Zobacz pełną wersję : Problemy z próbami na sucho w ciąży
Po przekopaniu wielu wątków, przemyśleniu sprawy itd. zdecydowałam się na rozpoczęcie przygód chustowych od razu od tkanej i od kangurka, a co tam, "dla mojego Krysia najlepszy zestaw poproszę"... :mrgreen:
Jak tylko doszła do mnie chusta zaczęłam intensywne próby motania z obiektami zastępczymi. Próbowałam z miśkami i jaśkami, które na moje oko były trochę za lekkie, za miękkie i za krótkie w porównaniu do noworodka, nawet licząc, że nóżki byłyby tylko wyobrażone i jeszcze z takimi poducho-wałkami, które z kolei są chyba rozmiarów tułowia 3-4latka, ale przynajmniej są bardziej nabite i ważą prawie 1kg, a nie 200g. Nic sensowniejszego jeszcze w domu nie znalazłam, a na wielgachną lalkę pieniędzy nie mam... Największy problem jest z dociąganiem, wszystko ląduje mi pod brodą, a te długie wałki dodatkowo wyginają się na boki z powodu brzucha, za to krótkie miśki lądują nad brzuchem, między piersiami i tuż pod brodą i gdyby były noworodkiem bałabym się, że zrobię im krzywdę przy ruszaniu głową... I w końcu nie wiem, czy te sztuczne chuściochy są nie takie, czy to mój brzuch, czy jeszcze co innego...
W związku z tym mam do Was 3 pytania:
1. Czy różnice w rozmiarze/wadze/konsystencji sztucznego i prawdziwego "chuściocha" mają znaczenie w nauce wiązania?
2. Czy da się jakoś przy nauce obejść kwestię wielkiego brzuchola z dzieckiem w środku, czy lepiej odłożyć próby na później?
3. Jakie elementy procesu wiązania koniecznie trzeba przećwiczyć zanim zamota się żywe, oszołomione po porodzie, nie trzymające główki dziecko?
Mayka1981
18-09-2010, 17:19
wiesz to motanie na sucho to w zasadzie jest li i tylko po to, żeby się potem nie bać i mieć już w głowie który ogon gdzie przełożyć a nie zaglądać w panice do instrukcji :) no i żeby potem nei kombinować jak tu z noworodkiem gdzieś do kogoś podjechać zobaczyć o co chodzi...
Także nic się nie przejmuj, opanuj po prostu ruchy gdzie kiedy którą rękę przełożyć a potem z dzieckiem to już wszystko samo wyjdzie :D
Zresztą IMO jak masz się stresować to sobie po prostu odpuść, większość z nas motała pierwszy raz już mając swojego prywatnego modela po tej stronie brzucha, godziny ćwiczeń na sucho są naprawdę nieważne :)
Jedyne, co bym spróbowała, to wiązać węzły na "niewidziane", do tego brzuch się super przydaje, bo zasłania ;) Bo jak mam węzeł przesuwny zrobić, to ciągle wielkiej myślówy dostaję, który ogon gdzie :hide: Potem chyba idzie sprawniej zawiązywanie, jak ma się klocuszka na sobie, mam nadzieję. Jeśli to umiesz i nie boisz się długości chusty, to patrz na chustę i czekaj na chuścioszka, wg mnie.
próbowałam w ciąży i wyglądało to śmiesznie i kompletnie nieudanie (mało powiedziane!)
w sumie nauczyłam się tylko zarzucać poły na ramiona i i wiązać węzeł :D
tak jak Mayka pisze - chodzi głównie o obeznanie się z chustą i ogólną orientację, co po kolei się robi.
Nota bene: mi się znacznie łatwiej wiązało chustę na dziecku (tygodniowym) niż na lalce córeczki :D
agnesjan
18-09-2010, 20:08
Ma rację Mayka! Bo z tymi pluszakami tak właśnie jest, że nigdy Ci się nie ułoży tak jak dziecko i jak sama zauważyłaś i cieżar nie ten:) Ćwicz co po kolei by do instrukcji nie zerkać z maluszkiem na rękach i by nabrać pewności ruchów:) (jak ucze sie nowego wiązania, to z pluszakiem, bo mała to mi instrukcje pożreć chce i się złości, że stoimy a ja nie wiem co dalej:D) A jak już maluszek będzie z Toba, to pójdzie Ci duuużo szybciej i łatwiej! Powodzenia! i wielu radości z chustowania!
mamaŁucji
18-09-2010, 22:12
:) Ja tez motałam chuste pierwszy raz na miśku(rózowy miś Bruno, teraz ulubieniec córy) :) To ZUPEŁNIE co innego niż motanie na dzieciaczku, ale przydaje się do poćwiczenia choćby ukladanie chusty na ciele i to właściwie tyle :)
15 miesięcy temu:
http://lh6.ggpht.com/_6BPHdO1JfIA/S-ndjjY6aEI/AAAAAAAABm8/pYVV5HLZBlA/s640/DSC00142.JPG
przedwczoraj:
http://lh4.ggpht.com/_6BPHdO1JfIA/TJNVDKrovpI/AAAAAAAACdY/S9Sog_lh5jA/s512/18.09%20019.JPG
moi pomocnicy sprawdzają się świetnie;)
mamaŁucji
19-09-2010, 00:09
Drugie zdjęcie powalające :D :D :D Agent Miś :D
Aha... Dzięki, pocieszyłyście mnie :)
Agent Miś jest cudowny :D
ja też się zastanawiam czy nie popróbować wcześniej wiązania, chociażby po to żeby z chustą się oswoić...
mąż powiedział że jego mogę nosić:duh: 100 kg... która chusta to wytrzyma :omg: już nie wspominając o mnie:omg:
Mayka1981
27-09-2010, 19:02
mąż powiedział że jego mogę nosić:duh: 100 kg... która chusta to wytrzyma :omg: już nie wspominając o mnie:omg:
każda dobra chusta to wytrzyma akurat, atesty są chyba do 150kg... no ale gorzej z Tobą :D
kubutkowa
27-09-2010, 19:08
Myślę,że rzeczywiście nie jest głupim pomysłem oswajanie się z chustą.Pamiętam ,że byłam trochę przerażona jak wkladałam małego pierwszy raz w elastyka, a to niby łatwe....Może gdybym pomotała na misku czułabym sie pewniej?
Mozna tez cwiczyc na poduszce (taka ok 45x45) obciazyc 2 kg fasoli ;) to juz daje wyobrazenie jakies wyobrazenie ciezkosci, obciaza chuste i latwiej sie wiaze. Bez obciazenia wszystko idzie do gory. Ja w ciazy robilam kurs na podstawowy doradce i dalo rade. Moim zdaniem absolutnie warto oswoic sie z chusta w ciazy.
ostroszyc
28-09-2010, 13:42
Warto poćwiczyć:
- kolejność przekładania
- uchwyt
- niezaplątywanie się w poły
Dzięki temu dzieć się nie niecierpliwi, moje pierwsze próby nowych wiązań z instrukcją zwykle trwają dłużej i nie koniecznie wychodzą na tyle sensownie żeby dziecia męczyć. Mam fajnego misia, który nie marudzi jak go trzymam za łapę głową w dół i wgapiam się w filmik na jutubie :)
Nie da się wg mnie tylko wyćwiczyć dociągania :)
Mam fajnego misia, który nie marudzi jak go trzymam za łapę głową w dół i wgapiam się w filmik na jutubie :)
Nie da się wg mnie tylko wyćwiczyć dociągania :)
:mrgreen: Gratuluję fajnego misia!
Tak, tak, tak. Miś cierpliwy jest, to na pewno. I są różne misie.
Miś MS (no przecie nie mój :mrgreen:) jeszcze jest na tyle sprężysty "w tułowiu", że jak go zamotasz i spojrzysz w lustro, to widać, gdzie są luzy, które miejsce trzeba podciągnąć. I wtedy można sobie próbować dociągać. Oczywiście, nijak ma się to do żywego modela, a mnie bardzo pomogło oswoić samą wizję "o co chodzi z tym dociąganiem?..."
Madisa, autorko wątku, pomogłyśmy cokolwiek?...
mam wrażenie, że jak już sie człowiek oswoi z chustą to potem nie jest tak przerażony jak pierwszy raz musi zamotać malucha :)
Oczywiście wiadomo, że to nie będzie to samo, ale przynajmniej może nie będzie problemu z rzeczami które ostroszyc wymieniła :)
MS: tak, pomogłyście, bardzo :mighty:
Najbardziej pomogło upewnienie, że dziecko ma się nijak do miśka i poduszki i że chodzi tylko o oswojenie się z chustą, samym motaniem i kolejnością kroków, a nie idealne dociągnięcie, chociaż samo ćwiczenie tego jak w ogóle się dociąga uważam za cenne, nawet jeśli poducha wchodzi mi w rezultacie do ust...
Do tej pory motałam sobie raz dziennie poduchę, ale dzisiaj z okazji prania wszystkiego wyprałam też chustę i nie wiem jeszcze czy będę ją brudzić, ale pewnie tak, bo się nie oprę... :cool:
ostroszyc
29-09-2010, 12:57
MS: tak, pomogłyście, bardzo :mighty:
Do tej pory motałam sobie raz dziennie poduchę, ale dzisiaj z okazji prania wszystkiego wyprałam też chustę i nie wiem jeszcze czy będę ją brudzić, ale pewnie tak, bo się nie oprę... :cool:
Po praniu dobrze jest motnąć żeby zmiękła :) tzn nie wiem jaką chustę masz, niektóre trochę sztywnieją i trzeba zmiętosić żeby odzyskały motalność.
No właśnie, jaką chustę masz?
Ja tez zaczynałam od miśka :)
Mam Paula Didymosa, ale jeszcze mnie Fale Dunaju kuszą... nie kupię ich... na szczęście jestem spłukana :)
Bo to straszne, jeszcze dziecka nie mieć a już chusty kolekcjonować :P
Bo to straszne, jeszcze dziecka nie mieć a już chusty kolekcjonować :P
hehe, no!
Wygrzebałam sobie, bo też mi misiek pod brodą wiecznie ląduje podczas ćwiczeń kangura. Lepiej się czuję, jak to przeczytałam.
Z moich doświadczen mogę dorzucić jeszcze poćwiczenie węzła płaskiego
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.