PDA

Zobacz pełną wersję : Chustomama w samochodzie :(



rzezuchama
06-11-2009, 21:52
Widziałam dziś chustomamę. Ale wcale fajnie mi się nie zrobiło.
Siedziała w samochodzie na przednim siedzeniu pasażera zamotana z jakimś bardzo małym maluszkiem :roll: nie widziałam, czy miała do tego zapięte pasy (nie wiem też czy miałoby to być lepiej, czy gorzej w takiej sytuacji :?:).
Na samochód zwróciłam uwagę (stałam na przejściu), bo z tyłu w foteliku spała starsza dziewczynka i cudnie na nią słonko świeciło akurat. Ładny bardzo obrazek. Patrzę z przodu, a tu taka wtopa :(

Dziewczyny, jeździcie zamotane z maluchami samochodem??

Bo ja uchodzę za dziwadło, które nie chce na wsi podwieźć się ze znajomymi do lasu bez fotelika, a w dodatku wolałam na wyjeździe do Danii tłuc się pociągami zamiast "myknąć" samochodem bez fotelika :roll: (Perswazje kolegi: "to tylko 30 km, autostradą, za pół godziny będziemy" I jeszcze mi zaproponował, że w takim razie jego dziecko pojedzie "luzem" a moje w foteliku, skoro sie tak upieram :duh:)

Mój kolejny ulubiony argument to "Jak my bylismy mali nie było fotelików!". :roll:

morepig
06-11-2009, 21:58
dla mnie jazda bez fotelika= glupota. mam jak Ty :)
jestes normalna :)

anialodz
06-11-2009, 21:58
no mi sie zdarzylo kilka razy...chociaz nie juz z takim malenstwem.zapinam pasy na siebie i wydaje mi sie ze jest bezpiecznie.

tysia
06-11-2009, 21:58
Straszne :omg:

Ja prawa jazdy nie mam, więc jeźdzę jako pasażer. Mąż by z miejsca nie ruszył gdyby Młody w foteliku nie siedział...i bardzo się z tego cieszę!

claribell
06-11-2009, 22:03
Mi się raz zdarzyło :hide: - z Tesco do akademika - ok. 1 km bocznymi drogami, ale co się strachu najadłam przez te parę minut...

tysiula
06-11-2009, 22:04
Mój kolejny ulubiony argument to "Jak my bylismy mali nie było fotelików!". :roll:

Może wtedy samochodów tez nie było ??:ninja:

Ja też nie odważyłabym się bez fotelika, nawet na krótkim dystansie. Po pierwsze niebezpiecznie!!!! Po drugie grozi mandatem!:cryy:

v
06-11-2009, 22:07
tez bez fotelika nie woze i nie ma innej opcji, acz jakbym musiala taksowka szybko smigac, bo nie daloby sie inaczej, to uwazam, ze zamotane dziecko jest bezpieczniejsze niz luzem. przeciez.

btw jak widze dziecko luzem w aucie, dzwonie na policje. zawsze. taki czyn spoleczny.

btw 2
uwielbiana przez nas tu ksiazka "rozwoj psychiczny dziecka od lat 0 do 10" radzi, by w celu zlagodzenia objawow choroby lokomocyjnej zajc dziecko np. zabawa na podlodze samochodu :thumbs up:

sabcia
06-11-2009, 22:10
Wiozłam 2 razy koleżankę. Przyjechała z Norwegii, była bez fotelika. Co prawda, pożyczyła w Polsce fotelik, ale tak się złożyło, że do mnie przyjechała z synkiem autobusem w chuście, a ja postanowiłam ją odwieźć, no i nie miałyśmy dodatkowego fotelika. Siedziała z tyłu, z małym w chuście i zapiętym pasem pod małym i nad nim. Moim zdaniem to i tak bezpieczniej niż autobusem, gdzie w razie wypadku w żaden sposób nie jest się zabezpieczonym, prawda?
Jeżeli jest to sporadyczne, z potrzeby i z odpowiednio zapiętymi pasami, mogę to zrozumieć, autobus wydaje mi się bardziej niebezpieczny.

Eyja
06-11-2009, 22:16
nigdy nawet kilku metrów Michał nie przejechał bez fotelika.
kiedyś o mało się nie rozwiodłam, jak małżonek chciał spod jednego marketu przejechac pod drugi - tylko parkingiem a ja nie zgodziłam się młodego wziąć na kolana.
w końcu zabrałam go w chustę i poszłam piechotą. nie muszę dodawać, że zakupy nie były udane, a nie odzywaliśmy się 3 dni.
ale od tego czasu już zawsze pyta czy pójdziemy z Miśkiem piechotą, a on samochód sam przestawi:twisted:

funkia
06-11-2009, 22:21
ja kiedyś popadłam w konflikt z teściem...bo chciał jechać bez fotelika do kościoła na chrzest (mała miała ponad miesiąc!)
uparłam się na swoim- bezpieczeństwo ważniejsze dla mnie niż sentymenty i dobre wypadnięcie przed rodziną
koleżanka niemal straciła dziecko w ten sposób- jechali spod sklepu, 200-300 metrów, ktoś im zajechał drogę i musieli ostro hamować...

ursus_arctos
06-11-2009, 22:26
:omg::omg: Boze drogi, przeciez w razie czegos to wlasnie ten maluszek jest najbardziej narazony! jak nim przygrzmoci w siedzenie z przodu albo jak sie poduszka otworzy... no glupota, brak wyobrazni, nie wiem co jeszcze.

tak mnie to powalilo, bo nas nie dalej jak wczoraj wsunelo do rowu. do dzis mi sie kolana trzesa. pustkowie, zima, noc. samochod polozyl sie na boku... malz wyciagnal dziecie, a ja sie wspinalam po siedzeniu. oczywiscie malutka w foteliku byla. nikomu nic sie nie stalo, auto nienaruszone, ale wole nie myslec co by bylo bez fotelika, nawet przy tej predkosci ktora mielismy (ok. 20km/h) :frown i to byla wycieczka taka ot, niedaleko domu.

ps a chusta sie przydala i tak :) mialam zamotana na sobie, wiec po wyjsciu z auta wsunelam tygrysice i sie grzala w swojej "dziupli" do przyjazdu pomocy.

mart
06-11-2009, 22:27
NIGDY PRZENIGDY NIE WOŹCIE DZIECI W CHUŚCIE W SAMOCHODZIE!!!!!!!!! nawet kilometra po lesie! nieważne czy jako pasażer czy kierowca.

wyobraźcie sobie nacisk pasów na malca w przypadku gwałtownego hamowania, co czesto jest odruchem warunkowym w przypadku zagrożenia. albo odpalającą się poduszkę z kierownicy. albo to że "lecicie" na kierownicę z malcem w chuście. MASAKRA! dostanie mandatu to naprawdę powinna być ostatnia motywacja do nie wożenia w ten sposób!

jotjotka
06-11-2009, 22:27
Jezu, dziewczyny, nie woźcie ich w chustach! :duh: :duh: :duh:
Wybaczcie zgrozę, którą powieje, ale widziałam kiedyś noworodka ze zgniecioną przez mamusię główką, trzymała go przed sobą, ponoć była w pasach. Zachustowana nie była, ale pewnie nic by to nie zmieniło - po prostu przygniotła go swoim ciężarem do oparcia fotela :frown A podróż może miała trwać tylko kilka minut - :duh:
ZAWSZE FOTELIKI !!!

agar72
06-11-2009, 22:45
Zacznę od tego, że NIGDY nie jeżdżę bez fotelika. Nawet na najkrótsze dystanse nieodmiennie odprawiam cały rytuał zapinania: najpierw pasy w foteliku, potem cały fotelik pasem samochodowym. Nie wyobrażam sobie młodej latającej na tylnym siedzeniu bez zapięcia. Jednak zdarzyło mi się parę razy jechać z Nadią zamotaną, gdy kierował ktoś inny (z tyłu).
Włożę pewnie jednak kij w mrowisko. Otóż- brak zapiętych pasów niejednemu uratował życie...

Jagienka
06-11-2009, 22:45
a ja kiedyś jechałam z Antosią do lekarza taksówką w moim rodzinnym mieście, a tam taksówkarze nie mają obowiązku posiadania w samochodzie fotelika (nie wiem, jak to jest w innych miastach).

A co robicie w sytuacji, gdy dziecko bardzo płacze, wije się w foteliku i niczym nie da się odwrócić jego uwagi i wyraźnie domaga się wyjęcia z fotelika? Macie takie sytuacje? bo my ostatnio przy niemal każdej jeździe samochodem, po około 15 minutach (czesto wcześniej) Antosia ma już dosyć i płacze na całe gardło. Ja przestałam reagować, bo co mam zrobić? jak raz Ją w takiej sytuacji wyjmę z fotelika, to się nauczy, że wystarczy pokrzyczeć i się ma, co się chce...
ale Mąż ma do mnie pretensje i mówi, że nie potrafi spokojnie prowadzić samochodu, nie denerwować się, jak Ona tak krzyczy głośno.

agar72
06-11-2009, 22:48
wyobraźcie sobie nacisk pasów na malca w przypadku gwałtownego hamowania,

Dodam, że pas samochodowy, gdy jechałam z młodą zachustowaną nie przechodził przez nią. Górny tak jakby włożony między mnie a nią, a dolny pod jej pupą. Więc w razie czego pas trzymał mnie, a ja trzymałam młodą chustą.

v
06-11-2009, 22:51
A co robicie w sytuacji, gdy dziecko bardzo płacze, wije się w foteliku i niczym nie da się odwrócić jego uwagi i wyraźnie domaga się wyjęcia z fotelika?

zatrzymuje sie, wyciagam dziecko, poprawiam ubrania, pasy, wkladam ponownie.
dziecku moze byc niewygodnie po prostu, bo np. koszulka sie zle uzlozyla.
starsza sama wsiada i jak zdarza mi sie wsiasc za kierownice, nie zapiawszy jej, bo sie zdarza, to mnie upomina od razu i glosno.

nie tworze precedensow.


mozna zamowic takse z fotelikiem. niektorzy maja mimo braku obowiazku. w centralach sprawdzaja i oddzwaniaja.

Eyja
06-11-2009, 22:53
Dodam, że pas samochodowy, gdy jechałam z młodą zachustowaną nie przechodził przez nią. Górny tak jakby włożony między mnie a nią, a dolny pod jej pupą. Więc w razie czego pas trzymał mnie, a ja trzymałam młodą chustą.

a jak to ma się do tego:


Jezu, dziewczyny, nie woźcie ich w chustach! :duh: :duh: :duh:
Wybaczcie zgrozę, którą powieje, ale widziałam kiedyś noworodka ze zgniecioną przez mamusię główką, trzymała go przed sobą, ponoć była w pasach. Zachustowana nie była, ale pewnie nic by to nie zmieniło - po prostu przygniotła go swoim ciężarem do oparcia fotela :frown A podróż może miała trwać tylko kilka minut - :duh:
ZAWSZE FOTELIKI !!!

Annick
06-11-2009, 22:54
Nigdy nie wożę dziecka bez fotelika, niezależnie od dystansu.

A jak płacze... Staram się odwracać uwagę, jak nie skutkuje, trudno - po prostu w takim okresie wzmożonego płaczu w aucie jeżdżę jak najmniej.

Eyja
06-11-2009, 22:55
A co robicie w sytuacji, gdy dziecko bardzo płacze, wije się w foteliku i niczym nie da się odwrócić jego uwagi i wyraźnie domaga się wyjęcia z fotelika?

u nas sprawdzało się włączenie głośno ulubionej muzyki Miśka. zasypiał w 3 minuty..
ale wiem, że nie na każde dziecko podziała :-(

czukczynska
06-11-2009, 23:00
Nigdy nie wożę dzieciaków bez fotelików.Żadnych ustępstw w kwestii bezpieczeństwa dzieci.Nigdy.

natala
06-11-2009, 23:13
raz musialam - zamowilismy taksowke z fotelikiem i przyjechala bez. mielismy do wyboru - zdazyc na samolot, albo nie jechac... ale nie pojechalismy na lotnisko, tylko do najblizszej stacji kolejowej (to noc byla, inaczej sie nie dalo, niestety). siedzialam z tylu, pasy przelozylam pod Frankiem, poduszki nie bylo. ale i tak ciezko to odchorowalam... od tej pory jak musimy jechac taksowka to zamawiam Polakow - drozsi bywaja, ale jak powiedza, ze bedzie fotelik - to jest.

poza tym - absolutny zakaz wozenia Franka gdziekolwiek, na jakikolwiek dystans bez fotelika. nawet 100 metrow do sklepu. jak lecimy do Polski to fotelik mamy pozyczony i targamy go ze soba wszedzie. znajomi juz wiedza, ze nawet nie maja co proponowac podwiezienia - nie dziekuje, poczekam na autobus, bus czy cokolwiek innego (w busie jak sie da to tez wole z fotelikiem).

ja u siebie w pracy miala dziewczynke, 7-letnia. jak mala miala 3 lata rodzice mieli stluczke - ktos im wjechal z tyl samochocu, leciutko puknal, nikomu nic sie nie stalo. oprocz owej dziewczynki - ona byla w foteliku, ale ten byl zle zapiety. zlamal jej sie kregoslup na odcinku szyjnym - co oznacza kompletny paraliz od szyi w dol. do konca zycia, chyba ze jakis cudowny przelom w medycynie nastapi... zawsze to opowiadam, jak sie ktos probuje podsmiechiwac.

a swoja droga, na wsi gdzie mieszkaja moi rodzice nie wiem czy kilka osob ma foteliki... a samochod w kazdym domu prawie. najgorsze co czasem mozna zobaczyc - dumny tatus prowadzi z maluchem na kolanach :duh: mocniej przyhamuje i ma dziecko wgniecione w kierownice...

mart
06-11-2009, 23:16
Dodam, że pas samochodowy, gdy jechałam z młodą zachustowaną nie przechodził przez nią. Górny tak jakby włożony między mnie a nią, a dolny pod jej pupą. Więc w razie czego pas trzymał mnie, a ja trzymałam młodą chustą.

błagam, nawet nie opisujcie tu takich precedensów. proszę! jeszcze zrozumiem taką podróż w chuście w sytuacji zagrożenia życia i braku karetki czy coś w tym stylu ale chyba żadnej innej nie.
nie opisujcie - bo potem czyta to masa osób i wychodzi na to, że jak inni mogą to ja też. :twisted::twisted::twisted::twisted::twisted:

marza
06-11-2009, 23:20
Nie wyobrażam sobie wozić dzieci bez fotelika!!
Mam wyobraźnie,i zdaje sobie sprawe że nawet na polnej,bocznej czy też osiedlowej uliczce moze zdarzyć się wypadek:roll:

Przerażają mnie widoki gdy wczasie jazdy dzieci chodzą sobie po samochodzie,lub tez samochody wyposażone w wypasione,super drogie foteliki a rodzice nie zapinają dziecka bo nie lubi :duh:

neverendingstory
06-11-2009, 23:38
nigdy przenigdy z maluchem do samochodu, nawet na najkrótszą odległość!!

nasza mała z reguły ładnie śpi w samochodzie, ale mieliśmy już dłuższy wyjazd - po 2 godzinach w foteliku zaczłęła płakać. Jedyne wyjście - zatrzymać się, wyjąć dziecia, dać cyca, poprzytulać, wyjść na chwilę z samochodu, potem zapiąć z powrotem i jechać dalej. Wiadomo, że w ten sposób podróż może się wydłużyć nawet o kilka godzin - my wzieliśmy poprawkę 2-godzinną na dystansie 300 km - ale moim zdaniem nic nie może być ważniejsze niż bezpieczeństwo maleństwa. Gdyby coś się jej stało przez moją głupotę nie wybaczyłabym sobie do końca życia...

Fiona
06-11-2009, 23:44
moje obie były niesamochodowe, nawet na krótkich dystansach od razu płacz:roll:
NIGDY nie wyjęłam z fotelika w czasie jazdy! ja się odpinałam i dawałam pierś:oops: a gdy były ciut większe nawet nie odpinając swoich pasów przechylałam się i karmiłam:rolleyes: a jeżeli to nie pomagało, robiliśmy postój:thumbs up:

rzezuchama
06-11-2009, 23:47
Żeby nie było, że pierwsza rzucam kamieniem.... Zdarzało mi się jechać w taksówce ze Stachem na kolanach. Niestety taksówki nie mają obowiązku fotelikowego. Firmy z fotelikami są tylko w dużych miastach, a i tak RAZ udało mi się w KRK zamówić taksi z fotelikiem. Czasem trzeba, nigdy nie czułam się komfortowo w takiej sytuacji, jak mogę to unikam. Nie zarzekam się, że to się nie powtórzy, bo jest jak jest. W żadnym prywatnym samochodzie mi się nie zdarzyło. No i oczywiście nie wożę tak znajomych z dziećmi.

Czysto teoretycznie zastanawiam się, czy wożenie dziecka w takim wypadku - nomen omen - w razie wypadku jest rzeczywiście bezpieczniejsze? Nie mówię o pasach, bo to napisała Mart. Ale jak taka mama siedzi z przodu i dostaje strzała z poduszki - to nie ona a dziecko właśnie. No chyba, że poducha jest wyłączona, jak dla kobiet w ciązy, albo do wożenia fotelika z przodu (ale np. w naszym samochodzie nie ma takiej możliwości - wyłaczenia poduszki). Już nie mówię, że ktoś mógłby tak prowadzić auto, bo włos sie jeży. ALe nawet jako pasażer, tak jak to dziś widziałam.
A jeśli z tyłu? Niby dzieciak nie poleci.... No ale własnie mama może go przygnieść. Może jakby poleciał, stała by mu się mniejsza krzywda... (tak jak z tymi niezapiętymi pasami czasem). A już w razie czegoś strasznego, wyciągania z rozwalonego samochodu... Jak wyciągnąć mamę z przywiązanym dzieckiem? Kto w ogóle się domyśli, że w szmacie jest dziecko?!

roziii
06-11-2009, 23:48
Nidy bez fotelika ani małego ani dużego tak nie wożę, zawsze zapięci siedzą sami

Fiona
06-11-2009, 23:50
A już w razie czegoś strasznego, wyciągania z rozwalonego samochodu... Jak wyciągnąć mamę z przywiązanym dzieckiem? Kto w ogóle się domyśli, że w szmacie jest dziecko?!

a no właśnie!!!:twisted:

Foxy Lady
06-11-2009, 23:59
a mi się wydaję, że jednak w autobusie/pociągu bezpieczniej, choć jeżdżąc kilka razy autobusem czułam się niepewnie
w samochodzie nie zdecydowałabym się, wyobraźnia pracuje

kejti
07-11-2009, 00:16
w foteliku zawsze i wszędzie!!!

britta
07-11-2009, 00:27
we wlasnym samochodzie nigdy nie jechalismy bez fotelika i uwazam, ze kto tak robi, prosi sie o nieszczescie

ale taksowka zdarzylo nam sie, w awaryjnej sytuacji, chyba dwa razy. co sie nerwow najadlam, to moje. teraz juz bede wiedziec, ze mozna zamowic taxe z fotelikiem

znajomi chcieli nas kiedys podwiezc - bagatela - 40 km. bez fotelika, Michalek mial chyba 2 miesiace. wyszlismy na dziwnych, bo odmowilismy i pojechalismy pociagiem

morepig
07-11-2009, 00:30
tez bez fotelika nie woze i nie ma innej opcji, acz jakbym musiala taksowka szybko smigac, bo nie daloby sie inaczej, to uwazam, ze zamotane dziecko jest bezpieczniejsze niz luzem. przeciez.

btw jak widze dziecko luzem w aucie, dzwonie na policje. zawsze. taki czyn spoleczny.

btw 2
uwielbiana przez nas tu ksiazka "rozwoj psychiczny dziecka od lat 0 do 10" radzi, by w celu zlagodzenia objawow choroby lokomocyjnej zajc dziecko np. zabawa na podlodze samochodu :thumbs up:
nie, bezpieczniej jednak samo. albo zginei na miejscu albo przezyje. przycisniete cialem doroslego albo zginie na miejscu albo bedzie mialo rozlegle obrazenia, wieksze niz jakby przez szybe polecialo..

co do tematu- raz, RAZ jechalam z Michalem bez fotelika, na rekach, 900m w nocy- na pogotowie. jak sciagnal na siebie herbate.
na szczescie sie okazalo ze herbata nie byla az tak goraca i w tydzien sladu nei bylo. maz sie czolgal tym autem...

mialam nawet w wozu go wiezc, tyle ze po tej herbacie zalalam biedaka od stop do glow lodowata woda zeby nie zdzierac ubrania ze skora...

ehh ciary mnie przechodza...

zdarzylo mi sie za to wiezc pare razy michala w foteliku 9-18 mimo ze ma prawie 5 lat, no ale wazy 16,5kg...

v
07-11-2009, 00:52
NIGDY nie wyjęłam z fotelika w czasie jazdy! ja się odpinałam i dawałam pierś:oops: a gdy były ciut większe nawet nie odpinając swoich pasów przechylałam się i karmiłam:rolleyes: a jeżeli to nie pomagało, robiliśmy postój:thumbs up:

wiem, ze to powszechna praktyka.
dowiedzialam sie o tym sposobie niedawno, zreszta na tym tu forum.
w zyciu na to bym nie wpadla.

ciekawi mnie czemu dziecko musi byc przypiete, a dorosly nie?
co dziecku po martwej matce?
na nagrobku bedzie, ze zginela bohatersko, karmiac piersia w czasie jazdy?
nie rozumiem tego w ogole.



nie, bezpieczniej jednak samo. albo zginei na miejscu albo przezyje. przycisniete cialem doroslego albo zginie na miejscu albo bedzie mialo rozlegle obrazenia, wieksze niz jakby przez szybe polecialo..


w chuscie albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.
luzem w aucie albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.
w foteliku albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.

maagduusiiaa
07-11-2009, 00:57
A jeśli z tyłu? Niby dzieciak nie poleci.... No ale własnie mama może go przygnieść. Może jakby poleciał, stała by mu się mniejsza krzywda... (tak jak z tymi niezapiętymi pasami czasem).

polecam obejrzenie filmiku, który był już linkowany w innym wątku
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=otgH6sFECoM

"Podczas wypadku, który wydarza się przy prędkości ok. 50 km/h niezabezpieczone dziecko jest wyrzucane z pojazdu z siłą odpowiadającą jego wadze powiększoną 30-60-krotnie. Wypadając z pojazdu dziecko rani lub zabija siebie i innych pasażerów będących w pojeździe. Dzieje się to zgodnie z prawami fizyki.
Również nic nie pomoże trzymanie dziecka na kolanach. W razie wypadku nikt nie byłby w stanie utrzymać dziecka. Nawet zapięcie się pasami razem z dzieckiem jest skrajnie niebezpieczne – ponieważ narażamy dziecko na zmiażdżenie go naszym pasem." źródło (http://209.85.129.132/search?q=cache:IKzz6EugzwQJ:www.klubpancernika.pl/images/klubpancernika_dla_rodzicow.doc+wzrost+wagi+podcza s+wypadku+samochodowego&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl)

"



Podczas wypadku przy prędkości 70 km/h, człowiek o wadze 50 kg, który jedzie z tyłu bez pasów, uderza w osoby siedzące z przodu z siłą trzech ton, stanowiąc ogromne zagrożenie dla ich zdrowia i życia.
Człowiek, który podczas wypadku dzięki pasom zostanie w samochodzie ma pięciokrotnie większe szanse na przeżycie, niż ten, którego olbrzymia siła wyrzuci z samochodu.
Zapięte pasy zmniejszają o połowę prawdopodobieństwo obrażeń głowy i klatki piersiowej, a więc redukują prawdopodobieństwo trwałego kalectwa." (źródło (http://pasazfin.wp.pl/id,428,allianz.html))

dla ciekawych polecam symulację http://pasazfin.wp.pl/id,428,allianz.html

ABSOLUTNE NIE przejazdom bez fotelików i zapiętych pasów :znaika:
ps. i przewożeniu czegokolwiek na półce z tyłu (może poza jakimiś ubraniami czy czymś w tym stylu) zasada bezwładności działa także na takie rzeczy

Eyja
07-11-2009, 00:57
wiecie co? miałam nie pisac o tym, ale post va sprawił, że zmieniłam zdanie.

moja znajoma jechała z córką, 2-letnią na tylnym siedzeniu. z przodu wujek i kuzyn. jechali za szybko. wpadli w poslizg. córeczka była w foteliku, ale matka widząc że uderzą w drzewo, sobą nakryła córkę.
i uderzyli.
nikomu nic się nie stało,
tylko matka zginęła z powodu zmiażdżonych narządów wewnętrznych :-(
własnie minął rok..
do dzisiaj myslę że gdyby była przypieta pasami, mała Ola miałaby mamę (*)

calineczka
07-11-2009, 01:23
wiecie co? miałam nie pisac o tym, ale post va sprawił, że zmieniłam zdanie.

moja znajoma jechała z córką, 2-letnią na tylnym siedzeniu. z przodu wujek i kuzyn. jechali za szybko. wpadli w poslizg. córeczka była w foteliku, ale matka widząc że uderzą w drzewo, sobą nakryła córkę.
i uderzyli.
nikomu nic się nie stało,
tylko matka zginęła z powodu zmiażdżonych narządów wewnętrznych :-(
własnie minął rok..
do dzisiaj myslę że gdyby była przypieta pasami, mała Ola miałaby mamę (*)

... (*)...

calineczka
07-11-2009, 01:29
ZAWSZE w foteliku.
bo fotelik to nie nosidełko, które wpina się w wózek, ale fotelik, który przypina się w samochodzie.
Ludzie chyba o tym nie wiedzą.
Wielokrotnie widuję dzieci w fotelikach trzymane na kolanach :duh: zamiast przypięte pasami.
Raz mieliśmy stłuczkę. Staliśmy na czerwonym i babka wjechała nam w tył (a hamowała, bo zauważyła światła w ostatniej chwili, więc nie jechała szybko). Młody w britaxie tyłem do kierunku jazdy. Szarpnęło ostro, ale pasy nam zadziałały. Po tym zdarzeniu wiem,że będę woziła go w fotelikiem tyłem do kierunku jazdy. Miał wtedy chyba ok. 8-10 mies.Strach pomyśleć co by było gdyby...

kubutkowa
07-11-2009, 01:47
polecam obejrzenie filmiku, który był już linkowany w innym poście
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=otgH6sFECoM


Bardzo sugestywny ten filmik.... Jezdzie bez fotelika mowimy NIE

Guest
07-11-2009, 10:41
A co robicie w sytuacji, gdy dziecko bardzo płacze, wije się w foteliku i niczym nie da się odwrócić jego uwagi i wyraźnie domaga się wyjęcia z fotelika? Macie takie sytuacje? bo my ostatnio przy niemal każdej jeździe samochodem, po około 15 minutach (czesto wcześniej) Antosia ma już dosyć i płacze na całe gardło. Ja przestałam reagować, bo co mam zrobić? jak raz Ją w takiej sytuacji wyjmę z fotelika, to się nauczy, że wystarczy pokrzyczeć i się ma, co się chce....

Może to i nie wychowawcze ;) ale na swojej komórce mam kilka piosenek fasolek i kołysanek Umer, daje do rączki i po chwili spokój. Na codzień nie daję komórki i to jest nielada gratka dla niej. Czasami, gdy zawodzi wszystko inne po prostu zatrzymujemy się, bierzemy małą na zmęczenie intensywaną zabawą i po pierwszym potarciu oczek do cyca, od mamy do fotelika; ale to na dłuższych trasach. Ale nie ukrywam, nie raz rezygnowałam z jazdy autem bo był protest.

Co do jazdy bez fotelika NIGDY PRZENIGDY - jeżeli chodzi o bezpieczeństwo dziecka to jest to czasami jedyna rzecz jaką moge zrobić, nie mam wpływu na warunki, na to jak jeździ kierowca ( chyba, że ja kieruję) na to jak jeżdzą inni i choćby ze swojego samolubnego pczucia robię to co mogę, żeby potem sobie nie robić wyrzutów.

bprusek
07-11-2009, 10:49
Jechałam z dzieckiem zawiązanym w chuście, w taksówce. Przy zamawianiu powiedzieli, że w taxi nie ma obowiązku fotelików. A co do bezpieczeństwa to zdecydowanie lepiej tak niż na kolanach trzymając tylko rękami.

kamilcia.xt
07-11-2009, 12:39
jechałam z dzieckiem w chuście, zapięta pasami jakieś 300m osiedlową drogą. Grad nas złapał na spacerze, brat po nas wyjechał, fotelika nie miał. Myślę że w wyjątkowych sytuacjach kiedy nie ma fotelika a do przejechania jest kawałek, względnie bezpiecznej drogi, to zawsze lepiej w chuście niż z dzieckiem na kolanach...

Ale wiecie co mnie bulwersuje? Jazda z niemowlakiem na kolanach kierowcy :duh: Chyba wszyscy tatusiowie na moim osiedlu tak jeżdżą. Mamusie siedzą obok i filmują jak synek pięknie auto prowadzi :duh:
Tez po osiedlowych drogach ale i tak cholernie to niebezpieczne wg mnie. Ktoś może znienacka wyskoczyć na drogę, kierowca przyhamuje a dziecko wyrżnie główką w kierownicę

Edit: doczytałam wszystkie wypowiedzi, zastanawiam się.. dlaczego nie piętnujecie jazdy z chuście autobusem? Zawsze bez pasów a często bez miejsca siedzącego. Chyba nie myślicie że autobusy są bezwypadkowe?
Dlaczego nie piętnujecie fotelików przodem do kierunku jazdy? W razie silnego zderzenia czołowego małe dziecko w takim foteliku ma na bank uszkodzony kręgosłup (znajomy męża spowodował taki wypadek, jedno dziecko nie zapięte wcale, nie żyje, drugie w foteliku przodem jest sparaliżowane :( )

erithacus
07-11-2009, 13:16
Edit: doczytałam wszystkie wypowiedzi, zastanawiam się.. dlaczego nie piętnujecie jazdy z chuście autobusem? Zawsze bez pasów a często bez miejsca siedzącego. Chyba nie myślicie że autobusy są bezwypadkowe?
Dlaczego nie piętnujecie fotelików przodem do kierunku jazdy? W razie silnego zderzenia czołowego małe dziecko w takim foteliku ma na bank uszkodzony kręgosłup (znajomy męża spowodował taki wypadek, jedno dziecko nie zapięte wcale, nie żyje, drugie w foteliku przodem jest sparaliżowane :( )
Dlatego, że trzeba by piętnować jazdę autobusem w ogóle, nieważne czy w chuście czy w wózku czy na rękach. A także wchodzenie na pasy, chodzenie chodnikiem w pobliżu ulicy, chodzenie chodnikiem zimą itd., itd.
Wypadek to wypadek, nie można go przewidzieć. Jednak jeśli mam możliwość choć częściowego zapobiegania, to będę to robić. Np. zawsze będę wozić dziecko w foteliku.

A tak na marginesie, to mamy już na koncie kilkukrotne "obrazy" siostry mojego męża za to, że nie chcieliśmy podwieźć ich z dzieckiem bez fotelika.

primka_ak
07-11-2009, 13:31
ja nigdy w życiu nie pozwoliłabym na jazdę bez fotelika-tak jak nie pozwalam na jazdę bez zapiętych pasów. każdy z pasażerów obowiązkowo musi się zapiąć bo inaczej nie ruszę w trasę... to taki nawyk który zawdzięczam swojemu tacie-wpajał mi to latami ;)

sylvana
07-11-2009, 13:34
Ja też uważam, że dziecko powinno być ZAWSZE przewożone w foteliku i pasach. Chyba że niektórzy mają takie specjalne gondole z pasami w środku i przypinane również pasem, no to wtedy rozumiem... Nie wyobrażam sobie jazdy z dzieciem w chuście w samochodzie. W autobusie jeszcze nie próbowałam. Tak się zastanawiam jakby to było i jak się w tym autobusie zachować: siedzieć czy stać:roll:. Nie mam pojęcia.

bluejay
07-11-2009, 13:51
zaraz po przywiezienu malej do domu bylam na strazy pozarnej, aby mi pan strazak sprawdzil, czy na pewno siedzenie jest umocowane jak potrzeba i czy mala jest dobrze przypieta pasami (mozna to tez sprawdzic u policjantow, ot taka usluga w USA). Nie wyobrazam sobie miec dziecka w aucie nieprzypietego pasami. W grudniu lecimy do domu z fotelikiem oczywiscie, bo nie chce miec sytuacji "bezfotelikowych" a o takie nietrudno szczegolnie, ze nie mamy znajomych z malymi dziecmi juz.

vombati
07-11-2009, 14:41
[/URL]

"Podczas wypadku, który wydarza się przy prędkości ok. 50 km/h niezabezpieczone dziecko jest wyrzucane z pojazdu z siłą odpowiadającą jego wadze powiększoną 30-60-krotnie. Wypadając z pojazdu dziecko rani lub zabija siebie i innych pasażerów będących w pojeździe. Dzieje się to zgodnie z prawami fizyki.
Również nic nie pomoże trzymanie dziecka na kolanach. W razie wypadku nikt nie byłby w stanie utrzymać dziecka. Nawet zapięcie się pasami razem z dzieckiem jest skrajnie niebezpieczne – ponieważ narażamy dziecko na zmiażdżenie go naszym pasem." [URL="http://209.85.129.132/search?q=cache:IKzz6EugzwQJ:www.klubpancernika.pl/images/klubpancernika_dla_rodzicow.doc+wzrost+wagi+podcza s+wypadku+samochodowego&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl"]źródło (http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=otgH6sFECoM)
Mój mąż robi min takie symulacje.
Przepraszam za porównanie ale nawet psy powinniśmy wozić w specjalnych pasach; i niestety nie chodzi tu o zdrowie naszych milusińskich ale o właśnie o życie innych uczestników ruchu .

Dziecko TYLKO w foteliku!!! Chodźby darło się wniebogłosy nigdy nie wyjmuję, poprostu zatrzymuję sie gdzie można.

Tinta
07-11-2009, 14:57
Antek nigdy nie przejechał ani metra bez fotelika - oboje z mężem jesteśmy bardzo uczuleni na punkcie jego bezpieczeństwa. Niestety, ale spotkałam już wiele sytuacji z kierowcami - wariatami - i co z tego, że jedziecie powoli i ostrożnie, bo dziecko bez fotelika, jak jakiś debil Ci drogę zajedzie???
Raz miałam taką sytuację - ja jako kierowca a z tyłu moja mama i Antoś, w foteliku. Droga się dłużyła, mały dostał histerii, a do domu było już bardzo blisko - parę kilometrów, ze dwa. Moja mam zaczęła od razu odpinać mu pasy - jak to zobaczyłam w lusterku, to zrobiłam jej mega awanturę... koniec kropka, nie ma jeżdżenia bez fotelika. I mogą o mnie mówić w rodzinie co chcą.

maagduusiiaa
07-11-2009, 22:55
Chyba że niektórzy mają takie specjalne gondole z pasami w środku i przypinane również pasem, no to wtedy rozumiem...
takie gondole nie są FOTELIKAMI do przewozu dzieci, nie posiadają żadnych atestów, służą do przenoszenia dzieci, nie do jazdy samochodem. Równie dobrze można kupić kawałek styropianu, przyczepić samemu pasy i wyprofilować zaczepy na pasy samochodowe
co do jazdy autobusem, chyba najbardziej chodzi o niewiedzę w naszym kraju... Aż dopytam się znajomego z drogówki

Ilonsa
07-11-2009, 23:09
takie gondole nie są FOTELIKAMI do przewozu dzieci, nie posiadają żadnych atestów, służą do przenoszenia dzieci, nie do jazdy samochodem. Równie dobrze można kupić kawałek styropianu, przyczepić samemu pasy i wyprofilować zaczepy na pasy samochodowe
co do jazdy autobusem, chyba najbardziej chodzi o niewiedzę w naszym kraju... Aż dopytam się znajomego z drogówki


są gondole przystosowane do przewozu dzieci (montowane do siedzenia samochodu) chociaż przyznaję, że dla mnie to bezpieczne nie jest.

Jeśli chodzi o kwestię jazdy bez fotelika to mówię "NIE". Hania nawet gdy jedziemy kilkaset metrów zawsze jest dokładnie zapięta.
Raz w swoim życiu jechała w chuście bez fotelika- było bardzo zimno, padało i szwagier podwiózł nas dosłownie z 500 metrów a ja do dzisiaj mam wyrzuty sumienia.
Niestety bardzo często widuję dzieci bez fotelika (np. na kolanach rodziców a fotelik obok pusty) albo siedzące niby w foteliku z niedociągniętymi pasami.
Bezpieczeństwo wśród moich znajmych nie jest "modne", olewają foteliki, dzieci na rowerach jeżdżą bez kasku itp. Jak niektórzy usłyszeli, że zamówiliśmy fotelik montowany tyłem to patrzyli na nas jak na idiotów.

I odkąd mamy dziecko zaczęłam pilnować tzw. "luźnych przedmiotów" w samochodzie, bo w razie wypadku również one latają po całym samochodzie.

maagduusiiaa
07-11-2009, 23:27
są gondole przystosowane do przewozu dzieci (montowane do siedzenia samochodu) chociaż przyznaję, że dla mnie to bezpieczne nie jest.
no niby "są przystosowane" wg producentów i sprzedawców, ale żadnych testów raczej nie przechodziły


Niestety bardzo często widuję dzieci bez fotelika (np. na kolanach rodziców a fotelik obok pusty) albo siedzące niby w foteliku z niedociągniętymi pasami.
Bezpieczeństwo wśród moich znajmych nie jest "modne", olewają foteliki, dzieci na rowerach jeżdżą bez kasku itp. Jak niektórzy usłyszeli, że zamówiliśmy fotelik montowany tyłem to patrzyli na nas jak na idiotów.

kiedy rodzina się dowiedziała, że planujemy kupić fotelik tyłem (w dodatku za TAAAKIE pieniądze) to pukali się w czoło. Od najmądrzejszej-na-świecie-w-kwestii-dzieci szwagierki usłyszałam, że nie powinnam zakładać, że będę miała wypadek samochodowy, spytałam więc po co ONA kupiła fotelik dla swojego syna, skoro NIE ZAKŁADA uczestnictwa w wypadku. Zmieszała się trochę.
od babci usłyszałam, że fotelik fajny, tylko "jakby był przodem..." (może myślała, że kupiliśmy tyłem, bo tańszy? http://babiniec-cafe.pl/images/smiles/laughing.gif), no i standardowe: a nogi, a nie będzie nic widział (mnie też) będzie marudny etc

mojego M przekonuję, do zapinania pasów pytaniem: czy chcesz żeby TWOJE DZIECKO nie miało taty? jeśli nie dla siebie się zapinasz, to chociaż dla niego to zrób.
ZAWSZE działa :ninja:

b.szczelna
08-11-2009, 00:24
a mną targają sprzeczne emocje.
z wszystkich sił jestem zdania, że MUSI BYĆ FOTELIK i jest.
ale były już sytuacje pt. autostrada a malina sinieje od płaczu.i wyjmowałam.
policzyłam.wyjęłam Hankę z fotelika 4 razy.
źle mi z tym, czuje się jak głupia koza której brak konsekwencji.paraliżuje mnie strach o bezpieczne dojechanie i modlę się wtedy o to.
ale to zrobiłam. bo wiem, że Dzieć płacze przez moją głupotę- jazdę w czasie kiedy jest głodna, senna lub było za duzo wrazen i teraz chce się przytulic.
zycie weryfikuje mnostwo moich planów pt MOJE DZIECI NIGDY/ZAWSZE

daje ciała, wiem. ale się, cholera, staram.(tak, wiem, o kant d... starania w razie wypadku)
Wy nigdy nie wyjmujecie?

Eyja
08-11-2009, 00:26
b.szczelna w trakcie jazdy nigdy. na autostradzie nawet jak serce mi się kraje od płaczu Miśka, czekam do najbliższego zjazdu. siedzę jak na szpilkach, ale nie odpinam, nie wyjmuję.

b.szczelna
08-11-2009, 00:28
no to jesteś konsekwentna.

moje serce mięknie przy najbliższych nawet jeśli to ryzyko.
tylko potem mam wstrętne wyobrażenia o cierpieniu i chyba je w sobie utrwale to moze wzmocnie konsekwencję.

Ilonsa
08-11-2009, 00:33
Wy nigdy nie wyjmujecie?

Nigdy podczas jazdy nie wyjęłam dziecka z fotelika. Jeśli płacze zatrzymujemy się w najbliższym możliwym miejscu.
Kiedyś odcinek 50km jechaliśmy trzy godziny bo było gorąco i mała płakała więc zatrzymywaliśmy się kilka razy żeby chwilę odpoczęła.

b.szczelna
08-11-2009, 00:35
autostrada raczej wyklucza zatrzymanie a zjazdy nie są co kilka km;] a kto zna moje dziecko ten wie, ze placze raz na kilka tygodni za to od razu się poddusza;(

v
08-11-2009, 00:46
moja starsza miala w wieku ok. 18 m-cy akcje pt. "wyplatuje sie z pasow hgw jak, siedze za toba i co mi zrobisz".
wlaczalam awaryjne, blokowalam pas, no wiadomo, usmiechalam sie do innych kierowcow w korku i poprawialam dziewczynke. nie ma pasow, nie ma jazdy.
i wiecie co?
kilka razy starczylo. pojela.
acz nalezy miec nerwy ze stali, by zablokowac pas w godzinach szczytu duzym miescie :D

ale ogolnie awaryjne to supersprawa.

b.szczelna
08-11-2009, 00:47
można tak na uatostradzie?

v
08-11-2009, 00:50
a jak masz awarie, to pchasz auto do zjazdu? ;)
rozmiar awarii oceniasz sama.

ale co ja gadam, mam wymarzone pasazerki, niejekliwe i lubiace jezdzenie.

b.szczelna
08-11-2009, 00:53
aj bo podduszone dziecko to tez awaria i mi to zatrzymywanie dało jakis pogląd na kompromisówke;]

bluejay
08-11-2009, 01:35
w ostatni weekend zrobilismy 1000 mil (wycieczka w gory i spowrotem), Michaska obowiazkowo we foteliku, zatrzymywalismy sie na karmienie tylko.. draznia mnie inni kierowcy za to, rzadko jezdze juz lewym = szybszym pasem ruchu, teraz tylko prawym i zgodnie z limitem predkosci, ktory na autostradzie dosc duzy jest 70 mph, mozna 75mph i policja sie tylko usmiechnie, za 80 wlepia juz mandat.. wiem, bo dostalam kilka lat temu.. jade prawym pasem, a gosc mi siedzi na ogonie, 10 cm od zderzaka i jeszcze daje swiatlami.. a pozostale 2 pasy wolne. Mam naklejke w oknie, ze dziecko jest w aucie, ale nic to nie daje.. ja szczegolnie na takich kierowcow jestem uczulona, bo bedac w 22 tyg ciazy mialam wypadek > babka za mna wjechala mi w tyl auta a ja wjechalam w auto przede mna

dariazv
08-11-2009, 01:59
Moja zelazna zasada-nie wsiadamy do samochody bez fotelika.
Nie wiem z czego wynika to ze ludzie jezdza bez fotelikow-kasa czy brak edukacji na ten temat. Najtanszy fotelik mozna tu za ok 30-40 funtow kupic wiec jak ktos rzeczywiscie nie pieniedzy to chyba lepszy taki niz zaden...Mnie to zawsze cisnienie skacze jak widze jak ludzie sie pakuja do auta z niemowlakiem na kolanach...Dzisiaj widzialam 2 takie przypadki...

Jasnie Pani :)
08-11-2009, 02:13
.Mnie to zawsze cisnienie skacze jak widze jak ludzie sie pakuja do auta z niemowlakiem na kolanach...Dzisiaj widzialam 2 takie przypadki...
w Londku? Przeciez w UK to mozna zbankrutowac na mandacie, za taka atrakcje dziecku fundowana. ze sie nie boja? :ninja:

Luska tylko raz jechala bez fotelika. W wakacje nad rzeka utłukła sobie łape wielkiem kamieniem i musialam po brata zadzwonic, zeby nas do szpitala zawiozl. W chuscie jej nie wiozlam, bo juz niechustowalysmy wtedy, ale na kolanach tez nie. Wymyslilam sobie, ze bezpieczniej bedzie jak ja przypne normalnym pasem obok mnie.

Poza tym moje dziecko nigdy nie robi zadnych cyrów, jesli chodzi o jezdzenie w foteliku i mimo, ze juz potrafi sama sobie pasy rozpiac to nigdy tego nie sprobowala w czasie jazdy. Po prostu nie ma takiej opcji w kodeksie zachowania ;)

calineczka
08-11-2009, 02:27
ehhh słów czasem brak...
zajebiści są ci ludzie coponiektórzy:
dziecko może bez fotelika podróżować, kabanosy wcinać w 10 miesiącu tudzież karkówkę z grilla, ale sikać w pieluchy to do 3 urodzin i broń Panie Boże żeby piszczało, płakało i sceny robiło bo chce balonik!
to kim to ma być człowiek taki mały w końcu?!? dorosłym czy dzieckiem?!?!

przez otoczenie też postrzgani jako "inni" jesteśmy-przez te foteliki m.in.

dariazv
08-11-2009, 11:13
Przeciez w UK to mozna zbankrutowac na mandacie, za taka atrakcje dziecku fundowana. ze sie nie boja? :ninja:



Wiesz moze ile kosztuje mandatza jezde bez fotelika? Ja zawsze mowie ze takie kary powinny byc BARDZO wysokie zeby delikwenta na cale zycie nauczyc.

Jeden z tych przypadkow ktory wczoraj widzialam mial naklejki na aucie szkola jazdy:omg:
Jak takich przepisow gosc naucza to ja dziekuje...

AMK
08-11-2009, 12:03
Ludzie sobie sprawy nie zdają co czynią, przewożąc dziecko bez fotelika.
Znam przypadek jak rodzice przewozili noworodka bocznymi uliczkami po osiedlu właśnie na kolanach mamy. Niestety przy gwałtownym hamowaniu dziecko wypadło przez przednią szybę. Nie było nawet co ratować. Masakra.
W chuście też bym nie wsiadła. Pasy bezpieczeństwa są dostosowane do gabarytów dorosłego i nie wiadomo w jaki sposób mogłyby ucisnąć dziecko.
Tylko fotelik, fotelik, fotelik.
Niestety nagminnie widzę dzieci przewożone "luzem", które na zaketach latają po aucie jak przysłowiowe "szmaty".

Jasnie Pani :)
08-11-2009, 12:37
Wiesz moze ile kosztuje mandatza jezde bez fotelika? Ja zawsze mowie ze takie kary powinny byc BARDZO wysokie zeby delikwenta na cale zycie nauczyc.


jak sprawa trafi do sadu (a w przypadku Polakow, jezdzacych na polskich prawkach w UK zawsze trafia) do 500 F kary.

sil (377)
08-11-2009, 13:02
Niestety, muszę przyznać, że jechałam kilka razy z dziećmi bez fotelika , ale zawsze były to jakieś wyjątkowe sytuacje, które i tak później odchorowałam ze strachu, ze coś się stanie.
W naszym samochodzie nigdy nie odważyłabym się jechać bez fotelika. Niedawno kupiliśmy samochód, który piszczy jeśli sie rusza, bez zapięcia pasów.
A filmy obejrzałam i uważam, ze powinni je oglądać wszyscy ludzie, którzy robią prawo jazdy.

Bushido
08-11-2009, 16:11
w ON mozna za jazde z dzieckiem bez fotelika miec sprawe o ograniczenie lub utrate praw rodzicielskich oraz zabrane prawo jazdy

JJ
08-11-2009, 16:37
a mnie sie zdarzylo jechac z zachustowana Julia w taxi ale tylko i wylacznie na tylnim siedzeniu

sabcia
08-11-2009, 17:22
Dodam, że pas samochodowy, gdy jechałam z młodą zachustowaną nie przechodził przez nią. Górny tak jakby włożony między mnie a nią, a dolny pod jej pupą. Więc w razie czego pas trzymał mnie, a ja trzymałam młodą chustą.

Dokładnie
Edit: zastanawiam się tylko, dlaczego większośc z was, twierdzi, że woli jechać autobusem, pociągiem itp, niż w chuście w aucie?? No o niebie bezpiecznieszcze wydaje mi się podróżowanie w chuście w samochodzie z zapiętymi pasami, niż luźne fruwanie z dzieckie po autoubie w racie jakiegoś wypadku.
Zeby nie było wątpliwości, też oczywiście uważam, że zawsze kiedy jest to możliwe, nawet na najkrótsze dystanse, trzeba dzieci wozić w foltelikach i nigdy nie wyjmować podczas jazdy. Ale może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego jeżeli nie ma takiej możliwości, wybiera autobus niż jazdę w chuście,w aucie, pasach zapiętych na sobie, a nie na dziecku i bez poduszki, najlepiej z tyłu?

ninuczka
08-11-2009, 18:02
Nigdy. W pracy już spotkałam się z przypadkami konsekwencjami jazdy bez fotelika.

morepig
08-11-2009, 18:45
Dokładnie
Edit: zastanawiam się tylko, dlaczego większośc z was, twierdzi, że woli jechać autobusem, pociągiem itp, niż w chuście w aucie?? No o niebie bezpiecznieszcze wydaje mi się podróżowanie w chuście w samochodzie z zapiętymi pasami, niż luźne fruwanie z dzieckie po autoubie w racie jakiegoś wypadku.
Zeby nie było wątpliwości, też oczywiście uważam, że zawsze kiedy jest to możliwe, nawet na najkrótsze dystanse, trzeba dzieci wozić w foltelikach i nigdy nie wyjmować podczas jazdy. Ale może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego jeżeli nie ma takiej możliwości, wybiera autobus niż jazdę w chuście,w aucie, pasach zapiętych na sobie, a nie na dziecku i bez poduszki, najlepiej z tyłu?
poniewaz autobus jedzie 70km na godzine i duuuzo rzadziej ma wypadki niz auto.

Jagienka
08-11-2009, 19:36
poniewaz autobus jedzie 70km na godzine i duuuzo rzadziej ma wypadki niz auto.

a ja w autobusie zawsze mam poczucie niepewności co do bezpieczeństwa... tak jakoś... jeździmy dużo, bo ja nie mam prawa jazdy, więc zostaje komunikacja miejska.
zawsze staram sieiadać tyłem do kierunku na miejscach, przed którymi nie ma innych foteli tylko barierka (na szczecie z mojego osiedla sporo takich jeździ :-) ), żeby w razie czegoś nikt na nas nie wylądował.

maczkupaczka
08-11-2009, 20:17
Irytuje mnie to jak ktoś wyjmuje w czasie jazdy dziecko z fotelika, bo mu serce mięknie przez płacz malucha :mad Przepraszam, ale od płaczu jeszcze nikt nie zginął, a od jazdy bez odpowiedniego zabezpieczenia... same wiecie. Podobnie przekładanie dziecka na przednie siedzenie pasażera kiedy jest tam poduszka powietrzna, bo mały z tyłu się nudzi. Masakra! :mad:
Często jeździmy z naszym maluchem. Czasem malec płacze. Trudno. Nie ma szans, żebym go wyciągnęła czy przeniosła do przodu (oczywiście nie mówię tu o dłuższych trasach-wtedy zatrzymujemy się na przerwy). Za bardzo cenię jego życie.

Dla mnie pomocą jest takie lusterko, w którym widzę co się dzieje z Wojtusiem. A od jakiegoś czasu i on mnie już w nim widzi :) Mamy więc kontakt :D

Jagienka
08-11-2009, 21:01
Przepraszam, ale od płaczu jeszcze nikt nie zginął
a słyszałaś o napadach bezdechu afektywnego? one często występują wraz z płaczem i wówczas dziecko koniecznie trzeba wyjąć z fotelika, jeśli w takowym akurat się znajduje, bo nie powinno być w pozycji na plecach.
mam w tym temacie trochę doświadczenia, bo u mojej Córki ten problem był jeszcze nie tak dawno aktualny i owszem, było też kilka takich sytuacji, gdy musiaam wyjąć Ją z fotelika właśnie po to, żeby się nie udusiła leżąc na plecach.

maczkupaczka
08-11-2009, 21:13
a słyszałaś o napadach bezdechu afektywnego?
Ok, przepraszam - nie pomyślałam o takich sytuacjach. Myślałam o zwykłym płaczu, który trudno jest znieść matczynemu sercu, ale nie jest niebezpieczny...

b.szczelna
08-11-2009, 21:15
o TAKIM płaczu ja pisałam. napomknełam o swoich poglądach co do jazdy BEZ fotelika.no i stąd tylko wynika dylemat, doły i rozdarcia.
ja również piętnuje bezmyślność i fałszywie pojętą opiekuńczość.

PodwójnaMama
08-11-2009, 21:47
ZAWSZE w normalnej sytuacji w foteliku! Wiele razy ktoś proponował mi podwiezienie bez fotelika lub wyjęcie płaczącego dziecka. Nigdy się nie zgodziłam. ALE: 2 razy starszaka wiozłam na kolanach lub bez fotelika. 2 razy był to wyjazd na pogotowie. Raz starszak (w te wakacje to było miał 2 latka wtedy) bardzo wymiotował, siedziałam z przodu, trzymałam go na kolanach a przed nim na kolanach wiaderko bo on wciąż wymiotował. Stracha mieliśmy z mężem jak nie wiem, stres długo odchorowywaliśmy po tej trasie (ze 4 km w sumie), ja mam bardzo wybujałą wyobraźnię w kwestii wypadków ale wyjścia nie było no bo jak miałam go przewieźć :confused:
Nagminnie widzę dzieci jeżdżące bez fotelików, łażą po całym aucie, wychylają się między siedzeniami do przodu, albo klęczą na tylnym siedzeniu... zawsze mam ochotę dzwonić policję i podać nr rejestracyjne... tylko mam pytanie: Czy jeśli policja nie zdąży przyłapać ich na "gorącym uczynku" to ma prawo ich ukarać? upomnieć?

JKG
08-11-2009, 22:02
Jechałam z dzieckiem zawiązanym w chuście, w taksówce. Przy zamawianiu powiedzieli, że w taxi nie ma obowiązku fotelików. A co do bezpieczeństwa to zdecydowanie lepiej tak niż na kolanach trzymając tylko rękami.

W moim mieście nie ma mowy o foteliku w Taxi... :mad:mad:mad:cryy:
Jak córa była mała i nie mieliśmy swojego samochodu, potrzebowałam kilka razy jechać z malcem. Raz zapytałam o fotelik to pani dyspozytorka mnie wyśmiała " to nie limuzyna tylko taryfa miejska..."
Nawet kiedy miałam swoją kołyske, kierowca nie pofatygował się żeby wpiąć fotelik w pasy.

A w chuście zdażyło mi się jechać raz i to po polnej drodze :rolleyes:
W innym przypadku to nie realne - za kółkiem w chuście... nie nie apsolitnie nie

mucha
09-11-2009, 09:08
Ja się nie znam zbytnio na autach ale wydaje mi się, że w razie nawet lekkiej stłuczki dziecko zawiązane na brzuchu może zostać zranione/zabite przez poduszkę (a w nowych autach poduszki są i z przodu i z tyłu).
My musieliśmy zmienić auto by z tyłu mieściły się wielkie foteliki do jazdy tyłem. Nie rozumiem ludzi, którzy mają auta za 50-100tys zl i do tego badziewne foteliki do jazdy przodem za 300zl.

sabcia
09-11-2009, 10:37
poniewaz autobus jedzie 70km na godzine i duuuzo rzadziej ma wypadki niz auto.

Może autobusy miejskie faktycznie, ale u mnie jeżdżą PKS-y, między miasteczkami po których się zazwyczaj poruszam jest dwupasmówka, więc autobusy prują nawet 100km/h. i jeżeli ja mam siedzieć w takim autobusie nijak niezabezpieczona i frunąć z dzieckiem przez cały autobus w razie nawet tylko gwałtownego hamowania, to już wolę się odpowiednio zapiąć w aucie. Oczywiście jeszcze raz powtórzę, że kiedy jest to możliwe to tylko w foteliku.
Jako nastolatka przeżyłam dachowanie autokaru i może dlatego jazda w pasach w chuście wydaje mi się bezpieczniejsza.

v
09-11-2009, 11:06
Nagminnie widzę dzieci jeżdżące bez fotelików, łażą po całym aucie, wychylają się między siedzeniami do przodu, albo klęczą na tylnym siedzeniu... zawsze mam ochotę dzwonić policję i podać nr rejestracyjne... tylko mam pytanie: Czy jeśli policja nie zdąży przyłapać ich na "gorącym uczynku" to ma prawo ich ukarać? upomnieć?

pisalam wyzej, ze tak wlasnie robie
dzwonie
i nawoluje, by wszyscy tak robili

skoro ktos nie ma wyobrazni i pojecia o prawie drogowym, to zapewne mandat i wyjasnienie z pierwszej reki podzialaja na delikwenta

dankin-82
09-11-2009, 11:48
ja osobiście nigdy nie jechałam z dziecmi bez fotelików, nawet gdyby to miał byc metr, mój mąż ma zakaz ruszania lub wycofywania z parkingu gdzy dzieci nie są przypięte; w moim otoczeniu nie rozumieją za bardzo tego argumentując że "kiedyś .....", " to tylko kawałek", itd na mnie to nie działa kompletnie, to są moje dzieci i ja jestem odpowiedzialna za ich bezpieczeństwo, nie darowałabym sobie gdyby przez moje lenistwo i niezapięcie ich mogło się coś szkrabom stac:hide: .. odnośnie jeszcze wyciągania w czasie jazdy, również nigdy! nawet gdy młode miały ataki histerii, gdy wpadały w bezdech z powodu płaczu, najpierw się zatrzymywaliśmy

z zamotanym dzieckiem też nie jeżdżę wcale, bo tak na chłopski rozum, w chwili wypadku nasza masa ciała strasznie się powiększa i jeśli u przeciętnego dorosłego wynosi ona 3 tony a dzieciaczka ok 1 tony to miażdży się malucha swoim ciężarem, który rodzic by chciał tego doświadczyc:eek:

nigdy nie zrozumiem rodziców którzy narażają swoje dzieci na takie niebezpieczeństwo



ostatnio widziany obrazek, tatuś kierujący, mamusia siedzi z niemowlakiem na przednim siedzeniu i go sobie jakoś tak a la podrzuca a dzieciak się cieszył:omg:

kajkasz1
09-11-2009, 12:12
Zdarzyło mi się kilka razy wieźć dzieci taksówką. W moim mieście nie ma fotelików w taksówkach. A do mojej mamy szła bym piechotą prawie godzinę (to były sytuacje kiedy nagle i szybko musiałam "pozbyć" się dzieci i lecieć do pracy, a mojego M. akurat nie było w mieście). Autobusy w stronę mojej mamy nie jeźdżą (a poza tym jeżdżą niezwykle rzadko i nie wtedy kiedy ich potrzebuję).
Za każdym razem kazałam taksiarzowi jechać baaardzo powoli.
Dzieci zawsze wożę w foteliku i wszystkim wokół wbijam do zakutych łbów, że to może im uratować życie i zdrowie.
Nigdy nie wyjęłam dziecka w jadącym samochodzie z fotelika. Tak samo jak nie wypinam siebie z pasów, bo wtedy czuję się zupełnie głupio. Co nie znaczy, że nie jechałam nie przypięta pasami wciśnięta między dwa foteliki kiedy nie było piątego pasa pośrodku. Ot, życie.
Jak mi dzieci wyły a ja prowadziłam to się wyłączałam. Nawet się nie obracam do tyłu. Nigdy. Tak ostatnio zginęła córka mojego znajomego z pracy z siedmioletnim synem. Nie było czego wyciągać spod tira.
Jak Kuba raz wyjął rączki z pasów górą to momentalnie zatrzymałam auto na poboczu i go zapięłam.

Jagienka
09-11-2009, 12:28
pisalam wyzej, ze tak wlasnie robie
dzwonie
i nawoluje, by wszyscy tak robili

skoro ktos nie ma wyobrazni i pojecia o prawie drogowym, to zapewne mandat i wyjasnienie z pierwszej reki podzialaja na delikwenta
tak. tylko zasanawiam się, co w sytuacji, gdy zadzwonimy na policję, podanmy numery samochodu, policja zdąży "przyłapać" rodziów wiązcych dziecko bez fotelika, wlepi mandat itd... a np. będzie to rodzina w takiej sytuacji, jak kilka wypowiedzi wyżej opisała to PodwójnaMama... czyli sytuacja trudna - dziecko wymiotujące, czy silnie gorączkujące i będące przy piersi (jadąc samochodem obok, czy idąc chodnikiem, możemy zwyczajnie nie zauważyć tego, ale zauważymy sam fakt, że minął nas samochód, w którym dziecko jest u rodzica na kolanach zamiast w foteliku)...
zastanawiam się, czy rzeczywiście uczciwie jest wtrącać się w sprawy innych ludzi, jeżeli nie znamy dokładnie ich sytuacji... czy przypadkiem takim telefonem na policję, nie zrobimy komuś większej krzywdy niż ogólnego dobra...

morepig
09-11-2009, 12:37
pisalam wyzej, ze tak wlasnie robie
dzwonie
i nawoluje, by wszyscy tak robili

skoro ktos nie ma wyobrazni i pojecia o prawie drogowym, to zapewne mandat i wyjasnienie z pierwszej reki podzialaja na delikwenta
ja tez, znajomy policjant nam kazal i tak tez robimy


tak. tylko zasanawiam się, co w sytuacji, gdy zadzwonimy na policję, podanmy numery samochodu, policja zdąży "przyłapać" rodziów wiązcych dziecko bez fotelika, wlepi mandat itd... a np. będzie to rodzina w takiej sytuacji, jak kilka wypowiedzi wyżej opisała to PodwójnaMama... czyli sytuacja trudna - dziecko wymiotujące, czy silnie gorączkujące i będące przy piersi (jadąc samochodem obok, czy idąc chodnikiem, możemy zwyczajnie nie zauważyć tego, ale zauważymy sam fakt, że minął nas samochód, w którym dziecko jest u rodzica na kolanach zamiast w foteliku)...
zastanawiam się, czy rzeczywiście uczciwie jest wtrącać się w sprawy innych ludzi, jeżeli nie znamy dokładnie ich sytuacji... czy przypadkiem takim telefonem na policję, nie zrobimy komuś większej krzywdy niż ogólnego dobra...
oczywiscie ze policja powinna ich ukarac mandatem. mandat ten powinien byc stosunkowo wysoki do ceny auta i zarobkow ludzi w nim siedzacych. czyli maxymalnie wysoki.
dziecko rzyga- zatrzymujesz sie i karmisz, przewijasz, robisz co chcesz.
spieszysz sie? trudno, w koncu ponoc dziecko wazniejsze niz cokolwiek. wszystko ponoc moze poczekac, to tym bardziej podroz.
glupota ludzka nie zna granic.
rodzice wyjmujacy dziecko "bo plakalo" bo nie lubi jezdzic, bo nie moze jezdzic- glupi i tyle. bez wyjatkow.
co do bezdechow- dla takich dzieci wymyslono gondole. i pociagi.


Zdarzyło mi się kilka razy wieźć dzieci taksówką. W moim mieście nie ma fotelików w taksówkach. A do mojej mamy szła bym piechotą prawie godzinę (to były sytuacje kiedy nagle i szybko musiałam "pozbyć" się dzieci i lecieć do pracy, a mojego M. akurat nie było w mieście). Autobusy w stronę mojej mamy nie jeźdżą (a poza tym jeżdżą niezwykle rzadko i nie wtedy kiedy ich potrzebuję).
Za każdym razem kazałam taksiarzowi jechać baaardzo powoli.
Dzieci zawsze wożę w foteliku i wszystkim wokół wbijam do zakutych łbów, że to może im uratować życie i zdrowie.
Nigdy nie wyjęłam dziecka w jadącym samochodzie z fotelika. Tak samo jak nie wypinam siebie z pasów, bo wtedy czuję się zupełnie głupio. Co nie znaczy, że nie jechałam nie przypięta pasami wciśnięta między dwa foteliki kiedy nie było piątego pasa pośrodku. Ot, życie.
Jak mi dzieci wyły a ja prowadziłam to się wyłączałam. Nawet się nie obracam do tyłu. Nigdy. Tak ostatnio zginęła córka mojego znajomego z pracy z siedmioletnim synem. Nie było czego wyciągać spod tira.
Jak Kuba raz wyjął rączki z pasów górą to momentalnie zatrzymałam auto na poboczu i go zapięłam.
a nie wpadlas oczywiscie na to zeby wziac swoj fotelik?


edit- nie pod Ciebie chcialam sie podpiac, tzn tylko pierwsze zdanie jest do Ciebie :) zeby nie bylo, bo dalej madrze gadasz, tzn jak ja :D
wiec sorry za podpinkę

hello, jesli ja jade najpierw komunikacja miejska ale wiem ze gdzies w jakims momencie bede jechac autem- dymam z fotelikiem na plecach niczymzolw. albo od razu biore taxe spod domu, fotelik do niej i potem z nim...
żenua.
wogole ta dyskusja jest żenua, trace szacunek po tym watku do coponiektorych i juz stad spadam. zycze oczywiscie zeby zadna z Was nie musiala sie przekonac o swojej glupocie w tragiczny sposob aczkolwiek wiem ze tylko to niektorych uczy pokory. pokory wobec wody, ognia i predkosci :(

dobra cisnienie sobie podnioslam, kawy nei potrzebuje... i chyba watek zdechł... i dobrze, w złą str ewoluował.

kajkasz1
09-11-2009, 13:14
Morepig, foteliki jeżdżą w samochodzie z moim mężem. Nie miałam miejsca w mieszkaniu na trzymanie dwóch fotelików. Poza tym schodzenie z dwójką dzieci i dwoma ciężkimi fotelikami kilka razy dziennie do samochodu to nawet dla mnie byłoby dziwne.
A mój mąż wyjeżdża z miasta nawet kilka razy dziennie. Może też cały dzień spędzić w biurze. Nie mam na to wpływu. Kiedy wyjeżdża na dłużej foteliki stoją w domu i czekają na dziadków. Ale na codzień to bardzo kłopotliwe. Zwłaszcza, że fotelik Kuby dosyć ciężko się montuje. I jężdzę tak tylko wtedy kiedy MUSZĘ i nie mam wyboru.

Kasia
09-11-2009, 13:16
wogole ta dyskusja jest żenua, trace szacunek po tym watku do coponiektorych i juz stad spadam. zycze oczywiscie zeby zadna z Was nie musiala sie przekonac o swojej glupocie w tragiczny sposob aczkolwiek wiem ze tylko to niektorych uczy pokory. pokory wobec wody, ognia i predkosci :(

More, jestes bardzo radykalna, bo albo biale, albo czarne. Ja tez kiedys nie moglam uwierzyc, ze nie nalezy sie odwracac od bliznich noszacych w wisiadlach ;) bo - niewazne w czym nosza, ale NOSZA :) (na szczescie dlugo nie ponosza, a to juz inna bajka..)

Nie kwestionuje tego, co piszesz. Fotelik rowna sie bezpieczenstwo, to kazdy wie. Ale sa sytuacje, w ktorych nie ma fotelika i nie ma skad go wziac. Koniec kropka. Radzic sobie trzeba. Pytanie, jak? Na to moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mam wystarczajaco duzo faktow, ktore kaza mi tak powiedziec. Ale to temat na inne forum.

Temat jest ciezki, bo kazdy z nas ma wyobraznie i wrazliwe hormonalnie serce. I mnie akurat razi nieco Twoj ton, ale Cie znam i wiem, co mialas na mysli ;)

Nie namawiam nikogo do jezdzenia bez fotelika, sama robie wygibasy teraz podwojne - raz, ze Bruniak przewyzsza sprawnoscia swoj wiek, a nikt dla dzieciakow ponizej 8 mies nie przewidzial fotelikow siedzacych. Meczylismy sie do tego stopnia, ze jezdzilismy samochodem tylko wtedy, kiedy musielismy, mialam prawie ze bilet miesieczny na samolot;) Teraz sie przesiadl w nastepny fotelik i juz jest ok, brat go zabawia. A dwa - Felixowi przebudowuja przedszkole, zastepczy budynek jest na koncu swiata. Musimy sie nagimnastykowac, jak go podrzucac, odbierac - robimy spolki, ja twoje odprowadze, ty moje przyprowadzisz. Hece zaczynaja sie z podwozeniem samochodem - ja sie nie zgadzam na poddupnik dla czteroipollatka, wiec wole sama po niego jechac i Bruniaka ciagnac...
A rownoczesnie w niemieckich taksowkach, majacych zintegrowany z siedzeniem fotelik dla Felixa nikt nie zaprzata sobie glowy fotelikiem dla Bruniaka. A wtedy co?

Jagienka
09-11-2009, 13:22
oczywiscie ze policja powinna ich ukarac mandatem. mandat ten powinien byc stosunkowo wysoki do ceny auta i zarobkow ludzi w nim siedzacych. czyli maxymalnie wysoki.
dziecko rzyga- zatrzymujesz sie i karmisz, przewijasz, robisz co chcesz.
spieszysz sie? trudno, w koncu ponoc dziecko wazniejsze niz cokolwiek. wszystko ponoc moze poczekac, to tym bardziej podroz.
glupota ludzka nie zna granic.
rodzice wyjmujacy dziecko "bo plakalo" bo nie lubi jezdzic, bo nie moze jezdzic- glupi i tyle. bez wyjatkow.
co do bezdechow- dla takich dzieci wymyslono gondole. i pociagi.
nie zawsze i nie wszędzie można sie zatrzymać - np. jadąc/stojąc w korku na środku ulicy.
co do gondoli i bezdechów, to w gondoli dziecko leży na plecach, a przy bezdechu jest to wręcz niebezpieczne.
co do pociągów, to niestety nie wszędzie da się nimi dojechać.

nigdy nikomu źle nie zyczyłam - nawet gdy z jego wypowiedzi bije coś w stylu "głupota innych (bo nie moja własna)" plus totalny brak zrozumienia dla sytuacji trudnych - dziecko jest najważniejsze i czasami dla jeego dobra intuicja każe rodzicom naruszać regulaminy" gdy czują, ze to jedyne rozwiązanie. Nie nazywajmy głupcami innych tylko dlatego, że mają w jakiejś sytuacji mniej zimnej krwi niż my sami.
dlatego nie życzę Tobie takich sytuacji, jak np. ta, którą opisała PodwjnaMama, czy b.szczelna.

przykre, ze tracisz szacunek dla ludzi, którzy poza sztywnymi przepisami widzą coś jeszcze...

morepig
09-11-2009, 13:27
ha... tramwaj odpowiem...
i wiem co mowie, stalam ostatnio w pazdziernikowym sniegu 2h na roznych przystankach. przezylismy. ale wlasnie dlatego ze nie mialam fotelika dla Michala a bez niego, zwlaszcza w sniegu, nie pojade :)
wiem że moj ton moze razic, zwlaszcza jak mnie ktos nie zna... ale trudno :) wole kogos zrazonego kto zrezygnuje z podrozy bez fotelika.

btw ostatnio pod ikea tatus wsadzil mamusie do auta, podal jej dziecko i pojechal... policja na pewno ich nie znalazla :(
i to juz nie bylo z potrzeby chwili, to byla po prostu glupota. mogli zjesc sniaanie w domu nie w ikei i nie jechac wogole :(

a temat trudny, tyle ze jak tutaj wiecej jeszcze osob napisze "tak, mozna, w taxowce spoko..." to potm ktos uwierzy, wezmie za pewnoik i wsiadzie w godzinach szczytu w taxi w duzym miescie. i bedzie nieszczescie :(


nie zawsze i nie wszędzie można sie zatrzymać - np. jadąc/stojąc w korku na środku ulicy.


znasz powiedzenie "dla chcacego..."?
po Warszawie jezdzisz? tyle samo zajmuje zjechanie w korku na bok co odpiecie i wyjecie dziecka. btw jak korek to auto nie jedzie tylko stoi, prawda?
wiec wyjac i wlozyc sie zdazy zanim auto ruszy. przynajmniej ja zdazam


co do gondoli i bezdechów, to w gondoli dziecko leży na plecach, a przy bezdechu jest to wręcz niebezpieczne.
co do pociągów, to niestety nie wszędzie da się nimi dojechać.
tu nie dywaguje bo nie jestem w temacie. ale skoro nie moze w foteliku to trudno, nie wozi sie dziecka. IMO oczywiscie bo widze ze musze to podkreslic.


nigdy nikomu źle nie zyczyłam - nawet gdy z jego wypowiedzi bije coś w stylu "głupota innych (bo nie moja własna)" plus totalny brak zrozumienia dla sytuacji trudnych - dziecko jest najważniejsze i czasami dla jeego dobra intuicja każe rodzicom naruszać regulaminy" gdy czują, ze to jedyne rozwiązanie. Nie nazywajmy głupcami innych tylko dlatego, że mają w jakiejś sytuacji mniej zimnej krwi niż my sami.
dlatego nie życzę Tobie takich sytuacji, jak np. ta, którą opisała PodwjnaMama, czy b.szczelna.

no totez nie zycze. nikomu, nawet temu głąbowi wczoraj pod ikeą. ale wiem że jak sie takim nie potrzasnie to nie trafi, i tak sobie bedzie jezdzil.



przykre, ze tracisz szacunek dla ludzi, którzy poza sztywnymi przepisami widzą coś jeszcze...

nie wiem jak Ty ale ja uzywam fotelika nie ze wzgledu na przepisy. tylko ze wzgledu na to zeby moje dziecko przezylo ostre hamowanie, nie mowiac juz o wypadku. i nie docieraja do mnie argumenty- nie starczylo mi na fotelik, on nie lubi w foteliku, on nie moze w foteliku. bo jest to dla mnie rownoznaczne z rezygnacja z jazdy autem.

kajkasz1
09-11-2009, 13:47
Morepig, ty na księżycu mieszkasz???
Może mama dziecka z bezdechem musi dojechać przez połowę miasta do lekarza. Co ma zrobić? Lecieć samolotem, promem kosmicznym czy się teleportować?

I sorrki. Nie, na autostradzie nie da się zatrzymać natychmiast. IMO bezpieczniejsze jest wyjęcie takiego duszącego się dziecka z fotelika niż czekanie na zjazd i patrzenie, jak sinieje. Ryzyko wypadku jest w tym akurat przypadku dużo mniejsze niż uduszenie się dziecka.

Nikt nie pisze tu przecież, że WOLNO i że NALEŻY omijać środki bezpieczeństwa w postaci fotelika.
Większość z nas przyznała się do naruszenia przepisów ale nie traktowała tego jako czegoś pozytywnego. Wręcz przeciwnie. Nie jestem dumna z siebie, że wożę dzieci taksówką. Ale w danej chwili nie widzę innego wyjścia.

Twój radykalizm razi, nawet mocno, choć rozumiem, że chcesz, żeby świat był idealny. Nie jest. Niestety. Gdyby był to byśmy się przemieszczali inaczej niż w samochodach, autobusach, tramwajach ...

ithilhin
09-11-2009, 13:54
edit

Jasnie Pani :)
09-11-2009, 13:58
wogole ta dyskusja jest żenua, trace szacunek po tym watku do coponiektorych i juz stad spadam.

czy ty odnosisz sie do tego watku, czy jakiegos innego? Moze jak cie w tej chwili dzieci zajmuja i nie masz czasu na przczytanie go inaczej niz "po łebkach" to odloz to na potem, zamiast obrazac ludzi. Nikt tu nie napisal, ze super jest wozic dziecko bez fotelika i nikt z duma sie do tego nie przyznaje. Wszystkie te sytuacje byly emergency!
Moze wróc sobie jeszcze raz do postu PodwojnejMamy, bo skoro do jej wypowiedzi osnosisz sie:

dziecko rzyga- zatrzymujesz sie i karmisz, przewijasz, robisz co chcesz.
to tylko potwierdza moje przypuszczenie, ze chcesz jakies swoje dzisiejsze frustracje na nas wylac i niekoniecznie jest to na temat :roll:

A w to to po prostu ci w to NIE WIERZE supermenko!:

hello, jesli ja jade najpierw komunikacja miejska ale wiem ze gdzies w jakims momencie bede jechac autem- dymam z fotelikiem na plecach niczymzolw.

Ilonsa
09-11-2009, 14:00
Morepig chyba się trochę zagalopowałaś bo dziewczyny pisały o ekstremalnych sytuacjach- jak np. jazda z ciągle wymiotującym dzieckiem na pogotowie- no sory jak sobie wyobrażasz wymiotujące dziecko w foteliku- przecież mogłoby się zadusić.
Wg mnie wrzucasz do jednego worka nieodpowiedzialnych rodziców i tych, którzy znaleźli się w ekstremalnych sytuacjach.

Ja jak Hania była młodsza wszędzie zabierałam fotelik ale teraz jadąc komunikacją miejską nie jestem wstanie tachać prawie 15 kg fotelika i dziecka- dla mnie to jest niewykonalne więc nawet jak ktoś mógłby mnie odwieźć to i tak wracam autobusem.
Chociaż przyznam szczerze, że wcale nie jestem taka przekonana do tego, że autobus jest bezpieczniejszy od samochodu bez fotelika...

morepig
09-11-2009, 14:06
A w to to po prostu ci w to NIE WIERZE supermenko!:
serio :ninja: tyle ze w lecie to bylo. co w tym dziwnego? no ale to fotelik 0-13 jest, miedzy innymi dlatego mi sie zmiana nie spieszy...

co do reszty- serio, ale staralam sie czytac ten watek. moze nie do konca wszystkei posty jeden po drugim, ale tez nie podpielam sie pod post b.szczelnej, prawda?
frustracje to we mnie narastaja jak ktos mi tumaczy ze mozna.
odem nei nikt nie przeczyta ze mozna, ze sa wyjatki. bo potem ktos wytnie z moich wielu wypowiedzi ze mozna i tylk oto zapamieta. ze morepig powiedziala ze mozna. nie chce miec nikogo na sumieniu, kazdy zrobi jak chce.
ale dzieki radykalizmowi mam juz pare mam ktore z anty fotelika- sa fotelikowe zawsze i wszedzie, z papierosow w ciaz- antypapierosowe przy dziecku, przestaly zostawiac spiace dziecko samo w domu "bo przeciez spi i sie nigdy nie obudził"

poza tym wydaje mi sie ze temat dotyczy raczej 99% zdrowego, mogacego jezdzic w foteliku spoleczenstwa. jak sa odstepstwa- to juz Ci ludzie sami ze sobia, lekarzem i sumieniem musza dojsc do porozumienia i kompromisu.

ilonsa- nie pisalam o tych ciagle wymiotujacych i na pogotowie. wogole odnioslam sie glownie do braku fotelika w taxi.
btw gdzies tam jest moj post o pogotowiu. tez jechalam, tyle ze nie pisalam ze bede czesciej i jestem dumna.

Ilonsa
09-11-2009, 14:13
ilonsa- nie pisalam o tych ciagle wymiotujacych i na pogotowie. wogole odnioslam sie glownie do braku fotelika w taxi.
btw gdzies tam jest moj post o pogotowiu. tez jechalam, tyle ze nie pisalam ze bede czesciej i jestem dumna.

To sory źle zrozumiałam- myślałam, że odnosisz sie do postu PodwójnejMamy...

morepig
09-11-2009, 14:16
b.szczelna w trakcie jazdy nigdy. na autostradzie nawet jak serce mi się kraje od płaczu Miśka, czekam do najbliższego zjazdu. siedzę jak na szpilkach, ale nie odpinam, nie wyjmuję.
no wiec nie jestem jedyna, uff


moja starsza miala w wieku ok. 18 m-cy akcje pt. "wyplatuje sie z pasow hgw jak, siedze za toba i co mi zrobisz".
wlaczalam awaryjne, blokowalam pas, no wiadomo, usmiechalam sie do innych kierowcow w korku i poprawialam dziewczynke. nie ma pasow, nie ma jazdy.
i wiecie co?
kilka razy starczylo. pojela.
acz nalezy miec nerwy ze stali, by zablokowac pas w godzinach szczytu duzym miescie :D

ale ogolnie awaryjne to supersprawa.

no i widze ze jezdzenie po mnie bo napisalam ze nie wolno wyjac i nalezy sie zatrzymac- jest nie fair troche. bo nei tylko ja mam takie wyobrazenie ze jak nie ma pasow, cos sie dzieje itp to myk, awaryjne i sie sytuacje naprawia.
sorry ale w korku nie zrobi to wiekszej roznicy, najwyzej potrabia. na autostradzie- tez sie da, przeciez jak komus kolo odpadnie to tez sie spycha tylko na bok a nie 20km do zjazdu..
ehh dzieki Va ze jestes "moja" :)

nie-e. ale np do bsZczelnej ktorej dziecko tylko placze a jej sie serce kraje. mnie tez ale co z tego? mam wyobrazenie, pewnie blade, jakby mi sie krajalo jakby w trakcie wyjmowania ktos mi wjechal w zadek, dziecko by nie przezylo. kiedys mialam sie za wyrodna matke ze dziecko wyje a my jedziemy, ale po paru stluczkach mi rzeszlo. zadna z mojej winy oczywiscie, ja nawet prawa jazdy nie mam :)
stluczki byly sa i beda, nie ma sie na to wplywu.
po prostu trezba minimalizowc ryzyko smierci w trakcie jazdy i juz. a foteliki do tego sluza, przepisy nam pomagaja egzekwowac i koniec.

p.s. ja naprawde dygam z fotelikiem na zolwia przez pol miasta.. kurde nie ma kto poswiadczyc bo laska nieforumowa ale moge dac jej telefon :D i potwierdzi ze do niej dojezdzam kom miejska zeby jechac dalej :)
albo Va- do niej tez sie z fotelikiem telepalam, tyle ze na stelarzu wozka bo ona duuuze auto ma :)

kajkasz1
09-11-2009, 14:26
Morpig, ale dylasz z "lekkim" fotelikiem. :lol:
Uwierz, że taszcząc dwójkę dzieci z wypakowanym plecakiem, torbą z dokumentam i laptopem raczej nie weźmiesz ze sobą na plecy fotelika dla starszaka ważącego 9 kg i drugiego coś koło 12 kg dla młodszego. Jest to awykonalne.

A stawanie na autostradzie na awaryjnych należy do najbardziej ryzykownych i wypadkotwórczych sytuacji na drodze.

morepig
09-11-2009, 14:28
Nikt tu nie napisal, ze super jest wozic dziecko bez fotelika i nikt z duma sie do tego nie przyznaje. Wszystkie te sytuacje byly emergency!

owszem, niektore pisaly ze wola autem bez fotelika w chuscie niz autobusem bo im sie to wydaje bezpieczniejsze.
post podwojnejmamy pominelam, btw juz wyjasnilam mam nadzieje bardziej zrozumiale o co mi chodzilo, pare postow wyzej.
btw2 pisalam o swojej jezdzie emergency, widzialas?

spadam stad chwilowo bo mi sie konczy limit na blueconnekcie, jak podlacza upc to wroce :ninja:


Morpig, ale dylasz z "lekkim" fotelikiem. :lol:
Uwierz, że taszcząc dwójkę dzieci z wypakowanym plecakiem, torbą z dokumentam i laptopem raczej nie weźmiesz ze sobą na plecy fotelika dla starszaka ważącego 9 kg i drugiego coś koło 12 kg dla młodszego. Jest to awykonalne.
no wiem. wiec jak mam dwojke w domu to albo oba foteliki ze mna zostaja albo chlop je ma w aucie i sie spotykamy na miescie, my z dzieckami jedziemy kom miejska.




A stawanie na autostradzie na awaryjnych należy do najbardziej ryzykownych i wypadkotwórczych sytuacji na drodze.
no, na szczescie mamy tych autostrad tyle ze nie ma problemu mysle. plus zadna chyba nie jest w mojej okolicy wiec wogole omija mnie ten problem. (nie)stety... :twisted:

calineczka
09-11-2009, 14:32
My musieliśmy zmienić auto by z tyłu mieściły się wielkie foteliki do jazdy tyłem. Nie rozumiem ludzi, którzy mają auta za 50-100tys zl i do tego badziewne foteliki do jazdy przodem za 300zl.

:thumbs up: no na super dodatkowe wyposażenia nie żałują.
mam kilku takich dalekich znajomych co jeżdżą nówkami salonowymi, a dzieci wożą w fotelikach kilkuletnich pożyczanych (mówię o takich 5-6 letnich fotelikach), albo kupują badziewie, bo przecież nie warto droższego, bo zaraz wyrośnie.
A fotelik to nie śpioszki przecież.
:duh:

Jasnie Pani :)
09-11-2009, 14:34
owszem, niektore pisaly ze wola autem bez fotelika w chuscie niz autobusem bo im sie to wydaje bezpieczniejsze.

boszzz.... nie, ze wola w chuscie bez fotelika, tylko, ze jak nie ma fotelika, a trzeba jechac to bezpieczniej w chuscie niz na kolanach.
Trudno sie z toba rozmawia, bo nawijasz jak pijany zajac i nie wiadomo, co do kogo piszesz.
A moj post na temat widzialas widzialas? Skoro juz sie tak licytujemy :roll:

BTW swietnie ci idzie nabijanie postów. Znasz funkcje "edytuj"?

morepig
09-11-2009, 14:41
znam. po co mam nabijac sobie posty?
btw tutaj wszedzie jest moderacja i jak moderacji cos nie pasuje to sama obcina, nie?

tak btw btw to ja wole rozmowe na zywo niz na forumie gdzie emocje mozna wyrazic tylko za pomoca kolorowej kuleczki w roznorakiej pozie...
a posta poszukam zaraz, aczkolwiek nie wiem o ktory temat Ci chodzi :) czy ten czy kolczykowy czy jaki :)

specjalnie dla Ciebie uzyje f edytuj- nie o ten watek chyba chodzi, tak? ide szukac tamtego bom zaciekawiona :)

Jasnie Pani :)
09-11-2009, 14:45
a posta poszukam zaraz, aczkolwiek nie wiem o ktory temat Ci chodzi :) czy ten czy kolczykowy czy jaki :)
ten tutaj. Jakbym liczyla na to, ze kolczykowego zrozumialas, to bym ciagnela w tamtym temacie.

morepig
09-11-2009, 14:59
ten tutaj. Jakbym liczyla na to, ze kolczykowego zrozumialas, to bym ciagnela w tamtym temacie.
hmmm usilnie sie starasz wejsc na mnie aczkolwie knei wiem o co i po co.
odpusc sobie.
o ten (http://www.chusty.info/forum/showpost.php?p=422922&postcount=94) Ci chodzi? juz sie do niego odnioslam, wydaje mi sie ze dwa razy nawet.
nie mam czasu na domysły o który inny, nie mam tez wystarczajaco szybkiego netu zeby otworzyć wszystkie Twoje posty z tego tematu i przejrzec.
przeczytaj wszystko po Twoim poscie jesli masz potrzebe czepienia się akurat mnie, tam są odpowiedz i odnośniki.
a ja idę się odfrustrować z psami do ogrodka

Meta
09-11-2009, 15:00
Za dużo bab na tym forum, co krok to wojenka ;-)

A ja tak poza kłótniami napiszę:
Jestem BARDZO radykalna fotelikowo.
Wolę dyrdać pół miasta piechotą (ale moje miasto wielkością nie grzeszy :)) niż dać się podwieźć bez fotelika.
Z jedną połową rodziny się pokłóciłam, z czego część jest śmiertelnie obrażona (po tym np, jak powiedziałam co myślę o propozycji posadzenia Leny w foteliku dziecka kuzynki, a ona swoje dziecko weźmie na kolana), druga połowa ma mnie za dziwaczkę. Ich problem.
W razie wypadku i potrzeby szybkiej reakcji pojechałabym bez fotelika, jeżeli nie dałoby się go skombinować. ALE takie sytuacje są bardzo rzadkie i mam nadzieję, że większość rodziców w ogóle nie stanie przed taką koniecznością.
Kiedy jechałam na ślub i wesele mojego brata taksówką, okazało się, że u nas nie ma taxi wyposażonych w foteliki - targałam własny duży fotel. O reakcji kierowcy nie muszę pisać :)
Ach i ja nie mam samochodu, fotelik kupiłam jedynie na takie właśnie podwózkowe sytuacje - i z tego względu niestety nie szarpnęłam się na superwypaśnytyłemjeżdźący, a mam "bylejaki" MaxiCosi po leninowej kuzynce. Ale mam...


A teraz dodam, że nie zawsze tak było. Kilka razy wsiadłam do samochodu z Leną w kieszonce (samochód bez tylnych poduszek), pasy przypinałam pod i nad nią - i wydawało mi się, że jest ok i dziecko jest w miarę zabezpieczone. Nie miałam wyrzutów sumienia itepe. Ach i w dodatku wcale nie musiałam jechać, żadnego wypadku nie było ani nic. Byłam bezmyślną babą, jakich wiele wokół. Wstydzę się tego teraz. Ale piszę o tym tutaj, żeby Wam powiedzieć, że to m.in. dzięki takim dyskusjom jak ta w tym wątku przemeblowałam swój sposób myślenia. O tym trzeba mówić, na to trzeba zwracać uwagę, i tak - na policję też trzeba dzwonić. Bo większość nieprzypiętych dzieci jeździ tak nie dlatego, że to sytuacja awaryjna, a dlatego, że rodzicom nie chce się uruchomić wyobraźni (jak to było w moim wypadku). Od ponad roku jeździmy wyłącznie w foteliku, ale i tak czasem, jak sobie przypomnę, to mnie zgroza bierze.
edit: Zapomniałabym dodać, że małż też był taki bezmózg jak ja, później, kiedy ja dorosłam do bycia odpowiedzialną mamą, on nadal nie był do końca przekonany o słuszności takiego radykalizmu (czasem był na mnie wściekły za to, że zamiast jechać, musi iść... :roll:). Na niego tak naprawdę podziałał dopiero ten czeski filmik z ichniej kampanii "Nie myślisz - zapłacisz". Facet odmienił mi się do tego stopnia, że nawet porozsyłał ten filmik wszystkim znajomym i rodzinom :)

morepig
09-11-2009, 15:15
dzięki Ci Meto za Twoje słowa :iagree::mighty:

Zazuza
09-11-2009, 15:23
to ja tez NIDGY PRZENIGDY bez fotelika
taxi w wawie przynajmniej bez problemu podstawiaj z fotelikiem
a byl taki wypadek z rok temu jak to matka do szpitala jechala z dzieckiem bez fotelika, trzymala go na kolanach a prowadzila siostra czy ktos no i mialy wypadek... dziecko nie przezylo...
a mial byc tylko kawalek i szybko bo do szpitala bo dziecko chore...
NIEGDY PRZENIGDY
a jak my bylismy mali to tez bylo mniej samochodow
eh
Zuzia

Jasnie Pani :)
09-11-2009, 15:24
o ten (http://www.chusty.info/forum/showpost.php?p=422922&postcount=94) Ci chodzi? juz sie do niego odnioslam, wydaje mi sie ze dwa razy nawet.

nie. chyba wyraznie napisalam, ze chodzi mi o test w TYM TEMACIE, a nie odpowiedz, na twoje dziwne oskarzenia niewinnych ludzi. Chcesz pisac do b.szczelnej, to pisz do niej, a nie do wszystkich, ktorzy wypowiedzieli sie w temacie, z nigdy dziecka bez fotelika nie wozili (inna sprawa, ze dopuszczaja taka mozliwosc jako sytuacje awaryjna) . O ten ("http://www.chusty.info/forum/showpost.php?p=421672&postcount=63) chodzilo.

IwontaG
09-11-2009, 15:35
Ja też nie jeżdzę bez fotelika ale... zdarzyła się historia, że dzięki temu, że wyjełam dziecko z fotelika to żyjemy obie. Jechaliśmy nad morze od nas to tylko ok. 700 km, jechaliśmy juz bardzo długo, byłyśmy przed samym Gdanskiem, Natalka była bardzo zmęczona i nie mogła usnac miała 1,5 roku, bardzo płakała, szkoda mi się jej zrobiło i wyjełam ją z fotelika i położyłam z tyłu na dużej poduszce, a żeby mogła się przytulic i zasnąc położyłam się kołoniej i w chwilkę później tir zepchną nas z drogi do rowu, gdybyśmy siedziały to najprawdopodobniej mała miałaby zmiarzdżone nogi, bo przedni fotel wydarło z podłogi, a fotelik znalazł się na przedniej szybie, nie chcę wiedziec co by było ze mną, jakbym siedziała i fotel z miom mężem uderzył we mnie, dodam tylko że samochód był do kasacji, a nam się praktycznie nic nie stało, mała została zawinięta w poduszkę jak naleśnik, nie miała nawet otarcia, ja miałam trochę obite plecy, najbardziej obity był mój mąż. Wiem miałyśmy dużo szczęścia.
I druga sytuacjia. Jechaliśmy autostradą z Wrocławia do Krakowa i moja Kraolka wpadła w bezdech (czasami jej się to zdarzało) i co miałam patrzec jak się dusi, czy wyjmowac ją szybciorem z fotelika? Nie wolno na ostradzie się zatrautzymywac gdzie nam się podoba, tam samochody nie jeżdżą 30 km/h jak w korkach tylko z reguły ponad 100.

morepig
09-11-2009, 15:39
hmm stad moje dalsze wyjasnienie. i BTW stad tyle postow moich zamias tedycji jednego- zeby bylo widac pod kogo podpiete.
wystarczylo zapytac a nie tak od tylnej strony mnie podchodzic... :)

Jagienka
09-11-2009, 16:01
Morepig, ty na księżycu mieszkasz???
Może mama dziecka z bezdechem musi dojechać przez połowę miasta do lekarza. Co ma zrobić? Lecieć samolotem, promem kosmicznym czy się teleportować?

I sorrki. Nie, na autostradzie nie da się zatrzymać natychmiast. IMO bezpieczniejsze jest wyjęcie takiego duszącego się dziecka z fotelika niż czekanie na zjazd i patrzenie, jak sinieje. Ryzyko wypadku jest w tym akurat przypadku dużo mniejsze niż uduszenie się dziecka.

Nikt nie pisze tu przecież, że WOLNO i że NALEŻY omijać środki bezpieczeństwa w postaci fotelika.
Większość z nas przyznała się do naruszenia przepisów ale nie traktowała tego jako czegoś pozytywnego. Wręcz przeciwnie. Nie jestem dumna z siebie, że wożę dzieci taksówką. Ale w danej chwili nie widzę innego wyjścia.

Twój radykalizm razi, nawet mocno, choć rozumiem, że chcesz, żeby świat był idealny. Nie jest. Niestety. Gdyby był to byśmy się przemieszczali inaczej niż w samochodach, autobusach, tramwajach ...
:thumbs up:

visenna2
09-11-2009, 16:46
I druga sytuacjia. Jechaliśmy autostradą z Wrocławia do Krakowa i moja Kraolka wpadła w bezdech (czasami jej się to zdarzało) i co miałam patrzec jak się dusi, czy wyjmowac ją szybciorem z fotelika?

Oczywiście, że wyjąć, po czym zatrzymac się jak najszybciej. Chyba nikt normalny nie patrzyłby spokojnie jak dziecko mu sinieje i sie dusi, nie wypinając go z fotelika w obawie przed potencjalnym wypadkiem.
Wiadomo, że w foteliku najbezpieczniej, ale sytuacje sa różne. Tak jak z ciągle wymiotującym dzieckiem - co zrobić, iść do szpitala na piechotę, zatrzymywac się co 100 metrów?
Jechałam raz z dzieckiem bez fotelika taksówką, nie będę się tłumaczyć w jakich okolicznościach, bo na forumowej ekspiacji mi nie zależy. Oceniłam że to jedyne możliwe do zaakceptowania wyjście w danej sytuacji i już. Czasem trzeba zważyć mniejsze i większe zło.

A propos fotelików tyłem za ciężką kasę - my mamy fotelik do 18 kg tyłem, kosztował 300 zł ;)

PodwójnaMama
09-11-2009, 17:47
Jagienko ja myślę, że po pierwsze jednak lepiej zadzwonić na policję bo policjant też człowiek i jak zobaczy, ze dziecko chore, do tego stopnia, ze w foteliku mogłoby się udusić/zachłysnąć wymiotami itp. to zrozumie i jeszcze eskortuje do szpitala/lekarza. Nie wierzę, ze dostałabym mandat w takiej sytuacji w jakiej się znalazłam, myślę, ze właśnie pomogliby eskortując nas. A nawet jeśli to pewnie najmniejszy i pouczenie...
Po drugie często łatwo jest nawet na pierwszy rzut oka odróżnić dwie sytuacje, czyli konieczność przy nagłym wypadku oraz zwykłą podróż i nieodpowiedzialność rodziców. Kiedy widzę rodziców spokojnie jadących sobie z przodu a z tyłu bawiące się dziecko to wątpliwości nie ma. Takie dziecko na pewno chore nie jest i powinno być przypięte i mandat powinni dostać i edukację odpowiednią też. Myślę, że stosunkowo rzadko zdarzają się sytuacje w których takim telefonem moglibyśmy komuś zaszkodzić. Ja od teraz będę dzwonić zawsze.


pisalam wyzej, ze tak wlasnie robie
dzwonie
i nawoluje, by wszyscy tak robili

skoro ktos nie ma wyobrazni i pojecia o prawie drogowym, to zapewne mandat i wyjasnienie z pierwszej reki podzialaja na delikwenta
Va - wiem. Ale czy prawo pozwala policji ukarać takich rodziców kiedy nie zdąży ich złapać na gorącym uczynku tylko jak już np. są w domu? pod blokiem? na podwórku? i już nie znajdują się w ruchu? Wiesz o jaką sytuację mi chodzi? Że np. widzę dzieci bawiące się w aucie- dzwonię, podaję info, gdzie jest auto, w którym kierunku jedzie, jaki model samochodu oraz nr rejestracyjny a oni nie zdąża tego samochodu zatrzymać na trasie bo ludzie np. pojadą już do domu itp. Co wtedy? robią coś z takim zgłoszeniem?

Morepig wierzę, ze pisząc to:

"oczywiscie ze policja powinna ich ukarac mandatem. mandat ten powinien byc stosunkowo wysoki do ceny auta i zarobkow ludzi w nim siedzacych. czyli maxymalnie wysoki.
dziecko rzyga- zatrzymujesz sie i karmisz, przewijasz, robisz co chcesz.
spieszysz sie? trudno, w koncu ponoc dziecko wazniejsze niz cokolwiek. wszystko ponoc moze poczekac, to tym bardziej podroz.
glupota ludzka nie zna granic."

nie czytałaś mojego wcześniejszego posta bo szczerze mówiąc poczułam się urażona. Głupotą by było gdybym niemal ciągle wymiotujące dziecko wsadziła do fotelika żeby siebie i wszystko dookoła zaciapało wymiotami i jeszcze przy okazji się nimi krztusiło. Piszesz, ze to nie odnosiło się do mnie, sytuacji w ktorej się znalazłam i mojego postu... a jednak chyba się odnosiło. Większość z dziewczyn tą Twoją wypowiedż zrozumiała tak jak ja: czyli odzew na to co ja napisałam.
Uwierz, ze życie weryfikuje nasze teorie/postanowienia/idee itd. Czasem innego wyjścia nie ma jak złamać swoje żelazne zasady... Nie mówię, ze to dobrze. Ale nie osądzaj ludzi tak łatwo.Widocznie Ty jeszcze w tak skrajnej sytuacji nie znalazłaś- i obyś się nie znalazła.

A temat bardzo dobry jest bo służy szerzeniu świadomości. Nie ma co ludzi obrażać i wyzywać i zarzekać się, ze "ja nigdy" czy "ja zawsze"...bo swiat nie jest czarno biały. A różni ludzie mają różną wrażliwość, różnie są wychowani, różną mają wyobraźnię. Uwierz, ze nie każdy zdaje sobie sprawę z tego jakie zagrożenia płyną z wożenia dziecka bez fotelika. Ludzi trzeba edukować a w przypadku łamania prawa - karać. Mi na kursie prawa jazdy pokazywano filmiki tego typu jak ten z czeskiej akcji i wiele innych, ale wiem, że nie każda szkoła jazdy praktykuje takie działania. Mój mąż np. na kursie nie miał takich rzeczy i zwyczajnie nie jest świadom różnych zagrożeń na drodze (wyobraźnię ma biedną- typowy umysł ścisły)... dopiero pokazanie mu filmików z czeskich i angielskich akcji społecznych uzmysłowiło mu wiele rzeczy...
Coś jeszcze miałam pisać ale muszę isc dzieciom dać jeść. Temat niech się dalej rozwija!

Już wiem co:
Iwona ja nie wiedziałam, że Wy takie straszne historie mieliście. Współczuję przeżyć i cieszę się bardzo, ze nic Wam się wtedy nie stało.

Jagienka
09-11-2009, 19:49
życie weryfikuje nasze teorie/postanowienia/idee itd. Czasem innego wyjścia nie ma jak złamać swoje żelazne zasady... Nie mówię, ze to dobrze. Ale nie osądzaj ludzi tak łatwo.Widocznie Ty jeszcze w tak skrajnej sytuacji nie znalazłaś- i obyś się nie znalazła
podpisuję się pod tymi słowami
:thumbs up:

IwontaG
09-11-2009, 20:47
Cytat:
Napisał PodwójnaMama http://www.chusty.info/forum/images/ladangbaru/buttons/viewpost.gif (http://www.chusty.info/forum/showthread.php?p=423223#post423223)
życie weryfikuje nasze teorie/postanowienia/idee itd. Czasem innego wyjścia nie ma jak złamać swoje żelazne zasady... Nie mówię, ze to dobrze. Ale nie osądzaj ludzi tak łatwo.Widocznie Ty jeszcze w tak skrajnej sytuacji nie znalazłaś- i obyś się nie znalazła



podpisuję się pod tymi słowami
:thumbs up:

I ja się podpisuję i również Ci życzę żeby życie Ci nigdy figla nie spłatało.

dankin-82
09-11-2009, 20:58
Za dużo bab na tym forum, co krok to wojenka ;-)



święte słowa:cool:




a tak jeszcze wtrące dwa grosze...z własnego doświadczenia, moje obie dziewczyny w podróży dalej wymiotują niż widzą, po 5 min jazdy mamy niezłą imprezę bo obie mają chorobę lokomocyjną w ciężkiej postaci; no nie ważne i ani razu nie wypiełam młodych by je "ratowac", tzn Kulke przechylam do przodu więc o zadławieniu nie ma mowy a Nati z racji jazdy tyłem i fotelika 0-12 nie mam szans wypiac bo najpierw musiała bym wojowac z pasami trzymającymi fotelik by dostac się do pasów trzymających dziecko i łatwiej przypięty fotelik podnieśc mi do pionu i młoda nie ma szans na zadławienie, więc tu przepraszam ale argumenty niektórych mam do mnie nie przemawiają:hide: najważniejsze by nie panikowac w sytuacjach stresowych; jeszcze w temacie bezdechu sytuacja identyczna, nie mam szans błyskawicznego wypięcia młodej więc nauczyłam się reagowac inaczej w tym temacie



szkoda nerwów na bezsensowne kłótnie, ważne by każda z osobna dbała o własne dzieciaki, ja nigdy nie pozwolę sobie na jazdę bez fotelików dla mnie nie ma wyjątku i nikt mi w tym temacie nie przegada, tu chodzi o bezpieczeństwo moich dzieci

Jagienka
09-11-2009, 21:44
jeszcze w temacie bezdechu sytuacja identyczna, nie mam szans błyskawicznego wypięcia młodej więc nauczyłam się reagowac inaczej w tym temacie

wszystko zależy od tego, co podczas takiego bezdechu dzieje się z dzieckiem, a jak wiadomo, kazde dziecko jest inne, więc może być różnie.
Mojej Córce zakleszcza się język w gardle uniemożliwiając złapanie oddechu. Jedynym sposobem jest odwrócenie Jej plecami go góry i wyciągnięcie języka. problem w tym, że trzeba chwilę odczekać trzymając Jej ten język (aż zacznie Ona oddychać), bo inaczej zakleszcza się ponownie i przyduszanie trwa dalej. W tym czasie musi być w pozycji plecami do góry, a w każdym razie przechylona do przodu (bardziej niż pion).
Sposoby typu dmuchnięcie w twarz itp., w tym przypadku nie pomagają. Nie chodzi mi tu bowiem o tzw. zanoszenie się płaczem, ale o napady bezdechu afektywnego.

maagduusiiaa
09-11-2009, 21:49
poniewaz autobus jedzie 70km na godzine i duuuzo rzadziej ma wypadki niz auto.
i trochę inaczej rozkładają się tam siły w razie uderzenia




I sorrki. Nie, na autostradzie nie da się zatrzymać natychmiast. IMO bezpieczniejsze jest wyjęcie takiego duszącego się dziecka z fotelika niż czekanie na zjazd i patrzenie, jak sinieje. Ryzyko wypadku jest w tym akurat przypadku dużo mniejsze niż uduszenie się dziecka.

po to m.in. stworzono pasy awaryjne


Za dużo bab na tym forum, co krok to wojenka ;-)

A ja tak poza kłótniami napiszę:
Jestem BARDZO radykalna fotelikowo.
Wolę dyrdać pół miasta piechotą (ale moje miasto wielkością nie grzeszy :)) niż dać się podwieźć bez fotelika.

zgadzam się z CAŁĄ wypowiedzią Mety
naskakujecie na morepig, ale ona ma rację z tym czytaniem "po łebkach", np po poście Iwonty (gdybym tylko ten przeczytała) doszłabym do wniosku że jeżdżenie BEZ fotelika jest bezpieczniejsze, a przecież to nie prawda

Ja też nie jeżdzę bez fotelika ale... zdarzyła się historia, że dzięki temu, że wyjełam dziecko z fotelika to żyjemy obie.
ja się nie zarzekam, że nigdy nie przewiozę synka bez fotelika, ale zgodzę się na to jedynie w sytuacji naprawdę awaryjnej (zagrożenie życia etc)
każdy ma swoje sumienie i hierarchię ważności, dlatego ja nie krzyczę, że ci którzy przewożą dzieci w fotelikach przodem to idioci (bo sama mam fotelik tyłem)

dankin-82
09-11-2009, 22:15
wszystko zależy od tego, co podczas takiego bezdechu dzieje się z dzieckiem, a jak wiadomo, kazde dziecko jest inne, więc może być różnie.
.

tak masz racje, ze każdą sytuacje trzeba rozpatrywac indywidualnie, to tylko dowodzi że nie potrzebne są kłótnie. Co innego faktyczne zagrożenie życia a co innego bezmyślnośc i głupota niektórych rodziców choc wg prawa wyjątków nie ma :confused:

mucha
10-11-2009, 11:16
Uwierz, że taszcząc dwójkę dzieci z wypakowanym plecakiem, torbą z dokumentam i laptopem raczej nie weźmiesz ze sobą na plecy fotelika dla starszaka ważącego 9 kg i drugiego coś koło 12 kg dla młodszego. Jest to awykonalne.

Chwalę się - a my mamy fotelik do jazdy tyłem z kółeczkami i teleskopową rączką i można dziecko w foteliku lub sam fotelik ciągnąć tak jak walizkę :thumbs up:

mucha
10-11-2009, 11:35
Co do tematu kłótni. Moim zdaniem rację ma morepig. Zresztą większość tych niby-wyjątkowych sytuacji i tak opiera się na domniemaniu, że jest ktoś kto może ratować dziecko w trakcie jazdy. W praktyce ja najczęściej jeżdżę tylko z Helenką, ewentualnie jeśli jedziemy w 4 to dzieci są z tyłu a my z przodu. Jestem pewny, że osoby, które piszą, że na autostradzie itp nie można/ jest niebezpiecznie się zatrzymać w przypadku gdy same kierują bez problemu by się zatrzymały by ratować dziecko.

jasminee
10-11-2009, 11:40
Ale gorący temat. To ja też się wypowiem zasilając szeregi radykałów fotelikowych :lol:

Nigdy, przenigdy nie zdarzyło mi się wyjąć dziecka z fotelika. Nieważne jak bardzo wył. Zawsze wtedy zjeżdżaliśmy jak najszybciej, zatrzymywaliśmy się i dopiero wypinałam z pasów. A w międzyczasie próbowałam zabawić, zasmoczyć, cokolwiek. Czasem niestety nie przynosiło żadnych efektów i aż mi się płakać chciało, tak mi żal dziecka było:frown

Nigdy nie jechałam ze znajomymi czy taksówką bez fotelika. Nie raz tachałam fotelik i dziecko jadąc autobusem, aż mi ręce urywało, bo cięzkie to cholerstwo było. Mam na myśli foteli 0-13kg. Teraz po prostu tak planuję, żeby fotelik zawsze był w aucie. Nie ma - nie jadę. Jeśli muszę do lekarza, a nie mam fotelika i nie mam jak dojechać - zamawiam wizytę domową, nawet jeśli muszę za nią zapłacić. Wolę tak niż płacić za taxi bez fotelika.

Nie rozumiem ludzi, którzy ryzykują życiem swoich dzieci, które to podobno jest najważniejsze. Oczywiście rozumiem wyjątkowe sytuacje, które dziewczyny przytaczały - zagrożenie zycia dziecka, ale to jedyne co mogę usprawiedliwić.

Obecnie problem zniknął - młody uwiebia jazdę samochodem:D

v
10-11-2009, 18:11
brawo, morepig.

jeszcze o wymiotujacych dzieciach.

wszystko zalezy chyba od inwencji rodzicow.

bylam w sytuacji, gdu mlodsza corka wymiotowala wszystkim, nawet przelknieta slina i lala sie przez rece z goraczka. starsza byla w domu i obserwowala akcje z przerazeniem. auto stalo pod domem gotowe do jazdy.

nie przyszlo mi oczywiscie do glowy jechanie z nimi nigdzie. zadzwonilam do przychodni i poprosilam o wizyte w domu w trybie awaryjnym. z propozycja oplacenia taksy dla lekarki. w przychodni byly osoby z dobra wola. lecznica nie chciala ode mnie ani grosza. lekarka byla po 10 minutach.

uzywam przychodni z NFZ-towej, nie jakichs cudow ze zlotymi kartami VIP-a.
uzywam fotelikow.
uzywam pasow awaryjnych.
uzywam swiatel awaryjnych, nawet w sytuacjach, ktore moga sie nie podobac innym uzytkownikom drog. dziecko jest wazniejsze niz czyjes samopoczucie.
korzystam ze swoich praw i odwoluje sie do uprzejmosci i dobrej woli innych ludzi.
jak potrzebuje pomocy, prosze o nia, zamiast ryzykowac czyims zyciem.
kocham 112 i 986.
nie trzeba wszystkiego robic samemu.

sytuacja iwonty jest z gatunku cudownych widzen. wierze w takie momenty, na wlasne oczy widzialam dwa nieracjonalne dzialania, ktore uratowaly od smierci. to intuicja. przezylyscie koszmar.

morepig
10-11-2009, 18:54
Morepig wierzę, ze pisząc to:

"oczywiscie ze policja powinna ich ukarac mandatem. mandat ten powinien byc stosunkowo wysoki do ceny auta i zarobkow ludzi w nim siedzacych. czyli maxymalnie wysoki.
dziecko rzyga- zatrzymujesz sie i karmisz, przewijasz, robisz co chcesz.
spieszysz sie? trudno, w koncu ponoc dziecko wazniejsze niz cokolwiek. wszystko ponoc moze poczekac, to tym bardziej podroz.
glupota ludzka nie zna granic."

nie czytałaś mojego wcześniejszego posta bo szczerze mówiąc poczułam się urażona. Głupotą by było gdybym niemal ciągle wymiotujące dziecko wsadziła do fotelika żeby siebie i wszystko dookoła zaciapało wymiotami i jeszcze przy okazji się nimi krztusiło. Piszesz, ze to nie odnosiło się do mnie, sytuacji w ktorej się znalazłam i mojego postu... a jednak chyba się odnosiło. Większość z dziewczyn tą Twoją wypowiedż zrozumiała tak jak ja: czyli odzew na to co ja napisałam.
Uwierz, ze życie weryfikuje nasze teorie/postanowienia/idee itd. Czasem innego wyjścia nie ma jak złamać swoje żelazne zasady... Nie mówię, ze to dobrze. Ale nie osądzaj ludzi tak łatwo.Widocznie Ty jeszcze w tak skrajnej sytuacji nie znalazłaś- i obyś się nie znalazła.

juz sie do tego odnioslam, na dodatek tez pisalam o sobie jadacej an pogotowie, czy naprawde wszyscy oslepli zbiorowo? :) moj post jest gdzies tam zaraz przed/po Twoim, jak to jechalam z sercem w gardle 900m na pogotowie ze starszakiem na rekach.
(a moze go nie ma i stad problem?)
ale juz nie ciagnijmy tematu, napisalam juz pare razy ze nie, nie do Ciebie :)

Dobromiła
12-11-2009, 13:54
Mój mąż np. na kursie nie miał takich rzeczy i zwyczajnie nie jest świadom różnych zagrożeń na drodze (wyobraźnię ma biedną- typowy umysł ścisły)
Ja jestem umysłem ścisłym i mam bardzo bujną wyobraźnię jeśli chodzi o zagrożenia. Może o kwiatkach i chmurkach idzie mi gorzej, ale jeśli chodzi o potencjalne niebezpieczeństwo to raczej bardziej mi ścisłość umysłu pomaga niż przeszkadza w wyobrażaniu sobie. Bo umiem logicznie rozumować i przez to przewidywać skutki różnych sytuacji. Znajomość podstawowych zasad fizyki też mi pomaga. Samochodem jeździmy tylko z fotelikiem. Musiałaby być naprawdę ekstremalna sytuacja z zagrożeniem życia, abym zdecydowała się wsadzić dziecko do samochodu bez niego. A w autobusie staram się wybierać miejsce tyłem do kierunku jazdy bez pasażera naprzeciwko. W pociągu czy tramwaju jest trudniej bo zazwyczaj nie ma takich miejsc, ale i tak wolę pociąg czy tramwaj niż samochód, bo po prostu jest dużo mniejsze prawdopodobieństwo wypadku a w razie samego wypadku miejsze prawdopodobieństwo uszkodzenia. Ja osobiście przeżyłam jeden wypadek tramwaju, gdzie było zderzenie czołowe na pełnym gazie (awaria zwrotnicy) i miałam po tym tylko lekko obolałą krtań (uderzyłam się szyją w uchwyt siedzenia przede mną). Po takim zderzeniu w samochodzie bez zapiętych pasów prawdopodobnie byłaby ze mnie miazga.

vombati
14-11-2009, 21:27
oto co pokazał mi mąż http://www.pasybezpieczenstwa.pl/ to prędkości max 50km/h
trzeba kliknąć --> crashtesty --> dzieci

Dla tych co 'czasami' wożą dzieci bez fotelików; czy taksowką "bardzo powoli" czy bocznymi drogami, czy tylko po osiedlu....

calineczka
16-11-2009, 00:42
oto co pokazał mi mąż http://www.pasybezpieczenstwa.pl/ to prędkości max 50km/h
trzeba kliknąć --> crashtesty --> dzieci

Dla tych co 'czasami' wożą dzieci bez fotelików; czy taksowką "bardzo powoli" czy bocznymi drogami, czy tylko po osiedlu....


bardzo przydatny link
dziękuję-pokażę kilku osobom
:mad

franciszka
21-11-2009, 22:12
My wozimy się w foteliku zawsze. Przez jakiś miesiąc praktycznie nie jeździłam - tylko przymusowe mocno sytuacje (2-3 razy), ponieważ zmieniliśmy auto (na mniejsze - poprzedni był służbowy męża) i pasy okazały się za krótkie do zapięcia fotelika :ninja: Na szczęście odkryłam, że drugi fotelik, który posiadam w domu ma dodatkowy sposób montowania i... teraz jeździmy tylko z tym drugim. Młoda ma już skończony rok, ale nadal jeździ w pierwszym foteliku, bo waży zaledwie 8 kg (wcześniak). Rozglądam się za kolejnym i powiedziałam mężowi wyraźnie i dużymi literami, że skoro mamy g* samochód, to fotelik musimy mieć najlepszy - najbezpieczniejszy. Wiem, że każda firma twierdzi, że jej jest najbezpieczniejszy, ale... z czegoś trzeba wybrać. Najpierw zdecydowałam się na romera, ale... doczytałam sie tu na forum, że już są dostępne w Polsce foteliki 9-18 kg tyłem do kierunku jazdy - maxi cosi. No i chyba na ten się zdecyduję, ale... teraz mam obawę czy będzie pasował w tym naszym "aucie". U siebie nie kupię, tylko przez net... a ciężko przymierzyć wirtualnie :P
Młoda jeździ z przodu, bo ja prowadzę zawsze - mąż z tyłu - poduszki brak oczywiście... Czasem myślę, że lepiej byłoby wozic ja z tyłu, bo bym się tak nie rozpraszała i bezpieczniej by było :P
Miałam jedną sytuację, gdy Młoda się zakrztusiła (mąż dał jej kawałek chlebka:ninja:) No cóż.... droga wyjazdowa z miasta, ruch spory - dziecko się dusi... szybko awaryjki, hamulec, rozpięłam pasy i dziecko do góry nogami, po pleckach.... mąż nawet nie wiedział co się stało... Po fakcie Młodą w fotelik, pasy, kierunek i jazda dalej... Zjechałam na pobocze w najblizszym dogodnym miejscu - parking przy cmentarzu - wysiadłam i zaczęłam.... mięskiem rzucać.... ale ja tak mam i własnie w ten sposób odreagowuje sytuacje stresowe - po fakcie - łapy mi latały jak oszalałe... do mężą powiedziałam, co myślę o karmieniu dziecka podczas podróż tak słodko, że aż się przestraszył - bo ja z tych wrzeszczących jestem...
Na szczęście to był pierwszy i mam nadzieję, że ostatni taki przypadek

piuma
21-11-2009, 22:20
My też jeździmy,ale Franio wyłącznie w foteliku. Moja mama oburzona, że tak został przywieziony ze szpitala, bo twierdziła, że Mu niewygodnie. Nie wyobrażam sobie inaczej, a już na pewno nie w chuście.

panthera
16-12-2009, 22:23
nie mam samochodu wiec i fotelika, ale mam czasem dylemat w autobusie lub autokarze, który jest bardziej długodystansowy (np kiedy jechałam nad morze) - jak bedzie najbezpieczniej ? w chuście, niezapietym foteliku na kolanach? w wózku? a w taksówce złapanej na ulicy? z zamówieniem taksi z fotelikiem to jednak problem jest - próbowałam nie udało się :(( jedna dyspzytorka tłumaczyła ze kierowcy nie chcą bo im to miejsce zajmuje w bagazniku!

mamaduo
16-12-2009, 23:06
taksowki z fotelikami to MIT! Nie dalej jak trzy tygodnie temu potrzebowalam sie przetransportowac z malymi taksowka - dzownilam do wszystkich korporacji we wroclawiu i dowiedzialam sie, ze owszem, byla taka akcja taksowka z fotelikiem, ale juz nie ma, nie bedzie i zaden taksowkarz fotelika nie wozi.
i co? I doooopa....

martajotka
17-12-2009, 09:49
Kiedy byłam wypisywana z Młodym ze szpitala byłam świadkiem sytuacji, że innej młodej mamy (samotnej zresztą) nie wypuszczono bez fotelika. Dopiero jak jej mama dotarła taksówką z fotelikiem to ją wypuszczono.

Ja się przyznaję, że kilka razy zdarzyło mi się karmić w czasie drogi. Jak młody był malutki miał chorobę lokomocyjną i tylko to go uspokajało...Inaczej trasę 200-km jechalibyśmy cały dzień.

lilka_l
18-12-2009, 14:47
Woże dziecko w foteliku tyłem do kierunku jazdy i po edukacji na tym forum nie wyobrażam sobie inaczej ale radykalizm w żadnej sytuacji nie jest zdrowy. Jeśli chodzi o ratowanie życia to nawet nie ma o czym mówić.
Po wyjściu ze szpitala wiezilismy naszą 5-dniową Maję w niezapiętym foteliku.
Ze szpitala nas "wygoniono" dzień wcześniej ( odbierze pani wypis póżniej) taksówka mogła przyjechać za godzinę albo lepiej i przymuszeni sytuacją powieżliśmy Maje w foteliku w aucie bez pasów:frown. Pomaleńku jakoś ten kilometr przejechaliśmy.
Z pewnością jakieś bezpieczniejsze rozwiązanie by się znalazło ale jesteśmy tylko ludżmi i podejmujemy na gorąco takie a nie inne decyzje.
I chciałam jeszcze przypomnieć że nie wszyscy mieszkają w miastach gdzie kursują autobusy i tramwaje. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia niestety:rolleyes:

uma
18-12-2009, 14:48
Kiedy byłam wypisywana z Młodym ze szpitala byłam świadkiem sytuacji, że innej młodej mamy (samotnej zresztą) nie wypuszczono bez fotelika. Dopiero jak jej mama dotarła taksówką z fotelikiem to ją wypuszczono.

Ja się przyznaję, że kilka razy zdarzyło mi się karmić w czasie drogi. Jak młody był malutki miał chorobę lokomocyjną i tylko to go uspokajało...Inaczej trasę 200-km jechalibyśmy cały dzień.

tak właśnie zginęło dziecko mojej koleżanki... :( Tylko na chwilę do nakarmienia wypięła, bo płakało :(

yanettee
18-12-2009, 15:03
wiecie co, tam czytam i czytam i po po prostu niektóre rzeczy mi sie w głowie nie mieszczą.
Nigdy przenigdy nie wypiełam małego z fotelika podczas jazdy,
jeśli trzeba, to stajemy, karmimy sie, przebieramy.

Wyjątkiem może być tylko sytuacja ratowania życia.

to tyle co moge napisać
życie dziecka największą wartością

kasinka
23-12-2009, 00:07
Tak sie zastanawiam, czy można i czy jest to bezpieczne, wejść do auta z dzieckiem w chuście i tak odbyc podróż, nie mamy zamochodu i nie bedziemy mieli fotelika samochodowego (no bo po co bez auta) ale jak mi sie zdarzy korzystać z taksówki lub jakiejś innej niespodziankowej przejażdżki, to mogę z dzidzią w chuście??

ursus_arctos
23-12-2009, 00:14
zdecydowanie zly pomysl. bardzo zly i bardzo niebezpieczny. samochodem dziecko przewozi sie TYLKO w foteliku.
http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=21117

JustNik
23-12-2009, 00:17
było o tym już na forum wiele razy, zaraz nakrzyczy na Ciebie tłum odpowiedzialnych matek, więc szykuj się na atak :twisted:
ale zrobisz jak uważasz, i na co taksówkarz Ci pozwoli
mi się zdażyło

EDIT : widzę że jesteś od niedawna na forum, jest tu taka funkcja "szukaj".
Wpisz tam tytuł Twojego posta i znajdziesz wszystkie stare wątki, lektura będzie dłuuuuga i emocjonująca

kasinka
23-12-2009, 00:23
tylko ja fotelika mieć nie będę, mam więc iść pieszo parę kilometrów?? a w autobusie z chustą jeździcie??

JustNic - skoro ci się zdarzyło, to jak było? wygodnie? z obawą? zapinałaś pas??

anialodz
23-12-2009, 00:28
mi sie kilka razy zdarzylo i zapinalam pas, tylko nie przez srodek plecow dziecka a jakos z boku.

JustNik
23-12-2009, 00:28
tylko ja fotelika mieć nie będę, mam więc iść pieszo parę kilometrów?? a w autobusie z chustą jeździcie??

w komunikacji miejskiej walcze jak lwica o miejsce siedzace bo inaczej to jest bardzo niebezpieczne (hamowanie, ludzie sie opierają nawzajem, plecaki latają, a cięzko utrzymać pion z dodatkowymi 11kg na plecach/brzuchu itd)


tJustNic - skoro ci się zdarzyło, to jak było? wygodnie? z obawą? zapinałaś pas??

było wygodnie bo dobra taksa wybieram :), szybko bo krótka trasa, bez obaw bo odpowiedzialnie podjęłam tę decyzję, zapięty pas pod i nad dzieckiem (jak w ciąży).

kasinka
23-12-2009, 00:30
oj no to oczywiste że nie przez ciałko dziecka, czyli się da,
a w jakiej pozycji miałaś dzieiątko?

mart
23-12-2009, 00:40
a ja mam prośbę o zaprzestanie wymiany informacji na temat, który prowadzi do naruszenia przepisów drogowych.

ursus_arctos
23-12-2009, 08:49
oj no to oczywiste że nie przez ciałko dziecka, czyli się da,
a w jakiej pozycji miałaś dzieiątko?

niewazne w jakiej pozycji, w jakiej by nie bylo w razie wypadku po prostu zgniatasz dziecko i uderzasz nim o siedzenie z przodu. albo otwiera sie poduszka powietrzna i jeszcze gorzej. nie wierze wlasnym oczom, ze takie rady sie tu pojawiaja :omg:
pisalam w tym watku na poczatku co nam sie zdarzylo nie tak dawno- wyjazd z domu ot taki, po bulki do sklepu. i co? przy predkosci 20 km/h zsunelo nas do rowu, auto polozylo sie na boku. dziecko bylo w foteliku oczywiscie. mnie poobijalo, mialam pare siniakow. moge sobie tylko wyobrazic co by bylo jakbym wpadla na genialny pomysl przewozenia mlodej w chuscie. bo NAPRAWDE przy nawet tej slimaczej predkosci rzucalo w srodku niezle. to bylo 3km od domu. wiec to kompletnie nie ma znaczenia czy trasa jest krotka, czy dluga. nie wozi sie dziecka bez fotelika, koniec kropka.

dagis
23-12-2009, 10:17
nie nie jezdzilam nigdy z zamotanym dzieciem
nie jezdze tez z dziecmi bez fotelikow - nawet jesli jest mi to niewygodne

wole nie jechac wcale
jechac pociagiem
niz jechac z dzieckiem niezabezpieczonym

ale myslalam ze to norma
i sie zdziwilam

Meta
23-12-2009, 10:23
Tak sie zastanawiam, czy można i czy jest to bezpieczne, wejść do auta z dzieckiem w chuście i tak odbyc podróż, nie mamy zamochodu i nie bedziemy mieli fotelika samochodowego (no bo po co bez auta) ale jak mi sie zdarzy korzystać z taksówki lub jakiejś innej niespodziankowej przejażdżki, to mogę z dzidzią w chuście??

Pomijając całą resztę w tym temacie - my też nie mamy samochodu i mieć nie będziemy.
Fotelik mamy. Kupiliśmy od znajomych używany - najpierw ten mały, teraz większy.
Kupiliśmy, bo mój tato ma samochód, brat ma, szwagierka ma - a my z nimi czasem jeździmy.
Taksówkami też jeździmy czasem.
To nie jest wielki wydatek, ale bardzo ułatwia życie



a w autobusie z chustą jeździcie??
Poczytaj ten wątek od początku. I popytaj szukaja - na pewno odpowie, dlaczego jazda w autobusie z dzieciem w chuście jest czymś innym niż jazda samochodem z dzieciem w chuście

jujama
23-12-2009, 10:46
W samochodzie fotelik, koniec i kropka. Jedyne ustępstwo jakie uczyniłam to na wyjazd zagraniczny zabrałam tylko podstawową część fotelika Jacka i w wypożyczonym samochodzie jeździł przodem do kierunku jazdy. Julek miał też zabrany swój fotelik.

Natomiast mam pytanie podobne. Co w samolocie z dzieckiem na kolanach? Czy te pasy są bezpieczne? Rozumiem, że mój utrzyma mnie na siedzeniu w razie ostrych turbulencji, o gorszych sytuacjach aż strach myśleć. Ale ta dziecięca wersja pasa to budzi moje ogromne wątpliwości. Nie wiem, czy byłabym go w stanie utrzymać by nie przywalił gdzieś głową. Czy może jednak chusta i przypięty rodzic?

ursus_arctos
23-12-2009, 10:53
z samolotem mam podobny dylemat. lecialam z mloda w sumie cztery razy i dwa z tych czterech byla przypieta tym pasem. dwa pozostale spala w chuscie i stewardesa mowila, ze w chuscie jest rownie bezpiecznie. nie wiem, nie jestem przekonana ani do jednego ani do drugiego.

Bushido
23-12-2009, 10:55
w PL samochodu nie mamy a fotelik i owszem bez fotelika sie nie ruszam z dzieckiem w aucie ot co. w Ca w prowincji gdzie mieszkam jakby mnie zlapali z dzieckiem bez fotelika czy w chuscie czy bez kierowca by stracil prawo jazdy o obydwoje mielibysmy sprawe karna

dankin-82
23-12-2009, 11:18
qrcze dziewczyny ja nadal się dziwię że można tak narażac własne dzieciaki, mnie nie przekonuje że trasa łatwa szybka krótka itd itd ja nie pozwalam ruszyc autem nawet na parkingu gdy dzieciaki mam nie zapięte w fotelikach, powiedzcie dużo trzeba, wystarczy jeden wariat który nie widzi naszego auta i właśnie cofa wprost na nas:eek:


koszt fotelika naprawdę jest niewielki, my jak jeszcze nie posiadaliśmy auta kupiliśmy fotelik i to był u nas wydatek obowiązkowy! teraz są fajne firmowe nówki dośc tanie na każdą kieszeń, w tym względzie mnie się nie przekona że nie można


a i odnośnie "metod" zapinania pasów z zamotanym dzieckiem hmmmm komentowac nie będę:twisted:

hexi
23-12-2009, 11:32
to ja tylko jeden mam komentarz.... dla tych ktorych "nie stac" na fotelik - ja mam maxi cosi city, dosc wyslozony ale bezwypadkowy - moge oddac w warszawie...

Behemot
28-12-2009, 21:11
Nie jeżdżę w chuście z dzieckiem w samochodzie-w busie tak, a Młody zawsze w foteliku.Chyba bym umarła jakby się coś stało.Wolę chuchać na zimne.

claribell
28-12-2009, 21:34
w busie tak

Ja się tak okropnie boję jak jadę busem - busiarze lubią poszaleć na drodze, a taki bus to się wiele od samochodu nie różni. I nie ma miejsca tyłem do kierunku jazdy.

Behemot
28-12-2009, 22:04
W busie siedzę a Mały jest zawiązany z przodu.

claribell
28-12-2009, 22:12
Ja jak muszę siedzieć przodem do kierunku jazdy staram się siedzieć lekko bokiem. Nie wiem czy to skuteczne, ale jakoś pewniej się czuję, bo daje mi to subiektywne poczucie, że w razie czołówki nie przygniotę dziecka swoim ciałem, tylko główną siłę uderzenia przyjmie ramię z boku.
Nie wiem, czy mam rację i obym nie musiała nigdy sprawdzać.

dziunka
01-01-2010, 19:46
Jesli chodzi o jezdzenie z dziecmi bez fotelikow - 1 kg ciala malenstwa osiaga wage 1 tony podczas wypadku - lecac z tylu samochodu do przodu cialo dziecka moze kierowcy obciac (!!!) glowe.
Mialam tylko lub az raz wypadek - Julia na szczescie zostala u dziadkow na noc. Samochod uderzyl nas w lewy bok, akurat tam gdzie jest fotelik dziecka. Mysle ze byloby po niej! Mimo,ze bylaby w foteliku. Nie wyobrazam sobie co by sie stalo jakby nie byla zapieta :omg: Nam fotele rozlozyly sie na plasko, okulary (z mojej twarzy-jestem kierowca) znalazly sie w bagazniku (!), uderzylam porzadnie glowa w kierownice, a A mial cale obtluczone ramie - prawdopodobnie od uderzenia we mnie - ale nie jestesmy tego do dzis dnia pewni. A stalo sie to jak jechalismy moze 20km/h, pare metrow od domu.

Juz wogole sobie nie wyobrazam, ze ze mna w chuscie mialaby byc wtedy Joasia:omg:

panthera
12-01-2010, 11:11
Kilka postów wczesniej padło pytanie czy dzwonic na policje jak sie widzi dziecko niezapiete - ja mysle ze dzwonić.
Moja siostra miała awaryjna sytuację - musiała zawieźć natychmiast dziecko do szpitala a dyspozytorka powiedziała ze karetak najwczesniej za 40 min dojedzie (to było na wsi glębokiej) - nie było fotelika - trudno dziecko w samochód i jazda do szpitala 20 min drogi - i po drodze stał patrol - zatrzymali, ale jak sie zorientowali co sie dzieje - sami eskortowali samochód do szpitala zeby bezpiecznie dojechać. Policjanci też ludzie.

panthera
12-01-2010, 11:24
a druga sytuacja to moja własna - kiedy mó tata kiedys przywióżł mi syna bez fotelika (5 km)- nakrzyczałami powiedziałam, ze wole sama na piechote go przyciagnać jesli ma go tak odwozić - zakupiłam kolejny fotelik i dałam mu do samochodu.
A na argument ze 3 dzieci woził i nie było fotelików, odpowiadam - tak ale i mniej wariatów było, a mimo wszystko raz łapałeś mnie zebym przez przednia szybe nie wyleciała.
Jak dzis to pamietam. jechalismy do znajomych i przed auto jadące przed nami wybiegł chłopczyk w moim wieku czyli jakies 6 lat. Tamten samochód w bok do rowu - a tata miał dylemat - tez do rowu i zgnieść tamtych, na drugi pas pod tira, czy po hamulcach i w chłopca...wybrał chłopca - jechał wolno więc chłopiec miał tylko porządnie obtłuczony bok, ale ja przeleciałam z tylnego siedzenia na przednią szybę, miała wstrząs mózgu i rozcięty łuk brwiowy. mama zemndlała...
a gdyby prędkośc była większa pewnie rozbiłabym tą szybę...
dlatego staram sie jak ognia unikac sytuacji gdzie nie mam fotelika a muszę jechać, kombinuje jak mogę, dzwonie po ciotkach wujkach, zeby mi dowieżli fotel itd. chciaz ja samochodu własnego nie mam - to jednak foteliki dal młodszego mam 2 (ostatnio dokupiłam) zeby jeden w domu a drugi u dziadków, dla starszego w domu mam podkładke i fotel u dziadka na dłużśze trasy. i przyznam ze ten drugi dokupiłam po dłuzszych dyskusjach jak ta na forum.

asia889
13-01-2010, 20:11
Tak sie zastanawiam, czy można i czy jest to bezpieczne, wejść do auta z dzieckiem w chuście i tak odbyc podróż:omg:, nie mamy zamochodu i nie bedziemy mieli fotelika samochodowego (no bo po co bez auta)ale jak mi sie zdarzy korzystać z taksówki lub jakiejś innej niespodziankowej przejażdżki, to mogę z dzidzią w chuście??Dobrze, że chociaż niektórych to zastanawia.
No bo po co fotelik bez auta? Dla bezpieczeństwa.


bezpieczniej w chuscie niz na kolanachPrzecież chusta to tylko kawałek materiału - tak jak nie daje miłości, tak samo nie daje bezpieczeństwa! Tu nie chodzi o magię tylko prawa fizyki:
1. Pas bezpieczeństwa jest skuteczny tylko jeżeli jest prawidłowo założony, a wiec przebiega przez środkową część obojczyka do biodra (stąd w samochodach pojawiła się regulacja punktów zaczepienia pasów). Poniższe sposoby nie spełniają tego podstawowego warunku:

Dodam, że pas samochodowy, gdy jechałam z młodą zachustowaną nie przechodził przez nią. Górny tak jakby włożony między mnie a nią, a dolny pod jej pupą. Więc w razie czego pas trzymał mnie, a ja trzymałam młodą chustą.
Siedziała z tyłu, z małym w chuście i zapiętym pasem pod małym i nad nim.
W razie wypadku przywiązane dziecko dodatkowo ciągnie mamę do przodu, a pas trzyma ją za szyję. Jeżeli traktować, że osierocenie dziecka jest mniejszym złem, to ten sposób podróżowania jest godny polecenia.

2. Prawidłowo założony pas chroni przed obrażeniami tylko przy niewielkich prędkościach, powiedzmy "miejskich". Przy większych jedynie zwiększa szanse przeżycia (procenty były przytoczone wcześniej). Zatem jeżeli dziecko jest przed mamą, nie zależnie, czy w chuście czy bez, to w razie wypadku jest masakra.

Ale jak taka mama siedzi z przodu i dostaje strzała z poduszki - to nie ona a dziecko właśnie..... Już nie mówię, że ktoś mógłby tak prowadzić auto, bo włos sie jeży. ALe nawet jako pasażer, tak jak to dziś widziałam. Co gorsza dziecko znajduje się w miejscu nie przewidzianym przez projektantów, więc np. poduszka może być dodatkowym zagrożeniem.

A jeśli z tyłu? Niby dzieciak nie poleci.... No ale własnie mama może go przygnieść. Może jakby poleciał, stała by mu się mniejsza krzywda... (tak jak z tymi niezapiętymi pasami czasem). A już w razie czegoś strasznego, wyciągania z rozwalonego samochodu... Jak wyciągnąć mamę z przywiązanym dzieckiem? Kto w ogóle się domyśli, że w szmacie jest dziecko?! Przy większej prędkości ciało matki po prostu zmiażdży dziecko. Przy czym prędkości zderzających się samochodów sumują się.Zatem jeżeli nasz nawet stoi, a drugi jedzie bardzo szybko to skutki mogą być poważne. Mówienie, ze będziemy wolno i uważnie jechać jest po prostu oszukiwaniem się.

Inna sprawa:

Fotelik rowna sie bezpieczenstwoTo jest zbytnie uproszczenie. Nawet fotelik nie gwarantuje bezpieczeństwa (był przykład wcześniej) tylko je zwiększa. Po pierwsze musi być, podobnie jak pasy, poprawnie użyty. Np. fotelik odwrócony tyłem przy aktywnej przedniej poduszce jest śmiertelnie niebezpieczny. Po drugie, w grę wchodzi jakość fotelika (co wcale nie jest równoznaczne z wysoką ceną - więcej można poczytać na http://fotelik.info (http://fotelik.info/)). Nie znaczy to oczywiście, że wszystko jedno jak się wozi dziecko tylko, że nawet używając fotelika, trzeba cały czas zwracać uwagę na bezpieczeństwo. IMHO lepiej kiepski fotelik, niż żaden.

I na zakończenie:

Jeżeli jest to sporadyczne, z potrzeby i z odpowiednio :omg: zapiętymi pasami.....
kiedy nie ma fotelika a do przejechania jest kawałek, względnie bezpiecznej drogi...
Jak mawiał Kubuś Puchatek: Wypadek to jest taka dziwna rzecz - nigdy się nie wydarza, dopóki się nie wydarzy.

I jeszcze parę wizualizacji. Nie pokazują bezpośrednio poruszanego zagadnienia, ale może sprawią, że ktoś się przestanie zastanawiać czy jest bezpiecznie bez fotelika:duh:
http://www.youtube.com/watch?v=C4xhLYXtnsE&feature=related
a jeżeli ktoś jest nie wrażliwy na łagodne apele:
http://www.youtube.com/watch?v=cG_P6dU3cg0
http://www.youtube.com/watch?v=VKAMOn59wmw&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=bATRpI_KF7E&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=2BDZRD2NNeU&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=6BFR26hcbko&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=y-FV1hBie5M&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=kVp4hSc4rW4&feature=related

yanettee
13-01-2010, 20:52
asia podpisuje sie oboma rękoma pod Twoimi słowami

morepig
13-01-2010, 21:04
Dobrze, że chociaż niektórych to zastanawia.
No bo po co fotelik bez auta? Dla bezpieczeństwa.

Przecież chusta to tylko kawałek materiału - tak jak nie daje miłości, tak samo nie daje bezpieczeństwa! Tu nie chodzi o magię tylko prawa fizyki:
1. Pas bezpieczeństwa jest skuteczny tylko jeżeli jest prawidłowo założony, a wiec przebiega przez środkową część obojczyka do biodra (stąd w samochodach pojawiła się regulacja punktów zaczepienia pasów). Poniższe sposoby nie spełniają tego podstawowego warunku:
W razie wypadku przywiązane dziecko dodatkowo ciągnie mamę do przodu, a pas trzyma ją za szyję. Jeżeli traktować, że osierocenie dziecka jest mniejszym złem, to ten sposób podróżowania jest godny polecenia.

2. Prawidłowo założony pas chroni przed obrażeniami tylko przy niewielkich prędkościach, powiedzmy "miejskich". Przy większych jedynie zwiększa szanse przeżycia (procenty były przytoczone wcześniej). Zatem jeżeli dziecko jest przed mamą, nie zależnie, czy w chuście czy bez, to w razie wypadku jest masakra.
Co gorsza dziecko znajduje się w miejscu nie przewidzianym przez projektantów, więc np. poduszka może być dodatkowym zagrożeniem.
Przy większej prędkości ciało matki po prostu zmiażdży dziecko. Przy czym prędkości zderzających się samochodów sumują się.Zatem jeżeli nasz nawet stoi, a drugi jedzie bardzo szybko to skutki mogą być poważne. Mówienie, ze będziemy wolno i uważnie jechać jest po prostu oszukiwaniem się.

Inna sprawa:
To jest zbytnie uproszczenie. Nawet fotelik nie gwarantuje bezpieczeństwa (był przykład wcześniej) tylko je zwiększa. Po pierwsze musi być, podobnie jak pasy, poprawnie użyty. Np. fotelik odwrócony tyłem przy aktywnej przedniej poduszce jest śmiertelnie niebezpieczny. Po drugie, w grę wchodzi jakość fotelika (co wcale nie jest równoznaczne z wysoką ceną - więcej można poczytać na http://fotelik.info (http://fotelik.info/)). Nie znaczy to oczywiście, że wszystko jedno jak się wozi dziecko tylko, że nawet używając fotelika, trzeba cały czas zwracać uwagę na bezpieczeństwo. IMHO lepiej kiepski fotelik, niż żaden.

I na zakończenie:
Jak mawiał Kubuś Puchatek: Wypadek to jest taka dziwna rzecz - nigdy się nie wydarza, dopóki się nie wydarzy.

I jeszcze parę wizualizacji. Nie pokazują bezpośrednio poruszanego zagadnienia, ale może sprawią, że ktoś się przestanie zastanawiać czy jest bezpiecznie bez fotelika:duh:
http://www.youtube.com/watch?v=C4xhLYXtnsE&feature=related
a jeżeli ktoś jest nie wrażliwy na łagodne apele:
http://www.youtube.com/watch?v=cG_P6dU3cg0
http://www.youtube.com/watch?v=VKAMOn59wmw&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=bATRpI_KF7E&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=2BDZRD2NNeU&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=6BFR26hcbko&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=y-FV1hBie5M&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=kVp4hSc4rW4&feature=related
aj law ju chustonówko :D

sylvetta
13-01-2010, 21:27
Mnie akurat do fotelika przekonywac nie trzeba. Ale filmy obejrzałam - zgroza - bardzo przemawiają.:thumbs up:brawo Asia!
Tylko teraz sie tak zastanawiam - i jestem lekko przestraszona. Blanka jeżdzi z tyłu - tyłem do kierunku jazdy. I niedawno kupilismy samochód. I on ma chyba 4 poduszki powietrzne. Rozumiem, ze niebezpieczeństwo ze strony poduszek to nie tylko sie tyczy przednich siedzeń?:ninja:
Kurde.....musze z M. pogadac , niech on mi tu tłumaczy wszystko, bo az mi sie poślady scisnęły z niepokoju......

Mary-Anne
13-01-2010, 22:03
Sylvetta, one są z boku przy przednim siedzeniu te poduszki. Gdyby były z tyłu, byłyby oznaczenia w samochodzie, że tam nie wolno montować fotelików tyłem do kierunku jazdy.

sylvetta
13-01-2010, 22:10
A! No ! To dobrze! Juz mi lepiej. dzięki za informację!
Bedę przed męzem udawała, ze niby zawsze to czaiłam, gdzie sa te poduchy. :DAle kniecznie musze ten temat z nim poruszyc, bo pamietam ze jak z młoda jechałam do domu rodzinnego, to on mi jakies rady dawał, ze jak sama jade to moge ją z przodu montowac....:ninja::confused:

jjuussttyynnaa
13-01-2010, 22:49
Mi sie zdarzyło raz jechac w chuscie samochodem. I pewnie jeszcze kiedys bym to powtorzyla ale mielismy wypadek w zeszly czwartek , na szczescie mala byla w foteliku i tylko dzieki temu nic sie jej nie stalo. Bez fotelika tylko na piechotke.

asia889
15-01-2010, 19:32
Rozumiem, ze niebezpieczeństwo ze strony poduszek to nie tylko sie tyczy przednich siedzeń?:ninja:

W przypadku przedniej poduszki i fotelika montowanego tyłem do kierunku jazdy sprawa jest oczywista. Uderzenie poduszki może powodować tak silny wstrząs mózgu, ze nastąpi zgon. Sfera "poduszki boczne i dzieci" jest w fazie poznawania. Są różne głosy w tej sprawie. To zależy jak duże jest dziecko, jaki jest fotelik i gdzie umiejscowione są poduszki. Problem się bierze stąd, ze konstrukcje samochodów są robione pod kątem osób dorosłych (podstawowe testy wykonuje się na "dorosłych" manekinach i to do tego płci męskiej;-))
Za http://fotelik.info (http://fotelik.info/):
31. Czy boczne poduszki powietrzne są bezpieczne?

Do niedawna większość producentów samochodów i większość producentów fotelików mówiła stanowczo, że boczne poduszki powietrzne nie stanowią zagrożenia dla dzieci w fotelikach. Niestety pojawiły się rozwiązania, przy których tej pewności już nie mamy. Podajemy jeden z możliwych przykładów:

Boczne poduszki powietrzne montowane w osłonie nadkola, na tylnym siedzeniu samochodu mogą powodować zagrożenie dla dzieci korzystających z fotelików montowanych tyłem do kierunku jazdy.

Niebezpieczeństwo to nie jest na wysokim poziomie dla dzieci używających fotelików 0-13 kg, montowanych na tylnej kanapie. Jednak nie należy też go bagatelizować w przypadku starszych dzieci, u których aktywność ruchowa jest większa, usadzonych w fotelikach 9-18 kg - montowanych tyłem do kierunku jazdy. Można domniemać, że ręka lub nóżka dziecka znajdzie się w strefie otwierania bocznej poduszki powietrznej.

Problem ten występuje np. w samochodach marki Volkswagen Golf 4 i Golf 5 przy używaniu fotelików 9-18 lub 0-18 RWF, np. BeSafe Izi Kid ISOFIX, Recaro Polaric, Fair Bimbo G0/1 czy Maxi-Cosi Mobi. Do dziś producenci tych fotelików i samochodów nie wypowiedzieli się autorytatywnie, czy poduszki te stanowią zagrożenie.

Poruszony problem wymaga jednak szczególnej uwagi rodziców. Jeżeli jest możliwa dezaktywacja poduszki bocznej zamontowanej na tylnym siedzeniu, na którym przewozimy dziecko tyłem do kierunku ruchu należy to zrobić, ale tylko w autoryzowanym serwisie dealera.
32. Czy boczne poduszki kurtynowe są bezpieczne?

Kurtyny powietrzne są całkowicie bezpieczne dla dorosłych, dla dzieci w fotelikach 0-13 kg montowanych tyłem do kierunku jazdy oraz dla dzieci w fotelikach 9-18 kg montowanych zarówno przodem jak i tyłem do kierunku jazdy.

Problem pojawia się w fotelikach najwyższej grupy III dla dzieci o wadze od 22 do 36 kg. Niestety ostatnie wyniki crashtestów pokazują, że boczne poduszki powietrzne kurtynowe mogą być niebezpieczne dla dzieci używających tzw. podwyższeń, czy siedzisk podwyższających, które nie mają wysokiego oparcia z odpowiednio rozbudowanym zagłówkiem. Dziecko siedzące na takim podwyższeniu podczas zderzenia bocznego, porusza się z dużą prędkością uderzając ramieniem i głową o podszybie i/lub szybę. Głowa dziecka znajduje się wówczas w strefie otwierania się kurtynowej poduszki powietrznej, co grozi uderzeniem otwierającej się poduszki.

Dlatego też coraz więcej producentów fotelików przestaje w ogóle oferować foteliki 15-36 kg, które nie posiadają wysokiego oparcia z dużym, rozbudowanym zagłówkiem.

Z tego wszystkiego wynika, że najbezpieczniejszym miejscem dla dziecka jest środkowe siedzenie w drugim rzędzie, o ile jest wyposażone w trzypunktowe pasy bezpieczeństwa (w przeciwnym wypadku nie ma możliwości poprawnego zamontowania fotelika). Gorzej jeżeli mamy przewieźć więcej dzieci. Ale zawsze w fotelikach!

owieczka
09-05-2010, 13:33
przeczytałam pierwszy post i zdębiałam... takie coś jest dla mnie nie do pomyślenia. Syn ZAWSZE jeździ w fotelku. Nie ma innej opcji. Nie ma fotelika - nie ma jazdy. Nie odważyłabym się jeździć z dzieckiem bez fotelika, zbyt ważne jest dla mnie jego bezpieczeństwo.
Doświadczenia z chustą mam krótkie, ale nie stanowi dla mnie problemu przygotować sobie chustę w domu do kieszonki (aby chustą ulic nie zamiatać), Małego wsadzić w fotelik, a po dojechaniu na miejsce wsadzić w kieszonkę i dociągnąć. Temat sprawdzony i udaje ma się tak wędrować :)

Winoroslinka
09-05-2010, 16:35
ja jak wiekszosc, w samochodzie TYLKO fotelik. Kiedys jak jeszcze nie miałam dziecka siotra chciala mi wsadzic wlasne dzieci bez fotelika, do przetransportowania 1 km. Nie zgodziłam sie mimo ze uwazala ze troche rpzesadzam. NIE i juz. w tej kwestii mozna uwazac mnie za wariatke, nie ma problemu.
A ostatnio powiem Wam ze oblał mnie zimny pot podczas jazdy z małą, bo w pewnym momencie zorientowalam sie ze wstawilam ją w foteliku na tylne siedzenie ale nie zapielam pasami!!! Bo zajelam sie ladowaniem innych toreb. Natychmiast na pobocze i zapielam. Ale na chwile to mi serce stanelo i objechalam sama siebie od góry do dołu za to.

czarna_zaba
09-05-2010, 17:33
Miałam zawodowy kontakt z człowiekiem który spowodował wypadek - włączając się do ruchu uderzył w jadący samochód. Prędkości były śmieszne i nikomu z dorosłych nic się nie stało, ale zginęło na miejscu kilkumiesięczne niemowie - bo matka miała je na rękach!!!! Sprawca wypadku - sam ojciec 2 latka, był kiedy go badałam, psychicznym wrakiem. Współczułam mu bardzo, nie widział, jechał powoli, zdarza sie. Czekała go rozprawa i być może odsiadka Wiem, ze matka dziecka musiała strasznie cierpieć, ale sama sobie była w dużym stopniu winna, na taką głupotę ręce opadają:(

irla
09-05-2010, 18:15
czytając niektóre posty opadają ręce.
i przerażający jest fakt ile dzieci widzi się na ulicach przewożonych luzem.

brak samochodu = brak fotelika? bzdura!!!!!!!!!!!
jadac nawet pekaesem z niemowlakiem, też woziłam w foteliku.

Lena_a
09-05-2010, 20:30
Podczas majówki rozmawialiśmy sobie ze znajomym - jest lekarzem, pracował w pogotowiu. Był przy wypadku, gdy 2 dzieci w fotelikach przeżyły bez szwanku, a rodzice (zresztą dzieci były przez nich adoptowane) zginęli...

duszka
05-07-2010, 11:05
generalnie Tosia jeździ w foteliku, ale zdarzyło się 2 razy, że jechała w samochodzie w gondoli, mąż nas odbierał, nie było fotelika w samochodzie, a my nie miałyśmy siły wrócić same i tachać wózka do góry (4p), ale w tych 2 przypadkach jechaliśmy 40km/h bardzo ostrożnie aby Tosi się nic w tej gondoli nie stało

Winoroslinka
05-07-2010, 11:24
duszka, nie wystarczy wlasna ostrożonosc skad wiesz kogo spotkasz na drodze... NIGDY nie wsiade z dzieckiem bez fotelika, NIGDY. To jest moment a ewentualna trauma na całe zycie.

dziunka
05-07-2010, 11:27
Duszka ja jechałam dokładnie 20 km/h kiedy uderzył w nas wyprzadając (!) na skrzyżowaniu wariat pędzący ok.150km/h!!! Cud że żyjemy, uderzył dokładnie w miejsce gdzie siedzi Julia, na szczęscie nie było jej z nami. Także to czy jedziesz 40 czy 200 na godzinę nie ma w tym przypadku znaczenia.

mmadzik
05-07-2010, 11:33
generalnie Tosia jeździ w foteliku, ale zdarzyło się 2 razy, że jechała w samochodzie w gondoli, mąż nas odbierał, nie było fotelika w samochodzie, a my nie miałyśmy siły wrócić same i tachać wózka do góry (4p), ale w tych 2 przypadkach jechaliśmy 40km/h bardzo ostrożnie aby Tosi się nic w tej gondoli nie stało

Boże mój... Ile razy jeszcze trzeba będzie ludziom tłumaczyć, że nie są sami na drodze!... "Jechaliśmy bardzo ostrożnie" - a kto powiedział, że to Wy musicie być sprawcą wypadku? Macie gwarancję, że kierowca z przeciwka jest trzeźwy? Że kierowca za Wami nie przyśnie za kierownicą? Kurde, albo że Wasz kierowca nie zasłabnie w trakcie jazdy?
Nie ma usprawiedliwienia wg mnie - jakbyś sobie wyobraziła, że przez Twoje "nie mam siły" może zginąć dziecko to i siła by się znalazła...

Ilonsa
05-07-2010, 11:43
Kiedyś wracałam z młodą w deszczu bo uparałam się, że nie wsiądę do samochodu bez fotelika. Młoda w wózku była przysłonięta a ja z cukru nie jestem;)

Ale ostatnio jak byłam u rodziców (a M. z samochodem/fotelikiem w domu w innym mieście) i młoda rozchorowała się to przeszło mi przez głowę, że bedziemy musiały jechac bez fotelika do lekarza- na piechotę nie dałabym rady jej donieść. Akurat wyszło tak, że stan młodej był taki, że M. zdążył przyjechać w 1,5 godziny i zabrać nas do warszawy ale teraz wiem, że powiedzenie "nigdy nie mów nigdy" odnosi się również do jazdy bez fotelika w naprawdę nagłych sytuacjach.

Ale jak widzę (szczególnie w miejscowości u moich rodziców) dzieci bez fotelików to aż mnie trzęsie- ostatnio "pan policjant" wiózł trójkę dzieci z czego jedno (ok. 2-3 lat) STAŁO na przednim siedzeniu.

dziunka
05-07-2010, 11:55
Ilonsa no ale przecież karetkę można wezwać bądź lekarza do domu.

U nas nagminne jest wożenie dzieci bez fotelików. Nawet taki wątek jakiś czas temu na "bezpieczeństwie" założyłam ;)

Ilonsa
05-07-2010, 12:07
Ilonsa no ale przecież karetkę można wezwać bądź lekarza do domu.

Teoretycznie tak ale w praktyce to wcale nie jest takie proste... Z pewnych względów dużo czasu w ciągu ostatniego roku spędzałam z małą u rodziców i jak mi się rozchorowała to miałam problemy ze znalezieniem lekarza, który nas przyjmie (nawet prywatnie!!!), szpital też nie chce przyjmować w ciągu dnia bo jak twierdzą mają dyżur dopiero po 20 a wcześniej przychodnia rejonowa. A w przychodni rejonowej kazali nam jechać do Warszawy - bo tam jesteśmy zameldowane i mamy wybranego lekarza:twisted:

malucka
05-07-2010, 12:36
Jechałam z niemowlakiem karetką do szpitala i kazali mi tylko przypiąć siebie a dziecko trzymać rękami. Następnym razem zejdę od razu z fotelikiem, myślałam wtedy, że mają.
Co do jazdy z dzieckiem w chuście a jak z komunikacją miejską i z pociągami? Pytałam ostatnio w informacji kolejowej i tam podobno nie ma jak przypiąć fotelika ani nie ma gdzie przewinąć. Pani nie wiedziała nic o tym czy są jakieś regulacje z tej sprawie.

JoShiMa
05-07-2010, 19:47
Ale ostatnio jak byłam u rodziców (a M. z samochodem/fotelikiem w domu w innym mieście)...
I dlatego mam zasadę. Fotelik jest tam gdzie dziecko. Jak mąż mnie zawozi do moich rodziców, to fotelik zostaje ze mną, mimo że mąż zabiera samochód.

Ilonsa
05-07-2010, 20:10
I dlatego mam zasadę. Fotelik jest tam gdzie dziecko. Jak mąż mnie zawozi do moich rodziców, to fotelik zostaje ze mną, mimo że mąż zabiera samochód.

Wiesz jesli jadę sama do rodziców to jadę autobusem/pociągiem a fotelik ważący 12 kg ciężko wrzucić na plecy...

JoShiMa
05-07-2010, 21:51
Wiesz jesli jadę sama do rodziców to jadę autobusem/pociągiem a fotelik ważący 12 kg ciężko wrzucić na plecy...
Za leniwa jestem na to :P ale rozumiem. Przydałoby się coś zapasowego u rodziców, albo przynajmniej dobra dusza, która ma i może porzyczyć.

martusia_martusia
07-07-2010, 14:32
czasami tych fotelików brakuje - jedne u nas, a przydałby się jeszcze jeden w samochodzie u mojej mamy.
Kiedyś ja nie mogłam iść po starszaka do przedszkola, a miałam telefon, ze źle się czuje i moja mam po niego pojechała bez fotelika. Niby 5 minut, ale myślałam, ze padnę na zawał dopóki nie dojechali.
Ja się boję bez fotelika, a w chuście jechać w samochodzie to już na prawdę trzeba nie mieć wyobraźni.

szarlottka
07-07-2010, 15:41
czasami tych fotelików brakuje - jedne u nas, a przydałby się jeszcze jeden w samochodzie u mojej mamy.
Kiedyś ja nie mogłam iść po starszaka do przedszkola, a miałam telefon, ze źle się czuje i moja mam po niego pojechała bez fotelika. Niby 5 minut, ale myślałam, ze padnę na zawał dopóki nie dojechali.
Ja się boję bez fotelika, a w chuście jechać w samochodzie to już na prawdę trzeba nie mieć wyobraźni.
Dlatego moja mama swego czasu kupiła sobie awaryjny fotelik :P i teraz jest jak znalazł. Obecnie mój starszak pojechał do drugiej babci i mam nadzieję, że nic głupiego nie przyjdzie jej do głowy :( Niby rozumie, że jazda bez fotelika jeat niebezpieczna, niby... Ale sama proponowała jak był mały i płakał w nosidełku-foteliku, aby go wziąć na ręce :evil: Gębę już sobie urobiłam :twisted:

yanettee
07-07-2010, 15:47
czasami tych fotelików brakuje - jedne u nas, a przydałby się jeszcze jeden w samochodzie u mojej mamy.
Kiedyś ja nie mogłam iść po starszaka do przedszkola, a miałam telefon, ze źle się czuje i moja mam po niego pojechała bez fotelika. Niby 5 minut, ale myślałam, ze padnę na zawał dopóki nie dojechali.
Ja się boję bez fotelika, a w chuście jechać w samochodzie to już na prawdę trzeba nie mieć wyobraźni.

Moja mama oszła by z nim na nogach jeśli to faktycznie 5 minut autem to nawet 30 minutowy spacer był by super.
Nie wiem, może mama wzieła by wózek by nie gonić za dwulatkiem albo jeśli dziecko źle sie czuło. Ale nigdy nie zgodze sie i nie zgodziłam sie żeby ktoś go wiózł bez fotelika i sama tez tak nie wożę.
Boje sie za bardzo. Od razu mam czarny scenariusz przed oczami.

Ostatnio pod marketem:
Jakiś mądry tatuś prowadzi a obok niego na PRZEDNIM siedzeniu siedzi mama z dzieckiem na oko 3 miesiące i karmi go z butelki w czasie jazdy !!!!!!!!!!!!!!!

martusia_martusia
08-07-2010, 10:22
Wiem, ze to było głupie i tłumaczenie ze dziecko było chore i że to osiedlowa droga itp jest bez sensu.

maagduusiiaa
10-07-2010, 00:59
dziś sytuacja na parkingu (zwróciłam uwagę dopiero "po fakcie") MĄDRY tatuś w mondeo kombi z ok 3-4 latkiem na kolanach za kierownicą, podczas parkowania - łubudubu w biedne seicento,
okazuje się, że to dziecko "parkowało", tatuś nawet kierownicy nie kontrolował...
gdybym była właścicielem stukniętego fiata to policja miała by czego posłuchać :twisted:

horpyna
10-07-2010, 22:20
Zasada jest prosta - w samochodzie obligatoryjnie fotelik, a jak wysiadamy chusta. Zasadę złamałam tylko raz (odwozili mnie znajomi) i nie zamierzam tego powtórzyć

akana
10-07-2010, 22:28
dziś sytuacja na parkingu (zwróciłam uwagę dopiero "po fakcie") MĄDRY tatuś w mondeo kombi z ok 3-4 latkiem na kolanach za kierownicą, podczas parkowania - łubudubu w biedne seicento,
okazuje się, że to dziecko "parkowało", tatuś nawet kierownicy nie kontrolował...
gdybym była właścicielem stukniętego fiata to policja miała by czego posłuchać :twisted:

Po prostu słów brak... I bezpieczeństwo i wzorce do d*** (przepraszam za dosadność :hide:)

Lena_a
12-07-2010, 09:55
A wiecie co nam się przytrafiło w weekend?? I w sumie nie wiem kto zawinił.... ale czuję się z tym paskudnie.
Fotelik Mai jest zawsze przypięty w naszym aucie, bo często gdzieś tam sobie podjeżdżamy. W sobotę rano wybieraliśmy się do kuzynki ok 200 km od nas. Mąż pojechał umyć i odkurzyć autko. Na odkurzanie oddał je komuś z obsługi. Gdy w niedzielę wracaliśmy po południu do domu i zatrzymaliśmy się tuż po rozpoczęciu drogi powrotnej, by przepiąć fotelik na drugą stronę, by słońce Maję nie raziło w twarz, mąż aż krzyknął: "dlaczego fotelik nie jest przypięty pasem do tylnej kanapy??!!" aż mam łzy w oczach teraz gdy myślę o tym co mogłoby się stać... Przypuszczamy, że kobieta która odkurzała, mogła odpiąć fotelik, by lepiej odkurzyć kanapę. Szok!! i nawet słowem się nie odezwała (my z mężem usilnie sobie przypominaliśmy czy to nie my, ale nie było chyba takiej sytuacji). Więc przestroga na przyszłość dla nas i dla was: zawsze sprawdzajmy przypięcie fotelika....

mmadzik
12-07-2010, 10:10
Miałam bardzo podobną sytuację, z tym że ja się zorientowałam w połowie pięciominutowej wyprawy do sklepu. Też zawsze sprawdzam pasy...

Królowa.Margo
12-07-2010, 22:30
Miałam bardzo podobną sytuację, z tym że ja się zorientowałam w połowie pięciominutowej wyprawy do sklepu. Też zawsze sprawdzam pasy...


A wiecie co nam się przytrafiło w weekend?? I w sumie nie wiem kto zawinił.... ale czuję się z tym paskudnie.
Fotelik Mai jest zawsze przypięty w naszym aucie, bo często gdzieś tam sobie podjeżdżamy. W sobotę rano wybieraliśmy się do kuzynki ok 200 km od nas. Mąż pojechał umyć i odkurzyć autko. Na odkurzanie oddał je komuś z obsługi. Gdy w niedzielę wracaliśmy po południu do domu i zatrzymaliśmy się tuż po rozpoczęciu drogi powrotnej, by przepiąć fotelik na drugą stronę, by słońce Maję nie raziło w twarz, mąż aż krzyknął: "dlaczego fotelik nie jest przypięty pasem do tylnej kanapy??!!" aż mam łzy w oczach teraz gdy myślę o tym co mogłoby się stać... Przypuszczamy, że kobieta która odkurzała, mogła odpiąć fotelik, by lepiej odkurzyć kanapę. Szok!! i nawet słowem się nie odezwała (my z mężem usilnie sobie przypominaliśmy czy to nie my, ale nie było chyba takiej sytuacji). Więc przestroga na przyszłość dla nas i dla was: zawsze sprawdzajmy przypięcie fotelika....


Nie sprawdzacie fotelików i ich umocowania po wizycie w myjni?!

Lena_a
13-07-2010, 22:01
Nie Królowo, nie sprawdzilismy, bo po raz pierwszy od kiedy mamy auto (ok 4 lat) oddaliśmy je do odkurzania. Dotąd robiliśmy to sami..

Cobra
14-07-2010, 00:40
a mnie się też zdarzyło przejechać w chuście całe 200 metrów :hide: normalnie do dzisiaj nie wiem co mi na mózg walnęło :duh: ale dla usprawiedliwienia dodam, ze wiejskim klepiskiem jechaliśmy :oops:

dankin-82
14-07-2010, 09:20
a ja tak troszkę w drugą stronę ale też beznadziejna sytuacja, otóż u nas jest wielodzietna rodzinka i mają kombiaka, jednak miejśc dla 1 osoby zawsze brakuje a jak jedzie z nimi babcia to dla dwóch, no i że pogoda teraz cudna postanowili wybrac się nad wodę, akurat stoje z młodymi a oni się pakują do auta i co widzę: genialny tatuś przyspawał dodatkowo fotelik w bagażniku, bez pasów, pozwolenia itd i siada tam dwójka maluszków; do tego przyciemnił sobie z tyłu szyby by nie było widac, no nóz się otwiera w kieszeni; nie zdążyłam nic kompletnie powiedziec bo błyskawiczne wsiadanie to oni mają rewelacyjnie opanowane..... mój D już po rozmowie z nim i zobaczymy co z tym zrobi

Mika
14-07-2010, 10:16
mi niestety też zdarzyło się bez fotelika małą przewozić (na usprawiedliwienie nie moim samochodem)
2x w taxi- na lotnisko i z lotniska (niestety nie wszystkie taxi mają foteliki a w sumie foteliki maja nieliczne) oraz na wyjeździe w egipcie tamtejszymi środkami komunikacji (jeepy)
czy na takie sytuacje macie może patent ? ( targanie fotelika nie wchodzi w grę )

hexi
14-07-2010, 10:38
tak
auto wlasne na lotnisko i zostawic je na parkingu
na miejscu wynajac samochod z fotelikami

i jeszcze w temacie - myjnia do ktorej oddaje samochod zawsze zdejmuje foteliki przy czyszczeniu wnetrz ale dla pewnosci przeklada je do bagaznika - wlasnie po to zeby wlasciciel na pewno zamocowal fotelik o czyszczeniu i zeby zrobil to sam (oni nie maja prawa mocowac fotelikow)

i jesli chodzi o jazde z dziecmi - zdecydowanie zgadzam sie z morepig i asia889 - wystarczy troche wyobrazni ...

Mika
14-07-2010, 11:19
tak
auto wlasne na lotnisko i zostawic je na parkingu
na miejscu wynajac samochod z fotelikami

i ...
tiaaa, to życzę sukcesów w wynajmowaniu samochodu z fotelikiem może w kurortach to jest możliwe ale my się nie takowych nie rozbijamy heheh
co do własnego samochodu to opłata parkingowa na lotnisku hmmmm

no tak czy siak - staram się TYLKO w foteliku czasami jednak się nie da
zwłaszcza na wyjazdach (nie piszę o UE )

hexi
14-07-2010, 11:22
samochod wynajmujesz na lotnisku
oplata parkingowa przy dluzszym pobycie nie jest duza,
od trzech lat tak latamy.
da sie zawsze
trzeba tylko sie zastanowic co jest wazniejsze
pare groszy, troche tachania i koloptow czy wizja wlasnego dziecka rozplaszczonaego na masce albo okaleczonego do konca zycuia
dla mnie nic nie jest warte takiego ryzyka.

Mika
14-07-2010, 11:46
nie wiem gdzie latasz - chętnie się dowiem bo teraz z racji dziecia inne miejsca wchodzą w grę , natomiast do tej pory kilkukrotnie próbowałam własnie na lotniskach wynająć samochód i w innych miejscach - i albo było to niemożliwe ( vietnam, laos,) albo jak w chinach za tak cięzkią kasę i do tego z opiekunem- natomiast np w etiopii owszem samochód był ale o czymś takim jak fotelik to nie bardzo słyszeli, zreszta podobnie jak w wenezueli
ja nie podważam konieczności przewożenia dziecka w foteliku, jednak są miejsca na świecie gdzie są one niedostępne lub są ale za taką cenę że taniej wyszło by kupno samochodu.
no nic, dopiero w przyszłym roku dalsza wyprawa to sprawdzę jak i co z tego wyjdzie :)

maagduusiiaa
14-07-2010, 16:42
nie wiem gdzie latasz - chętnie się dowiem bo teraz z racji dziecia inne miejsca wchodzą w grę , natomiast do tej pory kilkukrotnie próbowałam własnie na lotniskach wynająć samochód i w innych miejscach - i albo było to niemożliwe ( vietnam, laos,) albo jak w chinach za tak cięzkią kasę i do tego z opiekunem- natomiast np w etiopii owszem samochód był ale o czymś takim jak fotelik to nie bardzo słyszeli, zreszta podobnie jak w wenezueli
ja nie podważam konieczności przewożenia dziecka w foteliku, jednak są miejsca na świecie gdzie są one niedostępne lub są ale za taką cenę że taniej wyszło by kupno samochodu.
no nic, dopiero w przyszłym roku dalsza wyprawa to sprawdzę jak i co z tego wyjdzie :)
wiesz... chyba to nie problem dostosować plany wakacyjne do potrzeb/możliwości dziecka

rzezuchama
14-07-2010, 21:48
tiaaa, to życzę sukcesów w wynajmowaniu samochodu z fotelikiem może w kurortach to jest możliwe ale my się nie takowych nie rozbijamy heheh
co do własnego samochodu to opłata parkingowa na lotnisku hmmmm

no tak czy siak - staram się TYLKO w foteliku czasami jednak się nie da
zwłaszcza na wyjazdach (nie piszę o UE )

EEE, nie rozumiem problemu.
Nam wyszło, że tygodniowy wyjazd = stanie na parkingu przylotniskowym samochodu jest mocno niewiele droższe niż taksi w obie strony (a mieszkamy "blisko" lotniska w sumie). Zwłaszca jak dochodzą jakies niestandartowe godziny nocne lub wczesnoranne - wtedy nawet taniej :shock: własnym samochodem.

Wynajmowaliśmy samochód bez fotelika w miejscu docelowym (owszem UE, ale co z tego), nasz własny zabraliśmy jako "baby special equipmnet", opłata jakieś 80 zł w obie strony. W innych liniach bywały foteliki za darmochę. Więc w czym problem?
Dodatkowy bonus - do wora z fotelikiem przełożyliśmy część gratów, jak się okazało na lotnisku, że oczywiście przekraczamy limit wagowy ;)

Mika
15-07-2010, 09:04
ech... ja nie neguję konieczności podróżowania dziecia w foteliku, daję jedynie przykłady że mimo chęci się nie da. Ostatecznym wyjściem jest podróż koleją i tak zapewne będę podróżowała, oraz jak wspomniała magdusia (sorka za skrót nic'u) . dostosowanie planów wyjazdowych- co też w najbliższym czasie uczynię :)

hexi
15-07-2010, 09:14
to co napisalas imo nie dowodzi ze sie nie da...
a jedynie ze czasem nie chce sie komplikowac sobie zycia ;)
dziewczyny juz pisaly ze mozna zabrac ze soba fotelik - tylko trzeba go tachac
mozna dostosowac plany wyjazdowe...
tylko wszystkie te opcje wymagaja wziecia pod uwage mlodego czlowieka i jego potrzeb, bezpieczenstwa, ograniczen...
w koncu nie bedziesz przeciez cagnela dziecka w rejony malaryczne - tak samo mozna nie ciagnac go w rejony bezfotelikowe....
a odpowiadajac na twoje pytanie - z dziecmi jezdzimy po europie tej blizszej i tej dalszej (kanary ;) ) i "zeuropeizowanych" ( ;) ) wlasnie ze wzgledu na szeroko pojete bezpieczenstwo. mamy czas - dzieci dorosna bedzie okazja do dalszych wypadow :)

Mika
15-07-2010, 09:19
to co napisalas imo nie dowodzi ze sie nie da...
a jedynie ze czasem nie chce sie komplikowac sobie zycia ;)
dziewczyny juz pisaly ze mozna zabrac ze soba fotelik - tylko trzeba go tachac
mozna dostosowac plany wyjazdowe...
tylko wszystkie te opcje wymagaja wziecia pod uwage mlodego czlowieka i jego potrzeb, bezpieczenstwa, ograniczen...
w koncu nie bedziesz przeciez cagnela dziecka w rejony malaryczne - tak samo mozna nie ciagnac go w rejony bezfotelikowe....
a odpowiadajac na twoje pytanie - z dziecmi jezdzimy po europie tej blizszej i tej dalszej (kanary ;) ) i "zeuropeizowanych" ( ;) ) wlasnie ze wzgledu na szeroko pojete bezpieczenstwo. mamy czas - dzieci dorosna bedzie okazja do dalszych wypadow :)

dlatego też napisałam że plany podróżnicze dostosuję pod dziecia. Chodzi mi jedynie by tak skrajnie nie potępiać podróżujących mam ;).
Oczywiście bezdyskusyjnym jest fakt sposobu podróży np w PL lub w "cywilizowanym świecie"

MamaHenia&Stasia
10-08-2010, 23:36
Odnosnie bezpieczeństwa naszych perełek w chuście.

Zestaw cudny,
BTW w ulotce o bezpieczeństwie w chuście, jest ale bardzo krótko ... nigdy nie używaj chusty zamiast fotelika samochodowego... . myślę ze chyba jest potrzeba rozszerzenia tego punktu. Chyba że jest osobna ulotka na ten temat, której nie wypatrzyłam.
Dla mnie i mojego M. jakby nie ma tematu, nie można bo to niebezpieczne dla dziekia, dla mamy, ale dziś próbowałam przekonać rodzinkę (tatę), w której mama jeździ w aucie w chuście a tata prowadzi i akceptuje to i podpiera argumentem, że przecież tylko tzw. 200 m. jadą to przecież nic sie nie stanie...
to ich sprawa ale szkoda mi dziecka...
Chyba nie znajde agumentów na to by tak nie robili... jak powiedzieli, :to ich dziecko, i nie moge sie wtrącać do tego, jak sie nim opiekuja, jak tata to odebrał zle się opiekują. I generalnie nie mam prawa zwracac uwagi...a jeszcze do tego przy obcych (a akurat, swiadkiem rozmowy była świerzo upieczona chustomama). Bo co taka Świerza chustomama mogłaby sobie pomysleć, gdybym sie nic nie odezwała na ten temat... no mogła by pomysleć ze tak wolno... i robiła by to samo, chyba że jej zdrowy rozsądek jest na swoim miejscu....
swoja droga bardzo sie obrazili ze im zwróciłam uwage... ech nawet nie bede pisała co dziś przeżyłam buuuuuu
Ech musiałam się wygadać
Dobrzę, że mam mojego M. przy sobie to mnie pocieszył.

Jasnie Pani :)
10-08-2010, 23:55
[ (a akurat, swiadkiem rozmowy była świerzo upieczona chustomama).
czyli sie udalo :)

a w temacie to kicha straszliwa. Na mnie wszyscy w M. patrza jak na kosmite, jak nie chce z dziecmi wsiadac do samochodu w ktorym nie ma fotelikow. I tez juz dostalam proposa, zeby w chuste zawiazac i wsiasc, bo to juz bedzie "prawie jak w foteliku". Prawie robi wielka róznice.....

BTW gdzie sie naraz trzy chustoamamy w M. zlazly???? Ja mam problemy z wypatrzeniem kogokolwiek innego niz ty i equidna (ale ja tylko raz widzialam)

MamaHenia&Stasia
11-08-2010, 08:42
czyli sie udalo :)

a w temacie to kicha straszliwa. Na mnie wszyscy w M. patrza jak na kosmite, jak nie chce z dziecmi wsiadac do samochodu w ktorym nie ma fotelikow. I tez juz dostalam proposa, zeby w chuste zawiazac i wsiasc, bo to juz bedzie "prawie jak w foteliku". Prawie robi wielka róznice.....

BTW gdzie sie naraz trzy chustoamamy w M. zlazly???? Ja mam problemy z wypatrzeniem kogokolwiek innego niz ty i equidna (ale ja tylko raz widzialam)

Nie wiem czy sie udało... pytanie co sobie pomyslała ta biena chustomama (świeżynka)... kiedys zapytam

Eqidny nie znam hm, a jest na forum z wypełniona lokalizacją?... to moze jakis spacerek napisze pw

Magdailena
16-08-2010, 12:49
Nigdy bym nie wsiadła z dzieckiem do auta na sobie. Nie wyobrazam sobie, aby miało jechac bez fotelika. Kiedyś widziałam wypadek z bardzo bliska - i tam dziecko dzieki fotelikowi, pzreżyło.
Nie wyobrazam sobie aby moje dziecko jechało bez fotelika nawet kawałka drogi - właśnie wtedy moze zdarzyć sie wypadek!

Uważam to za głupotę, siedzenie zamotanym w chuście dzieckiem w jadącym aucie. Totalna nieodpowiedzialnośc.