mamaŁucji
26-08-2010, 21:59
Jestem u mojej mamy we Wrocławiu. Dziś maszerowałyśmy w naszej Zarze zamotanej na plecach. Było wspaniale! Nagle patrzę z za rogiem znika para, mama zamotana w jakąs pomarańczową chustę. Zapuściłam więc motorek w pupie i pędzę za nimi z małą na plecach. Wypadam zza rogu i biegnę dalej wołając, trochę zaskoczona, że nie reagują na moje zaczepki. W końcu odwaracają się, mama ma zamotanego z przodu, śpiacego malucha, po krótkim monologu z mojej strony tłumaczacym tę pogoń słyszę: "my niemiec"(nie z niemiec):lol::lol:
Zaskoczona, gestykulując tłumaczę powód mojej pogoni, pokazuję chustę. Rodzinka uśmiechała się szeroko i machała nam na dowidzenia
Czy się wygłupiłam? Chyba nie...nie umiałabym przejść obok chustomamy i nie zagadnąć, czy więc czasem ten wątek nie powstał dlatego, że boimi sie zagadnąć obcych a potem szukamy ich tu, w necie?:lol:
Zaskoczona, gestykulując tłumaczę powód mojej pogoni, pokazuję chustę. Rodzinka uśmiechała się szeroko i machała nam na dowidzenia
Czy się wygłupiłam? Chyba nie...nie umiałabym przejść obok chustomamy i nie zagadnąć, czy więc czasem ten wątek nie powstał dlatego, że boimi sie zagadnąć obcych a potem szukamy ich tu, w necie?:lol: