PDA

Zobacz pełną wersję : Próżność została ukarana



annya
09-08-2010, 15:57
Słoneczko, 27 stopni za oknem, dzieci najedzone, więc czas na spacer. Coś mnie wzięło na kangurka i na moją bambusową gradację. Rzecz w tym, że ona ma 5.2. Spociłam się nieco, bo mój dzieć nie miał ochotę na współpracę :ninja:. Uff, udało się. Pooglądałam się w lustrze z każdej strony. Nieźle, nieźle :thumbs up:. Ego zostało przez samą siebie połechtane. Wyszłam w domu i po 150 metrach ściana deszczu mnie złapała. Mimo, że natychmiast ewakuowałam się do domu, to zmokliśmy doszczętnie :twisted:. Szybko wymotałam Tymka, którego szczęka latała prawo-lewo-lewo-prawa. Zaraz pod prysznic wrzuciłam dwójkę. Zdążyłam ubrać dzieci, a tu listonosz, a ja... no dobra spodnie wciągnęłam, bluzkę zarzuciłam, a on ze śmiechem "Czyżbym zmokła przed chwilą?"
Tak wyglądał mój dzisiejszy chustowy lans... ;)

horpyna
09-08-2010, 16:17
next time :) :) :)

sylwia-lubin
09-08-2010, 16:25
ej Anya... wczoraj byliśmy w Zoo... wzięliśmy mietka na ostatni spacer (bo w tym tygodniu wylatuje od nas) ... bo z szybką córką trzeba się szybko motać... wychodząc z ZOO zamotałam Kluchę ... bo... ulica i kładka nad ulicą ... itd... zaczęło pokapywać i stwierdziłam, że w mietku będzie szybciej niż na nóżkach...

no i zanim doszliśmy do auta.. około 5 minut... byliśmy mokrzy aż do bielizny a jeszcze musieliśmy wrócić z Wrocławia do Lubina... :)

Klusce się podobało ale pod samym autem było jej już zimno.. :)
szybkie wycieranie i przebieranie... dobrze, że mielismy w co... bo w ZOO Klucha zaliczyła kałużę butami i tyłkiem ... i jeden zestaw ubraniowy już zużyliśmy... :)...

nie ma to jak ulewy... właśnie szykuje nam się kolejna... z jednej strony słonko z drugiej czarne chmury...

ale powiedz sama ... lansu nie było ale przygoda była.... :)

dankin-82
09-08-2010, 16:47
eee jeszcze zdążysz się polansowac ;) U nas tak samo, nie zawsze wyjdzie :D
My bardzo często świadomie mokniemy, nie uciekamy bo dziewczynki okropnie lubią deszcz ( no może nie taką ulewę :/) Kulka zawsze jak się ociągam i chcę czekac aż przejdzie mówi mi" mamo przecież my z cukru nie jesteśmy. Idziemy!"

annya
09-08-2010, 17:09
Trochę po OT'uję - czy w Lubinie mieszkają sami fajnie ludzie? Czytam Wasze wypowiedzi i jakoś tak znajomo, przyjaźnie... :)

magnus
09-08-2010, 18:19
My właśnie uciekaliśmy z Antkiem przed ulewą. W prawdzie na nóżkach i zdążyliśmy, ale poczuliśmy pierwsze krople :) A teraz leje.


Kulka zawsze jak się ociągam i chcę czekac aż przejdzie mówi mi" mamo przecież my z cukru nie jesteśmy. Idziemy!"
Antek podobnie, nie rozumie, czemu my przed tym deszczem uciekamy - przecież jest fajnie, jak się jest mokrym :)

sylwia-lubin
09-08-2010, 20:28
wiecie ja też myślę że jest fajnie jak jest się mokrym i lubię deszcz ... Klucha jak widać po wczorajszym też... ale co za dużo to nie zdrowo... bo jak już się zrobiło zimno to przestało być fajnie....

ale od czasu do czasu fajna ulewa nie jest zła..

Karusek
09-08-2010, 20:46
osobiście uwielbiam deszcz latem na własnej głowie :applause: Może jeszcze nie dorosłam? :ninja:
Gorzej gdy się do domu wraca z całą gromadą i wszyscy mokrzy :( Trzeba się nabiegać potem...

sylvetta
09-08-2010, 20:59
Hheehhe, ja tez tak mam, ze im bardziej sie staram zlansowac, tym mi to mniej wychodzi;)
Ja dzis tez zaliczyłam chustoprzypał.....Pojechalismy na zakupy bez chusty....Mówiłam M. zeby spakował, ale zapomniał...Było tragicznie.....Nigdy więcej bezchustowych wycieczek. amen:)

dankin-82
09-08-2010, 21:00
Karusek młodzież rozbieram w przedpokoju i potem tylko ten mam do sprzątania :lol:


Annya może się do nas przeprowadzisz :mrgreen::ninja:

Aniamama
09-08-2010, 21:05
Annya zazdroszczę zabawy może jutro będziemy miały więcej szczęścia.

annya
09-08-2010, 21:07
Żeby nie było-osobiście bardzo lubię deszcz, uwielbiam moknąć, potem prysznic i herbatka. Ale dzisiaj... młodego telepało jak kota po tyfusie ;).
Wszystkie ciuchy zrzucone w przedpokoju, kąpiel dzieci, przebranie. Potem musiałam ogarnąć bałagan ciuchowo-chustowy. Biorę chustę w ręce i szok-cały ogon w błocie-tak waliły krople, że moja osiedlowa (błotno-piaskowa droga) zostawiła swe paskudne ślady. JUż wszystko wyprane, młody kilka razy kaszlnął, ale on jajcarz-pewnie żartuje :).

dankin-82
09-08-2010, 21:48
no pewnie że żartuje ;) moja młodsza też uwielbia udawac kaszel :)

Kulka mi dwa dni temu urządziła błotną kąpiel, dzieciak cały mokry wymorusany SZOK w dodatku tak się dobrze bawiła z innymi dziecmi że i mi z zamotaną Natką się dostało, byłyśmy mokrusie wszystkie trzy, po wszystkich trzech babkach spływało błoto...., ale te roześmiane mordeczki :D

a żeby nie było, to mi dziś lansik motylkowy nie wyszedł, młode miały adhd :D i teraz widzę że im bardziej przykładam wagę by wszystko było cacy tym bardziej nic z tego nie wychodzi a jak wyjdę ot tak po prostu jest ok

mucha
10-08-2010, 14:43
chyba trafiłem pod tą samą chmurę - deszcz zaczął padać 100m od mojej pracy i pomimo tego, że miałem parasol musiałem wykręcać w łazience nogawki i siedzieć w biurze boso :)

panthera
10-08-2010, 15:05
te ulewy są boskie :) wracając z młodym w chuście poczułam pierwsze wielkie gorące krople na mojej głowie. Jakbym była sama nic by mnie nie zmusiło do rozłożenia parasola, ale Maciek sie krzywił i tulił - on parasole uwielbia.
mimo to byłam mokra od pasa w dół, i w zasadzie miałam ochotę zdjąć buty i iść boso - ulice zamieniły się w rwące strumyki :)
niestety wchodzenie w mokrych butach na 4 piętro do przyjemności nie należało....a następnego dnia zaczęło mnie pobolewać gardło i jakoś przejść nie może :(
młody miał bose stópki, trochę mu zmokły ale jemu nic :D

kasia
10-08-2010, 15:13
to ja nie deszczowo, ale lansiarsko:) przedwczoraj wzięłam wieczorem dwójkę moją do parku. w parku mnóstwo ludzi (w tym też historia do wątku o najdziwniejszych rodzicach spotykanych na placy zabaw;)), którzy już na nasz widok na chwilkę zmilkli, bo młoda w szmacie na plecach. no dobra, pobawiliśmy się, bańki, żabka i inne takie;) i czas się do domku szykować. i tu zonk... bo ja jeszcze nigdy nie motałam plecaka na zewnątrz, a już przy publice... a z przodu nie chciało mi się małej nieść. no to głęboki wdech, małą zwinnie na plecy - w parku cisza... podociągałam - cisza... zawiązałam.... cisza nadal... no to się ukłoniłam, powiedziałam: dziękuję i poszliśmy:):):) ale stresu miałam sporo;)

kurczaki, oklasków nie dostałam...

sylabelle
10-08-2010, 21:36
ja też od kilku chcę się z Małą w plecaku polansować na osiedlu, ale Ona ma inny na to pomysł... :hide: ale wasze historie mimo wszystko mają bardzo pozytywny wydźwięk - grunt to z każdej sytuacji wyciągnąć coś pozytywnego dla siebie :lol:

Mayka1981
10-08-2010, 22:14
eee tam, ale 150metów zaliczyliście :thumbs up:
to więcej niż my dzisiaj - z przedpokoju do furtki:roll: