PDA

Zobacz pełną wersję : Byłam na wycieczce!



Olik
02-06-2010, 08:41
14 kg Kornelii wrzuciłam na plecy, walizka w dłoń i pojechałam do Krakowa. Z Gdyni. Sama. Fakt - dwa razy już na miejscu pożyczyłam wózek od przyjaciół u których spałam, ale jednak przez 2,5 dnia Kornelia zwiedzała Kraków z wysokości mojej głowy. Bez chusty tak by się nie dało.

tumtum
02-06-2010, 09:20
Na mnie zrobiła wrażenie już sama pokonana odległość :D Sama ostatnio podobną trasą podróżowałam, z tym że bez chusty i bez dziecka ;)
A Kraków pewnie że piękny z tej perspektywy:D:D:D

ledunia
02-06-2010, 09:25
Podziwiam i gratuluję odwagi. Ja bym się bała w taką trasę z dzieckiem, ale zwiedzanie już Krakowa w chuście... zazdroszczę Kornelci :)

Olik
02-06-2010, 09:29
To była nasza 2 wyprawa do Krk z Kornelią. Tylko poprzednio Nela miała 5 miesięcy i byliśmy autem, też bez wózka. Kornelia podróż pociągiem przeszła gładko, zero problemów :) 8,5h w pociągu woziła pieska z Lego ciężarówką, podgryzała sobie ryżowe wafelki i piszczała na widok krów na polu. Tylko jak ją na rynku wyjęłam z chusty to pobieeeeegła i dorwałam ją dopiero pod Wawelem ;)

a w ogóle to bardzo dużo pozytywnych komentarzy nt. chusty usłyszałam. Jak stałam z nią w korytarzu i bujałam ją w 2x, żeby zasnęła to się wszyscy do nas uśmiechali.

Monique76
02-06-2010, 10:17
No faktycznie wyprawa całkiem, całkiem:)
A dzieć w chuście faktycznie wywołuje mnóstwo usmiechów i zainteresowania.. My ostatnio nosiłysmy się z Zosią na Roztoczu - znajomi z którymi byliśmy pytali czy mnie nie denerwuje, że się wszyscy na mnie patrzą i uśmiechają:)

Guest
02-06-2010, 10:20
bo nie wiecie a ja wiem że
to dzielne dziewczyny są!!!!!!!!!!!

Ola na zdjęcia się wpraszam:)

pelasia
02-06-2010, 11:31
Ja w ogóle dochodzę do wniosku, że o niebo lepiej podróżuje się z dzieckiem pociągiem niż samochodem- zwłaszcza w dłuższe trasy. Dziecko może pochodzić, pouśmiechać się do tylu nowych osób- nie ma tej nudy i unieruchomienia co w samochodzie. Nasza najdłuższa trasa to Bydgoszcz-granica polsko-czeska (no nie pamiętam nazwy stacji), przy czym do Wrocławia jechałyśmy same, potem dosiadł się do nas mąż. Miałam mieć tylko mały plecak (bo większość rzeczy wziął wcześniej mąż), ale że u mnie z organizacją kiepsko, to wyszło tak, że na plecach miałam duży plecak ze stelażem, a z przodu Małą w ergonomiku- nie wiem, jak dałam radę, ale nie było źle, nawet z przesiadką nie było problemów.
W ogóle to nie wyobrażam sobie podróżowania pociągiem z wózkiem.
A Kraków- też bym chętnie odwiedziła.

Olik
02-06-2010, 12:17
baryłka - aparat mi się nie zmieścił, więc tym razem bez zdjęć będzie.

Też mi się wydaje że unieruchomienie w aucie jest gorsze niż siedzenie w pociągu. Chociaż nie miałam miejscówki dla Kornelii, to jednak w obie strony były miejsca wolne (albo się ktoś przesiadał bo nie chciał jechać z dzieckiem - jego sprawa, albo wolał sobie stać w korytarzu i gadać przez komórkę czy iść do Warsa) i Nela się swobodnie bawiła. W dowolnej chwili szłam do ubikacji ją przewinąć, mogłam jej swobodnie podać soczek czy bułeczkę. A w chustę można zamotać wszędzie, nawet na korytarzu w pociągu.

choco
02-06-2010, 13:35
Olik jesteś moją bohaterką :D

Olik
02-06-2010, 17:09
Olik jesteś moją bohaterką :D

Nie myślałam że taki wypad z dzieckiem to coś wielkiego ;)

choco
02-06-2010, 17:14
Nie myślałam że taki wypad z dzieckiem to coś wielkiego ;)

pewnie masz rację ale ja mam z tym ogromny problem :hide:

espejo
02-06-2010, 20:44
Coś czuję, ze Twój wątek mocno się przyczyni do zmian naszych wakacyjnych planów :) - i też do Krakowa wybierzemy się pociągiem!
i mam od razu pytanie techniczne - a jak przewijałaś w tych malutkich ubikacjach? bo mi daje do myslenia, jak sobie to sobie zorganizować:)

Olik
02-06-2010, 21:05
Przewijałam na stojaka. Młodą do kibla, pielucha w dół, pupę chusteczką i świeża pielucha na tyłek. Na niczym nie siedziała, niczego nie dotykała, szło to gładko. Pieluszki wrzucałam w paklanki i do kosza na śmieci. Na szczęście Kornik nie robi kup w terenie ;) Raz przewijałam ją w przedziale bo nikogo akurat nie było ;) Spała w chuście za pierwszym razem (młoda w 2x, ja na korytarz pobujać się trochę i jak zasnęła to na siedzenie sobie usiadłam), następnym razem już siadała sama na mnie okrakiem i tak zasypiała. Radzę wziąć dla dziecka miejscówkę. I tak maluch musi mieć bilet nieodpłatny, miejscówka to mały pikuś a zawsze jedno miejsce wolne na porozkładanie zabawek.

monika999
02-06-2010, 21:38
Olik, jestem pod ogromnym wrazeniem!!! :) jestescie niesamowite, jak pisze Barylka dzielne z was kobiety:thumbs up:

sheana
02-06-2010, 22:24
Akcji Biegu na Wawel nie widziała, ale Olik mnie nawiedziła z Nelką i kurcze zrobiły na nas wrażenie ogromne. Zwłaszcza motając się na plecy. Gapiliśmy się z mężem z rozdziawionymi gębami ;) Nel ślicznie współpracuje w motaniu, widać po niej, że cała szczęśliwa!
I da się wtedy spokojnie wsiąść nawet w dość zatłoczonego i małego busika. Rewelacja!

sylvana
02-06-2010, 22:41
No to miałyście super fajną podróż i przygodę:D. Bardzo się cieszę. Też myślę, że pociągiem na dłuższe trasy to jakoś lepiej. Czytając Twoją opowieść, przypomniało mi się, jak ja wybrałam się z Nią sama nad morze. Byłyśmy same i wtedy nic nie zapowiadało, że coś może się w tej kwestii zmienić. Ona miała wtedy niecałe 7 lat. Podróż całą noc, ale było całkiem fajnie. Wyjazd się udał, bardzo mile go wspominamy. Jedynym dość dużym smutkiem było to,że Karola dostała zapalenia ucha i bardzo przez to cierpiała, szczególnie nocami:frown. Jakoś sobie jednak i z tym poradziłyśmy:D. Bałam się wtedy długiego powrotu pociągiem bo nie wiedziałam, jak to zniesie (czy znów bardzo ucho nie będzie Jej bolało), ale o dziwo bardzo dobrze zniosła podróż:D. A po powrocie od razu do laryngologa:roll:
Mimo to i tak to był dla nas udany wyjazd.

Olik
02-06-2010, 22:43
Normalnie nie wiem co powiedzieć. Po prostu znam swoje dziecko i miałam odrobinę nadziei że jakoś damy radę ;) Przyznam jednak szczerze, że po tym rajdzie z dzieckiem w chuście plecy mnie trochę bolą i dzisiaj pchałam wózek ;)
(http://www.chusty.info/forum/member.php?3218-autumnfaerie)

mi.
02-06-2010, 22:46
wow...
jestem pod wrażeniem!
super :thumbs up:

panthera
02-06-2010, 23:23
jestem pod wrażeniem przewijania w locie :)
no ja nie wiem co bym zrobiła jakbym to ja musiała skorzystać z toalety... :/
byc może niedługo będę chciała odwiedzić małża w gdańsku...ale puki co ja sobie podróżny pociągiem nie wyobrażam...

a z dwoma to w ogóle nie realne...

peluche
02-06-2010, 23:55
ale puki co ja sobie podróżny pociągiem nie wyobrażam...

a z dwoma to w ogóle nie realne...
szczerze to takie mamy też już spotkałam, co z dwójką dzieci przez Polske z ogromnym (!) wózkiem sie przeprawiały i to nie pierwszy i nie ostatni... także myślę, że bez wózka mozna dać radę, co nie zmienia faktu, że będzie ciężko...

Olik, brawo za taką podróż!

pania
03-06-2010, 00:52
jak bylam sama, tzn zanim poznalam drugiego meza, to conajmniej trzy lata z rzedu jezdzilam sama z corka nad morze, zazwyczaj na tydzien.
Zawsze bralam kuszetke, bo bezpiecznie i spalam z mala. Ale ona juz byla w wersji chodzacej, takze wozek odpadal, pamietam jednak, ze nad samym morzem czasem mi go brakowalo, bo musialam ja nosic, jak chcialam gdzies dalej sie wybrac cos zwiedzic.

Olik
03-06-2010, 07:28
Ależ ja się też załatwiałam ;) Nela stała obok, ja ją trzymałam za rączkę a sama wisiałam tyłkiem nad kibelkiem (bo nie siadam w pociągu na tych ustrojstwach) A w miejskich kibelkach to i tak miałam młodą na plecach, więc swobodnie siusiałam z nią ;)

panthera
03-06-2010, 16:22
ja napisałam że sobie nie wyobrażam z dwójka -bo i w domu z nimi zostac cały dzień to jest hardcore...
po prostu kto nie zna Damiana - nie bedzie wiedział o co chodzi...
w każdym razie określenie "zywy" to jest najłagodniej jak tylko można....
wczoraj z nim byłam w CZD - podróż autobusem (Maciuś został z babcią) - masakra ledwo go mogłam utrzymać w miejscu - kopał ludzi (niechcacy oczywiscie)
kilka razy o mało nie wpadł pod samochód itd...w pociągu było by strasznie.
o toalecie zapomnieć chyba bym mogła - macka nie postawię (jeszcze nie siedzi nawet)
a Damiana żadną siłą nie utrzymam w kabinie....
nie mówiąc juz o bagazy który bym musiała zabrac (kilka ciuchów na zmiane dla siebie damian i Macka (maciek wciąz ulewa, Damian czyms sie zaleje na bank a moze i kogoś) puszkę mleka, termos, kanapki ...chyba plecak ze stelazem...

pani_olo
03-06-2010, 18:02
No muszę powiedzieć, że taki kawał drogi z dzieckiem to jednak nie byle co :) My połowę tej trasy robimy jakieś 5 razy do roku, tam i z powrotem (jednak dziadkom też się wnuczka należy) Wózka do pociągu niet, bo i miejsca brak, i rąk. Młoda na plecy, a ogromna waliza do ręki. Teraz już chodząca, więc z toaletą nie ma problemu. A jak jeszcze nie chodziła, to wiązałam ją na brzuchu i sama skorzystać mogłam. Ale bądźmy szczerzy, wersal to nie jest, więc starałam się "trzymać" do końca podróży.
Mimo wszystko gratuluję odwagi, bo czasem na niezłe przypadki można trafić :)

espejo
04-06-2010, 20:31
Ha! trzeba będzie potrenować przewijanie na stojaka:)

magnus
04-06-2010, 20:52
No rewelacja!!! Brawo dziewczęta!!! Super się czyta takie posty, znaczy, że z dzieckiem można wszystko skoro z Gdyni do Krakowa da radę :) Gratuluję odwagi, ja bym się chyba z Antim nie odważyła, ale to wybitnie ruchliwe i gadatliwe dziecko ;)

kofeina
05-06-2010, 13:47
Podziwiam i zazdraszczam - i wycieczki do Krakowa (dawno nie byłam i się stęskniłam), i odwagi, i w ogóle :)

ann007
06-06-2010, 21:57
Chylę czoła przed pokonaną odległością! Bo ja bym sobie wcześniej wysnuła w myśli widok mojego dziecięcia ryczącego wniebogłosy przez, np. 2 h., bo zasnąć nie może w nowym miejscu :) I do tego szczęśliwi współpasażerowie :)
Podziawiam, dziewczyny, podziwiam. I może się zainspiruję...?

szokam
06-06-2010, 22:09
ja do rodziców jeżdziłam 3 razy pociągiem z Lodzi do Sz-na a ostatni raz to byłam już w ciąży z kolejnym :) przewijanie na stojaco lub na siedzeniach, ludzie przeważnie uprzejmie na ten moment ustępowali mi miejsca :) ale zawsze byłam podróżą umęczona. teraz z dwójką sobie nie wyobrażam, choć chcę z nimi polecieć samolotem do Włoch, ale to o wiele krócej no i stewardessy pomagają.