martajotka
14-08-2010, 21:51
Dziś popołudniu, spędzając miły rodzinny czas trafiliśmy do znanej okolicznej lodziarni. Gęba mi się usmiechnęła,kiedy w kolejce zobaczyłam kobietę omotaną chustą (nieznany mi elastyk). Ale tylko na chwilę, bo zaraz potem zobaczyłam tę kobietę od przodu. Dzieć wisiał jak w wisiadle i to przodem do świata. Pierwsza euforia przerodziła się w załamanie.:duh:
Z uśmiechem na twarzy podeszłam jednka do owej mamy, by delikatnie zwrócić uwagę, że to nie jest dobra forma noszenia dziecka ze względu an jego kręgosłup. Niestety zostałam zmierzona lodowatym spojrzeniem (ja w ciązy, mały za rękę) i usłyszałam hasło "a ja wiem, że tak jest właściwie". Wycofując się rakiem powiedziałam tylko, że może chociaż to warto omówić z ortopedą i cały dobry nastrój prysł (choć lody trochę go poprawiły ;)).
Człowiek chce dobrze, wychodzi na wścibskiego, przemądrzałego... ech. Dobrze, że się z Wami moge tym podzielić.
Dodam jeszcze, że działao się to w miasteczku gdzie działą silna akcja prochustowa z dobrym zapleczem merytorycznym...
Z uśmiechem na twarzy podeszłam jednka do owej mamy, by delikatnie zwrócić uwagę, że to nie jest dobra forma noszenia dziecka ze względu an jego kręgosłup. Niestety zostałam zmierzona lodowatym spojrzeniem (ja w ciązy, mały za rękę) i usłyszałam hasło "a ja wiem, że tak jest właściwie". Wycofując się rakiem powiedziałam tylko, że może chociaż to warto omówić z ortopedą i cały dobry nastrój prysł (choć lody trochę go poprawiły ;)).
Człowiek chce dobrze, wychodzi na wścibskiego, przemądrzałego... ech. Dobrze, że się z Wami moge tym podzielić.
Dodam jeszcze, że działao się to w miasteczku gdzie działą silna akcja prochustowa z dobrym zapleczem merytorycznym...