PDA

Zobacz pełną wersję : ZniechĂŞciłam siĂŞ



magnus
10-07-2008, 15:11
Mam chustę od zaledwie kilku dni... Nie mogłam się doczekać, kiedy przyjdzie w końcu kurier... Studiowałam po nocach forum, uczyłam się "na sucho" wiązań. No i mam - piękną Ellaroo. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że mój 2,5 mies. synek nie bardzo lubi być wiązany. Gdy już jako tako wsadzę go w kieszonkę, jest dobrze i szybko zasypia. Jednak sam proces wiązania to dla mnie koszmar - nie potrafię utrzymać go jedną ręką (boję się, że gdy jedna ręka jest pod jego pupą, a druga usiłuje wiązać, to on mi się odegnie do tyłu). Prawie zawsze kończy się płaczem/rykiem - Mały pręży się, prostuje - ne ma mowy o wpadnięciu pupą w kieszonkę, a ja robię prawie mostek do tyłu, żeby on mi się tak nie wyginał. To bardziej przypomina walkę...
Do tego, jak już wyjdziemy na ulicę, to czuję się jakbym przyleciała z Marsa razem z dzieckiem Marsjaniątkiem - wszyscy się na nas gapią, co niektórzy komentują...
Dodajcie mi otuchy, bo się obawiam, że nici będą z mojego chustonoszenia:(

anaga
10-07-2008, 15:28
magnus,cwiczenia czynia mistrza. z czasem bedzie tylko lepiej! skad jestes? moze uda sie zorganizowac jakies spotkanie? w grupie zawsze weselej :)

miedziana
10-07-2008, 15:29
Też tak miałam na początku, chyba większość dzieciaczków (szczególnie tych maleńkich? ) tak reaguje - w końcu to dla nich coś nowego. Myślę, że jeśli synek uspokaja sie w chuście i zasypia to na pewno mu się podoba:) Musi się tylko nauczyć, że to nic złego. Mnie na początku znajoma powiedziała, żeby się dużo "bujać" przy motaniu, to dziecko uspokaja. Ja dodatkowo dużo do niego mówiłam, opowiadałam co robię i dlaczego :)Czasami nawet śpiewałam o chustowaniu hihi:) Nie zrażaj się, ćwicz dużo, a na pewno oboje to szybko polubicie. Nie noszę synka codziennie, ale on i tak już chustę polubił - teraz na lato też mam ellaro ysabell i ona taka kolorowa, Szymon nie może oczek oderwać ;) Czasami w chuście mi grymasi, ale to raczej tak normalnie - grymasiłby i bez chusty. A tak przynajmniej szybciej usypia :) Powodzenia życzę i dużo radości z bliskości w chuście!
Acha - o gapieniu się na ulicy pisałam w osobnym wątku, ja za tym nie przepadam, ale chyba można się przyzwyczaić :) W końcu z powodu innych nie będę rezygnować z tego co uważam za dobre :)
Powodzenia!

magnus
10-07-2008, 15:31
Jestem z Zielonej Góry. Rodziców mam w Poznaniu, więc jak tylko się odważymy ruszyć w Polskę z Małym, to się tam pojawimy.

zielanka
10-07-2008, 15:32
Ojojoj jakbym widziała siebie sprzed paru miesięcy!!! A teraz... mała uśmiecha się na sam widok chusty! A zaczynałyśmy jak była w wieku Twojego maluszka! Cóż... musisz uzbroić się w cierpliwość i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! Jak mały się denerwuje, to go wyjmij, nic na siłę- zrób przerwę, parę godzin lub do następnego dnia i od nowa próbuj. Dziecko musi zrozumieć o co chodzi z tą chustą, musi zacząć kojarzyć ją z czymś przyjemnym czyli z bliskością mamy i wtedy będzie ok. A wraz z ilością Twoich prób wązanie będzie szło Ci sprawniej i szybciej a potem to będzie tylko myk myk i na spacerek :D Na pewno dacie radę! Ja na pierwsze spacery z chustą wychodziłam.... na balkon, żeby "w razie czego" szybko się rozplątać no i żeby się pewniej poczuć :D
Zobaczysz, że niedługo będziesz się sama sobie dziwić, że wiązanie Ci "nie szło" bo "przecież to takie łatwe!!! :D :D :D

landa
10-07-2008, 15:33
Nie zniechęcaj się :D
Próbuj wiązać powoli i spokojnie żeby dziecko czuło Twoją pewność. Jeśli je dobrze podtrzymujesz to na pewno nie wypadnie, ja na początku też bałam się wiązać kieszonkę, a potem okazało się, ze to jest najfajniejsze wiązanie :D
A co do spojrzeń na ulicy, to albo się zacznij przyzwyczajać albo olewaj, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto dziecko w chuście widzi pierwszy raz w życiu :shock:
Głowa do góry i spokojnie, nauczysz się wszystkiego. w razie czego rób zdjęcia i wklejaj z pytaniemi, zawsze ktoś poradzi.
Ja trzymam kciuki za udane kieszonki :thumbs up:

anaga
10-07-2008, 15:33
po drodze do gorzowa zapraszam :)

kobra
10-07-2008, 15:37
moja rada, sprobuj innego wiazania

kieszonka nigdy mi nie wychodzila, mysle ze 2X jest o wiele latwiej zawiazac i dobrze podociagac

agnieszkaa16
10-07-2008, 16:00
Nie zniechecaj się, i próbuj :0 malutki musi sie przyzwyczaić, u nas było tak samo. Wiem że to zniecheca ale dajcie sobie czas, warto popróbować bo chustowanie to super sprawa:)
tak więc ćwiczcie ćwiczcie i jeszcze raz ćwicznie, próbuj różnych wiązań, może kieszonka akurat Małemu nie spasowała.
Powodzenia i pisz to zawsze dodamy otuchy:))

mysza_myszynska
10-07-2008, 20:13
ja też mogę tylko powtórzyć - nie zrażaj sie i wiąż - z czasem będzie coraz lepiej. Ja mojego 2,5 miesięczniaka codziennie noszę w kieszonce i jest git, a zaczynałam będąc zupełnie zielona i na początku też nie zawsze wychodziło.

A co do wiązania 2x to chyba faktycznie łatwiej się wiąże, ale czy tak samo dobrze podtrzymuje łepetynę takiego malucha? ja jakoś bardziej ufam kieszonce...

agatkie
10-07-2008, 23:43
Jak będziesz próbować to się uda :). Nie stresuj się tylko i nie zarażaj tym stresem malucha. Moje dziecię już odchowane, dużo noszone, ale przed próbą zamotania w plecaczek robiłyśmy jeszcze niedawno to co i Wy. Ja się denerwowałam, bałam, dziecko mi wtórowało, bo odbierała moje nerwy. Uspokoiłam się któregoś razu, poprosiłam męża o pomoc. Zamotaliśmy się prawidłowo i .. ja zyskałam pewność, że może się udać, dziecko zobaczyło jak jest fajnie i teraz motamy się bez problemu (pisze o plecaczku, bo z przodu początki miałyśmy całkiem "bezbolesne").

Zobaczysz jak będzie Cię kiedyś cieszyło, jak maluch na widok chusty będzie do Ciebie leciał z wyciągniętym łapkami, jak przy motaniu będzie się wtulać albo dawać buziaki, jak na samo słowo spacerek dziecko któregoś razu przyniesie Ci buty i chustę :). Warto próbować :)

Ludźmi się nie przejmuj. Ja wiem, że nosząc dziecko robię dobrze. To mi wystarczy , aby nosić moje dziecko z dumnie podniesioną głową (to jest duma a nie zarozumialstwo np. z powodu posiadania mega-wypasionego wózka).

magnus
11-07-2008, 10:13
Dzięki Wam, dobre Kobiety, za słowa wsparcia. Rzeczywiście z pomocą męża jest łatwiej, tylko że on większość dnia w pracy i trzeba sobie samej radzić...