PDA

Zobacz pełną wersję : Chustokryzys.



Dagmara
03-09-2010, 11:04
Mam i nie wiem jak go obejść :(
Nie che mi się nosić, na samą myśl o motaniu jest mi niedobrze. Lila stała się bardzo ciekawska i utrzymać ją prosto przy wiązaniu graniczy z cudem. Koniec końców jestem mokra a ona średnio zadowolona. Do tego jest mi już ciężko - mam przepuklinę a ona waży już 7kg. Do tego mam teraz pewne problemy zdrowotne i to też mi dokucza. Wolę ją nosić na plecach ale póki co mogę to zrobić tylko z asystą bo to żywe srebro jest naprawdę. Doszedł też fakt, że odkąd zmieniliśmy wózek to ona bardzo chętnie w nim jeździ, więc na plac zabaw wychodzimy z wózkiem. Zawsze przedkładałam chusty nad nosidła ale szczerze nie mogę się doczekać aż młoda usiądzie i będę ją mogła wrzucić w nosidło. Kacpra zaczęliśmy nosić później i był bardziej stabilny i lubiłam, może jeszcze mi przejdzie co? Nawet same chusty mnie już nie ruszają, poza zarą i nowościami Nati ;)
To się wyżaliłam :(

aliona
03-09-2010, 11:07
zrób sobie przerwę. nic na siłę.
młoda potem wejdzie w innym okres, wrzucisz ją na plecy, zobaczysz jak będzie znowu fajnie :)

my mieliśmy etap, że Iwo wiał przed chustą z krzykiem. o ile teraz jest przyjemniej go wrzucac na plecki kiedy sam wyciąga łapy i sam niemalże mi na te plecy włazi!!!

Dagmara
03-09-2010, 11:18
Tylko że ta przerwa nie do końca ma szansę zaistnieć, bo posialiśmy gdzieś p.deszcz folię do wózka i jak pada to młoda na brzuch i parasol, tak wygodnie.
Tylko że mnie to przyjemności nie sprawia :(

Luthienna
03-09-2010, 11:22
podrzucę Ci folię :) i problem z głowy :)

aliona
03-09-2010, 11:23
no to szukaj folii :(

a szmaty też już mnie nie kręciły jeszcze nie tak dawno.
tak teraz umiem się zachwycić bawełnianaym indio :P

kubutkowa
03-09-2010, 11:38
wiesz, ze mnie jest świerzynka, ale przyznam bez bicia,że jak byłam w PL ,było masakrycznie gorąco to też nie byłam chętna żeby nosić... Wiązałam na tyle mało ,ze postanowiłam nie kupować więcej chust,uznałam że mój mini stosik wystarczy i inwestycja w niego przy moim noszeniu jest bezsensu.Baa, miałam też stan zniechęcenia pieluchami wielo ,też nie wiem dlaczego.
Ale wróciłam do domu i jakoś znowu zaskoczyłam.Wczoraj nosiłam Tosia 3h z palcem w nosie i z zadowoleniem.Dlatego uważam ,ze nie powinnaś się przejmować ,poczekać aż minie.Nie jesteś w końcu robotem,nie jesteś zaprogramowana. Nie matrw się.
OT Miło Cię widzieć!

Linda
07-09-2010, 18:09
Dagmaro, moze sprobuj nauczyc sie wrzucac Lile na plecy?
Moje dziecko chustowe jest tylko od swieta, bardziej teraz MT i ergonomikowe, chociaz i tak nosze go tylko w weekendy, na wyjadach. Ale pamietam, ze tez zaliczylismy ze 3 kryzysy, musielismy zmienic wiazania, pozycje, chusty.... Moze sprobuj czegos nowego... Przynajmniej masz kogo nosic, mi juz przeszla mega depresja, ze Orlando juz taki duzy i malo chustowy ;)

Budzik
07-09-2010, 18:44
Miałam dokładnie tak samo, tylko kryzys przyszedł później (ale to zależy w dużym stopniu od ciężkości dziecka, a moje było chudzinką). Z przodu mi już było za ciężko i za dużo mi zasłaniał, z tyłu nie umiałam wiązać, zanim mi się udało zamotać dziecko, byłam rozedrgana z nerwów i mokra jak szczur. Bardzo mi pomógł pożyczony MT, przy którym oswoiłam w ogóle zjawisko wrzucania dziecka na plecy i wiązania. Ponosiłam tak z miesiąc i wróciłam do chust, i Antek był przyzwyczajony do nowego sposobu noszenia i wiązania. Ale naprawdę - zanim to nastąpiło, byłam bardzo zniechęcona do noszenia. Znam ten ból...

witbor
07-09-2010, 18:59
Też tak mam - na ostatnich zdjęciach z Wrocławia otulonego chustą Franka (zimno było) niesie mój M na rękach :/ Ale co ja mogę, że krzywa jestem i plecy mnie bolą, a Fr. jest bardzo energicznym dzieckiem.... :P

Dagmara
08-09-2010, 00:36
Ja zawiązać ją na plecach umiem jak ktoś stoi za mną i jej pilnuje, sama się boję niestety że mi spadnie i nie umiem się wyzbyć lęku.

kiwka
09-09-2010, 09:04
też mam kryzys - Michu z przodu sprężynuje, prostuje się i zanim go zamotam tom mokra cała. O dziwo ostatnio u tatusia w kieszonce był mega spokojny i nawet usnął:) plecaka dopiero się uczę, muszę mieć asystę, ale dopiero raz odważyłam się wyjść na spacer z małym na plecach. też sprężynował...
gdzie te czasy kiedy włożony w kieszonke usypiał natychmiast na 3 godziny...

Olapio
09-09-2010, 09:09
mi zostały ze stosu 2 chusty, w tym tylko jedna u mnie w domu
uzywamy prawie wylacznie nosideł, chusta jedynie do usypiania na plecach, z przodu nie ma mowy

dagape
09-09-2010, 10:00
Imienniczko moja :-) ja też miałam problem z wrzuceniem córki na plecy. I córka też z tych baaaardzo ruchliwych. Zresztą dalej cuda wyczynia, jak ją motam. Prostuje się na ramionach, kuka to z jednej, to z drugiej strony. Jak inna chustomama zobaczyła, co moje dziecko wyprawia podczas wiązania, to nie mogła wyjść z podziwu. A ja jej zazdrościłam dziecka, które po prostu grzecznie leży przyklejone do pleców :-)
Ja na początku faktycznie uczyłam się wiązać z pomocą innych osób. Potem wzięłam się w sobie, zamykałam się w pokoju z dużym łóżkiem (żeby nikt mnie nie widział, bo bardzo mnie to denerwowało) i ćwiczyłam klęcząc na środku łóżka. Córka nigdy mi z pleców nie zleciała, ale miałam gwarancję, że jak spadnie, to nic jej się nie stanie. Oczywiście przy pierwszych wiązaniach pot się lał, przekleństwa w duchu szły :P Teraz doszłyśmy do takiej wprawy (mimo ciągłej ruchliwości córy), że wiążemy się już same na środku placu zabaw. Często pomaga też coś do potrzymania w łapkach.
To tak odnośnie wiązania... A folii do wózka tak czy tak bym poszukała, bo nie warto, żebyś się z chustami miała pokłócić :-)

Dagmara
09-09-2010, 11:28
Ale to nie chodzi o brak umiejętności a strach ;) Ja Kacpra wrzucałam na plecy bez problemu, tyle że on już wtedy siedział i było mi łatwiej przez to pokonać lęk wewnętrzny ot co ;)