PDA

Zobacz pełną wersję : też tak macie?



agaja
28-05-2010, 00:07
Jak widzę dziecko poniżej 2 -3 lat w wózku przodem do świata, a zwłaszcza dziecko płaczące, mam odruch: zamotac przodem do mamy zamiast wieszać kolejna grzechotke albo zagadywac i zabawiać. Też tak macie czy ja już chustotalibem jestem?

Nymphadora
28-05-2010, 00:11
A co jest zlego w przypadku nieplaczacego 2,5-latka jadacego w wozku przodem do swiata, bo nie lapie?

JoShiMa
28-05-2010, 00:29
agaja jesteś chustotalibem :P


A co jest zlego w przypadku nieplaczacego 2,5-latka jadacego w wozku przodem do swiata, bo nie lapie?
Wybrałam się dziś po raz pierwszy od dłuższego czasu na spacer z wózkiem. Trochę niedomagam, do sklepów mam daleko a chciałam kupić to i owo i nie chciało mi się zakupów dźwigać. Tak więc dziecia włożyłam do spacerówki, przodem do świata i poszłam w drogę. Nie wiele brakowało a bym się wróciła. Jakoś nam się rozmowa nie kleiła. Ja nie słyszałam co Mała gada i nie widziałam co mi pokazuje. Nie mogłam też jej za bardzo pokazywać świata nie zatrzymując wózka i miałam wrażenie, że mogę być niesłyszana. Jednym słowem kicha. Niestety dziecko w wózku przodem do świata musi się samo zajmować sobą podczas jazdy, a przecież nie po to idę na spacer, nie? Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie wszyscy mają takie jak ja oczekiwania odnośnie spaceru.

agaja
28-05-2010, 06:30
Nymphadora mówiłam o dziecku mniejszym niż te 2-3 lata. Ja nie mówię że to coś złego. Chodziło mi właśnie o to że kontakt mniejszy jak dziecko przodem do świata. Gadać się nie da a mój 2 latek np gadać lubi

mucha
28-05-2010, 06:51
A co jest zlego w przypadku nieplaczacego 2,5-latka jadacego w wozku przodem do swiata, bo nie lapie?
nie łapiesz bo ty jesteś wózkotalibem.
Jasne, że normalny człowiek najchętniej zamotałby wszystkie dzieci świata. Też tak mam.

Stivel
28-05-2010, 07:39
mamy - nie jestem w stanie prowadzić wózka w który mnie widzę swojego dziecka - miałam kiedyś taką konieczność i bardzo się zmęczyłam tym 'spacerem'. Spacer jest do rozmów, pokazywania świata, obserwowania reakcji dziecka, reagowania na nie. Nawet jeśli dziecko w wózku zasypia to tez wolę je widzieć i móc pośpiewać, pogłaskać niż telepać wózkiem aż do zmęczenia małej główki tymi wstrząsami...

Ania
28-05-2010, 08:02
nie, nie mamy :D
jak ktoś ma ochote to niech wozi te swoje dzieci nawet na deskorolce:twisted:

słoneczny_blask
28-05-2010, 08:02
...

ulala.v
28-05-2010, 08:30
eee tam ;)

właśnie planuje zakup sapcerówki dla mojej zupełnie niewózkowej dotąd córki - wiek ponieżej 1rż ;)

macierzanka
28-05-2010, 08:36
Też tak mam. Muszę widzieć dziecko.

Stivel
28-05-2010, 08:42
eee tam ;)

właśnie planuje zakup sapcerówki dla mojej zupełnie niewózkowej dotąd córki - wiek ponieżej 1rż ;)

no ale to się nie wyklucza - ja kupowałam wózek taki żeby spacerówkę można było wpiąć przodem do mnie i woziłam tak i maluszka i teraz ponad roczną kluskę - po protu czuję się lepiej gdy mam kontakt z dzieckiem.

ulala.v
28-05-2010, 08:47
w moim przypadku się wyklucza, bo interesuje mnie wyłacznie wersja kompaktowa, czyli parasolka max 6kg do używania "czasem". Mam duży wózek z możliwością montażu spacerówki przodem do siebie ale właśnie ze względu na jego wagę i gabaryty użyłam go na dworze cały 1 raz i tyleż razy własnie córa moja miała okazję widzieć świat z perspektywy wózka ;)

Stivel
28-05-2010, 08:51
no to już kwestia priotrytetów jest - a hierarchę każdy ustala sobie sam :) jakby co to ja polecam Bebeconfort Streety ;) względnie kompaktowy, nie za ciężki i z przekładanym siedziskiem :)

Meta
28-05-2010, 09:10
Jako, że z Leną bardzo dużo gadamy (nie tylko na spacerach). to wózek mam przodem do siebie - ale to jest taki wózek z tych większych, 3w1, jest ciężki choć bardzo wygodny w prowadzeniu i na każde błota i wertepy się nada. Rodzina chciała mnie kilka razy uszczęśliwić lekką spacerówką, ale podziękowałam właśnie przez to, że jak tu prowadzić dialog z dzieckiem, którego się nie widzi?
Natomiast cudze wożenie w wózku żadnych skrajnych emocji we mnie nie budzi

Nymphadora
28-05-2010, 09:15
nie łapiesz bo ty jesteś wózkotalibem.
Jasne, że normalny człowiek najchętniej zamotałby wszystkie dzieci świata. Też tak mam.

Nie, mucha. Najczesciej jestem sama z dwojka dzieci (2,5 i 4,5). Musimy pokonywac duze odleglosci, musze robic sama wszystkie zakupy (czesto dla 4 osob), nie mamy samochodu. Nie jestem wstanie dzwigac 16 kg na plecach, 10 kg w siatach i jeszcze trzymac za reke starszaka.

Nie mam ochoty wysluchiwac/czytac, ze z tego powodu jestem gorsza matka.

Liv
28-05-2010, 09:29
miałam chustotalibski okres. przeszło mi, bo dzieciaki są różne. byle potrzeba bliskości była zaspakajana. tak jak każdy sprzęt dziecięcy, wózek powinien i jak najbardziej może być prawidłowo używany. na pewno nie powinien służyć do telepania płaczącym maluchem, który najzwyczajniej w świecie chce się przytulić. nie oczekuję, że wszyscy rodzice zaczną używać wyłącznie chust. fajnie będzie, jeśli dostrzegą potencjał chusty i szmata stanie się tak naturalnym elementem wyprawki, jak rzeczony wózek.
jechałam ostatnio autobusem, Zośka u mnie w chuście, przed naszym nosem dziecko w podobnym wieku w wózku. Zośka podziwiała widoki za oknem, maluch tyłki współpasażerów i szarą ścianę. patrzył na nas nieodgadnionym wzorkiem "zza smoka". żal mi go było strasznie. w takich pięknych okolicznościach przyrody rodzice mogli po prostu ustawić wózek przodem do siebie i się dzieckiem zainteresować. to nie wózek był winny, tylko to, że rodzice mieli dziecko w pompce.

inna kwestia to moje przyzwyczajenia. ja jestem z różnych, bardziej lub mniej obiektywnych ;) powodów bezwózkowa. u nas odpowiednikiem wózka jest rowerek trójkołowy, którym jeździmy do piaskownicy. no i łyso jest, co by nie mówić. denerwuje mnie, że nie mam na bieżąco kontaktu z Zośką. ale jej to sprawia ewidentnie frajdę, rozkłada się w tym rowerku jak królowa i macha ręką do świata :D

agaja
28-05-2010, 09:46
rowery to zupełnie inna bajka. Frajda dla mnie i dziecka. Z rowerem łyso mi nie jest. Ps ostatnio ktoś próbuje mnie wybitnie przekonać że wózek służy właśnie do telepania płaczącyn dzieckiem i że moje płaczące dziecko mam tam wkładać zamiast do chusty. Aha nie chce byc odebrana jako ktoś kto uważa wózki za samo zło. Sama nie używam bo nie lubię ale rozumiem że ktoś lubi tylko pojąć nie mogę dlaczego ktoś lubi spacery w których nie widzi dziecka. Mam na myśli długie spacery. . Też uważam że chusta powinna byc częścią wyprawki a wózek rzecz jasna jedni lubią drudzy nie tylko bez możliwości kotalut z dzieckiem

zanna
28-05-2010, 10:03
ej bez przesady! ja mam 10 miesięcznego Synusia i wożę go w wózku przodem do świata - mimo, że mam inną opcję ale on preferuje właśnie tak. nigdy go nie wiozę jak płacze ani nim nie telepię. nie wydaje mi się też, żeby jadąc na siedząco w wózku widział mniej niż w chuście - jest niżej, to prawda ale widzi więcej. zazwyczaj mam w bagażniku MT albo chustę na "w razie czego" gyby znudziła mu się jazda wózkiem. kiedyś nie lubił wózka - nie woziłam go na siłę, nosiłam go w chuście a teraz lubi się przejechać i sprawia mu to radość. w chuście też lubi i na plecach i na brzuchu noszę go i wożę także.
nie bądźcie takimi szowinistkami chustowymi!

zanna
28-05-2010, 10:04
poza tym nosząc dziecko na plecach, też go nie widzę...

mucha
28-05-2010, 10:13
Nie, mucha. Najczesciej jestem sama z dwojka dzieci (2,5 i 4,5). Musimy pokonywac duze odleglosci, musze robic sama wszystkie zakupy (czesto dla 4 osob), nie mamy samochodu. Nie jestem wstanie dzwigac 16 kg na plecach, 10 kg w siatach i jeszcze trzymac za reke starszaka.

Nie mam ochoty wysluchiwac/czytac, ze z tego powodu jestem gorsza matka.
to oczywiście rozsądne co piszesz ale ja i tak bym zachustował wszystkie dzieci świata. Mam swoje zasady :)

Stivel
28-05-2010, 10:15
nie czuję się szowinistką chustową

napisałam że mam tak, że jak widzę płaczące dziecko wiezione w wózku przodem do świata ( i jeswzcze na przykład wózkiem telepane) to mi go żal, bo być może potrzebuje choć wzrokowego kontaktu z mamą i dlatego płacze.
napisałam, że ja muszę widzieć swoje dziecko jeżeli jedziemy na spacer w wózku bo potrzebuję mieć z nim kontakt bo spacer jest dla nas, dla poznawania świata, a nie dla 'mienia spokoju od dziecka'.
nie napisałam ale napiszę teraz - mając dziecko na plecach mam z nim kontakt - mogę złapać za rączkę miziającą mnie po szyi, moge zrobic a kuku i popatrzyć sobie z dzieckiem w oczy zza ramienia, mogę puścić oczko w lusterko do dziecka

Mag
28-05-2010, 10:20
dajcie spokój to kwestia charakteru,wieku dziecka,okoliczności,portfela nawet.
spróbujcie moją 2,5-letnią córkę włożyć do wózka tyłem do świata,to pozabija;),moja najstarsza jak była mała to też tak miała,jakoś umiałyśmy gadać nie do siebie ale o tym co mijamy,co widzimy.właśnie wtedy cały czas gadałyśmy do siebie żeby słyszeć swój głos nie widząc się.
teraz mam Marylę tylko przodem do siebie w wózku bo jest za mała na tyłem ale już zaczynam jej przeszkadzać w widoczności.
wrzucanie wszystkich czy to dorośli,czy dzieci,do jednego worka, jest denne.
a a nawiązując do "wszystkie wózki są be"-jak mam bez wózka zrobić dwusiatkowe zakupy z 10-miesięczniakiem i 2,5-latkiem w sklepie samoobsługowym?ach,no tak-jedno z przodu,drugie z tyłu.
dodam,że zastanawia mnie co w takim razie czują mamy,którym przykro że dziecko tyłem do matki i w wózku,gdy wsadzają dzieciaka do fotelika samochodowego (0-13kg) na tylnej kanapie samochodu.
zgadzam się z zosinamamą,raz potrzebny jest wózek,raz chusta i to rodzice sa winni jesli nie dostosowują wyboru do dziecka.
a to że przodem czy tyłem?jak pisałam wiek i charakter dziecka mają największe znaczenie.to nawet kwestia jaki to wózek bo ja mam na przykład taki,że dziecko tylko lekko głowę odchyli i już mnie widzi.nie dość że młodej świata nie zasłaniam to jeszcze wiszę nad nią:)
Marylka wścieka się jak ją z przodu wiążę w chuście (a przecież według większości powinna to uwielbiać:twisted:)
naturalnie dzieciak płaczący telepany w wózku to takie samo zło jak płaczący w chuście gdy rodzic go nosi:twisted:

Kirah
28-05-2010, 10:41
mamy dwa wózki, dostaliśmy jak byłam w ciąży. obydwa tylko przodem do świata. jeden nie używany w ogóle, drugi mniej więcej raz na 2 miesiące. pewnie że chętniej woziłabym przodem do siebie, jak już wożę, ale w takiej sytuacji mam kupować trzeci wózek? bez sensu.

kakot
28-05-2010, 10:46
ja bym tu rozdzieliła świadomość od podświadomości.
Świadomość: nie, nie przeszkadza mi. Wiem (powiada mój rozum), że każdy ma prawo wyboru, każdy hoduje własne dzieci jak uważa za właściwe, każde dziecko jest inne itd, itp.
Podświadomość: dziecko w wózku (wariant: niepełzak położony w łóżeczku)?? i leży spokojnie?? i nie jęczy?? chore! zamęczone! natychmiast wyjąć, sprawdzić, to nie jest normalne! A jak jęczy, to tym bardziej natychmiast wyjąć, wiadoma sprawa.

dla wyjaśnienia: moja aż do dwunożności była z chuściochów wisiulcowatych, łóżeczko i wózek mogły nie istnieć. Na szczęście jak na razie udaje mi się za pomocą świadomości powstrzymywać podświadomość przed nieprzemyślanymi interwencjami ;)

ulala.v
28-05-2010, 10:51
dajcie spokój to kwestia charakteru,wieku dziecka,okoliczności,portfela nawet.
oraz miejsca zamieszkania ;)
gdybym mieszkała na parterze używałabym pewnie wózka, który posiadam - wielki czołg z super dużą wygodną gondolą i dopinaną spacerówką w dowolnym kierunku. Ponieważ mieszkam na wysokim 3cim bez windy i musze na nie wtargać Hankę, często 2 siaty i ciągnąć za sobą Bartosza potrzebuję wózka przede wszystkim lekkiego i małego, żeby go zarzucić na ramię, nawet za cenę kierunku umiejscowienia dziecka względem kierunku jazdy....

a na marginesie...w wkestii zakupów... kupiłam sobie pojemny plecak...konfiguracja jest taka:
Hanka na brzuchu, zakupoy na plecach, w 1 ręce siata w drugiej dłoń Bartosza, wyglądam jak wielbład ale jakbym miała jeszcze na góre wózek dźwigać to wolę obecne rozwiązanie :ninja:

znakoff
28-05-2010, 11:21
magda, miałam właśnie napisać coś podobnego ;)

Na temat: nie, nie mam czegoś takiego ;) wiem, ze nie osądza sie po pozorach. Czasem po prostu sytuacja jest diametralnie inna niż nam się na oko wydaje.

Ja Jerza wożę w wózku przodem do świata, bo on po prostu tego chce. Noszonego (na plecach czy na biodrze) często wyjmuję ryczącego w niebogłosy ;) Także reguł nie ma! Byłam wyrodna, ze tak długo katowałam dziecko robiąc to co wydawało mi się najlepsze dla niego, on jednak chciał zupełnie inaczej.
I tak na jednym spacerze potrafimy: jeździć wózkiem przodem do świata, tyłem do swiata, chustować na plecach i jeszcze na nóżkach wracać ;P

Wiewiórka
30-04-2012, 19:16
http://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-te-wozki-stresuja-dzieci,nId,405354