PDA

Zobacz pełną wersję : A moja mama jest przeciwko chustom



truscaffka
20-10-2009, 13:28
i żal miesza się dzisiaj we mnie z totalnym wkurzeniem. Nie mogę jej przekonać. Wg niej mojemu dziecku jest tam niewygodnie i koniec kropka. Jest głucha na moje rzeczowe argumenty, nawet kiedyś ulotkę, kangurową chyba, jej podetknęłam pod nos i nic.
Ja wiem, zaraz mi napiszecie, że mam to olać. Ale - do licha - przykro mi na myśl, że własna matka nie ma do mnie zaufania i uważa, że szkodzę swojemu dziecku. I że nie umie nawet merytorycznie na ten temat ze mną podyskutować.

Nie chcę się zniżać do poziomu argumentacji emocjonalnej i jej wytykać, że jak kupuje trzydziestą parę szpilek w Nine West to nikt jej tego nie wypomina. Albo wytknąć jej, że jest z pokolenia zimnego chowu i jest lekko uposledzona w tym zakresie. I że panie po 70tce są bardziej postępowe w zakresie chustonoszenia niż te ryczące 50-letnie byznesłoman jak moja mama. Nie chcę też stawiać ją w opozycji do mojej teściowej, która nie dosyć, że jest lekarzem, nie dosyć, że chusty popiera to jeszcze sama w chuście nosiła...Mama by z marszu chusty zaakceptowała, dla samej rywalizacji, ale mi nie o to chodzi.

Kurcze, chusty to chwilowo moja pasja...I fajnie byłoby móc sobie o tym pogadać podczas niedzielnego rodzinnego obiadu na przykład.

Czasem czuję się jak dzieciak. Z którym nie warto wchodzić w dyskusję, bo i tak nie ma racji.

Tak się musiałam Wam wyżalic...Bo mnie nosi od rana.

Budzik
20-10-2009, 13:33
Moja mama na początku się dziwiła, co ja wyprawiam, ale jak widziała, że dziecko szczęśliwe, to nawet bez żadnej dyskusji czy tłumaczenia zrozumiała, że robię dobrze. Za to mój ojciec uważa mnie za wariatkę, moja babcia wprost mi powiedziała, że wyglądam "jak nędzarka" i ona się wstydzi chodzić ze mną ulicą (mieszkamy w jednej miejscowości) i że jak nie mamy pieniędzy na wózek, to ona nam da, bylebym tylko nie nosiła dziecka w takiej szmacie, bo jej wstyd. No i co? No i nic, robię swoje, nawet nie próbuję ich przekonywać - nie podoba im się - ich problem, bo to moje dzieci i nikomu nie musi się podobać to, co z nimi robię. Mnie jakoś specjalnie nie zależy na ich akceptacji.

morepig
20-10-2009, 13:34
:) nie walcz i nei wdawaj sie w dyskusje. ja o zakupach chustowych nie mogę mówic przy mojej :)

paskowka
20-10-2009, 13:37
Truskafeczko, oczywiście, że jest ci przykro i smutno. Ja myślę, ze możesz za kazdym razem jak mama cię zaatakuje mówić co o tym myslisz, ale jakos szczególnie sie tym nie nakręcaj. Może w końcu sie mama przekona:)

truscaffka
20-10-2009, 13:37
Budzik - bo Ty chyba jesteś po prostu "wewnątrzsterowna" :) Pozazdrościć :)
A mi na akceptacji rodziny zależy. Męczą mnie pełne dezaprobaty spojrzenia i przytyki rzucane miedzy wierszami. Bardzo jestem na to wyczulona...Zwłaszcza gdy kupię sobie kolejną szmatę...i muszę się nią cieszyć sama...

roni21
20-10-2009, 13:38
Och jak dobrze Cie rozumiem...
moja mama neguje wszystko co jest moje/co robie/jak wychowuje dzieci
chusty to jednen z wielu powodow krytyki, ale wiem jak to boli
kazdy chcialby zeby najblizsi akceptowali pasje i chociaz udawali zainteresowanie, nawet jak nie rozumieja tej fascynacji :mad
moj maz chociaz kiwa glowa i udaje ze wie co ja w tym wszystkim widze...

Olapio
20-10-2009, 13:41
Moja mama jest za, nawet mi chuste kolkowa uszyla a teraz bedzie szyla panel do kurtki :D

Za to tesciu sie wscieka. Mowi ze w szmaty wsadzam dziecko i ze tak nie mozna. Na szczescie tesciu mieszka ponad 200 km od nas :P ale ciekawe co zrobi jak przyjedziemy z malym w odiwedziny na kilka dni i nie wezmiemy oczywiscie wozka tylko chuste :twisted:

GoDo
20-10-2009, 13:42
A to, że dziecko zadowolone w chuście, uśmiechnięte, że sobie fajnie drzemie - to jej nie przekonuje, że dziecku JEDNAK wygodnie?
Rzeczywiście niefajna sytuacja. Współczuję.
U nas jakoś i moi rodzice i teściowie nie dziwili się za bardzo, zaakceptowali bez komentarzy. Za to mój tata nie może zrozumieć, że śpimy we trójkę i że pić dziecku nie daję od urodzenia (cycowe). Dla niego nie do pojęcia....
No tak mają nasi rodzice, zupełnie inne pokolenie. Pewnie nasze dzieci będą miały jeszcze inne poglądy....

tysia
20-10-2009, 13:44
Ja kiedyś pojechałam po pomoc do mamy bo jakos mi ciężko było, jak Adaś miał problemy z brzuchem po mleku w mojej diecie...
Cierpliwie słuchałam o rumianku, herbatkach, przepajaniu, układaniu dziecka do karmienia....oczywiście na wszystko mówiłam nie...bo mama przedstawiała teorie sprzed 30 lat...
W końcu jak usłyszłałam że: "Jestem taka uparta i że robię krzywdę swojemu dziecku"...to przestałam dyskutować zabrałam Młodego i wróciłam do domu...było mi tak przykro że się poryczałam...
Pogniewałyśmy się jakiś czas, a potem pogadałyśmy od serca...

Stanęło na tym że to moje dziecko i będę robić co uważam za słuszne...a jak ktos ma zastrzeżenia to mogę ich wysłuchać - RAZ - i przemyśleć sprawę...

I teraz jakoś już nam łatwiej...na pieluszki wielorazowe powiedziała TAK i nawet dziś o wysadzaniu Adasia coś wspomniałam przez telefon i ... babcia o nocniczku pomyśli :) chociaż zdziwiła się bardzo :ninja:

Postaw sprawę jasno...czasem tak trzeba :)

Olapio
20-10-2009, 13:45
:op:

ja w ogole moja mama jestem zaskoczona, pytala ile bede karmic to nie chcialam za bardzo straszyc i mowie ze na pewno przynajmniej rok (oczywiscie chce dluzej) a ona mowi ze powinnam dluzej bo to najlepsze dla dziecka :D sama karmila mnie i brata po kilka tygodni wiec jestem w szoku

kulka37
20-10-2009, 13:48
Wcale się nie dziwę,że Ci przykro.Od najbliższych oczekujemy wsparcia i zrozumienia.Ale tak,jak piszą dziewczyny,chyba nie masz wyjścia i po prostu rób swoje.Czas pokaże,że miałaś rację,gdy Twoje dziecko wyrośnie na dobrego,mądrego i czułego człowieka.Póki co mocno tulę:)

hali_nadi
20-10-2009, 13:48
To przykre co piszesz:frown Jeśli chodzi o mają mamę to nie miałam z nią kłopotu jeśli chodzi o chusty ale za to teściowa była przeciwko. Najgorsze jest to, że to właśnie z nią mieszkam pod jednym dachem. Tak to jest całkiem spoko ale odkąd Nadia pojawiła się na świecie to na każdym kroku wytyka mi błędy i mówi jak mam się małą opiekować. Co robić a czego nie. Dla mnie to też przykre- nie umiem się za bardzo postawić. A tak poza tym to, która normalna matka chce dla swojego dziecka źle??? Nie rozumiem takich ludzi. Zamiast wspierać to nas tylko dołują. A to przecież nasi najbliżsi i na nich najbardziej liczymy więc takie sytuacje są bardzo przykre. Ja postawiłam na swoim. Noszę małą i już nawet na ten temat z teściową nie dyskutuję. Musiała to zaakceptować. Teraz już nawet na ten temat nic nie mówi. Mam nadzieję, że i twoja mama zaakceptuje chustowanie. Daj jej trochę czasu. Trzymam kciuki, jestem z tobą i wierzę, że będzie dobrze:D Pozdrawiam

Liv
20-10-2009, 13:49
truscaffka, współczuję.
ja w naszej rodzinie walczę z babcią mojego M. ciągle słyszę, że to niezdrowe dla kręgosłupa małej, choć mała rośnie i wszystko z nim w porządku. wspiera mnie teściowa, która jest lekarzem i która sama nosiła mojego męża (z opisu wynika, że było to własnoręcznie uszyte onbuhimo:D). ja myślę, że babci tak w gruncie rzeczy nie o kręgosłup chodzi. ona wyznaje strasznie matkocentryczne podejście do macierzyństwa. jak się widujemy, to nigdy nie pyta "jak mała?", tylko "jak mała - grzeczna? masz trochę spokoju?" cały czas mam wrażenie, że jej się wydaje, że macierzyństwo to jakieś ogromne wyrzeczenie i po prostu nie rozumie, jak można sobie z własnej woli tych "wyrzeczeń" dokładać, np. nosząc w chuście i męcząc własny kręgosłup. zawsze była elegancka, perfekcyjna do bólu i szybko po porodzie wróciła do pracy. dla niej miarą człowieka nie jest to, jak żyje i jak wychowuje swoje dzieci, tylko jaką ma pracę, jak dużym poważaniem się cieszy. może z Twoją mamą jest podobnie? tyle, że nie zmienisz tego.

calineczka
20-10-2009, 13:50
no co mam Ci napisać... ja olałabym.
ale rozumiem, że to przykre jest.
na wiele tematów drażliwych nie rozmawiam po prostu z mamą.
ale fakt-to nienaturalne wręcz, żeby tak bliska osoba była taka :frown
ale wiesz co? zawsze masz nas :mrgreen:

i_n_a
20-10-2009, 13:51
Truskaffko, spokoju życzę, choć wierzę, że ciężko. Moja mama prawie się obraziła w tą niedzielę, jak stanowczo poprosiłam, żeby zaprzestała głupiej zabawy w dawanie klapsów lali w zabawie... Bo wg. niej to nic szkodliwego. Poparła mnie teściowa (taki nalot rodzinny był). Przykro mi się zrobiło,że moja mama, która do tej pory dumna była ze mnie jako mamy i się dookoła chwaliła, jak to umiem sobie radzić świetnie i na dodatek z wykształcenia pedagog, tak zareagowała. To boli. Ale ja mogę z mamą na spokojnie sobie wyjaśnić i pogadać. Oczyścić atmosferę. Może kiedyś się uda.
A nową chustą możesz się mi pochwalić i zawsze z entuzjazmem będę się cieszyć razem z Tobą! ;) Pozdrawiam!

lillyofthevally
20-10-2009, 14:04
moi rodzice tez byli na oczątku przeciw - no bo " co ludzieowiedzą"
a że kiedyś na Ślasku się w tzw "hackach" nosiło to "udzie' patrzyli na nas bardziej przyjaźnie :) - i moi rodzice też się przekonali :)

czasami wiedzą, że chusta jest lepsza niż wóz

Meta
20-10-2009, 14:06
Skąd ja to znam...
Moja mama jest przeciwna chustom, kręci głową tylko, nic jej nie przekonuje (ale ja z nią już nie dyskutuję). Dowiedziałam się poza tym, że moja mama obgaduje mnie przed swoimi znajomymi, którzy często zresztą w ogóle mnie nie znają, krytykuje "noszenie w szmatach". Zdarza mi się wpaść do mamy do pracy (jest nauczycielką, chwilowo na świetlicy) i później się dowiaduję, jak ona komentuje Lenę w chuście do swoich koleżanek - tak się składa, że jej ostatnie praktykantki to moje koleżanki. Chyba się mnie wstydzi... :dunno:
I tak, jestem dorosła, robię to, co sama uważam za słuszne, mam pełne poparcie męża, taty, babci - ale takie podejście mamy zawsze boli :( Ale to żadna nowość, ona nigdy nie była ze mnie dumna...

Bushido
20-10-2009, 14:07
trusskafka nie mozna przezyc zycia probujac wszystkich zadowolic , nawet rodzicow :cool: to Twoje dziecko Twoja sprawa. Mnie osobicie nie obchodzi co moja rodzina mysli o chustach :ninja: Moje dziecko ja je wychowuje nie moja babcia,mama tata wujek etc.
asertywnosci zycze i nie wchodzenie w bezsensowne dyskusje. glowa muru nie przebijesz :duh:

lola_22
20-10-2009, 14:08
przykro mi na myśl, że własna matka nie ma do mnie zaufania i uważa, że szkodzę swojemu dziecku. I że nie umie nawet merytorycznie na ten temat ze mną podyskutować.

ehhh...
przytulam - o pasji lepiej tutaj a przy obiedzie lepiej o ... pogodzie np ;-)

kaka-llina
20-10-2009, 14:10
Ja się wyniosłam za granicę..:lol: Moja mama przez telefon raczej teorii żadnych nie zapodaje.. Może jedynie, że powinnam na jakiejś diecie być jak karmie albo chociaż uważać..
I jak się chwalę, że coś dziecku kupiłam to ciągle- "poco pieniądze wydajesz i tak zaraz wyrośnie" ( w ten sposób nic bym dla niej nie miała) Za kupowanie chust dopiero się zabieram, więc znowu będzie "zwariowałas po co?" Pomysł chustowania jej się podoba, tylko było "po co wózek kupowałaś?"- i tu akurat ma rację..;-)

sylvetta
20-10-2009, 14:11
A moja mama to jak przyjechała w ubieglą sobotę zobaczyc wnuczkę (Blanka ma 10 dni), zobaczyła chuste i pyta co to. To ja m~ówie ze to jest chusta, bede w niej nosic Blanke. A ona myslała ze ja sobie jaja robie, usmiechnela sie pod nosem i mówi: No Ty to Sylwuniu jak cos wymyslisz...
Niech mi sie tylko ten szew zagoi to zobaczy jakie to jaja...:)

bydzia
20-10-2009, 14:16
przemyślenia mam dwa - po pierwsze tak trochę mi to pachnie "nieodcięciem pępowiny" ogólnie (może niesłusznie, nie wiem)- uwielbiam, kocham i podziwiam moja mamę i lubię jak się zgadzamy, ale jak nie to jakoś tego strasznie nie przeżywam - ot ma prawo myśleć inaczej i już -a ja i tak zrobię po swojemu :)) (i ona o tym doskonale wie) nie o wszystkim rozmawiam z moją mamą - nie wszystko ją interesuje (np. moja teściowa dużo lepiej się orientuje w moich koleżankach - mama nie ma do tego głowy;))
po drugie - moja mama, mimo że nie wszystko rozumie czy popiera (po kiego czorta np. kupiliśmy monitor oddechu - "nie macie na co pieniędzy wydawać???") uważa mnie za wspaniałą mamę ogólnie i dumnie opowiada o tym ze ja chustuję (ale ile te szmaty kosztują to juz jej nie mówię )

truscaffka
20-10-2009, 14:30
Odpowiem hurtowo, bo nie spodziewałam się takie licznego wsparcia :) Dzięki wielkie za słowa otuchy i zrozumienia. Tak mnie naszło dzisiaj na użalanie się.

zosinamama - tak, moja mama jest trochę z gatunku pani Bukiet, niestety...

Ina - dzięki, jednak na sąsiadów można liczyć w potrzebie - jak sobie kupię nową szmatę, lecę do ciebie!

Meta - moja mama tez, podejrzewam, gada o mnie za moimi plecami...

Bushido - nie chcę rodziców, a konkretnie mamy, zadowolić (ojciec ma luz, a siostry to przyszłe chuściary są), chcę tylko szacunku dla moich zainteresowań i wyborów - zamiast głupich uwag na mój temat.

Bydzia - źle Ci pachnie :) a o cenach chust nie mówię czasem nawet mojemu Mężowi, mimo, że popiera noszenie w 100%

Jeszcze raz dzięki, dziewczyny. Kiepski dzień mam dzisiaj. Wszystko bardziej mnie rusza.

marta-la
20-10-2009, 14:39
A ja rozumiem Twoje rozgoryczenie i żal ale chyba najlepiej bedziesz jak nie będziesz z mamą poruszała tego tematu. Po prostu rób swoje i może spróbuj ją zrozumieć bo to pokolenie było trochę inaczej wychowywane wg innych standardów i każdy jest gotowy na reformy.
Ja np trafiłam na położną w podeszłym wieku która na wizycie u mnie po porodzie stwierdziła że mam dobry pokarm bo kolor ma tłusty :applause:

pama
20-10-2009, 15:03
trusskafka nie mozna przezyc zycia probujac wszystkich zadowolic , nawet rodzicow :cool: to Twoje dziecko Twoja sprawa. Mnie osobicie nie obchodzi co moja rodzina mysli o chustach :ninja: Moje dziecko ja je wychowuje nie moja babcia,mama tata wujek etc.
asertywnosci zycze i nie wchodzenie w bezsensowne dyskusje. glowa muru nie przebijesz :duh:
mądre słowa, bardzo przydatne w życiu

odynka
20-10-2009, 15:08
ja z moją mamą o chustach nie rozmawiam... była na anty, potem zobaczyła, że żaba się cieszy w chuście i że jej wygodnie więc zaakceptowała i już nie mówi nic;)
ale mamy tak mają że mimo, że chcą dobrze czasem sprawiają przykrość - wiem to z autopsji...

neverendingstory
20-10-2009, 15:35
moja mama chustowanie toleruje, aczkolwiek zawsze jak nas widzi zamotane to rzuca teksty w stylu: "matko boska, przecież udusi się..." (tak oczywiście żartem, mam nadzieję). Gorzej mam z moją babcią, która twierdzi, że dziecko pokrzywione, zgniecione, to jej niewygodnie na pewno, a zimno (albo gorąco, na zmianę) a w ogóle to łazimy jak te cygany;) babcią nie przejmuję się za bardzo, ale jakbym musiała bronić chusty przed rodzicami to faktycznie byłoby mi przykro. Miałam takie sytuacje nieprzyjemne przy mojej starszej córce. Chusty wtedy nie znałam, więc tutaj się nie czepiała, ale na przykład do porządku w moim mieszkaniu to i owszem. Raz rzuciła takim tekstem: "ja sobie nie życzę, żeby moja wnuczka chowała się w takich warunkach" (a ja po prostu nie zdążyłam zmyć podłogi przed jej przyjazdem...). Pamiętam, że strasznie się wtedy z nią pokłóciłam. Przy Justynie jest już bardziej wyluzowana, całe moje szczęście:)

beannshi
20-10-2009, 18:57
MOja mama sie poddala na wstepie, chyba juz nawet zaakceptowala.

Za to tesciowa uwaza mnie za wariatke, twierdzi ze dziecko mecze bo ono takie pogiete, scisniete...Na poczatku najgorsze bylo ze meza mi przekabacic probowala i od niego tez pare razy musialam wysluchac. Poczatkowo sie przejmowalalm, pozniej stwierdzilam ze moje dziecko moja sprawa i od tej pory puszczam mimo uszu.

Z mama za to scieram sie bardzo czesto za to na inne tematy "okolodzieciowe" wiec wiem co czujesz i wspolczuje :(

Mayka1981
20-10-2009, 21:41
Raz rzuciła takim tekstem: "ja sobie nie życzę, żeby moja wnuczka chowała się w takich warunkach" (a ja po prostu nie zdążyłam zmyć podłogi przed jej przyjazdem...).

A ja bym pokazała, gdzie trzymam mopa i wiaderko :ninja:

Truskaweczko tylko spokój,ja wiem, że to przykre, no ale dorosłe z nas kobitki to jakoś zniesiemy dzielnie te uwagi ...

Najlepszą metodą nauczania jest zawsze dobry przykład - noście się na zdrowie, chustami możesz się chwalić na forum, będziemy nieodmiennie zachwycone :applause:

Ja w sumie z moja mamą o chustach też nie rozprawiam (moja jest neutralna w tej sprawie, zaakceptowała ale się nigdy na tak ani na nie nie wypowiedziała), ale w ogóle nie mam w zwyczaju plotkować o nowych ciuchach czy kosmetykach... Od tego są koleżanki :thumbs up:

atelka
20-10-2009, 22:05
moja mama też antychustowa
w większości wypadków się nie odzywa ale jak już rzuci jakims półsłówkiem to w pięty idzie...:frown

funkia
20-10-2009, 22:22
moja mama od początku przyglądała się wszystkiemu z boku...nie komentowała, nie wpadała w zachwyty, nie negowała...dopiero niedawno dowiedziałam się, że chodzi dumna jak paw z mojego powodu..no bo w mojej mieścinie chyba jestem jedyną chustomamą ( przynajmniej tą wychodzącą na zewnątrz) znajomi zaczepiają mamę i pytają o mnie....i okazało się, że wychwala chustonoszenie...normalnie pozytywnie mnie zaskoczyła bo w innych tematach , np. żywieniowych uważała że się wymądrzam..

formichiere
20-10-2009, 22:49
Moja mam nie specjalnie była za chustami ale jak młody ryczał i ni jak się nie dał uspokoić to nawet ona stwierdziła : weź go może w tą chustę:). (nie wspomnę o mojej prawie 90 letniej babci która uwielbia patrzeć jak mały śpi w chuście ale on to jest w ogóle gites:D)

Kasia.234
20-10-2009, 23:03
Moja mama na początku to stwierdziła, że mu ciasno, że gdzieś go zgubie po drodze i takie podobne. A teraz chwali chusty na prawo i lewo, a jak ktoś mówi, że dziecku ciasno albo coś w tym stylu, to sama tłumaczy o co chodzi z chustami, zachwala :D

truscaffka
20-10-2009, 23:28
Wiecie co kobitki...tak sobie teraz myślę, że ja po prostu moją mamę zachustuję...może na początek w chusto-MT, co by jej nie przerażać od początku tym 4,5 metrowym kawałkiem szmaty.
Ona uwielbia nosić swoje wnuki - jakby mogła, to by w ogóle nie stawiała ich na ziemi...Może jak zobaczy, jak wygodnie jej mieć moją Zuzię tak blisko, a jednak mieć ręce wolne...może wtedy załapie kobita o co chodzi...:ninja:

A jak nie załapie, to pies ją trącał (za przeproszeniem), ja się poddaję i się znieczulam na wszelką jej agitację antychustową.

ewaruszki
21-10-2009, 00:27
dobra myśl - też mam taki chytry plan!
moja mama raczej powstrzymuje się od komentarzy, ale jej stosunek można pomiędzy wierszami odczytać. jak rozmawiamy przez telefon a my jestesmy na spacerze, mama pyta: "Mały w chuście czy w wózku?
Ja: "w chuście". Mama: "Tylko uważaj żeby Ci nie wypadł"..
:mrgreen:

roziii
21-10-2009, 00:30
Wiecie co kobitki...tak sobie teraz myślę, że ja po prostu moją mamę zachustuję...może na początek w chusto-MT, co by jej nie przerażać od początku tym 4,5 metrowym kawałkiem szmaty.
Ona uwielbia nosić swoje wnuki - jakby mogła, to by w ogóle nie stawiała ich na ziemi...Może jak zobaczy, jak wygodnie jej mieć moją Zuzię tak blisko, a jednak mieć ręce wolne...może wtedy załapie kobita o co chodzi...:ninja:

A jak nie załapie, to pies ją trącał (za przeproszeniem), ja się poddaję i się znieczulam na wszelką jej agitację antychustową.
Jeśli tylko uważasz , że się da ! a z tego co piszesz są duuuuże szanse ! Śmiało:thumbs up:
Ja bym moją zachustowała ino ona z plecami ma problem :frown

gdzie-idziesz
21-10-2009, 09:03
Właśnie to samo miałam Ci zaproponować. Tak samo zrobiłam z moją mamą - zachustowałam ją mozno sceptyczną na spacer do lasu z wnuczką. Jak mała wtuliła się w nią i zasnęła, babcia w chustach i noszeniu się zakochała. I propaguje chusty chyba bardziej niż ja:)

Agnen
21-10-2009, 09:54
Może Twojej mamy nie przekonałaś, ale ja cięgle jestem Ci wdzięczna za skutecznie przekonanie dziadków mojego niemęża. Dzięki temu Alicja ma prochustowych pradziadków (nie za bardzo co prawda rozumiem to że jeśli my sami nosimy to źle, a jak ktoś już nosi na osiedlu to znaczy że to super wynalazek, ale ok).

Moja mama nie była mocno antychustowa, tylko raz na jakiś czas twierdziła że "bo jej już nie wygodnie" i "weź wózek". A ostatnio na urodzinach młodej powiedziała że Alicja jest taka kochana spokojna i zadowolona pewnie dlatego że ciągle ją nosiliśmy.... Dodam że ja jej nie nawracałam, nie pokazywałam żadnych ulotek i informacji o zaletach noszenia, czyli sama to odkryła :)

lamassu
21-10-2009, 10:20
tak sobie teraz myślę, że ja po prostu moją mamę zachustuję...może na początek w chusto-MT, co by jej nie przerażać od początku tym 4,5 metrowym kawałkiem szmaty.
Ona uwielbia nosić swoje wnuki - jakby mogła, to by w ogóle nie stawiała ich na ziemi...Może jak zobaczy, jak wygodnie jej mieć moją Zuzię tak blisko, a jednak mieć ręce wolne...może wtedy załapie kobita o co chodzi...:ninja:

A jak nie załapie, to pies ją trącał (za przeproszeniem), ja się poddaję i się znieczulam na wszelką jej agitację antychustową.

I to jest wg mnie bardzo dobry pomysł :)
Ja mam to szczęście, że nigdy nikt ani rodzice, ani dziadkowie, ani nieteściowie, nieszwagierki nikt nie wypowiadał się negatywnie na temat mojego chustowania - wręcz przeciwnie. A dziś, gdy z niemężem logistycznie próbowaliśmy rozwiązać 1 listopada powiedział: "jak dobrze, że są chusty!" :)

Zachustuj mamę, może się uda :) a jeśli nie... trudno, próbowałaś, ale ja bym wtedy poprosiła o szanowanie Twojego wyboru i powiedziała wprost, że takie słowa sprawiają Ci przykrość.

Trzymam kciuki :)