PDA

Zobacz pełną wersję : Jaki wpływ na noszenie mają opinie ludzi



dziunka
17-07-2010, 10:05
Jak wątek był - I'm sorry:hide:


Przed wejściem na plażę zaczepiła mnie kobieta z dwulatkiem (na oko ;) ) i powiedziała, że kiedyś też tak nosiła w czymś takim, ale zrezygnowała bo była jedyną osobą w mieście. I ludzie się krzywo gapili, mówili że krzywdzi dzieciaka:duh:. I nosić przestała :( Powiedziała też, że wie że to dla zdrowia dzieci itd, ale że to do ludzi nie przemawiało.

A ja sama po sobie wczoraj poczułam, że ze mną też jest coś nie halo. Byliśmy u teściowej (która podobnie myśli jak ludzie wyżej) i wychodziliśmy od niej na spacer. I A mówi: "Wyciągnę Ci chustę z bagażnika, weźmiesz ją na plecy" , a tesciowa "A jedźcie wózkiem, wygodniej Wam będzie, gorąco jest". A ja chcąc uniknąć nieprzyjemnych dyskusji wsadziłam Asię w ten wózek:hide:

I teraz tak się zastanawiam dlaczego i po co, co mnie obchodzi opinia innych ludzi, mi tak jest dobrze i wygodnie, małej też. Dlaczego mam rezygnować? I głupio mi teraz za siebie a i przykro za tamtą dziewczynę że nosić przestała:roll:

horpyna
17-07-2010, 10:37
Póki co też nie spotkałam w Bielsku innych zachustowanych, więc też dla niektórych jestem dziwadłem (zwłaszcza dla pań z osiedlowej piaskownicy hehehehe..) ale się nie przejmuję i nie zamierzam przestać nosić. Moja mama jest na tak, ponieważ zauważyła, że od kiedy chustuję Gabi jest dużo spokojniejsza (a ona na prawdę dała nam wszystkim w kość wrzaskiem). Przez tydzień gościłam teściową - stwierdziła, że może i dobre te chusty, ale na pewno mała się w niej okropnie poci. Ja na to, że wcale nie, bo 1. chustę mamy lekką i przewiewną, na dodatek białą, więc lepiej odbija światło słoneczne, iż ciemny, głęboki wózek, 2. w upalnych godzinach szczytu noszę małą tylko w domu. Ona na to, że Gosia (kuzynka mojego męża) nosi synka (też z lutego) w nosidle (czyt. wisiadle) i że to chyba lepsze, bo mały ma więcej luzu... Zabiła mnie tym hasłem, zwłaszcza, że jest byłą rehabilitantką również dziecięcą, więc chyba powinna wiedzieć, jak takie nosidło może wpłynąć na stawy biodrowe dziecka (nie mówiąc już, że Gosiowy mały urodził się z 1 punktem w skali Abgar i ledwo go odratowali...) Cóż...
Ok. Rozpisałam się - wniosek mam krótki - jeśli Tobie i dzieciowi dobrze z chustą, to reszta to już mało ważna :)

JoShiMa
17-07-2010, 10:43
Nigdy nie obchodziło mnie zdanie innych na temat tego, że noszę dziecko. Owszem miło usłyszeć fajny przyjazny komentarz, czy odpowiedzieć na pytanie osobie rzeczywiście zainteresowanej. Reszta mnie nie obchodzi. A mieszkam na wsi i jestem jedyną noszącą mamą w okolicy. A jak pojadę do mojej mamy to już w ogóle masakra, ale ja tam zawsze byłam uznawana za ekscentryka.

Guest
17-07-2010, 10:47
dziunka to jest tak jak ze wszystkim
a z teściowymi szczególnie, na pewno noszenie w chuście nie jest jedyną rzeczą która robisz bądź nie bo co ludzie powiedzą.....
pewnie zrobiłas to dla świętego spokoju no bo jak walczyć jak takie upały, więc odpuściłaś
normalna sprawa
głowa do góry... sama nie jesteś w naszym miasteczku ;)

Elgur
17-07-2010, 10:50
Przyznam, że na początku bałam się reakcji ludzi. Tak było przy Maćku, b. żałuję, że tak mało Go nosiłam w chuście. Jak urodziła się Michalina, byłam pewna na 100%, że będę ją nosić. Dla obcych miałam wytłumaczenie, że przecież jest głęboki śnieg i z wózkiem nie przejadę (Mi urodziła się w grudniu). Potem mi było coraz łatwiej nosić, przestałam się obawiać reakcji ludzi. Nie zwracam na to uwagi. Wózka używa tylko Maciek, teraz jak ktoś mnie pyta dlaczego Misia nie siedzi w spacerówce, to odpowiadam, że ona jeszcze sama nie siedzi, a w gondoli nic nie widzi i się buntuje :P Tak zamykam usta wszystkim.

sylvetta
17-07-2010, 11:10
Ja generalnie staram sie szerzyc idee - jesli ktos obcy mnie zapytowuje i widze, ze jest sceptyczny - to tłumacze. Ale widze, ze jest betonem..to odchodze i robie swoje.
Jesli chodzi o rodzine byl jeden znaczny moment. Ze szwagrem mojego M. w roli głównej. Dodam , ze rodzice mego M. nie zyją, on ma tylko siostre. To praktycznie jedyna rodzina z jego strony, z jaka utrzymujemy scisły stały kontakt. I generalnie mamy bardzo dobre stosunki, i jestesmy wobec siebie dosc mocno wyluzowani...;)I chciałabym , by tak pozostało.
Blanka miała ponad miesiąc, moze cos koło 2 miesięcy. Pierwszy raz zawiązałam sie w tkaną i ruszyłam dumna jak paw - do garazu do mego M> - garaz miesci sie własnie u mojej szwagierki i jej męza. I ja wchodze z usmiechem od ucha do ucha. Szwagier na mój widok tez usmiech i nagle obczaił tego pasiaka(trudno, zeby nie obczaił - bo to była Babylonia Fruit cocktail;)). I doszło do niego , ze tam jest Blanka.
Jak na mnie nie ryknie. Oblicze mu spochmurniało i sie drze:K.....a!!! Co Ty??? Pogięło Cie????? Co ty Balbinie(bo on na nią Balbina mówi) robisz??Ona jest za mała. Bedzie miała kręgosłup krzywy, przeciez to wszystko gietkie, cienkie, chwiene....Nie no teraz to mnie wkurw...łas!!! Nie chce na to patrzec, nie przychodz znią tu w tej szmacie, przeciez masz wózeeeek!!!!

przyznam szczerze, ze mnie trochę wcięło - bo ja nie mogłam rozszyfrowac czy on zartuje,,czy nie???

I mówie mu: Wez człwoieku wyluzuj, jakby dziecku było zle to by tam nie siedziało cicho , lub tez nie spało. Wejdz sobie na strone ,poczytaj. I mówie : Pół swiata nosi dzieci w chustach, cała Afryka, i jakos nie są kalekami.
A on do mnie, ze tu nie jest Afryka, ze to są inne dzieci. i ze nie moze na to patrzec, i ze sie naczytałam strony POJEBaNE MATKI.PL

Wiec mu powiedziałam "ZEGNAM OZIĘBLE" i poszłam.

Oczywiscie sie nie obraziłam, bo ja sie nie obrazam;). Wysłałam jego synowi na gg kilka artykułów o chustach, kazałam , zeby pokazał tacie;). Przychodziłam do nich zawsze w chuscie(o dziwo był to jedyny tego typu incydent, potem juz na wesoło i spokojnie). A potem jak płakała to móili :To wez ją do chusty. :)
Teraz jest to dla nich całkowicie normalne.

Trzeba robic swoje, niech ONI se do NAS przyzwyczajaja , a nie odwrotnie:)

pati291
17-07-2010, 11:14
U mnie w rodzinie widzą jak chusty dobrze wpłynęły na chuściochy. Na początku też było sceptyczne podejście. Teraz zwrot.
Ale mi i tak było obojętne co oni na ten temat myślą:)

dziunka
17-07-2010, 11:18
Sylvetta to szwagier pojechał, ja bym sie obraziła ;)


Ja też staram sie robić swoje, choć czasem komentarze bolą od bliskich, np taki niewinny,ale jednak: "Że wyglądam jak cyganka". I wpędzają mnie w takie poczucie hmm winy...nie, chyba raczej wstydu i mam ochotę się schować z Asią w chuście. I przykro tak :(

sylvetta
17-07-2010, 11:23
Sylvetta to szwagier pojechał, ja bym sie obraziła ;)


Ja też staram sie robić swoje, choć czasem komentarze bolą od bliskich, np taki niewinny,ale jednak: "Że wyglądam jak cyganka". I wpędzają mnie w takie poczucie hmm winy...nie, chyba raczej wstydu i mam ochotę się schować z Asią w chuście. I przykro tak :(


Łeee....
Ze wzgledu ma mój sposób ubierania dawniej nawet bez dziecka w chuscie mówili , ze wyglądam jak Cyganka. Nawet powiedziała mi to CYganka;).
Dla mnie to powód do dumy. Cyganki bardzo ładne są, mają zdrowe grube włosy. Gęste!
Ale wiem o czym mówisz...
Według mnie trzeba sie wyluzowac....Bo głową muru nie przebijesz...

ellie
17-07-2010, 12:05
U nas raczej tylko pozytywne reakcje jak do tej pory - opowiadałam że chciałabym nosić w chuście od początku ciąży :) po urodzinach Maksa teściowa dała nam prezent "na chustę" - bo choć na początku sceptyczna, to popytała - mi nie wierzyła :) i ortopedę i znajomych i wszyscy mówili jej, że warto nosić Małego w chuście! Mama zawsze jest za mną, więc nie było problemu, teść jak zobaczył Maksia dumnego jak "jedzie" w chuście po ogrodzie to się rozpłynął, prababcia kocha Maksa wielkim sercem i jak jest szcześliwy, to ona też, a mój mąż po ostatnim (a jednocześnie naszym pierwszym) spotkaniu chustowym sam stwierdził, żę muszę mu pokazać jak się motać! :) Na na obcych nie zwracam uwagi zupełnie (choć na wyborach byliśmy obsłużeni w chuście bez kolejki i ze szczerymi uśmiechami)...

Winoroslinka
17-07-2010, 14:59
Nigdy nie patrzylam na chustowanie w taki sposób - co mnie obchodza opinie innych. To tak jakby ktos mi zwrocil uwage ze prowadze dziecko nie za prawa a za lewa reke ;) tak samo wydaja mi sie absurdalne uwagi odnoscnie NASZEGO chustowania. Wiec zupelnie mnie to nie rusza. Nie nosze jej dla akceptacji innych, ale dla nas dwóch :) No, i mąż na dokładkę ;)

IzaBK
17-07-2010, 15:03
na moje chustowanie mają wpływ opinie ludzi - ludzi z tego forum. Pozostałe mnie nie interesują :-)

bluejay
17-07-2010, 15:47
na mnie naskoczyla pani pielegniarka od pobierania krwi (mala spiaca w kieszonce).. ona kluc nie bedzie, nie bo nie i koniec i mam dziecko stamtad wyciagnac jesli chce byc "obsluzona"... wyszlam z gabinetu i weszlam prosto do endokrynologa swojego aby jej powiedziec, ze wizyty w nastepnym tyg nei bedzie, bo pani pielegniarka odmawia pobrania krwi. zaraz znalazla sie inna
nie widzialam tu ani jednej osoby noszacej w chuscie, bb widze dosc czesto... i mam w nosie to co mowia inni.. teraz jak idziemy na plaze i mam dziecie uwiazane na biodrze a mamy pchaja caly taraban po piasku to mi ich tak bardzo szkoda

owieczka
17-07-2010, 17:46
opinie sceptyków jakoś mało mnie interesują szczególnie jeśli to obcy ludzie to nawet nie tłumaczę, a nasłuchałam się ciekawych rzeczy od faktu, że dziecku wątrobę zmiażdżę!!!, że mu gorąco, że źle, że pewnie mnie na wózek nie stać, że głupia matka ze mnie itp. itd. ... aż po pewną panią doktor, która stwierdziła, że Młody nigdy nie nauczy się chodzić jak będę go w ten sposób nosiła...
Puszczam mimo uszu, nie słucham, nie interesuje mnie to.
Z Mężem chcieliśmy nosić, uważamy, że to dobre dla naszego dziecka i będziemy robić swoje.
Zaskoczyła mnie tylko moja Mama, która kiedy Młody miał 2 m-ce przyznała, że na początku nie była przekonana, że to dobre... myślała, że dziecko może z chusty wypaść (dołem), ale nie chciała nic mówić bo to nasza decyzja, a kiedy zobaczyła jak się wiąże to przekonała się, że to super :)

Bonita
17-07-2010, 18:45
Ja noszę pomimo negatywnego nastawienia mojej rodziny. Na samym początku wszyscy byli zaciekawienia, śmieli się że wyglądam jak "arabka", ale widzieli że Basia jest w chuście spokojna i że czuje się bezpiecznie... W miarę jak Basia rosła opinie mojej rodziny się zmieniały na niekorzyść dla chust. Dostawałam kilka telefonów dziennie z pytaniem kiedy w końcu będę z nią chodzić na spacery w wózku, bo wyglądam głupio, bo Basia schowana w chuście nie widzi poza mną świata, że w wózku będzie jej lepiej.... Kończyłam krótko rozmowę słowami że tak jest nam wygodnie i Basi nie dzieje się krzywda. Betonu nie zmienisz. I tak noszę i zamierzam nosić ją jak najdłużej, następne moje dzieci też będę nosić bo czuję się uzależniona :)
O dziwo od obcych ludzi nigdy nie usłyszałam negatywnego komentarza, czasem słyszę słowa zdziwienia, ale zaczepiają mnie tylko ludzie zachwyceni tym, jak to fajnie mojemu dziecku :)

malucka
17-07-2010, 18:55
Na mnie wpływ miała koleżanka, która ładnych kilka lat temu zaczęła nosić w chuście - wtedy postanowiłam, że też będę chciała. Negatywnie próbowali wpłynąć: babcie, mąż - tłumacząc, że z dzieckiem się wywrócę na co odpowiadałam, że babcia znajomego dziecka wywaliła się z nim w wózku więc to bez różnicy; potem po tamtej aferze z dzieckiem uduszonym w USA wiele osób zwracało mi uwagę jak Lucek spał w chuście, że na pewno go uduszę - wtedy pokazywałam jak jest zawiązany i wyjaśniałam jak wydarzył się tamten wypadek. No i jak ludzie mówią, że dziecko niewygodnie, niezdrowo to wyjaśniałam i tłumaczyłam. Z reguły jak ktoś rzucał w przestrzeń takie oskarżenia (bo wprost to są mało odważni) to zawracałam do tej osoby i dopytywałam się o co jej chodzi i wyjaśniałam jak jest naprawdę. Raz mi się nie udało bo wychodziłam z autobusu jak facet rzucił uwagę, już nie zawracałam choć miałam niesmak. Uważam, że jak trochę poedukuję to nic mi się nie stanie a kolejne chustujące osoby będą miały łatwiej.

sheana
17-07-2010, 19:42
A ja się tylko cieszę, że poznałam Olik i Autumnfaerie, dzieki którym wiedziałam już w ciąży, że będe nosić, wiec wsparcie było od początku. I fajnie, że rodzina baaardzo pozytywnie zareagowała. Miałam raz komentarz o "duszeniu dziecka i powodowaniu zawału" - pani naczytała się gazet, że w Ameryce podusili. Spokojnie wyjaśniałam co i jak ale nie dotarło chyba. Poza tym na razie zbieram miłe komentarze i uśmiechy. Ale noszę krótko więc może jeszcze komentarze przede mną jednak planuję się nie przejmować i tego różnież życzę :)
I tak, sama w Wejherowie nie jesteś. Umówcie się z dziewczynami (jak będzie mniej upalnie) i na pewno nabierzesz masę pozytywnej energii na noszenie.

akana
17-07-2010, 21:03
Ja jak zaczynałam nosić słyszałam bardzo dużo uwag od obcych osób, że na pewno uduszę swoje dziecko, zresztą tera też jeszcze co jakieś czas się zdarzają (szlag by trafił tą dobrą pamięć niektórych ;)). Ale ogólnie rodzinę wyedukowałam, a obcych ludzi mam w .. nosie :D. Choć też jestem jedyna w okolicy i czasami marzę o tym, żeby wszyscy przestali się gapić...

słoneczny_blask
17-07-2010, 21:13
...

duna23
17-07-2010, 23:07
Ja jak byłam w ciąży to spotkałam w sklepie Babkę, która motała swoje dziecko na plecach. Patrzyłam na nia i w duchu sobie myślałam sobie: "ludzie, chyba na głowę upadła, tak się męczyć, no i to dziecko". Jak urodziłam, to Mała miała zaraz kolki. Własciwie wogóle nie sypiała tylko przy cycku. Kupiłam pierwszą chustę i wsiąkłam całkowicie :-).
I noszę na okrągło. Rodzina mnie popiera, a sąsiedzi czasem komentują (np. czy czasem dziecku nie za gorąco, albo nie gniecie jej coś itp.), ale ich nie słucham. Jak byłam na wyjeździe i mieszkałam na osiedlu samych starszych ludzi to robiłyśmy z Matyldą furore. Zaczepiali nas co chwilę :-). Raz spotkałam się tylko z ostrą krytyką, że niby męczę biedne dziecko. Byłam w bojowym nastroju i chciałam się nawet troszkę "pokłócić", ale Matylda spała i szkoda mi jej było.
A noszę i będę nosić, bo to kochamy (ja i Matylda), niezależnie od tego co inni mówią

maryjey
18-07-2010, 08:23
Współczuję wszystkim których rodziny nie akceptują noszenia. I nie chodzi tylko o noszenie ale o postawę bliskich. Ja nie wyobrażam sobie, żeby moja mama lub teściowa miały cokolwiek do powiedzenia w kwestii wychowania mojego dziecka. To przecież moje dziecko. Nie wiem z czego to wynika - może z tego, że nie jestem już taka młoda i od dawna nie jestem zależna od rodziców. W sumie to mimo wszystko byłam zaskoczona, że moja mama zareagowała bardzo pozytywnie na noszenie. Jedyna negatywna reakcja która mnie "ruszyła" to reakcja mojej znajomej z pracy, osoby starszej, którą zawsze szanowałam i liczyłam się z jej opiniami. Nakrzyczała na mnie na ulicy, że robię krzywdę swojemu dziecku, bo kręgosłup, bo będzie krzywy, bo jej córka rehabilitantka coś tam... żadne argumenty do niej nie trafiały. Jej mąż na odchodnym jeszcze rzucił "dziecko powinno być wózku". To były początki mego noszenia i gdyby nie to forum to poważnie bym się zaczęła zastanawiać czy jednak nie ma racji. Co dziwne gdy spotkałam ją kilka tygodni później jej reakcja była znacznie spokojniejsza - " widzę, że dalej nosisz w chuście" i tyle. Więc nie warto się przejmować opiniami innych.

dagis
18-07-2010, 08:31
ja slysze i pozytywne i negatywne opinie ale w moim przypadku to jakos nie wplywa ani na samo noszenie, ani na czestotliwosc itd. nosze kiedy ja albo ellka mamy na to ochote. sprawia to radosc mi i mojemu dziecku i w sumie to ma najwiekszy wplyw na to ze chustujemy

andzia_1978
18-07-2010, 09:33
a ja napaliłam się na noszenie jeszcze w ciąży, mimo że pierwsza chusta ( samoróbka) nie sprawdziła się, to brnęłam dalej. kupiłam pierwszego girasolka i .... teraz jestem doradcą:)
Moja rodzina uważa że najmłodszy jest rozpieszczony ( w złym znaczeniu) a ja jestem zachwycona porozumieniem, które nam ta chusta dała, no i jestem pewna że to zdrowsze od wózka, a co inni myślą to już ich sprawa, oczywiście staram się ludziom tłumaczyć dlaczego chusta, ale są tacy którzy zawsze wiedzą lepiej i najlepsze argumenty ich nie przekonają, wtedy odpuszczam. Każdy ma prawo do swojej opini.

klusiecka
18-07-2010, 10:43
Na szczęście z rodziną nie musiałam walczyć, chociaż w większości byli przeciwni noszeniu, ale zaakceptowali. Natomiast czasem jak jestem zmęczona czy mam zły dzień wole iść z wózkiem. Jestem wtedy anonimowa.
Od obcych słyszałam wiele pozytywnych komentarzy ale też i wiele negatywnych czy wręcz chamskich, gdyby nie fakt że bardzo lubie nosić i uważam wózek za niewygodny to pewnie bym nosiła mało albo wcale, niestety ale każdy może odpuścić po bezinteresownych atakach słownych na siebie z powodu noszenia dziecka.

dziunka
18-07-2010, 11:44
Tak...ja chyba więcej słyszałam tych złych opinii niż dobrych.
I to nie jest tak, że nie będę nosić bo komuś się nie podoba. Mam swoje zdanie ;) Noszę kiedy tylko mam ochotę.

Wczoraj zaczepił mnie facet z żoną i pytali gdzie można taki WOREK kupić :D

kasia
18-07-2010, 15:40
gdzieś mam komentarze i dobre rady, moje dziecko:) i tak robię za lokalną świruskę z dzieckiem w szmacie:) choc teraz to się wszyscy miejscowi przyzwyczaili, i jak nie mam małej ze sobą, to mnie nie poznaja na ulicy;) za to wśród turystów niezłe uwagi i komentarze, najczęściej za plecami. czasem dla jaj ja idę z młodą przodem, a metr za nami mój mąż z młodym i słuchają:) bo oczywiście rzadko kto prosto w oczy walnie, co mysli, za plecami wszyscy odważni;)

żaden komentarz do tej pory nie spowodował, żebym choć na moment pomyślała o skończeniu chustowania. nawet jak moi rodzice mówią, żebym juz małą do wózka wsadziła, jak każde NORMALNE:):):) dziecko:)

dziunka
18-07-2010, 15:57
czasem dla jaj ja idę z młodą przodem, a metr za nami mój mąż z młodym i słuchają:) bo oczywiście rzadko kto prosto w oczy walnie, co mysli, za plecami wszyscy odważni;)


O, o tym się przekonaliśmy nad morzem, ja szłam przodem , A za mną i usłyszał pana który mówił, że "ludzie sobie nie zdają sprawy jak krzywdzą dziecko w tym czymś" :D czy jakoś tak to szło ;)

Kasia.234
18-07-2010, 15:59
A tak swoją drogą to ciekawe, że ludzie komentują noszenie w chuście jako krzywdę dla dziecka, ale jak widzą dziecko bite przez rodzica (klaps "dla posłuszeństwa" czy jakiekolwiek inne) to już nie czują się w obowiązku zareagować.

kubutkowa
18-07-2010, 18:40
A ja się przejmuje komentarzami i negatywnymi opiniamii.Nie zamierzam oczywiście przestać nosić,niemniej jednak zwyczajnie sprawiaja mi one przykrość.Nie potrafię w sobie tego zwalczyć.Niby mówie sobie,ze mi to zwisa,ale tak nie jest.

dankin-82
18-07-2010, 19:00
ja w swoim miejscu zamieszkania robiłam za atrakcje ale zawsze słyszę więcej dobrych opinii niż złośliwości; obecnie "robie" za doradce bo większośc zaczepiających mnie osób chce konkternych porad :)
Przyznam szczerze że bawią mnie sytacje kiedy zamietkowana wchodzę do jakiegoś sklepu i mi ludzie ustępują miejsca w kolejce itd bo przecież mi tak strasznie ciężko i taka biedna ze mnie matka że musi targac swe dziecko :)


ach i chyba najważniejsze że mam przez noszenie motywacje do dbania o siebie bo jednak ludzie zwracają uwagę więc żeby nie straszyc a bardziej zarażac chustowaniem ;)

mucha
19-07-2010, 08:18
jeśli chodzi o noszenie w chuście i przejmowanie się opinią innych to ja po opiniach na chustoforum i TBW o moich fotkach w motylach juz więcej w nich nie noszę. Ogólnie na moje noszenie wszyscy reagują pozytywnie więc dla mnie nie ma problemu.

Stivel
19-07-2010, 13:40
a na mnie wszystkie usłyszane komentarze działają motywująco - pozytywne--> no bo fajnie usłyszeć że się ślicznie z dizeckiem w chuście wygląda; negatywne (ale tych usłyszałam od prawie3,5 roku może 2...) --> na złość i na przekór ;)

t_a_s
24-07-2010, 17:50
U mnie też różne komentarze rodziny lub obcych osób, troszkę czasami zaboli, ale to moje dziecko i moja sprawa.

Babcia męża potrafiła powiedzieć, że głupia dziewczyna, bo zamiast wózkiem, to chustę wzięła i biedna niosła tyle. A de facto z jednym dzieckiem za rączkę, a drugim w chuście jest o wiele łatwiej niż pchanie wózka z dzieckiem w środku i trzymaniem za rączkę drugiego. Jest w sumie jeszcze samochód, ale na spacerki też trzeba wychodzić i po drodze można kilka spraw przy okazji załatwić :)

Najbardziej to mnie zdenerwowało, jak jedna kobita na pół ulicy krzyczała, że dziecko zaduszę i to całkiem niedawno, przecież mała ma ponad 6 miesięcy, to się nawet nie da :) Słyszałam już takie komentarza, ale jakoś bardziej dyskretnie, a nie tak, nie powiem, jakoś tak dziwnie mi się zrobiło przez chwilę i nawet pomyślałam, że może ma rację i później przez całą drogę sprawdzałam, czy naprawdę się nie dusi.

dziunka
24-07-2010, 23:25
A ja dziś po wyjęciu z plecaka usłyszałam głośny komentarz: "Och, popatrz, jednak źle, bo dziecko aż ma czerwone pod kolankami".
Ale się nie przejęłam i dumnie zamotałam w kieszonkę by pójść dalej.


Wracając do tematu to myślę że te komentarze łatwo mogą odstraszyć początkującą chustomamę. Bo ona sama jeszcze nie jest pewna czy dobrze się mota a jeszcze potępiające spojrzenia nie pomagają. Smutne to :(

Mika
26-07-2010, 14:11
u nas qrcze hmm - zachciało nam się nosić gdy w ciązy byłam, chusta nabyta została jeszcze w 8 m-cu czy 7, potem mieliśmy problemy z motaniem, więc i epizod wisiadłowy był:hide:
na szczęście na to forum trafiłam i dobra dusza pokazała mi co i jak wiązać :duh: no i jest git.
Rodzinka pozytywnie ogólnie do chusty ale.... "chusta chustą ale kupcie wózek bo na spacery to jak ...? "
chodzi o to że babcia i dziadek nie mogą zapodać lansu na dzielni w swoim kwadracie :ninja:

no ale odbiegłam od tematu - ludzie nie mają wpływu, stricte niemiłych komentarzy brak (pewnie boją się, z racji dość bojowego wyglądu mego oraz wzrostu mego M)

dziunka
26-07-2010, 16:15
(pewnie boją się, z racji dość bojowego wyglądu mego oraz wzrostu mego M)[/SIZE]

O, to teraz mnie dopiero zaciekawiłaś - fotę swoją wrzuć ;)

morepig
26-07-2010, 18:35
u mnie praktycznie ZADNA opinia o mnie nie ma wpływu. chyba że jest to opinia kogoś dla mnie ważnego, wtedy ją przemyśliwam i ewentualnie zmieniam swoje zachowanie.
noszenie też się w to wlicza :)
ale ja juz się przyzwyczaiłam do metki 'dziwnej' od małego, zawsze byłam 'inna', 'czarna owca' itp :)


a ja napaliłam się na noszenie jeszcze w ciąży, mimo że pierwsza chusta ( samoróbka) nie sprawdziła się, to brnęłam dalej. kupiłam pierwszego girasolka i .... teraz jestem doradcą:)
Moja rodzina uważa że najmłodszy jest rozpieszczony ( w złym znaczeniu) a ja jestem zachwycona porozumieniem, które nam ta chusta dała, no i jestem pewna że to zdrowsze od wózka, a co inni myślą to już ich sprawa, oczywiście staram się ludziom tłumaczyć dlaczego chusta, ale są tacy którzy zawsze wiedzą lepiej i najlepsze argumenty ich nie przekonają, wtedy odpuszczam. Każdy ma prawo do swojej opini.


o to tak jak u mnie :)

nasteria
26-07-2010, 19:28
u mnie wszyscy z Rodzinki najpierw się dziwili, potem pytali na końcu pokochali nas w chuście :) i to jest wspaniałe...sami mówią włóż w chustę Małego i przyjedź do nas :) a z moją przyszłą teściowa to nawet poucha i długą samoróbkę uszyłyśmy...a ludzie - no faktycznie różnie reagują..najczęściej b. pozytywnie, ale są też tacy, którzy wmawiają mi że Synkowi kręgosłup zniszczyłam, bo taki ściśnięty, powyginany...a to że słodko śpi to na pewno powód lekkiego przyduszenia...cha cha cha :p

franciszka
26-07-2010, 22:47
My ogólni jako rodzice dziwna parą jesteśmy :P hehehehe, dla M. wystarczyło, że powiedziałam o chustach co i jak, podpytaliśmy wspólnie będąc na wizytach kilku lekarzy i.... poszło.... Dzięki chuście miałam więcej czasu dla Młodej i dla siebie, a na obcych nie zwracam za mocno uwagi.... Czasem mi tylko szkoda, jak nie mogę przekonać jakiejś matki - betona, do noszenia w chuście, ale... to jej dziecko i jej wybór :P Czasem motam się świadomie w miejscu publicznym :P żeby jak najwięcej osób widziało, zwróciło uwagę, chciało popatrzeć.... A komentarze.... No cóż, oczywistym jest fakt, że normalne matlki kupują wypasione wózki.... chodzą z kilkutygodniowym niemowlęciem po super- i hipermarketach w nosidełkach samochodowych itp.
I tylko TE WYBITNE JEDNOSTKI są na tyle samodzielne, myślące i odważne żeby ZAMOTAĆ siebie i dziecia w chuście i... iść do przodu według własnego scenariusza :D
I chwała nam za to !!!

Łatwiej jest mi to mówić i pisać, bo nie mam teściowej (rodzice mego M. nie żyją), a z rodzicami nie mieszkam od przeszło 15 lat i stosunki mam raczej "letnie" niż ciepłe :P Owszem wnuczka i w ogóle, ale.... nie pozwalam, żeby coś mi dyktowano, a jak wystapiłam w "tle" w lokalnej telewizji..... z Małą w chuście, to już.... wiedzą, jak ja noszę w chuście :P ich wnuczkę :D

Nalia
27-07-2010, 13:39
żebym ja się przejmowała tym co ludzie mi mówią to bym wcale nie nosiła, bo i maż i siostry i są raczej na nie. Nie raz słyszałam nawet od mamy że sobie krzywdę zrobię bo mi kręgosłup siądzie. Ale generalnie nikt sie o młodego nie martwi (może ufaja że bym w życiu mu krzywdy nie zrobiła) tylko właśnie o moje plecy, kolana, że juz mi za ciężko nosić. A u siebie w miasteczku tez jestem jedyna nosząca, ale przeważnie ludziska albo miło zaczepiają, albo się uśmiechają, albo gapia nieufnie jak na babę-dziwo, ogólnie jestem taka mała atrakcją dla znudzonych przechodniów...A jak młodego nosiłam w 2x z przodu to starsi panowie zaczepiali go i mówili że tak mu u mamy dobrze i że mu zazdroszczą :) Ogólnie to że jestem trochę inna niż reszta tego małego miejscowego światka nawet mi pochlebia...i nie przeszkadza mi że mąż czasem przy rozmowie z innymi o chustach powtarza że " Ania to zawsze inaczej niż wszyscy..." :)

Mika
27-07-2010, 14:35
O, to teraz mnie dopiero zaciekawiłaś - fotę swoją wrzuć ;)

heheheh :) oki jak cosik znajdę do publikacji to wsadzę

Olapio
27-07-2010, 14:43
Ja jestem osoba co lubi robic inaczej, więc gadanie ludzi ze nie powinnam nosic jeszcze bardziej mnie do noszenia mobilizuje :P

Dharma
27-07-2010, 15:03
A tak swoją drogą to ciekawe, że ludzie komentują noszenie w chuście jako krzywdę dla dziecka, ale jak widzą dziecko bite przez rodzica (klaps "dla posłuszeństwa" czy jakiekolwiek inne) to już nie czują się w obowiązku zareagować.

Ciekawa refleksja, coś w tym jest.

larwunia
27-07-2010, 15:20
Mnie się wydaje, że najgorzej mają chustonówki - większość osób jak zaczyna chustować w jakiś sposób się stresuje, nie czuje się pewnie i takie opinie pozytywne lub negatywne mają większy wpływ niż później. Chusta/MT jest dla mnie teraz tak naturalna, że zapominam czasami, że kogoś jeszcze może szokować i dopiero widok spadającej szczęki na pdołogę przywraca do stanu faktycznego :ninja:, cokolwiek negatywnego usłyszę ,co najwyżej mnie wkurzy, ale kiedyś wywoływało to stres. Moja rada więc taka, żeby przeczekać, bo później chusta staje się częścią wychowania dziecka i nabiera się do opinii innych dystansu.

Cobra
27-07-2010, 16:36
a ja odbierałam kilka razy dziennie od mamy telefony, z zapytaniem czy właśnie w tej chwili znowu robię sobie i dziecku krzywdę nosząc...

nie zmieniłam zdania i noszą do tej pory ale było mi bardzo ciężko nie przejmować sie jej opinią, bo to w końcu moja matka.

od miesiąca wiele się zmieniło. razu jednego zaprotestowałam i stwierdziłam, że może sobie psy wieszać na chustach ale jeden warunek - żeby zanegować, musi sama spróbować. Założyła MT (bo łatwiej) i ... jedyne co słyszę to "no i po co taki wypasiony wózek kupowałaś, żeby teraz stał w garażu i kurzył się?" :D

sama nie nosi ale już nie wysłuchuję kpiących drwin przez telefon i nie dostaję w prezencie ... womarowskich wisiadeł

I taki to już mój triumf osobisty :D

czuppi
27-07-2010, 21:18
Ja jestem można powiedzieć chustonówką, bo mój mały ma 2,5 miesiąca i też się spotykam z różnymi reakcjami, ale wiecie co mam to gdzieś :twisted: Już jak byłam nastolatką to często słyszałam jakieś niewybredne komentarze z powodu mojego ubioru. Lubię się wyróżniać i wtapianie się w szarą masę mnie nie kręci :p

annya
27-07-2010, 22:10
Przymierzałam się już kilka razy, aby napisać coś w tym wątku i... grzęzłam jakoś. Ok, od rodzinki zacznijmy. Moja mam wciąż krytykuje "te szmaty". Zawsze byłam niezależna i czasami dla zasady szłam pod wiatr, więc mało się tym przejmuję. Dla niej także jest bolączką, że wózki "taaakie wózki" stoją do wyboru-na werandzie, w garażu, w bagażniku. Gdy moja siostra próbowała mnie zniechęcić twierdząc, ze ona nawet chciała kiedyś kupić chustę Red Castle (?), to wyłączyłam się.
Scenka z dnia dzisiejszego. Spotkałyśmy się w parku. Było nas pięć. Jedna forumka przybyła wózkiem, ale zaraz przesiadła się w chustę. Wózkiem zaopiekowała się kuzynka. Idziemy całą bandą, mijają nas dwie starsze panie. I co dało się słyszeć? "Chociaż jedna normalna". Hmm... mało fajny komentarz, ale nas generalnie bardzo rozbawił. W efekcie-z pewnością spotkanie powtórzymy! :):):)

qmpeela
27-07-2010, 22:11
Jako chustonówka niestety już od rodzinki wysłuchałam wielu opini. "że inna", "że kombinuje, "że: przecież to dziecko ręce ma schowane i takie ściśnięte", "że: ją to pewnie boli", "że uciska ją tu i tam", "miejsce dziecka w wózku" i takie tam. Większość od rodziny męża, teściowa patrzy jak na dziwadło, babcia męża za głowę się łapie. Moi rodzice nie mają nic przeciw ,jedyny komentarz taty to "kurcze widzisz jak jej fajnie, jak taka małpka przyklejona wygląda" ;) a mamy " po co Ci kupować drogie i oryginalne a ile Ty ją tak ponosisz miesiąc czy dwa?" ;) W każdym razie pozytywnie. Siostry moje tylko z politowaniem patrzą na przywiązywanie dziecka do siebie, bo ich maluchy to tak same sobie wszystkie. A ja jedną, jak i drugą od zawsze wychowywałam inaczej ;)
Biorąc pod uwagę ludzkie podejście, to pewnie nie raz jeszcze będę się zastanawiała czy na pewno dobrze robię. W sumie przez rodzinę M. przez chwilę zwątpiłam w słuszność mojego postępowania.

annya
27-07-2010, 22:23
qumpeela, nie wymiękaj-ja napisałam o tych skrajnych komenatrzach, a pominęłam te fajne. Twoja Ninka jeszcze jest malutka, ale moja nienoszona 4 i pół letnia, sobie czasami chce to odbić i ona wskakuje w chustę lub ergo. Mówi, że tak fajnie jest się poprzytulać. Tymi słowami potwierdza to, co wiem z opracowań, książek, itd-potzreba bliskości jest szalenie ważna. Tymianek natomiast jak widzi chustę zaraz ją łapie i uśmiech od ucha do ucha. Czy tak reagowałoby dziecko, któremu chusta nie odpowiada? Więc na komentarze negatywne jestem głuuuucha... Co Pani mówiła? Nie słyszęęęę!!! :)

qmpeela
27-07-2010, 22:33
qumpeela, nie wymiękaj-ja napisałam o tych skrajnych komenatrzach, a pominęłam te fajne. Twoja Ninka jeszcze jest malutka, ale moja nienoszona 4 i pół letnia, sobie czasami chce to odbić i ona wskakuje w chustę lub ergo. Mówi, że tak fajnie jest się poprzytulać. Tymi słowami potwierdza to, co wiem z opracowań, książek, itd-potzreba bliskości jest szalenie ważna. Tymianek natomiast jak widzi chustę zaraz ją łapie i uśmiech od ucha do ucha. Czy tak reagowałoby dziecko, któremu chusta nie odpowiada? Więc na komentarze negatywne jestem głuuuucha... Co Pani mówiła? Nie słyszęęęę!!! :)

Dzięki za słowa otuchy :) A co do nienoszonych, moja 3,5 letnia i 17kg pannica ostatnio męczy o noszenie ;) Mało umiejętnie, ale motam ją na plecach i noszę w czterech ścianach :) Strasznie jej się to podoba :) Ogólnie w domu walka o "kawałek szmaty" jak to mój mąż (nie chcący motać) mówi :)

Mayka1981
27-07-2010, 22:42
Człowiek rozsądny dopasowuje się do świata, człowiek szalony dostosowuje świat do siebie.

Dlatego postęp zależy od ludzi szalonych.:thumbs up:

Czy jakoś tak :hello:

Mnie opinie innych dyndają i powiewają jako te ogony na wietrze:ninja:

kulka37
27-07-2010, 23:35
Ja też z tych pyskatych i guzik mnie obchodzi,co kto gada.Zanim zaczęłam nosić obczaiłam temat,potem byłam na warsztatach,a potem to już rodzinnie z małżem w temat wsiąkaliśmy.Wiemy dużo ma temat chust i ciągle czegoś nowego się uczymy.Dynda mi co mówią ludzie,którzy zielonego pojęcia o sprawie nie mają.:twisted:
U siebie na wsi też nikogo nie nawracam.Noszę wszędzie gdzie się da i w czym tylko mogę.I okazuje się,że dobry przykład jest skuteczny.Dziewczyn noszących przybywa.Oprócz mnie noszą już cztery inne.Wiecie co to znaczy w małej miejscowości???!!Wszystkie uczyłam wiązać.Każdej mówiłam o tym,czego sama się nauczyłam od innych mądrych kobiet(brikola:mighty:).W tzw międzyczasie dwie kolejne dziewczyny urodziły dzieci.I oprócz smsów z wiadomością o narodzinach, przysłały prośby,żebym przyszła i pokazała w czym rzecz.Moje chusty ciągle gdzieś chodzą,co kupię nową,żeby na kółkową ciachnąć,to już ma nowego właściciela.:roll:
A gadki ciągle słyszę i ja i inne mamy też.Kiedyś staruszka pewna powiedziała mi,że łza jej się w oku kręci,gdy mnie widzi z dzieciem w chuście,bo ona i jej matka i jeszcze poprzednie pokolenia też dzieci nosiły,a teraz nawet jej rówieśnice udają,że tak nie było i każda miała wózek:duh: i zamiast wspierać młode matki to androny plotą.
W myśl zasady "róbmy swoje..."alleluja i do przodu, w chuście oczywiście:thumbs up::thumbs up:

Liv
27-07-2010, 23:45
A gadki ciągle słyszę i ja i inne mamy też.Kiedyś staruszka pewna powiedziała mi,że łza jej się w oku kręci,gdy mnie widzi z dzieciem w chuście,bo ona i jej matka i jeszcze poprzednie pokolenia też dzieci nosiły,a teraz nawet jej rówieśnice udają,że tak nie było i każda miała wózek:duh: i zamiast wspierać młode matki to androny plotą.


a no właśnie.

Winoroslinka
28-07-2010, 06:34
znowu napisze, bo czytam i czytam i ciezko mi zrozumiec dlaczego sie przejmujecie: jak przytulam tak duzo moje dziecko to jest NAJLEPSZY kapital jaki teraz moge jej zapewnić, i co tu dyskutowac z innymi - nikt mi nie bedzie mowil ze jest inaczej, a nawet jak bedzie to noszenie jest dla mnie tka bezdyskusyjne ze nie ma mozliwosci zeby ktos mnie urazil, zniechecil etc. , niech sobie chowaja dzieci jak chcą, a uwagi osób "z ulicy" przechodniów to juz zupelnie ignoruje (te niemile ;) bo nie wiem co to za zwyczaj w ogole komentowania innych na ulicy, w zyciu bym tego nie zrobiła, dla mnie to wtrynianie sie do nie swoich spraw.
W ogole w kwestii wychowania w pewnych tematach nie ma ze mna dyskucji: noszenie, reagowanie na każdy płacz, reagowanie na inne jej potrzeby - nie ma bata, nikt mnie nie przekona, nawet niech nie zaczyna takiej dyskusji ;)

Magdailena
28-07-2010, 07:39
Wczoraj po raz pierwszy wyszłam z synkiem na miasto w chuście. Gapili się jak osły. Z jednej strony widziałam wielkie zdziwienie, niektórzy usmiechali się. Nie peszy mnie to aż tak bardzo, aczkolwiek przyznam, że trochę tak - przestałam być anonimowa. Nie widziałam jeszcze nigdy nikogo w Jeleniej Górze z chustą, może zapoczątkuję tutaj ten zwyczaj???




Edit: widzę, ze są jednak chustomamy z JG, bardzo sie ciesze, choć przyznam, ze nie widziałam.

Aniamama
28-07-2010, 11:44
Annya zapomniała dodać że w wózku były tylko torebki, także to potwierdza żekażdy widzi to co chce.Ale te panie nas rozbawiły.

Aniamama
28-07-2010, 11:47
No i zapomniałam opowiedzieć jakie miny ludzi były jak jechałam do domu z dzieckiem w chuście w mega jaskrawych kolorach i wózkiem w którym były torby i karton od chusty, zrobiłam małą reklamę, najlepsza była pani która na przystanku zajrzała mi do wózka żeby zobaczyć dziecko a tu zonk , no nie do podrobienia była ta mina.

anesha
28-07-2010, 16:53
A ja jestem sama chustonosząca w mojej części osiedla. Na początku były różne uwagi i spojrzenia "o zgrozo" zwłaszcza od starszych pań, bo takie są głównie tu opiekunki, a po 4 miesiącach jak codziennie widzą jaki Jacu jest spokojny, albo sobie słodko śpi, to się same zachwycają. I nie musiałam płomiennych mów wygłaszac.
Ogólnie to ludzie się poprostu gapią albo do siebie szepcą, więc musiałam sie przyzwyczaic, no i warto mie parę argumentów za. Lubię nosic, Jacu lubi w chuście i to jest najważniejsze.
Uwielbiam zaskoczone miny ludzi, którzy dopiero po chwili zauważają, że to dziecko.

qmpeela
28-07-2010, 17:20
Dzisiaj chustowałyśmy się w czasie zakupów i o dziwo ( w szoku jestem) większość ludzi naprawdę reagowała na nas bardzo miło ;) Komentarzy nie przyjemnych nie odnotowałam, większość zachwycała się jak to sobie niunia super śpi :)

OT:

A ja jestem sama chustonosząca w mojej części osiedla. Na początku były różne uwagi i spojrzenia "o zgrozo" zwłaszcza od starszych pań, bo takie są głównie tu opiekunki, a po 4 miesiącach jak codziennie widzą jaki Jacu jest spokojny, albo sobie słodko śpi, to się same zachwycają. I nie musiałam płomiennych mów wygłaszac.
Ogólnie to ludzie się poprostu gapią albo do siebie szepcą, więc musiałam sie przyzwyczaic, no i warto mie parę argumentów za. Lubię nosic, Jacu lubi w chuście i to jest najważniejsze.
Uwielbiam zaskoczone miny ludzi, którzy dopiero po chwili zauważają, że to dziecko.

A jakie to osiedle? >:) Może nie jesteś jedyna ;) pozdrawiam :)

ALiA
30-07-2010, 09:57
Ja się nie przejmuje w ogóle,ale nie powiem-przykre jest jak starsze kobiety szczególnie rzucają uwagi w stylu: "ale męczycie to dziecko" :(