PDA

Zobacz pełną wersję : Dzieci w chuście od urodzenia?



Aneczka
10-07-2008, 00:40
No, mówiłam, że jest bałagan, bo za chiny nie mogę znaleźć takiego wątku :?

Naprawdę uważam, że powinno się dla praktycznych porad wydzielić osobne miejsce...
No ale nie o tym chciałam :wink:

Gdzieś u nas znalazłam informację, że chusty nie zawsze są polecane noworodkom, że najlepiej poradzić się specjalisty czy dziecko nie ma zaburzeń neorlogicznych, czy problemów z kośćmi i stawami...

Nymphadora
10-07-2008, 06:59
Ja ostatnio czytalam, ze nawet niektore polozne nosza dzieci w chustach na oddzialam noworodkowych (w Niemczech), jak mamy nie sa w stanie zajac sie maluchami.

Ktos tez juz pisal, ze we Francji chusty na oddzialach poporodowych to normalka :)

ithilhin
10-07-2008, 07:14
przede wszystkim to zalezy od matki - kiedy czuje sie gotowa na noszenie, kiedy zawiazanie chusty nie wydaje jej sie jakims.. nie wiem jak to nazwac... postepowaniem wbrew?
do wszystkiego nalezy podchodzic z dystansem i zdrowym rozsadkiem a przy Malutku najwazniejszy jest spokoj.
konsultacje jak najbardzije wskazane, ale intuicja matki - tez bardzo wazna.
wiec jedni zaczynaja nosic w drugiej dobie a inni w drugim tygodniu, inni jeszcze w drugim miesiacu. nie ma reguly.

hanti
10-07-2008, 09:12
Kinia miała 8 dni kiedy poszłyśmy na spacer w premaxie, ale teraz szanowny tata został ma przechwycić córę jak ja jeszcze będę szyta na sali operacyjnej i wpakować w chustę, żeby nie leżała bidulka taka sama na noworodkach...
będziemy sprawdzać tolerancyjność personelu porodówki :twisted: oczywiście zakładając że uda mi się donosić

doominikaa
10-07-2008, 14:13
ja małgośkę wsadziłam do elastyka jak miała 10 dni:) tylko dlatego, ze dopiero wtedy dotarł, bo chciałam od razu, ale jeszcze wtedy myślałam, ze nie będę taka frajerka i nie będę wydawać kasy na chusty, tylko sobie uszyję samoróbkę. jak zobaczyłam małgośkę (2900g) to matychmiast zamówiłam elastyka i poszło...
(to piszę ja, przez pół roku posiadaczka 7 chust w różnych konfiguracjach...) :lol: :lol: :lol:

bigbabs
10-07-2008, 14:41
mój Jasiek ma niecałe 2 tyg., w indio (moja pierwsza chusta i pierwszy dzieciaczek) wpakowałam go gdy miał 2 dni. Sama ledwo jeszcze pełzałam i nie wiedziałam w jakim stanie są bioderka, więc nosiliśmy się po kilka minut. Bioderka okazały się w porządalu, więc kołyskujemy się już po ok. 40 min/dzień, a to tylko dlatego że jeszcze trochę połamana jestem.Najchętniej nie wyjmowałabym go z chusty :D

zielanka
10-07-2008, 14:55
Kinia miała 8 dni kiedy poszłyśmy na spacer w premaxie, ale teraz szanowny tata został ma przechwycić córę jak ja jeszcze będę szyta na sali operacyjnej i wpakować w chustę, żeby nie leżała bidulka taka sama na noworodkach...
będziemy sprawdzać tolerancyjność personelu porodówki :twisted: oczywiście zakładając że uda mi się donosić

Już czekam z niecierpliwością na relację, jak to się udało :D :D :D Sama się zastanawiałam czy przy drugim dziecku (które jest dopiero w planach) nie wezme elastyka do szpitala :slingbaby: . No ciekawe, co położne na to.... Jedyny "ból" może bć taki, że będą się bały że matka nosi dziecko "na rękach" a może np. zasłabnąć i fiknąć z rzeczonym dzieckiem na podłogę :rolleye: . Mnie się oberwało jak poszłam do gabinetu z Hanią na rękach a nie w wózku z tego właśnie powodu...
Co do nzenia w chuście to myślę, że jeśli bioderka w porządku to można nosić "od nowości" :D

hanti
10-07-2008, 15:29
Zielanka gdybym rodziła sn to nie miałabym takiego parcia na chustowanie od pierwszych minut życia, ale szkoda mi małej że będzie sama leżała w tym cholernym szpitalnym wózku za ciasno zawinięta w te nieszczęsne bety :? dlatego plan jest takie że z sali operacyjnej przechwytuje ją małż i przedłuża małej ciążowanie :D tyle że u taty :D

polaquinha
10-07-2008, 15:33
też mi się w szpitalu oberwało i to bardzo załużenie bo jak z perspektywy czasu patrzę to byłam w stanie poł omdlenia, szłam do położnej, żeby mi dziecko nakarmiła bo ja dostałam po porodzie jakies leki, ze dopiero na 4 dobę po porodzie pozwolono mi karmic moim mlekiem.

ale Hanti pisze o swoim mężu więc temat omdlenia z osłabienia po porodzie raczej odpada :D

btw -wiecie, że Manuel w ogóle nie płakał po porodzie?? tylko cos tam "pochrząkał" Ja tu nastawiłam się na ryk (jak w filmach) a on nic (martwiłam się tym poczatkowo). Potem tez mało płakał.
Piszę o tym bo mi się ciagle wydawalo, że musi byc głodny po porodzie choc nie płakal -ja go nie karmiłam, a nie widziałam, zeby go dokarmiały więc miałam metlik w głowie...
Chyba w efekcie Manu zaliczył spory spadek wagi po porodzie...

ot taka dygresja... :oops:

hanti
10-07-2008, 15:38
ale Hanti pisze o swoim mężu więc temat omdlenia z osłabienia po porodzie raczej odpada :D



no ja po cc to raczej sobie nie pobiegam :lol: a już tym bardziej z małą w chuście :lool:
ale podoba mi się to że nie trzeba będzie targać małej w foteliku samochodowym przez cały szpital :D Fotelik zostanie w samochodzie a mała w szmacie opuści oddział :wink:

anaga
10-07-2008, 15:40
Mimi tez nie plakala, przez te filmy wystraszylam sie, ze cos jest nie tak :(
a wszytko bylo ok i 10 pkt dostala :D
Pozniej jak ja przyniesli po kilku godzinach to caly czas spala moja mala slicznotka. Nie moglismy jej dobudzic - a probowalismy bo sie naczytalam, ze jak najwczesniej do piersi przystawic trzeba .. :roll:

zielanka
10-07-2008, 15:43
no tak.. po porodzie sn można "fiknąć" chociaż ja zeszłam sama z łóżka porodowego i podreptałam do sali a potem poszłam się myć (oczywiście po nakarmieniu małej no i z pomocą męża - aż taki hojrak nie jestem :-)

Co do płaczu po porodzie - Hania też cicho leżała i obserwowała świat, potem się najadła i spała i spała i spała... Odsypiała 19-godzinny poród :D

polaquinha
10-07-2008, 15:50
ja miałam co prawda cc ale po porodzie takie krwawienie (dołem) mi poszło, ze chcieli mi zrobić transfuzję krwi (3 lekarzy do mnie łaziło, zeby mnie namówić). W sumie nie wiem do końca dlaczego aż tak krwawiłam?

Nasz pan doktor jednak poradził, żebym transfuzji unikała bo po pierwsze czułam się swietnie (mdlałam z osłabienia ale humor miałam wspaniały bo byłam bardzo szczesliwa -a może to głupi jaś był?? :lool:) a po drugie możliwość zakażenia jakimiś chorobami.

hanti
10-07-2008, 16:17
polaquinha jakbym o sobie czytała :lol: tyle że ja dostałam krwotoku na stole operacyjnym to dopiero było odlot :lool: ale mimo silnej anemii humor mnie nie opuszczał :wink: i tez ise przetoczyć nie dałam :D

petisu
10-07-2008, 16:28
Też z tych krwotokowych jestem. Z tego co mi wiadomo, to podanie oksytocyny+wyciskanie ze mnie łożyska (ani pół skurczu juz nie miałam) najprawdopodobniej bardzo pomogły.Chyba z 15 osób się zleciało i gapiło się na moje krocze :/ i zawzięte łyżeczkowanie przez prawie godzinę. :( A ja miałam wszystko gdzieś. Do dziś nie wiem czy mi coś dali na polepszenie humoru czy to taki dziwny stan po porodzie, ale nawet jak znieczulenie przeszło, to powiedziałam lekarce, że nic nie szkodzi i niech śmiało mi jeszcze te 3 szwy zakłada, bo ja dam radę. :D, A hemoglobinę miałam 8,9 i sie nie dziwię szczerze mówiąc zakazowi noszenia dzieciaczka, bo ściany się na mnie rzucały ostro!
Zachustowanie dziecięcia na mężu brzmi bardzo dobrze. :)

landa
10-07-2008, 16:37
W szpitalu gdzie ja rodziłam położne krzyczały za każdym razem kiedy ktoś brał dziecko na ręce, że nie wolno, nieważne czy to była matka, ojciec, babka, ciotka, wsio rawno.
Zapytałam o co chodzi i wytłumaczyły, ze jeśli coś by sie dzicku stało, czyt. spadło na przykład, to nikt ich nie pyta kto trzymał na rękach, odpowiadają one :?
Tak więc u mnie ten numer z noszeniem zaraz po urodzeniu raczej by nie przeszedł, ale za Hanti i jej męża trzymam kciuki :D

hanti
10-07-2008, 16:55
no co ty :shock: :shock: :shock: :shock: i nikt dziecka na ręce nie brał ? ja już w trzeciej dobie po cc śmigałam z Kinią na rękach, jedna zołza się przyczepiła, ale jak ktoś zaczyna się czepiać tego co robię z własnym dzieckiem to staję się wyjątkowo nie miła :twisted:

Coś w sobie mam że patrzą z potępieniem, ale uwagi zwrócić się boją :twisted: także mogą sobie popsioczyć a Kamilka nie będzie sama leżała

landa
10-07-2008, 17:04
Konieczne minimum tylko :?
Teraz to i ja bym mądrzejsza była i bym brała częściej, albo wogole nie wypuszczała z łapek :D
Ach ten nasz szpital to jeszcze bardzo zacofanny jest i dużo mamusiów to wogóle bez dziecka na sali leży, a dzieci na noworodkach koncertują bidulki :cry:

andziulindzia
10-07-2008, 17:54
Po pierwszym porodzie byłam tak słaba, że ledwie stałam na drugi dzień, nie miałabym odwagi brać dziecka na rece.

Budzik
10-07-2008, 20:00
Po pierwszym porodzie, jak tylko mnie odwieźli do sali poporodowej i zostawili samą z Anielką, wzięłam ją na ręce, podeszłam do okna (było piękne, słoneczne październikowe przedpołudnie, na dziedzińcu rósł chyba dąb, cały wtedy już żółty) i powiedziałam do niej "Patrz, córeczko, tak wygląda świat". Zawsze będę pamiętać ten moment :-)
Nikogo nie interesowało, co się dzieje za naszymi drzwiami.

Drugi poród cc, więc dostałam młodego dopiero po ok. godzinie, i też położne się oburzały, że nie chciałam oddać Antka na "noworodki", tylko upierałam się, żeby został ze mną. Na obchodzie lekarz zwrócił mi uwagę, że nie mogę spać z noworodkiem w jednym łóżku, bo przecież odchody poporodowe, bakterie, te sprawy. Srutututu, i tak ze mną spał 8)) (mieliśmy drewniane łóżka z podnoszonymi, całymi bokami, trochę wyglądały jak trumny ;-))

A w temacie: Anielka niechustowa, a Antka nosiłam od wyjścia ze szpitala, od 7 doby.

hanti
10-07-2008, 20:11
Po pierwszym porodzie, jak tylko mnie odwieźli do sali poporodowej i zostawili samą z Anielką, wzięłam ją na ręce, podeszłam do okna (było piękne, słoneczne październikowe przedpołudnie, na dziedzińcu rósł chyba dąb, cały wtedy już żółty) i powiedziałam do niej "Patrz, córeczko, tak wygląda świat". Zawsze będę pamiętać ten moment :-)
Nikogo nie interesowało, co się dzieje za naszymi drzwiami.



piękne to :) ja pamiętam jak po tygodniu Karolka zaczęła oddychać sama i wreszcie mogłam na chwilkę wyjąć ją z inkubatora, też podeszłyśmy do okna i obiecałam jej że już całkiem niedługo zacznie padać śnieg a ja zabiorę ją do domu...

zielanka
10-07-2008, 21:23
Z tego co mi wiadomo, to podanie oksytocyny+wyciskanie ze mnie łożyska (ani pół skurczu juz nie miałam) najprawdopodobniej bardzo pomogły.Chyba z 15 osób się zleciało i gapiło się na moje krocze :/ i zawzięte łyżeczkowanie przez prawie godzinę. :)
No niefajnie :( :(
Właśnie żeby tego min uniknąć rodziłam bez oxy i znieczulenia....

anette27
10-07-2008, 21:43
plan jest takie że z sali operacyjnej przechwytuje ją małż i przedłuża małej ciążowanie :D tyle że u taty :D

Hanti piękne jest to co planujecie z mężem :thumbs up: ja nie mogę się odżałować,że Kuba po porodzie(miałam cc) był taki samiutki,biedny nikt go nie przytulił :cry: mam nadzieję,że przy drugim dziecku nadrobię to podwojnie :wink:

visenna2
11-07-2008, 14:41
Miałam chusty w szpitalu, i gdyby mi sie dostał pojedynczy pokój to bym już po porodzie młodą wsadziła w którąś, tak testowo:)

polah
11-07-2008, 22:46
[...] dlatego plan jest takie że z sali operacyjnej przechwytuje ją małż i przedłuża małej ciążowanie :D tyle że u taty :D
musicie to jakoś uwiecznić, bo stawiam, że to będzie pierwszy przypadek w Polsce :)

Aneczka
12-07-2008, 21:20
Fotelik zostanie w samochodzie a mała w szmacie opuści oddział :wink:

Takie właśnie rozwiązanie zaproponował mój mąż :D Zastanawiam się tylko na ile to będzie bezpieczne... Tzn w kwestii ew. problemów...

ladybird
16-07-2008, 12:06
Zazdroszczę hanti...
U nas miało być pięknie - 2 godziny dla siebie na sali porodów rodzinnych, ale skończyło się na cc, po którym córeczkę od razu na noworodkowy zabrali. Zobaczyłam ją dopiero po ok 2 godzinach (mi pokazali małą, zaraz po wyjęciu, a mąż ją widział tylko przelotem, w drodze na inny oddział) jak się z moimi krwotokami uporali.
W naszym szpitalu to mowy nie ma o tym, żeby tata przebywał na oddziale po porodzie. W ogóle wszelkie odwiedziny odbywają się na korytarzu i mogą trwać kilka minut, do tego w wyznaczonych godzinach, kiedy pielęgniarki pokazują dzieci odwiedzającym przez uchylone drzwi... Samemu dziecka z sali wynieść nie można, nawet w tej misce na kółkach, trzeba wołać pielęgniarkę.
A swoją drogą, to następnym razem nie zgodzę się na żadne transfuzje... I na pewno zabiorę chustę i będę miała szpitalne zasady gdzieś...

Budzik
16-07-2008, 12:34
W naszym szpitalu to mowy nie ma o tym, żeby (...)

Na szczęście mamy wolność wyboru miejsca, w którym urodzimy nasze dzieci, nie wyobrażam sobie z pełną świadomością decydować się na rodzenie w miejscu, gdzie obowiązuje jakiekolwiek zakazy dotyczące opieki nad własnym dzieckiem. Mam koleżankę warszawiankę, która zdecydowała się na poród w.. Poznaniu, bo tam sobie znalazła szpital odpowiadający jej. Ja też rodziłam w szpitalu oddalonym o 30km, mimo, że pod nosem mam "swój" szpital.

sylwik
16-07-2008, 12:57
Ja pierwszy porod mialam w bydgoszczy w szpitalu oddalonym od nas o 40 km. Rodzilam tam poniewaz szpital wtedy zajal wysokie miejsce w rankingu rodzic po ludzku i przezylam tam najwiekszy horror w moim zyciu. Acha szpital odwiedzilam przed porodem i wszystko bylo cacy. Fakt lekarza z tamtad nie mialam, ale wtedy naiwnie myslalam, ze po co, przeciez tu jest wspaniala opieka, za ktora nie trzeba dawac kopert. I wspaniala opieka moze byla dla tych co rodza w 3 kwadranse i bez komplikacji wychodza na drugi dzien. Naprawde wydawalo mi sie ze jestem swietnie przygotowana do porodu.... Jedyny plus za 100 zl za dobe moglismy wynajac w szpitalu pokoj rodzinny w ktorym sie z maluszkiem i mezem znalazlam po porodzie (nawet na oddziale septycznym byl taki pokoj).

Tym razem rodzilam tam gdzie ladybird tak, zeby wybrac mniejsze zlo. Mialam w szpitalu "mojego lekarza" (u ktorego prowadzilam ciaze) gdyby nie on to czekano by ze mna do 44 tygodnia ciazy albo czekano na spadek tetna, albo co.
Acha poki co na prywatna klinike mnie nie stac na porod. (moze na sam porod bez komplikacji to i byloby mnie stac, ale dodatkowe oplaty za kazdy dzien i kazdy lek to nie wiem).
Takze nie zawsze da sie wybrac.

ladybird
16-07-2008, 16:22
Na szczęście mamy wolność wyboru miejsca, w którym urodzimy nasze dzieci.

Nie przeczę, że wolność wyboru jest. Tylko co, jeżeli informacje, które uda Ci się ustalić przed porodem później okażą się odmienne od rzeczywistości?
Uczestniczyliśmy w zajęciach szkoły rodzenia, które prowadzą osoby zatrudnione w szpitalu. Celowo wybrałam właśnie te, żeby poznać personel. Gdyby w szpitalu było tak, jak opowiadali lekarze i położne nie miałabym najmniejszych zastrzeżeń.

Luthien
17-07-2008, 11:39
Po pierwszym porodzie, jak tylko mnie odwieźli do sali poporodowej i zostawili samą z Anielką, wzięłam ją na ręce, podeszłam do okna (było piękne, słoneczne październikowe przedpołudnie, na dziedzińcu rósł chyba dąb, cały wtedy już żółty) i powiedziałam do niej "Patrz, córeczko, tak wygląda świat". Zawsze będę pamiętać ten moment Smile
Nikogo nie interesowało, co się dzieje za naszymi drzwiami.

Budzik, to było piękne! Bardzo Ci tego zazdroszczę - ja się po porodzie czułam b. dobrze, ale nie mieliśmy tych chwil intymności - był taki tłok na porodówce, że od razu przewieźli nas do pokoju szpitalnego, małą dostałam po pół godzinie... A tam akurat była wizyta rodzinki u drugiej dziewczyny na salce, no.. nie najlepiej wspominam te pierwsze momenty.

doominikaa
17-07-2008, 14:25
ja w szpitalu też bym to blado widziała, sala 6-osobowa, pielęgniarki pediatryczne by chyba zawału dostały, a na pewno by się darły, więc po 30 godzinach od porodu wyszłam i tyle. Miałam chęć wyjść dzień wcześniej (urodziłam o 3:45 w nocy) ale w trakcie pierwszego obchodu się kąpałam :D

Ania_MK
17-07-2008, 14:27
my sie z mezem przygotowujemy do porodu w domu w wodzie... chcielibysmy uniknac tego calego szpitalnego podejscia do mnie i do dzieciatka... a beda z nami 2 polozne wiec nawet lepiej niz normalnie w szpitalu.... oby tylko wszystko szlo tak dobrze jak do tej pory jesli chodzi o moja ciaze :)

marmez
17-07-2008, 17:33
my sie z mezem przygotowujemy do porodu w domu w wodzie... Trzymam kciuki z całych sił żeby się wam udało wszystko ładnie w domu skończyć. Poród domowy to też było nasze marzenie :)

Ania_MK
17-07-2008, 18:11
my sie z mezem przygotowujemy do porodu w domu w wodzie... Trzymam kciuki z całych sił żeby się wam udało wszystko ładnie w domu skończyć. Poród domowy to też było nasze marzenie :)

dzieki wielkie, trzymajcie trzymajcie :)
o tyle jestem spokojna ze w UK porod w domu to jedna z opcji dostepnych dla wszystkich, bez dodatkowych oplat ... oby wszystko potoczylo sie zgodnie z planem :)

bigbabs
23-07-2008, 19:21
tez planowalam porod w domu,ale los zadecydowal inaczej :( moze nastepnym razem sie uda. Powodzenia !

DonKaczka
23-07-2008, 20:48
ja jedna noga na chwile, z komorki ;)


w szpitalu w niemczech nosic nie pozwalaja, ani na rekach ani w chuscie, bo jest ryzyko ze poloznica fiknie, wiec negocjacje z poloznymi na nic sie nie zdaja ;)
ja nosilam Hele od drugiej doby, bo znikalam ze szpitala kilkanascie godzin po porodzie, w pionie oczywiscie i bylo cudnie
potem niestety (jakos od drugiego miesiaca) miala focha na chuste, bylo to troche zwiazane z kolkami i chusta nie pomagala, wrecz przeciwnie - chyba brzuszek ja bolal w trakcie chustowania i plakala strasznie
minelo i potem byl szal radosci na widok szmaty:)


kolejnego babla tez zamierzam chustowac od urodzenia (mam nadzieje rodzic w domu tym razem), w pionie jak najbardziej, bo to i bardziej naturalna i lepsza dla dziecka pozycja
kolyska jest kontrowersyjna, pomimo lansowania wlasnie jej w Polsce, bo wykluczona dla dzieci z dysplazja, wiec wymaga odczekania i zbadania malucha
nie przychodza mi na mysl jakies konkretne przeciwwskazania odnosnie noszenia noworodka, bo o ile problemy napieciowe wymagaja dopasowywania wiazania do dziecka, to jednak nie w pierwszych dniach zycia
kazde dziecko jest tulone i noszone na rekach, chusta w niczym gorsza nie jest


pozostaje tylko kwestia poczucia pewnosci mamy, o ile drugie dziecko pakowalam do chusty na pewniaka od malenkosci, to z pierwszym zajelo mi to troche czasu, dopiero 5 miesieczniak dobrze mi sie motal

monjan
23-07-2008, 20:56
o jessuuu Don Kaczka zyje!!!!!!!!!!!!!! :op:
i to nawet załadowana!!gratki!!!

hanti
23-07-2008, 20:59
Donka a kiedy wrócić do nas zamierzasz ? :wink:

DonKaczka
23-07-2008, 21:06
jak sie beznadziejnie powolne niemieckie firmy zepna i mi telefon i net zaloza..
przeprowadzilismy sie 30 czerwca, zamowienia na łącze wysłane jeszcze w MAJU :!: i ciagle nie ma terminu... nie wiem skad sie wziela fama o niemieckiej soldinoci i terminach, bo ja na kazdym kroku zgrzytam zebami..


a przez komorke jest straaaasznie :( no i roboty w nowej chałupie huk, ogródka też jeszcze nam nie zrobili tzn ziemi nie nasypali i zamiast wygodnie dzieci na trawe wystawic bujam sie na spacery po kilka godzin do parku, wiec czasu i sil brak na laptopa, no chyba, ze jak dzisiaj ;)

ale mysle i tesknie, wroce w koncu hehe

Eyja
23-07-2008, 21:09
Donka! faktycznie żyjesz :D

aggie
23-07-2008, 21:12
jak sie beznadziejnie powolne niemieckie firmy zepna i mi telefon i net zaloza..
przeprowadzilismy sie 30 czerwca, zamowienia na łącze wysłane jeszcze w MAJU :!: i ciagle nie ma terminu... nie wiem skad sie wziela fama o niemieckiej soldinoci i terminach, bo ja na kazdym kroku zgrzytam zebami..


a przez komorke jest straaaasznie :( no i roboty w nowej chałupie huk, ogródka też jeszcze nam nie zrobili tzn ziemi nie nasypali i zamiast wygodnie dzieci na trawe wystawic bujam sie na spacery po kilka godzin do parku, wiec czasu i sil brak na laptopa, no chyba, ze jak dzisiaj ;)

ale mysle i tesknie, wroce w koncu hehe

To wroc, bo ja Ciebie egoistycznie potrzebuje :) Czekam na Twojego neta z utesknieniem. Mi juz zalozyli, a o tutejszym zalatwianiu spraw kraza legendy ;-)

Budzik
23-07-2008, 21:23
Na szczęście mamy wolność wyboru miejsca, w którym urodzimy nasze dzieci.

Nie przeczę, że wolność wyboru jest. Tylko co, jeżeli informacje, które uda Ci się ustalić przed porodem później okażą się odmienne od rzeczywistości?
Uczestniczyliśmy w zajęciach szkoły rodzenia, które prowadzą osoby zatrudnione w szpitalu. Celowo wybrałam właśnie te, żeby poznać personel.
A ja do szkoły rodzenia nie chodziłam, nie byłam nawet w szpitalu przed porodem :-) Sugerowałam się opiniami pacjentek na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku. Wiadomo, że personel prawdy nie powie, bo nie jest obiektywny, za to kobiety piszą i pozytywne i negatywne opinie, nie tylko lukier ;-) I nie zawiodłam się na tym, co wyczytałam :-)

Nata
30-07-2008, 00:44
A że sie tak zapytam, jakie chusty bierzecie na porodówke, jako doswiadczone chuściary????
Chusty odkryłam przy 3 dziecku. Miałam poucha,bo sie nie znałam. Teraz mam dylemat czy elastyczną czy np. jakąs miękka np.vatanai.

zaznaczam,ze nie mam nerwa na dociąganie :twisted:

mojego synka nosze w BB sling, która oboje uwielbiamy,ale na listopada sie szykuje 4. wiec mam wykręt,zeby sobie jakąs wiaznkę kupić. Byle nie gruba i sztywną. Hopp i Lana mi nie przypasiły.

Genowefa
30-07-2008, 11:26
ja bym chyba wzięła elastyczną dla noworodka... :roll:

bigbabs
30-07-2008, 11:47
ja swojego od początku noszę w indio.Wiem że wszyscy polecają dla takich maluczkich elastyczne,ale ja na swoje indio nie narzekam, mały też nie, problemów z dociąganiem zero.Najmięksiejsza na świecie to chusta nie jest, ale małemu nigdy to nie przeszkadzało :wink:
ps.no i wiąże się sama :D

lemonka
30-07-2008, 13:19
A ja strasznie żałuję, że nie nosiłam od urodzenia :( Nosiłam tylko w kieszonce i to tez nie jakos bardzo dużo. Wiązankę kupilam dopiero jak mały miał pół roczku. Oj nie macie pojecia jak żle mi z tym, że nie kupiłam i nie uzywałam wiązanki tkanej lub elastycznej od pierwszych dni mojego synka :(

Kaśka
14-08-2008, 23:46
Dziewczyny...muszę się odezwać....
Trochę poza tematem, ale muszę...
Piszecie o transfuzjach czy o cc jak o dopuście Bożym i że "sobie nie pozwolicie"...
A wiecie co sie dzieje z organizmem, w którym nagle hemoglobina spada z 12 do 8 g/dl?
Wiecie jak dokładnie sprawdza sie krew przez przetoczeniem? I ilu osobom uratowała ona życie?
Wiecie jak dramatycznie mogą przebiegać krwotoki okołoporodowe?
Tu druga sprawa - nigdy nie odważyłabym sie na poród w domu...Zbyt wiele znieczuliłam cięć, robionych w mgnieniu oka, bo było pięknie i fizjologicznie, az nagle przestało być...i gdyby nie sala operacyjna za ścianą, to dziecko mogłoby zginąć, a i mama nie byłaby bezpieczna...
To wszystko nie jest wymyślone po to, żeby pognębić rodzące dziewczyny, ale żeby je ratowac - i ich dzieci!

Dlaczego uważam że mam prawo tak mówić? Jestem anestezjologiem...10 lat w zawodzie...równiez na położnictwie, duuużo cesarek w tym czasie...poza tym jestem w 7 mcu i oczekuje cesarki ze względu na wadę wzroku, nie mam najmniejszego zamiaru czegoś udowadniać i rodzić dołem, moje oczy są bezcenne, potrzebne i mi, i mężowi, i małemu niedługo...Wiadomo że trochę sie boję, no cóz...to chyba normalne.

Bywajcie zdrowo
Kaśka