slawka
16-08-2008, 09:59
Wracając w czwartek samochodem do domu koło osiemnastej (z jakiś chorych zakupów przed ślubem kościelnym bratowej ;) )zobaczyłam, że mój mąż idzie ulicą. Na sobie ma kółkową, a w niej Marka. To nie było wiązanie, to było coś w stylu "wiszę sobie na Tacie i zaraz wylecę". Zaparkowałam szybko saochód przed domem ,wyszłam z siatami i zastanawiałam się czy lecieć za nimi i przywiązać lepiej Marka czy też nieść te zakupy do domu. O dziwo ulicą szła jakaś Chustomama z jednym brzdącem w kieszonce i chyba drugimm w wózku, albo obok. Poprosiłam ją, by mijając mego męża poprawiła mu wiązanie, a sama poleciałam zanieść torby. Droga Mamo, jeżeli to czytasz, to przepraszam, że chciałam abyś goniła mojego męża i poprawiała na nim wiązania :oops: . Po prostu byłam zakręcona nieźle i dopiero później dotarło do mnie, że jak ktoś chodzi w wiązance, ma dwójkę dzieci to nie będzie ścigał opcych facetów po ulicy i poprawiał ich wiązania ;) PRZEPReZAM JESZCZE RAZ :mighty:.
Dla usprawiedliwienia: w załączniku zdjęcie jak mój mąż zamotał syna. Zrobilam je komórką jak zaniosłam zakupy i poszłam ich szukać. O dziwo Marek zasnął. Chustę przy nóżkach jest troche poprawiona, żeby jednak syni miał troche wygodniej ;)
http://images26.fotosik.pl/266/2a827d9340a0a045.jpg (http://www.fotosik.pl)
Dla usprawiedliwienia: w załączniku zdjęcie jak mój mąż zamotał syna. Zrobilam je komórką jak zaniosłam zakupy i poszłam ich szukać. O dziwo Marek zasnął. Chustę przy nóżkach jest troche poprawiona, żeby jednak syni miał troche wygodniej ;)
http://images26.fotosik.pl/266/2a827d9340a0a045.jpg (http://www.fotosik.pl)