PDA

Zobacz pełną wersję : wózkowe obserwacje chustonoszki



Liv
17-08-2010, 15:02
tak, no, ten, cóż, nadszedł ten moment, kiedy moje dziecię samo domaga się wózka. no i gdzie mogę, to go tym wózkiem zabieram, choć chusta/nosidło zawsze w odwodzie (jak Zośka zła i zmęczona, to oczywiście potrzebuje się przytulić). ale do rzeczy.
jeździmy tym wózkiem na krótkie trasy po mieście. no i jest śmiesznie;-), bynajmniej nie przez przeszkody architektoniczne, tylko ludzi.
z wózkiem jestem w najlepszym razie niewidzialna, przeważnie jednak przeszkadzam. trzeba mnie ominąć, można się potknąć o kółka, zajmuję niepotrzebnie miejsce w autobusie, pcham się tą "landarą" akurat tam, gdzie jest najlepsze oparcie dla pleców, pod nogi podjeżdżam, windę blokuję, z niewiadomych przyczyn ustawiam się pierwsza do wyjścia z autobusu, a samodzielne wyniesienie wózka przecież tyyyyyyyyle trwa :cool:
kiedy jeżdżę z chustą/nosidłem, rzadko kiedy muszę prosić o ustąpienie miejsca (ta zasada nie dotyczy metra, przecież widoki za oknem takie pasjonujące:twisted:). jak wjeżdżam wózkiem przeważnie spotykam się z pełnymi dezaprobaty stęknięciami. w chuście na ulicy nie da się mnie nie zauważyć, więc nikt na mnie nie wpada. z wózkiem jestem niewidzialna. to ja już wolę być nader widoczna z chustą.

julcia87
17-08-2010, 15:31
Tak, to prawda, zauważyłam, że z wózkiem jest się zwykłym, niezauważonym, zaś z chustą spotykam się z życzliwością na każdym kroku, ustępowanie miejsca w kolejce itp. Ostatnio byłam na festynie, było pełno maluchów w wózkach, ale tylko mnie zauważył fotograf i zrobił mi prawdziwą sesję :D a inne mamy tylko patrzyły... może też zainwestują w chusty? Taka drobna dygresja w temacie ;) a wracając do niego, to ja czasem się sama sobie dziwię, jaką ja musiałam być dzielną kobietą, skoro tyle rzeczy robiłam z wózkiem przy starszej córci... nie wiem jak dałam radę, ale na pewno musiałam się nieźle nagimnastykować! a w tym roku chodzę szczęśliwa na grzyby z małym w chuście :) czego NIE dałoby się zrobić wózkiem...

ovejablanca
17-08-2010, 15:35
Prawda, prawda, też to zauważyłam :)
Mało tego, że wzbudzamy wielkie zainteresowanie i kupę pozytywnych reakcji to...zaczęto przepuszczać mnie w kolejkach wszelakich...to się nawet w ciąży nie zdarzało!

dagape
17-08-2010, 15:36
ja też to zauważyłam :-)
kiedy jestem z Zosią w chuście, prawie zawsze ludzie ustępują nam miejsce w kolejce, zwłaszcza kiedy mamy mało rzeczy. Z wózkiem się to nie zdarza.
Nie mówię już o tym, że ludzie często się do nas uśmiechają :-)
Z komunikacji miejskiej nie korzystam na szczęście, ale gdybym musiała, używałabym chustę jak tylko najczęściej mogę.

mTuśka
17-08-2010, 16:00
gdy wsiadam z wozkiem do zatłoczonego busa to widze niezadowolony wzrok innych pasazerow,bo rzeba przeciez sie scisnoc i zwolnic miejsce na wozek.
w mt czuje sie bezpieczniej bo po 1 ustepuja mi miejsce,po 2 mam ja zawsze przy sobie,nie masze jej zostawiac gdy ide kasowac bilet a nie zawsze kasownik dziala i trzeba sie dopchac do innego ,dalszego.
kilka razy sie zdarzylo ze kierujacy busem tak bral zakret ze prawie mi sie wozek przewrocil,debil.raz starsza babka w tramwaju mimo ze ustapilam jej miejsca to nie siadla wiec gdzy tramwaj zachamowal mi sie na wozek przewrocila,z miejsca tak sie na nia wydarlam ze wysiadla na kolejnym przystanku.stara a glupia,a badz uczynnym i ustapuj miejsca a ta ci dziecko zmiażdzy.
na ulicach tez sie ludzie potykaja,o kola,trzeba miec duzo wprawy zeby kogos ominac lub wyprzedzic ,musze zamontowac taki dzwonek jak do roweru :)

o reszcie sie nie wypowiem bo sie za bardzo zdenerwuje.............w kazdym razie rurke stalowa woze przy wozku.............
nie mowiac juz o tym ze kierowcy wogole nie zwracaj uwagi na to ze idzie sie z wozkiem np przez pasy a on jest 150 metrow przed pasami i nie hamuje........

kasia wska
17-08-2010, 16:14
pozostaje mi tylko się zgodzić:( bardzo źle zniosłyśmy z janią odchustowanie :mad:.

szeklanka
17-08-2010, 18:11
coś w tym jest ;)
kiedyś się z pieskami chodziło żeby ktoś zagadał, a teraz człowiek chustę wkłada i wszyscy na około coś chcą powiedzieć do Ciebie, normalnie serum prawdy taka chusta ;)
szczerze to ja nie wiem jak to będzie jak trzeba będzie się z wózkiem się bawić ...

Królowa.Margo
17-08-2010, 19:23
raz starsza babka w tramwaju mimo ze ustapilam jej miejsca to nie siadla wiec gdzy tramwaj zachamowal mi sie na wozek przewrocila,z miejsca tak sie na nia wydarlam ze wysiadla na kolejnym przystanku.stara a glupia,


Niefajnie to zabrzmiało... Zwłaszcza ta stara i głupia... I drzeć się też nie ma co... Nie tędy droga...

mTuśka
17-08-2010, 20:29
moze i nie fajnie to brzmi,ale niestety tak bylo,jestem ciekawa jak ty bys postapila.............gdyby na twoje dziecko upadla kobieta pomimo tego ze ustapia sie jej miejsca. gdyby nie do konca zakryta budka i palak zrobila by jej krzywde .mloda strasznie plakala i nie umialam jej uspokoic ,i miala siniaka na nodze po tej trawajowej przygodzie.
jesli ledwo stoi to czemu nie siadzie na tylek w bujajacym i hamujacym gwaltownie tramwaju.....
od tamtej przygody zawsze zaslaniam bude i toje tak zeby wlasnym cialem zaslaniac wozek....i wogole unikam podrozy komunikacja miejska z mloda.....jade jesli musze

słoneczny_blask
17-08-2010, 20:37
Widziałam kiedyś jak niepelnosprawny wystrzelił z wózka gdy kierowca ostro zachałował. Strasznie dużo osób wtedy upadło. Zawsze z wózkiem ustawiam się tak, żeby nie upadł na żadnym zakręcie, blokuje skrętnośc kół i hamulec.

Kredk@
17-08-2010, 20:41
marciasone Zasłanianie własnym ciałem da tylko tyle, że w razie jakiejś mocniejszej akcji, sama zmiażdżysz własne dziecko. Proponuję robić, tak jak to jest przewidziane, wózek parkować na miejscu dla wózków, zahamować koła i stać obok albo z przodu. Nie na darmo tam na miejscu dla wózków są takie osłonki i barierki. Hmmm. A wydzieranie nic nie da, bo równie dobrze młoda osoba przy gwałtownym hamowaniu mogła stracić równowagę. Więc proponuję sie nie denerwować, tylko trochę pomyśleć zanim staniesz z dzieckiem w autobusie, tramwaju, metrze czy gdzie tam jeszcze.
Osobiście bałabym się 100% bardziej mieć dziecko w chuście w autobusie niż w wózku, ale to już takie moje zboczenie na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Ja oprócz przeszkód architektonicznych i durnowato zaparkowanych aut jakoś nie natrafiam na problemy w użytkowaniu wóza. ;-) Jeździ mi się fajnie. ;-) I ile można na taki wóz załadować. Poezja. Natomiast tym na wózkach inwalidzkich szczerze współczuję poruszania się po takiej Warszawie na ten przykład. Ehhh

Asia_k_19
17-08-2010, 20:47
chodząc z wózkiem uświadomiłam sobie jak ciężko jest osobom niepełnosprawnym, tu nie wjedzie, tam nie wejdzie bo za wąsko itp. ja ostatecznie wózek przeniosę lub (częściej) odpuszczę sobie miejsce do którego nie mogę się dostać, ktoś na wózku nie ma tej możliwości chyba, że poprosi kogoś o pomoc....

Królowa.Margo
17-08-2010, 20:50
moze i nie fajnie to brzmi,ale niestety tak bylo,jestem ciekawa jak ty bys postapila.............

Zapewne chroniłabym Dziecko.

i przestań się tak złościć- jak przeczytasz swój post jeszcze raz, to może zrozumiesz o co mi chodzi...

mTuśka
17-08-2010, 20:50
zawsze blokuje kola w busie bo piankowe i tak sie slizgaja po tej autobusowej wykladzienie czy co tam jest.........nie wiem jakimi autobusami albo tramwajami jezdzicie ale nigdy sie nie spotalam z pojazdem z jakimi barierkami czy czyms..............
dziele sie swoim zdaniem i doswiadczeniem....
no coż.........
skonczmy temat................ wiecie lepiej jak bylo............

słoneczny_blask
17-08-2010, 20:51
...Nie na darmo tam na miejscu dla wózków są takie osłonki i barierki...
Miejsce jest 1, a wózków może byc więcej.

A wracajac do mobilnosci, to dzis była u mnie kobieta w pracy z wózkiem. Musiałam najpierw poprosić kolegę zeby otworzył dodatkowe skrzydło drzwi, potem ustawić ławke pionowo żeby był przejazd i otworzyć jej te tdzwi, bo duze i cieżkie same sie zamykały.

sheana
17-08-2010, 20:52
Asia, dokładnie tak samo miałam. Wyprawa wózkiem do galerii z moja mamą - pojęcia nie miałam, ze w części wejść są tylko schody, do wind trzeba się przemieszczać! Albo ile jest wysokich krawężników, schodków, jak beznadziejnie zaparkowane są samochody. Żal mi niepełnosprawnych w Polsce po wycieczce z wózkiem

Winoroslinka
18-08-2010, 08:30
powracajac do tematu z poczatku wątku: jak ide na poczte z wózkiem - stoje w kolejce, jak w chuscie - ZAWSZE puszczaja - mimo ze nigdy sie o to nie upominam, bo uwazam ze w kolejce moze stac mama na ktroa czeka mały szkrab w domu.. itp. A na poczte chodze czesto bo a to chuste kupie a to panty, a to jakies smyczki od forumek itd. :)

Kredk@
18-08-2010, 08:38
marciasone nie nerwuj sia. Nie warto. Po prostu uświadomułyśmy ci tylko, że ta "stara baba" niekoniecznie winna była i może niepotrzebnie skumulowałaś swoją złość na niej. A podróżowanie komuną miejską nie należy do przyjemności. Sama z niej nie korzystam od lat ponad 10 na szczęście, bo bym już nerwicę miała jak nic. ;-)
A barierki... hmmm no chodzi mi o takie miejsce, gdzie możesz postawić wóza i za nim nikt nie stoi, ewentualnie siedzi za barierką, na której powinien zawisnąć zamiast na wózku w razie BAM. Ale słoneczny_blask ma rację w sumie, że niekoniecznie to miejsce musi być wolne. Zdarza mi się podjeżdżać jeden przystanek ze sklepu przez kładkę, żeby nie wpychać wóza po wątpliwej jakości podjazdach. A wóz swoje z dwójką i zakupami waży. I czasami nie ma wózka w autobusie, ale stoją tam ludzie, i często nawet nie drgną jak próbuję się tam wepchnąć. Nie odpuszczam, jak usiłują mnie nie zauważać, mówię głośno: przepraszam, to jest miejsce dla wózka, chciałabym tu stanąć. I koniec.

Także rilaks. ;-) Nie tylko my się w życiu użeramy z niedogodnościami... a babcia może miała hemoroidy i ją pupa bolała i nie chciała siadać.... nigdy nie wiadomo... ;-)

Magdailena
18-08-2010, 10:30
Byłam kiedyś z młodym w wózku w bibliotece. Wsiadam do windy, a tam stoi czworo dzieci z panią nauczycielką. I tak - ja jechałam na 1-sze pietro, dzieciaki na drugie. Jak wsiadałam to nikt nie miał miejsca. Najlepsze byłty cyrki przy wyjściu, bo dzieci stały po tej stronie drzwi od windy, po której miałam wysiadać. Wjechałam na pierwsze piętro, chciałam wyjechać wózkiem, ale te dzieci nie bardzo chciały wyjść (chyba bały się, że jak będą chciały wsiąść, to winda pojedzie bez nich, razem z ich panią), musiałam wjechać na to 2-gie piętro i wrócić spowrotem na pierwsze:mrgreen:, się najeździłam:Dsytuacja była przekomiczna, bo te dzieci tak sie szamotały, a ja stałam i czekałam, winda otwarta, a wszyscy stoją w niej, jakby ktoś z boku patrzył, to niezły miałby ubaw...:mrgreen:

Mieszkamy w kamienicy, gdzie nie ma windy, na 2-gim piętrze - i codziennie musiałabym, kiedy chłop mój w pracy - tachać to ustrojstwo. Od wzresnia córa idzie do szkoły - więc jak ja bym odprowadzała, to trza by było 15 minut poświecic na zniesienie czołgu.

Rzeczywiscie tak jest - jak jadę wózkiem, to nikt nie zwraca na mnie uwagi, a jak idę w chuscie, to każdy sie gapi.

Zastanawia mnie jedno - czy dałoby radę z dużym wózkiem (mamy bardzo duży czołg - roan kortinę) wsiąsć do pociągu tymi drzwiczkami z przedziałami? I czy jak by juz wsiadło się do pociągu, to udałoby się wejsc do korytarzyka, tam gdzie są pzredziały??? Czy trzebaby było stac koło toalety??:hide:

Co do autobusów miejskich - nie wszystkie są u nas niskie, raz jak jechalam, to musiałam sie prosic o pomoc, a tego bardzo nie lubię...
Dodam, ze do auta wózek tez nam sie ledwo co mieści.

julcia87
18-08-2010, 13:05
Dodam, ze do auta wózek tez nam sie ledwo co mieści.
o to to, u nas jest tak samo, właściwie wózek w ogóle się do auta nie mieści, jedynie mąż raz go cudem jakoś zapakował, ale później miał z wyjęciem kłopoty... no i właściwie dlatego zaczęłam myśleć w ciąży o jakimś sposobie ominięcia tego problemu, no i między innymi dlatego spróbowałam pierwszy raz z chustą :D a teraz wiem, że to był strzał w 10!

julcia87
18-08-2010, 13:15
Dodam, ze do auta wózek tez nam sie ledwo co mieści.
o to to, u nas jest tak samo, właściwie wózek w ogóle się do auta nie mieści, jedynie mąż raz go cudem jakoś zapakował, ale później miał z wyjęciem kłopoty... no i właściwie dlatego zaczęłam myśleć w ciąży o jakimś sposobie ominięcia tego problemu, no i między innymi dlatego spróbowałam pierwszy raz z chustą :D a teraz wiem, że to był strzał w 10!

mucha
18-08-2010, 13:46
jestem trochę zaskoczony kolejnością. U nas po odchustowaniu przyszedł czas na nóżki. Nigdy nie było okresu by Hela nie chciała biegać i równocześnie nie chciała być noszona
PS
wszyscy, którzy stosują tak wymyślne metody opresji jak wózki sami zasłużyli na takie traktowanie

joleczka
18-08-2010, 13:51
czekałam tylko aż mucha się w tym wątku pojawi :)

Ania_MK
18-08-2010, 14:02
Musze sie z mucha zgodzic troche - watek o narzekaniu na wozki brzmi jakbysmy nie byly na forum chustowym :) Po to wlasnie sa chusty zeby nie meczyc sie z wozkiem. Tez mam wozek ale dlatego wlasnie ze niektore przeszkody moga sie pojawic - nie uzywam go w takich sytuacjach i tym samym unikam frustracji z powodu wzietego wozka zamiast chusty :)

oladronia
18-08-2010, 14:25
Ja mieszkam w takim miejscu, że nie mam tu sklepu ani żadnej innej cywilizacji, oprócz obmierzłej speluny, więc samo przez się muszę dojeżdżać do centrum samochodem i biorę chustę. A że jestem na mieście ewenementem, to wszyscy zawsze mnie pytają, czy jak wychodzę ze sklepu to wsadzam małą do wózka i bardzo się dziwią, że wózka nie wożę :roll: (tylko jakoś nie wyobrażam sobie wysiadki z auta, rozkładania wózka i przeciskania go pomiędzy regałami np. w drogerii, markecie czy sklepach z ciuchami, nie wspominając o szmateksie który jest w piwnicy :duh:). Raz tylko dałam się namówić i pojechałam autobusem na inne osiedle do koleżanki z wózkiem, żeby pójść na spacer - w efekcie cały spacer ja niosłam Madzię na rękach, a Gosia pchała pusty wózek :hide:. Od tego czasu wózek jest po to, żeby małą wystawić na podwórko jak śpi, a ja muszę powiesić pranie i nie chcę jej przebudzić motaniem.

julinkowa
18-08-2010, 14:36
no i jak zwykle prawda leży posrodku. ja lubie i chuste i wózek. i wcale nie jestem z wózkiem niezauważalna. luzie tez sie usmiechają do małej, pomagają jak potrzeba, nie spotkałam się z nieżyczliwością. jedyny minus to bariery architektoniczne. A jaka wygoda, jak moge wszystkie zakupy załadować i nic nie dźwigać :) a jak małej wygodnie jak sobie śpi rozciągnięta na wszystkie strony w wozku na spacerku, a ja sobie siedze wyodnie na ławeczce i czytam książkę :D A chusta - no tu plusów nikomu zachwalać nietrzeba - wiadomo, tej bliskości nic nie zastapi :) No ale cóż, ta bliskość robi się coraz cięższa :)

klusiecka
18-08-2010, 18:15
Niestety ale obserwacje mam podobne. W soleczenstwie panuje stereotyp ze matka to siedzi w domu, ma mnóstwo czasu dlatego oglada seriale a jak idzie z wózkiem to na spacer. idzie wiec powoli calkiem bez pospiechu no bo gdzie sie ma matka spieszyc. Dlatego kobiecie z wozkiem sie nie ustepuje i nie pomaga. A wozek sam w sobie jest ciezki i niewygodny, od wozka boli mnie kregoslup i wozkiem nabilam sobie strasznego siniaka. generalnie nie uzywam bo nie lubie ciezki i nieporeczny. Dlatego strasznie boje sie odchustowania .

Kredk@
18-08-2010, 18:32
Hmmm a mnie zastanowiło kilka kwestii....

Magdailena wiedząc, że masz małe auto i mieszkasz w kamienicy na którymśtam piętrze bez windy, dlaczego kupiłaś jeden z większych i bodajże najcięższy wózek na rynku? Do pociągu by wlazł ale na pewno w wersji złożonej i oddzielnie gondola i stelaż ;-). Podobne on ma wymiary do emmaljungi. A pociąg raczej nie służy, żeby wózkiem po korytarzach jeździć... ale nie powiem sama kiedyś się zastanawiałam czy przez te wąskie drzwiczki do wsiadania jakikolwiek wózek da się wnieść, i to tez bardziej pod kątem niepełnosprawnych niż dzieci, bo dziecko zawsze pod pachę weźmiesz, z niepełnosprawnymi neico gorzej.... Wnosiłam tylko parasolkę i też złożoną. ;-)

Mucha fanatyzm w żadnej kwestii mnie nie kręci. ;-P

julinkowa mam bardzo podobne spojrzenie na kwestię wózków i chust.

Uważam, że wszystko jest dla ludzi i nie ma co popadać w jakieś skrajności. Są sytuacje kiedy zdecydowanie wolę wózek a są kiedy wolę chustę. Nie wyobrażam sobie natomiast funkcjonowania ani bez jednego ani bez drugiego i przeważnie zawsze mam w bagażniku zestaw 2 chusty + wózek pojedynczy albo nawet podwójny ;-)

I generalnie bardzo lubię wózki, uważam, ze dobrze dobrany, dopasowany wózek to skarb. Nigdy nie czułam się z żadnym swoim wózkiem nieporęcznie czy nieswojo. Za to czuję się nieswojo jak się wszyscy na mnie gapią jak idę z dzieckiem którymś zamotanym na sobie. A jak już idę z dwulatkiem ogromniastym, to wogóle. Sensacja. Po co to? Dajcie żyć po swojemu. ;-)

julinkowa
18-08-2010, 19:24
kredk@ bardzo fajnie to ujełaś - mamy bardzo podobne poglądy :)

v
18-08-2010, 20:31
ostatnio uzylam komunikacji miejskiej w nader ciekawych okolicznosciach

jechalam z czterolatka, dwulatka na brzuchu, a z nami kolezanka w widocznej ciazy, miesiac siodmy

ludzie w autobusie na widok tej wycieczki specjalnej troski sie rozstapili, uzgodnili miedzy soba, ze usiadziemy na takich miejscach kolo siebie, skoro jestesmy razem, poprzesiadali sie

ja stalam naprzeciwko siedzacych kolezanki i corki, poniewaz sami wiecie, ze dwulatki uciekaja z nosidla, nawet najlepszego, jesli sie siada

podczas - krotkiej, z siedem moze przystankow - dwa razy podeszli jeszcze do mnie ludzie, goraco namawiajac na to, bym spoczela, wobec czego pol autobusu zrywalo sie na rowne nogi, bym aby dobre miejsce wybrala

godziny szczytu, srodek tygodnia, warszawa, centrum

tylko wrodzony takt nie pozwolil mi sie poplakac ze smiechu w tymze autobusie
istna komedia

ovejablanca
18-08-2010, 22:54
Aga, i tu jest właśnie jak na dłoni widoczna wyższość chust i nosideł nas wózkiem ;-)
i w ten sposób nie dość że nie trzeba wtachiwać tej potwornie ciężkiej maszynerii do komunikacji miejskiej to jeszcze zawsze znajduje się miejsce siedzące...nawet w ciąży nie było tak dobrze! (jak już wspominałam gdzieś tam we wcześniejszych postach) mi się tak zdaje, że ludzi uważają, że nam musi być baaaardzo ciężko z takim uwieszonym na nas dziecięciem ...

espejo
18-08-2010, 23:04
no i jak zwykle prawda leży posrodku. ja lubie i chuste i wózek. i wcale nie jestem z wózkiem niezauważalna. luzie tez sie usmiechają do małej, pomagają jak potrzeba, nie spotkałam się z nieżyczliwością. jedyny minus to bariery architektoniczne. A jaka wygoda, jak moge wszystkie zakupy załadować i nic nie dźwigać :) a jak małej wygodnie jak sobie śpi rozciągnięta na wszystkie strony w wozku na spacerku, a ja sobie siedze wyodnie na ławeczce i czytam książkę :D A chusta - no tu plusów nikomu zachwalać nietrzeba - wiadomo, tej bliskości nic nie zastapi :) No ale cóż, ta bliskość robi się coraz cięższa :)

Otóż to! a dzis nabyłam wózek:) i dziś też chusta mi obiad uratowała:)
w wyborze chusty najczęsciej kierujemy się urodą, potem właściwościami, bo chust, choć niby mnóstwo jest w sumie tylko 2 rodzaje - długa i krótka;)
wybierając wózek mamy wiecej rzeczy do pokombinowania i choc nie ma idealnego to mozna wybrac - cięzki, lekki, itd....
Do nas tez sie ludzie uśmiechają w wózku, przepuszczają niekiedy w kolejce, zagadują młodego:)
A chusta niewątpliwie budzi rózne emocje - od tego mamy przecież wątek o komentarzach:)

Liv
18-08-2010, 23:46
jestem trochę zaskoczony kolejnością. U nas po odchustowaniu przyszedł czas na nóżki. Nigdy nie było okresu by Hela nie chciała biegać i równocześnie nie chciała być noszona
PS
wszyscy, którzy stosują tak wymyślne metody opresji jak wózki sami zasłużyli na takie traktowanie

:mrgreen: czyli muszę dziecko bardziej zindoktrynować, żeby się wózka nie domagało. się chyba zapiszę mucha do Ciebie na przeszkolenie :D

Liv
18-08-2010, 23:50
ja bym bardzo prosiła, żeby tego wątku za bardzo serio nie traktować. bo tu już niemalże do pyskówek do chodzi, a to takie moje luźne spostrzeżenia są z gorzkim przymrużeniem oka. bo ja bynajmniej nie z tych, co jej krzywe spojrzenia współpasażerów przeszkadzają. ale taką prawidłowość zauważam. i widzę ją również wtedy, kiedy ja jestem z młodą w chuście, a obok mnie mama z wózkiem.
wierzcie mi, codziennie spotykam się z negatywnymi reakcjami na wózki jako takie. głupie komentarze na temat chust i nosideł to jest przy tym pikuś.

mucha
19-08-2010, 07:55
:mrgreen: czyli muszę dziecko bardziej zindoktrynować, żeby się wózka nie domagało. się chyba zapiszę mucha do Ciebie na przeszkolenie :D
Die Kinderwagenvernichtungsschule Dresden® jest gotowa cię przyjąć ale po zniszczeniu własnych wózków i co najmniej jednego wózka sąsiada.
Z tym etapem chustowym i nóżkowym piszę zupełnie serio. Teraz chce do chusty już tylko jak się mocno zmęczy a wcześniej tylko chusta.

ala
19-08-2010, 08:32
mnie już parę razy z wózkiem babcie na rynku zbeształy "jeszcze z wózkiem tu przylazła/pcha się" a wózek mam podwójny, więc może dlatego :P
też zauważyłam, że jak jadę z wózkiem to jestem niewidzialna, z chustą od razu wszystkie (prawie ;)) oczy na mnie

Magdailena
19-08-2010, 09:12
Hmmm a mnie zastanowiło kilka kwestii....

Magdailena wiedząc, że masz małe auto i mieszkasz w kamienicy na którymśtam piętrze bez windy, dlaczego kupiłaś jeden z większych i bodajże najcięższy wózek na rynku? Do pociągu by wlazł ale na pewno w wersji złożonej i oddzielnie gondola i stelaż ;-). Podobne on ma wymiary do emmaljungi. A pociąg raczej nie służy, żeby wózkiem po korytarzach jeździć... ale nie powiem sama kiedyś się zastanawiałam czy przez te wąskie drzwiczki do wsiadania jakikolwiek wózek da się wnieść, i to tez bardziej pod kątem niepełnosprawnych niż dzieci, bo dziecko zawsze pod pachę weźmiesz, z niepełnosprawnymi neico gorzej.... Wnosiłam tylko parasolkę i też złożoną. ;-)

[

Kupiłam ten wózek, bo wiedziałam, ze bedziemy duzo łazic, moim zdaniem, ma najlepsze na rynku zawieszenie, a my leśne i górskie stworki jesteśmy. Nie mamy małego auta (jest to 15-letni mercedes jakiśtam, ale cieżko zmieścić don gondole+stelaż, kiedy ja siedze z przodu, z tyłu dwoje dzieci, a w bagażniku to zmieściałby sie cała rodzina, tylko nei nasz wózek. Poza tym nei mieliśmy jeszcze wtedy swojego mieszkania i przed porodem tak naprawde nei wiedzieliśmy, gdzie zamieszkamy. Wszystko - jak to my- robiliśmy na ostatnią chwile, na rachu-ciachu, tacy już jesteśmy :). W sumie to nie pomyślałam o tym, że bedzie cieżki, chodziło mi tylko o to dobre zawieszenie, aby można było po lesie jeździc. No i podoba mi sie klasyczny wyglad roana.

Ja nie uważam, ze wózek jest jakąś wielka meczarnia, czasami nim jeżdżę, jak mi sie nei chce nosić, ale w pewnych sytuacjach (mam wrażenie, ze jest ich wiekszość), chusta jest fajniejsza/wygodniejsza.

Magdailena
19-08-2010, 09:14
Co do niepełnosprawnosci, to wiem coś o tym - mam całkowicie sparaliżowaną mamę i wiem, ze z wózkiem inwalidzkim nie wjedzie NIGDZIE, ba, nawet nie wyjdzie z własnego domu! Co wiecej - nawet nań nie usiądzie!

edit: przepraszam za post pod postem, pomyliła mi się edycja z dodawaniem postu

Pattie
19-08-2010, 12:12
Parę razy córa mi się buntowała w chuście - akurat w autobusie przy ludziach - no i oberwałam parę komentarzy jak to dziecko męczę. A bunt był uzasadniony bo w autobusie było potwornie gorąco, śmierdząco i głośno - przyjechał jakiś rozklekotany grat. Więc następnym razem zapakowałam się w wózek - co z tego że przyjechał autobus niskopodłogowy skoro kierowca zatrzymał się na przystanku jakieś pół metra od chodnika - no i pokonaj tu wózkiem taką półmetrową fosę! A z kolei innym razem przyjechał na przystanek jakiś dziwny autobus, który miał pośrodku wejścia poręcze - przejście dla jednej osoby ale w żadnym wypadku wózek by się nie zmieścił. No i nie było tego szerokiego wejścia dla wózków. Czyli w starciu z komunikacją miejską mimo wszystko chusta lepiej wypada.
Wózek dobrze się sprawdza przy zakupach na osiedlowym ryneczku bo mogę sporo zapakować w pojemny kosz pod gondolą i nie nosić siat jak objuczony wielbłąd. Jak wiem że małej akurat wypadnie drzemka to też wolę ją położyć do wózeczka. Ale chusta jednak daje większą mobilność