PDA

Zobacz pełną wersję : noszenie w chuście a wymiana uśmiechów z nieznajomymi



Dharma
29-06-2010, 22:51
Kupiłam sobie dla odmóżdżenia kolorową gazetę, a w niej jest artykuł nt. psychologii pozytywnej. Do artykułu dołączone są skrótowo/hasłowo wypisane w ramkach wnioski m.in. to:

"manifest szczęścia z miasteczka Slough - przekonaj się, że dzięki niemu wzrośnie twój poziom szczęścia
1. Każdego dnia spraw sobie jakiś "prezent"
2.zrób coś dla innych
3.okaż wdzięczność za okazane dobro
4.przynajmniej raz dziennie serdecznie się pośmiej
5. skróć o połowę czas spędzony przed telewizorem
6.chociaż godzinę tygodniowo rozmawiaj z partnerem
7.zadzwoń do przyjaciela
8. uśmiechnij się do nieznajomego na ulicy
9.regularnie się gimnastykuj
10.posadź roślinkę i dbaj o nią"

O co chodzi z tym manifestem nie doczytałam, ale zainteresował mnie punkt 8 - otóż od kiedy noszę córę w chuście co chwila ktoś nieznajomy się do nas uśmiecha. Siłą rzeczy te uśmiechy zwykle się odwazjemnia - ale mam taki wniosek, ze chusty noszą w sobie duży pozytywny ładunek.

miumi
29-06-2010, 23:07
To fakt, jak noszę w chuście to ludzie zaczynają się spoufalać ;-), uśmiechać i zagadywać.

Karusek
29-06-2010, 23:11
zgadzam się :)
i każda mama idąca z dzieckiem pokazuje mojego maluszka swojemu :)

Musli
29-06-2010, 23:12
A mój syn dodatkowo ostatnio wszystkim buziaki sprzedaje:duh: glownie paniom w autobusie w ramie. jedna dzis az kazala mówic do siebie babcia jadzia. Bardzo pozytywny przekaz, tylko ja już sama nie wiem jak na to reagować...

peluche
29-06-2010, 23:15
Musli, fajnego masz syna :D no rzeczywiście takie uśmiechy to pozytywna energia, i to kolejna niewątpliwa zaleta chust :P

JJ
29-06-2010, 23:17
Dharma tak cos w tym jest taka usmieszkowa wymianka
jak ide z wozkiem to malo sie kto do mnie usmiecha

pati291
30-06-2010, 07:53
Mamy tak samo:) Od razu mi jest jakoś weselej:)

mucha
30-06-2010, 07:58
miłe są te uśmiechy, nas też to spotyka. Z Kaliną w chuście i Heleną na nóżkach połowa ludzi zaczepia nas a druga połowa jest zaczepiana prze Helenę :)

jul-kaa
30-06-2010, 11:51
Z wózkiem jestem niewidoczna. Kiedy niosę w chuście, patrzą się na mnie niemal wszyscy, większość się uśmiecha, choć zdarza się zgorszony komentarz typu "tam jest dziecko!".

Dużo się po Warszawie nie przemieszczam, ale dotąd spotkałam tylko jedną mamę z chustą (pomijając spotkanie w Kalimbie, a i tam królowały nosidła) i w dodatku była to znajoma ze szkoły rodzenia...

IzaBK
30-06-2010, 12:01
rzeczywiście tak jest, chusta mocno sprzyja nawiązywaniu kontaktów z innymi. I o ile jest to kontakt wzrokowy lub werbalny to podoba mi się, nawet bardzo, ale niestety ludzie mocno dązą do kontaktu fizycznego, chcą dotykać Gaję za dłonie i stopy, a to mi się już mniej podoba. Stosuję uniki, rzadziej asertywne prośby o niedotykanie dziecka. No i coraz częściej chowam się za ciemnymi okularami, żeby nie odśmiechać się zachęcająco, bo takie uciekanie przed natarczywymi rękami obcych przechodniów nie jest przyjemne :hide:

dagape
01-07-2010, 14:35
Ja jak idę z córką w chuście to też co chwila wymianiam z kimś uśmiechy ;-) Najszersze, jeśli spotkamy w naszej małej mieścinie inną chustomamę.

koza71
01-07-2010, 17:19
A mnie bardzo pierwszy punkt zainteresował.... jakoś od razu przyszło mi na mysl prezent=chusta :ninja:

Dharma
01-07-2010, 17:39
A mnie bardzo pierwszy punkt zainteresował.... jakoś od razu przyszło mi na mysl prezent=chusta :ninja:
Tiiia - głodnemu chleb na myśli.

A wczoraj doczytałam o co chodzi z tym manifestem . osoby mieszkające w miasteczku o tej wymownej nazwie zostały poproszone o wprowadzenie w życie tych kilku zasad. Po kilku tygodniach stosowania, deklarowany poziom szczęścia/zadowolenia z życia (znacząco statycznie) wzrósł.

Niestety dziś przekonałam się,ze niektórzy faktycznie pchają się z łapami do dziecka - brrr - nieprzyjemne... pouśmiechać się - proszę bardzo - ale nie łapać za rączkę, którą ona sobie zaraz do buzi ładuje. Uśmiechom mówimy tak, dotykaniu nie :P Na szczęście to raczej wyjątek, niż reguła.

sandy.pit
01-07-2010, 20:34
Niestety dziś przekonałam się,ze niektórzy faktycznie pchają się z łapami do dziecka - brrr - nieprzyjemne...

no właśnie... mój pulpet też przyciąga dotyk i nie jestem z tego zadowolona :-/
uśmiechamy się i bardzo dużo starszych ludzi nas zaczepia i się zachwyca, że kiedyś tak było i że takie noszenie wróciło

sylvetta
01-07-2010, 22:10
o mnie tez sie szczerzą...i nie tylko...Kiedys szłam z Blanką w chuscie i w długiej, zwiewnej sukience. i jakas dziewczyna przeszła przez ulice, i idzie w moją strone, myslałam , ze chce zapytac o godzine, droge itp. A ona powiedziała, ze tak pieknie wyglądamy, ze musiała przyjsc pogadac...Miło sie zrobiło...nie powiemmm...:)

A co do dotykania....To ja nie mam jakichs większych problemów z tym...Oczywiscie , ze jakiemus brudasowi, byle komu bym nie pozwoliła...Ale ja z chęcia daje Blanke ludziom na ręce, i pozwalam dotknąc rączki, nózki, stópki;). Nawet pytałam męza czy nie robie zle. Bo pomyslałam, ze moze sie nauczy, ze ma ufac wszystkim....Ale on twierdzi, ze to naasza rola, by dziecku potem tłumaczyc, przestrzegac, tłumaczyc, przestrzegac...A do czasu zanim zacznie te tłumaczenia przyjmowac, to i tak my musimy ja miec ciagle na oku....
Jak byłam we Włoszech (troche tak pracowałam ) to obserwowałam jak tam sie traktuje dzieci. No i dzieci tam nie dosc , ze są swiętoscią (i duuuuzo im wolno:)) to jeszcze mają niezliczona ilosc wujków i ciotek. Takich przyszywanych... I te dzieci wędrowały z rąk do rąk, kazdy je podnosił, przytulał...itp. itd. I podobało mi sie to:)

anqa
01-07-2010, 23:46
sylvetta - mam dokładnie tak samo :) ale moje dzieci zawsze były cyganichy i same się do obcych garną....i wujków/cioć mają masę....

Annick
02-07-2010, 12:30
Fakt, noszenie zdecydowanie wprowadza pozytywną atmosferę :)

Ale mam też problem: moja mała często się uśmiecha do obcych, a wielu na jej uśmiech nie odpowiada :( Beata ma wtedy skonfundowaną minę, a mi strasznie przykro. Zastanawiam się, co jest... Przecież dla mnie to normalne, że odpowiadam uśmiechem na uśmiech, a dziecka to już w ogóle. Czemu ludzie się nie uśmiechają? Tak jest najczęściej w centrum handlowym, albo w knajpie... Jakoś na spacerach za miastem nie zdarza nam się spotykać takich ponuraków. Macie pomysł, o co chodzi?

horpyna
02-07-2010, 12:51
Zgadzam się - bobo w chuście wyzwala pozytywne emocję :) Nas też zagadują :) zwłaszcza ekspednientki w sklepach. Pytają czy wygodnie, czy się dziecko nie męczy, czy to specjalna chusta :) To miłe :) Na osiedlu póki co jestem chyba jedyną chuściarą, a na dodatek z Gabi w chuście codziennie wyprowadzam naszego wielkiego psa Wafla, więc dla niektórych jesteśmy zjawiskiem dość zaskakującym, ale co mi tam, ważne, że małej jest w chuście dobrze.

Olban
02-07-2010, 22:50
Taaaaa, te uśmiechy i miłe zagadywanie to niewątpliwy urok i plus noszenia w chuście :) no i można spotkać inne miłe chustomamy, też uśmiechnięte :D pozdrowienia dla Was!