 09:37
Bodzia nie jestes sama :) ja mam tak samo jak Ty, u mnie tez dziura zabita dechami i nie ma gdzie polazic. u mnie w okolicy tez nie ma zadnych chusciochow jedynie co w Suwałkach ale to pare km ode mnie bo w samym miescie nie mieszkam. mi tez doskwiera samotnosc pod tym wzgledem, ale coz. trzeba jakos zyc, poza tym u mnie tesciowa burczy zebym nie wynosila Mikołaja na dwor bo sie przeziebi :) smieszy mnie to bo nie wychodzenie wcale z domu moze wiecej niekorzysci przyniesc dla dziecka niz wychodzenie. bodzia nie martw sie :)

IzaBK
29-10-2010, 09:50
ja na forum poznałam dwie chustomamy bliskie sąsiadki - jedna mieszka w moim bloku, druga w bloku obok :-) zyjemy kilkadziesiąt metrów od siebie, a NIGDY wcześniej (przed zidentyfikowaniem się na forum) nie spotkałyśmy się w realu :D
więc może po prostu wasze drogi chwilowo przestały się krzyżować...

Mary-Anne
29-10-2010, 10:34
Latem jednak jest się więcej na zewnątrz niż jesienią i zimą. Może Wasze pory spacerów się rozjechały i tyle :)

Magdailena
29-10-2010, 10:51
Siedzą i sie nudzą. Dziwie się, bo w mieście to chyba jest gdzie pochodzić. Za to na wsi zabitej dechami jak moja, to dwie ścieżki, jedna do lasku druga na pola - nie ma ghdzie łazić i ta monotonnia może zniechęcać, zwłaszcza gdy pogoda nie sprzyja. Tak więc co ja mam powiedziec? Ja to jestem jedna jedyna chustonoszka w całej okolicy. Mi to dopiero samotność doskwiera.


E tam nie ma, zawsze jest gdzie połazic;)


Dodać jeszcze muszę, ze zaobserwowałam smutny fakt czepiania sie starych babek na moje wychodzenie poranne. Tj. my mamy ok. 7.20 spacer przymusowy - odprowadzam córę do szkoły, maż ma na 7 do pracy, wiec idziemy razem we 3 z Wojtkiem małym, zwykle w chuście. Czasem jedziemy autobusem, czasami na nogach, jakieś 20 minut. I co 5 minut słyszę: gdzie pani z tym dzieciaczkiem tak rano idzie? Zmarznie!
Nie, zebym sie jakos tym strasznie przejmowała (trochę jednak, bo ileż można farmazonów słuchać?), ale denerwuje to. Robią ze mnie zła matkę, co dzieci chłodzi albo biedna nieszczesliwą, co to w zyciu ma pod górkę.

Jak córa była malutka, wychodziłam z nią na spacery codziennie, bez względu na pogodę, pzreżyła nawet -25 stopni. Chrorwała tydzien temu, a przedtem jakieś 1,5 roku temu. Nie brała nigdy antybiotyków, w szkole jako jedyna gania w krótkim rękawku i zwykle jak po nią przychodzę, to marudzi, że jej za goraco. W marcu tego roku weszła do zimnej rzeki, a luszie patrzylis ie na mnie i chłopa mego, jakbyśmy byli nienormalni.

Z kolei jak ja byłam mała, to często była ze mna i z bratem nasza babcia i nieważne, ze było ciepło, np. na wiosnę, wiał wiatr i musieliśmy mieć czapki, bo bysmy mieli zapalenie uszu:duh:. Chodziliśmy jak dwoje idiotów w trych czapkach i dzisiaj jest ze mnie mega zmarxluch, aczkolwiek leczy mnie z tego skutecznie mąż.

Vivid
29-10-2010, 11:00
Nas widać rzadziej, bo w roku szkolnym więcej pracuję, więc na spacery chodzi babcia - z wózkiem.
I przyznaję, że przy wyjątkowo wrednej pogodzie po prostu mi się nie chce - w domu też można fajne rzeczy z dzieckiem robić.

Nastka55
29-10-2010, 20:36
Z kolei jak ja byłam mała, to często była ze mna i z bratem nasza babcia i nieważne, ze było ciepło, np. na wiosnę, wiał wiatr i musieliśmy mieć czapki, bo bysmy mieli zapalenie uszu:duh:. Chodziliśmy jak dwoje idiotów w trych czapkach i dzisiaj jest ze mnie mega zmarxluch, aczkolwiek leczy mnie z tego skutecznie mąż.
ja mam kuzynke ktora cale zycie mieszkala z dziadkami, w sumie to babcia ja wychowywala bo jako dziewczynka lgnela bardziej do babci niz do wlasnej matki. no i ta babcia taka'' troskliwa'' i opiekuncza, zawsze cieplutenko ubierala, opatulala jakby nie wiem co no bo dzieciaczek zmarznie i sie przeziebi. choc bylo cieplo :) teraz moja kuzynka ma 21 lat, jest ciagle na antybiotykach, ciagle choruje jest przeziebiona to ma grype czy inne cholerstwo. ma zero odpornosci. wyszlo na wierzch te babcine opatulanie ;)

margonik
30-10-2010, 00:51
Siedzą i sie nudzą. Dziwie się, bo w mieście to chyba jest gdzie pochodzić. Za to na wsi zabitej dechami jak moja, to dwie ścieżki, jedna do lasku druga na pola - nie ma ghdzie łazić i ta monotonnia może zniechęcać, zwłaszcza gdy pogoda nie sprzyja. Tak więc co ja mam powiedziec? Ja to jestem jedna jedyna chustonoszka w całej okolicy. Mi to dopiero samotność doskwiera.

A ja właśnie stoję przed życiową decyzją wyprowadzki z miasta na wieś "zabitą dechami" i myślę sobie: "tam dopiero będę miała gdzie łazić!" ;-)
A co do łażenia po mieście, to mojego męża za żadne skarby nie mogę wygnać na dwór z młodym, bo twierdzi, że nie cierpi łażenia między blokami :-( Mamy co prawda 10 minut do lasu, ale w końcu między blokami musiałby przejść... ehh....

Co do zimnego chowu, to zobaczymy, jak się sprawdzi... Przyznaję się, że starszą córkę przegrzewałam. Z młodym się nie patyczkuję. Chodzimy nawet po deszczu. Staram się go w miarę lekko ubierać. Jak przekładam go z chusty do samochodu, to na powietrzu jest w samym domowym ubraniu. Jak na razie trzyma się nieźle (odpukać!) ;-) Wychodzę z założenia, że kiedy, jak nie teraz, ma się hartować - w końcu ma jeszcze przeciwciała ode mnie. A że kontakt z wirusami ma non-stop przez starszą siostrę w wieku przedszkolnym, to twardy musi być...

Mayka1981
30-10-2010, 01:08
u mnie chustomamę to ja widzę w lustrze a chustotatę jak się mąż zamota...


każdego pochmurnego i deszczowego dnia (nie tylko teraz ale przez cały rok) zastanawiam się co te wszystkie dzieciaki robią w domu.

co nie? my codziennie wychodzimy w poszukiwaniu "dzieci" (jakby mi własnych było mało:ninja:) bo syn się domaga - i coraz rzadziej jakieś widujemy... ewentualnie popołudniem pierwsze klasy podstawówki jeszcze się huśtają na placu zabaw a tak - posucha... ja nie wiem, czy jak jest 10oC albo mgła albo trochę wieje to już nie można iść na spacer? albo na huśtawkę? :roll:

i też mnie niektórzy zaczepiają "z takim maluszkiem na taką zimę, nie zmarznie? taaa, najlepiej pod pierzynę zapakować i okien w domu do maja nie otwierać:twisted:

Nastka55
30-10-2010, 09:19
haha wlasnie. ja tego samego zdania ;) najlepiej zamknac dzieciaka w domu, najlepiej w jednym pokoju i niech siedzi. opatulic i fajnie ;) ach, niektorzy to maja dziwny tok myslenia, mysla ze jak dziecko tak bedzie siedzialo w domu to bedzie zdrowe i szczesliwe. guzik prawda.

espejo
30-10-2010, 20:48
Ja sie dziś zastanawiałam przyglądając się kilku maluchom, w wozkach;) co te dzieci bedą miały na sobie zimą, skoro dziś przy słoneczku, 10 stopniach były opatulone po uszy, w grubych zimowych kombinezonach...
I tak sobie jeszcze myslę, tak, tak,czasem mi sie zdarza ;), że duzo łatwiej wychodzi się na spacer z małych chuściochem przy każdej, nawet kiepskiej pogodzie, zapakowac pod kurtkę, odpowiednio zabezpieczyć wystajace koncowki i gotowe - a teraz kombinuję, bo nosic mi cięzko, wiec spacerowka jak muszę dalej się przemieścić, co mu załozyć, żeby się nie zgrzał jak zechce polatać, a koc mi juz przeszkadza i nie uzywam... łatwiej wyjść na krotki spacer do warzywniaka za rączkę:)

Meppel
30-10-2010, 21:18
Teraz to jeszcze jakieś dzieci wychodzą na dwór.
Zimą byliśmy na placu zabaw sami. Codziennie. I tylko widziałam przyklejone buzie dzieci do szyb. A Tymianek szalał na ślizgawkach i zjeżdżał w zaspy.
Na moim osiedlu też sama chodzę w chuście ;)

panthera
30-10-2010, 21:38
ja mam kuzynke ktora cale zycie mieszkala z dziadkami, w sumie to babcia ja wychowywala bo jako dziewczynka lgnela bardziej do babci niz do wlasnej matki. no i ta babcia taka'' troskliwa'' i opiekuncza, zawsze cieplutenko ubierala, opatulala jakby nie wiem co no bo dzieciaczek zmarznie i sie przeziebi. choc bylo cieplo :) teraz moja kuzynka ma 21 lat, jest ciagle na antybiotykach, ciagle choruje jest przeziebiona to ma grype czy inne cholerstwo. ma zero odporności. wyszlo na wierzch te babcine opatulanie ;)
o ja też z tych opatulanych przez babcię. niby nie choruję bardzo często - ale jem czosnek tonami i łykam tran i co tam jeszcze sie da, i zmarzluch jestem straszny, na dodatek niskie ciśnienie i zaburzenie krążenia - najlepiej mi jak ze 25-30 st jest
niby wiem ze codziennie spacer powinien być, ale przy wietrznej pogodzie ja zaraz ból zatok i w ogóle mi źle, wiec jakbym nie musiała po Damiana do przedszkola - tobym najchętniej w domu siedziała.
4 piętro bez windy tez ma w tym swój udział..no niby jest chusta, ale z Mackiem na brzuchu i plecakiem z zakupami jednak ciężko się wchodzi - zanim dotrę do drzwi - jestem cała mokra :(

roneczka
30-10-2010, 21:42
Ja w moim mieście niewidziałam chustomamy odkąd pamiętam - ani w lecie ani w zimie.
Aha, tak jak Majka - czasami widuję w lustrze :-)

A z tym przegrzewaniem to tak teraz próbuje Kajtiego nie przegrzewać. We wrześniu jak było tak cholernie zimno, młodego bez czapki w wózku woziłam - miał jakieś 2-3 tyg. i modliłam się tylko w duchu, żeby mi do wózka nie zaglądali. A jakby szła na przeciwko teściowa to musiałabym przejść na drugą stronę jezdni - dla jej dobra oczywiście.

Skoro dziecko leży w wózku i łepetynke ma bardzo ciepłą i rączki też, to po co mam mu tą czapkę wkładać. Tylko dlatego, że już jest połowa września?

Olban
30-10-2010, 21:48
My też w różną pogodę wychodzimy i lubimy :) teściowa mi kiedyś powiedziała z wyrzutem, że "TAK bym dziecka nie ubrała"- bo miał bodziak na długi rękaw i dwie bluzy pod lżejszą kurtkę- a na dworze minus 15 czy coś... a nie chciał puchowej za dużej kurtki od babci i był ryk... a on nie chorował do pójścia do przedszkola prawie w ogóle i zmarzluchem nie jest ;) więc co tam.... teraz mamy przerwę na chorowanie, bo wszyscy coś mamy, ale w lepszą pogodę, jak dziś, to zwlekamy się na spacer, bo to wspomaga układ odpornościowy i poza tym, jest taaaak pięknie! tylko nas nigdy nikt z forum na spacerze w chuście nie widział :( buuuu buuuuu

metis1
02-11-2010, 16:24
Mieszkam w W-wie na Natolinie i często bywam na Kabatach, także w miejscach, gdzie sporo jest chustomam. Latem dosyć często zdarzało mi się mijać jakąś chustomamę lub chustotatę - teraz w ogóle. Co się dzieje? Zimno zniechęca?
(...)A w lesie jest teraz super!!! Pięknie!!! Nawet w tym naszym biednym lasku kabackim :-)

Mijamy się, po prostu :)

A w nawiązaniu do spacerów po lesie Kabackim, to poszukuję mam (chustowych lub wózkowo-chustowych, wszystko jedno) na ostre marszruty odchudzające po Kabatach. Są chetne? Chodzi mi o co najmniej 10km dobrym marszem, zadem tam spacerek kizi-mizi ze zbieraniem listeczków ;)

anqa
02-11-2010, 16:45
Mijamy się, po prostu :)

A w nawiązaniu do spacerów po lesie Kabackim, to poszukuję mam (chustowych lub wózkowo-chustowych, wszystko jedno) na ostre marszruty odchudzające po Kabatach. Są chetne? Chodzi mi o co najmniej 10km dobrym marszem, zadem tam spacerek kizi-mizi ze zbieraniem listeczków ;)

Nooo nieeee......to niesprawiedliwe......ja bardzo chce tylko czemu na te Kabaty tak daleko......

jamamajka
02-11-2010, 16:54
A ja mam taka teorię, że chuściochów nie widać, bo są poukrywane pod tymi polarami właśnie :D Sama widziałam niedawno takie dwie chustomamy z daleka - trzeba się było dobrze przyjrzeć żeby wypatrzyć mały zakapturzony łebek :D Latem jednak łatwiej chustę pokazać. :)

Bodzia_30
02-11-2010, 17:09
Ja sie dziś zastanawiałam przyglądając się kilku maluchom, w wozkach;) co te dzieci bedą miały na sobie zimą, skoro dziś przy słoneczku, 10 stopniach były opatulone po uszy, w grubych zimowych kombinezonach...
I tak sobie jeszcze myslę, tak, tak,czasem mi sie zdarza ;), że duzo łatwiej wychodzi się na spacer z małych chuściochem przy każdej, nawet kiepskiej pogodzie, zapakowac pod kurtkę, odpowiednio zabezpieczyć wystajace koncowki i gotowe - a teraz kombinuję, bo nosic mi cięzko, wiec spacerowka jak muszę dalej się przemieścić, co mu załozyć, żeby się nie zgrzał jak zechce polatać, a koc mi juz przeszkadza i nie uzywam... łatwiej wyjść na krotki spacer do warzywniaka za rączkę:)

Wczoraj wszystkich świętych spędziłam w moim rodzinnym mieście, zapakowałam Jaśka do mejtajka i poszliśmy na cmentarz, a ze pogodna śliczna, cieplutko, to ubrany w lekką kurteczkę i cieniutką czapeczkę. Idziemy sobie spacerkiem (mąż z mamą samochodem hehe) i spotykamy na czerwonym świetle rodziców z dzieckiem w wózku spacerowym, na moje oko, tak z roczek miało. W zimowej kurtce, zimowej czapce i rękawiczkach. A i szalik miało to biedne dziecię. Dokładnie to samo pomyślałam co Ty, jak te dziecię będzie zimą ubranę jak będzie na dworze -10. Chyba wogóle nie wyjdzie.
Zauważyłam, że wiele rodziców ma tendencje do przegrzewania dzieci. Czasami sie zastanawiam, czy ja aby za lekko nie ubieram, ale stosuje zasadę, że jedna warstwa wiecej niż ja, a tą warstwą jest chusta. Mi nie zimno, więc jemu też nie.

Mika
02-11-2010, 18:33
hehe to mój M takie słowa na placu zabaw usłyszał dodam że było 16 stopni na plusie: a czy ten chłopczyk ma czapeczkę (:twisted: pomijając że to dziewczynka, to miała kaptur od bluzy), a nie zimno mu ? a zimowej kurteczki pan nie ma ?? i jeszcze jakieś podobne komentarze... nie było mnie przy tym bo aż mi się ciśnie "a pani to bez futra wyszła ? "
no , dużo maluchów przegrzanych chodzi.
A wracając do tematu, to w te 3 dni wolne, na różniastych spacerkach byliśmy, właczając wielki plac zabaw na bemówku (forty bema) i nic , brach chustowych mam, no chyba że były w ukryciu :ninja:

mucha
03-11-2010, 09:01
Teraz to jeszcze jakieś dzieci wychodzą na dwór.
Zimą byliśmy na placu zabaw sami. Codziennie. I tylko widziałam przyklejone buzie dzieci do szyb. A Tymianek szalał na ślizgawkach i zjeżdżał w zaspy.
Na moim osiedlu też sama chodzę w chuście ;)
u nas na placu zabaw teraz popołudniami max 3 dzieci (a w piękny czerwcowy weekend potrafi być ponad 100 osób!)

martusia_martusia
04-11-2010, 12:38
Teraz w ogóle mało dzieci jest na dworze. Na placu zabaw jesteśmy prawie sami i mój Michał tak patrzy i mówi: "Nikogo nie ma...".
A jak wychodzą to większość tak ubrana, że może lepiej jakby w ogóle nie wychodzili. Jest około 10 stopni a bardzo dużo dzieci chodzi już w rajstopach. Kurcze to co one będą miały na sobie jak będzie -10?