PDA

Zobacz pełną wersję : niecierpliwa dzidzia...



baba-iga
13-04-2008, 21:28
od wczoraj jestem szczęśliwą posiadaczką własnej chusty :D , niestety to szczęście nie udziela się mojej córci - przy pierwszej próbie i kolejnych wsadzenia jej do kieszonki Iga jest piekielnie zdenerwowana, płacze, wierci się - po prostu nie podoba jej sie to co z nią robię :( .... czy wasze początki tez były takie "nerwowe"? :oops:

domyślam się, że to kwestia mojej wprawy - gdyż tydzień temu na spotkaniu czwartkowym Iga została zamotana po raz pierwszy (na mnie, ale nie przeze mnie - więc profesjonalnie) i wyglądała na najszczęśliwsze dziecko pod słońcem :wink:

...no mam nadzieję, że ten jej nerwik minie, bo szkoda by było takiej pięknej chusty :cry:

Agnen
13-04-2008, 21:36

mart
13-04-2008, 21:36
nie przejmuj się. iga się musi przyzwyczaić.
przy kolejnych motaniach ty też nabierzesz wprawy - a iga poczuje sięw chuście i w czasie motania bezpiecznie.

nawet "doświadczone" chustowe dzieci, jak moja madzia, potrafią stracić cierpliwość np przy nauce plecaczka... niewprawne ruchy mamy albo irytacja przy motaniu powodują, że malec traci poczucie bezpieczeństwa - ot, cały sekret.

Lovrita Bornita Rokita
14-04-2008, 12:43
Tak jak pisza dziewczyny - dziecko musi sie przyzwyczaic do motania.
Lovre mial ponad rok jak go zaczelam nosic, na widok chusty sie denerwowal i dopiero po zamotaniu sie uspokajal. A dzis na spacerze, kiedy juz nie mial sily chodzic, pokazal palcem na moj plecak ze slowami: "Kuta kuta" (=chusta), a na widok chusty pojawil mu sie usmiech od ucha do ucha :D

baba-iga
14-04-2008, 19:28
dziękuję za słowa pocieszenia - tego mi było trzeba :D

Dziś już nie jest tak źle, Iga przy motaniu znów marudziła, ale przetrzymałam to i jak już się uporałam z chustą to i Ona się uspokoiła, uff... nawet zasnęła!

wygląda na to, że Iga po jakimś czasie upora się ze stresem wiążącym się ze wsadzaniem jej do chusty. Tylko, że jak ona marudzi to z kolei ja mam stresa i robię wszystko "na szybcika" i potem jak stoję przed lustrem to mina mi rzednie, bo widzę, że jeszcze daleka droga do poprawnego wiązania... :hide: no, ale nie od razu Rzym zbudowano, nie?! 8))

...ale na spacer to ja jeszcze chyba długo nie wyjdę :shock: ... a jak zacznie się "wyrywać" z chusty??? bo takie coś też przerabiała (prostowała nóżki i rączki chciała wyjąć)...

a tak na marginesie: a wszystko to żeby ciekawie spędzić długi majowy weekend :twisted:

ProzacVodka
14-04-2008, 19:38
Ja tez mialam tak ze sie balam wyjść na spacer a Lena, jak tylko wyszlyśmy 20 metrow za bramkę w najlepsze mi zasnęła podczas gdy w domu wierciła sie i denerwowała.

Za nic tez nie mogłam jej zawiązać w kołysce - akceptowała tylko pionowe wiązania. Miała wtedy jakieś trzy miesiące.

zulam
14-04-2008, 20:45
baba-iga wyjdź na spacer właśnie, dla bezpieczeństwa rób sobie kółka wokół domu, ale myślę że mała zaśnie i będziecie zadowolone!

baba-iga
14-04-2008, 20:45
skoro tak, tak co mi tam! spróbuję jutro wyjść :shock: w końcu zawsze mogę szybko wrócić 8))
Mam psa więc spacerki będą grane pewnie częściej niż krzątanie się po domu :wink:

zulam
14-04-2008, 20:51
No właśnie! Tylko w te upały nie ubierz córeczki i siebie za ciepło :wink:

Inga
14-04-2008, 23:08
Mi pomogła podpowiedź Vegi, żeby zacząć choć od kilku minut dziennie. Systematycznie to robiłam i się udało, w dalszym ciągu czasami są takie pory dnia, że nie wsadzam Tymka do chusty, bo wytrzymuje zaledwie 5 min.
Pierwsze wyjście na spacer było porażką, był zmęczony, ale za nic nie chcia siedzieć w chuście. Teraz jest lepiej.
Liczy się systematyczność :)

anika
14-04-2008, 23:57
Nasze początki też były "nerwowe" :) , motać się mogliśmy tylko jak Remek był wypoczęty, jak wytrzymał zamotany z 5 minut to to już był sukces uznawany za udane chustowanie :D , jak był zmęczony to nie miał najmniejszej ochoty na współpracę i włączał syrene :) . Przyzwyczajał się dosyć długo, bo blisko miesiąc, w tym czasie wkładałam go do chusty i trzymałam te kilka minut, a potem jak pokazywał, że mu się nie podoba wyciągałam szybciutko :) chusta towarzyszyła nam we wszystkich zabawach, nawet zastąpiła kocyk...
a teraz jak widzi, że biorę chustę to prawie skacze z radości :D , lubi w niej zasypiać i spokojnie mogę się wybrać na 2-3 godzinną wyprawę w chuście(czasem prowiant jest potrzebny :wink: )

anika
15-04-2008, 00:12
Tak się zastanawiałam i doszłam do wniosku, że u nas dużo lepiej zrobiło się z chustowaniem ... jak kupiłam drugą chustę :lol:
z tego co zauważyłam masz lilka, pamiętasz może w jaką byłaś zamotana na spotkaniu chustowym?

baba-iga
16-04-2008, 21:07
wczoraj tak jak zaplanowałam: zgryzłam zęby i poszłam na spacer z Igą, towarzyszył nam pies. No i ku mojemu zaskoczeniu córa od razu zasnęła :D także pierwsze wyjście na zewnątrz uważam za duży sukces! łaziłyśmy około 20 minut, na dłuższy spacer nie miałam odwagi, ale nad tym będę pracować 8))

anika
16-04-2008, 22:25
odważna z Ciecie kobieta, ja brałam męża ze sobą... :lol:

baba-iga
17-04-2008, 15:09
he,he dzięki!
ale po prostu uznałam, że nie mam wyjścia: mąż późno wraca z pracy, a do weekendu nie chciało mi się czekać. postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym. Ja zaliczyłam pierwszy spacer z chustą, a pies zaliczył po prostu spacer, który mu się należał :wink:

zulam
17-04-2008, 16:56
Spacer zazwyczaj działa nasennie :wink:

baba-iga
23-04-2008, 21:14
podsumowując cały temat: Iga dogadała się z chustą - chusta dogadała się z Igą. Generalnie chusta u nas to już codzienność 8)) - dzieć już się przyzwyczaił, hura! :bliss: