PDA

Zobacz pełną wersję : potrzebujĂŞ rady



Fiona
04-04-2008, 13:57
Nie mam dostępu do Między nami kobietami, a potrzebuję rady. Piszę więc tutaj.
Jak mam powiedzieć mojej trzyletniej córeczce, że umarł jej pradziadziu,którego znała i lubiała?
Może któraś z Was miała podobny problem?
Zabrać ją na pogrzeb? Tłumaczyć, że ciało chowa się do ziemi?...
Na prawdę nie wiem, co robić...
Pogrzeb już w poniedziałek...
Poradźcie, proszę...

filandre
04-04-2008, 14:31
Bardzo mi przykro :( Nam niedawno zmarła ukochana prababcia. Tylko, że ja mam 6 latka i pewnie rozumie więcej. Tłumaczyłam Kubie (może banalne, ale chodzi o dziecko), że babcia odeszła do nieba tzn. miejsca w którym kiedyś się wszyscy zobaczymy i nie zostawiła nas, tylko czeka na nas i pilnuje, by nic złego nam się nie stało. Choć to trudne, za nic nie okazuj wielkiego smutku przy małej i absolutnie nie bierz jej na pogrzeb. Ja tak zadecydowałam i dobrze się stało. Mały zapamiętał wesołą babcię, która robiła mu najpyszniejszy w świecie sernik i to jest najważniejsze. Widok zasypywanej trumny i płaczącej rodziny to przeżycie zbyt traumatyczne dla 3-latki. Trzymajcie się!

Fiona
04-04-2008, 14:58
Dzięki.
...a mówić jej teraz, czy jak o dziadzia zapyta?
Trochę się boję tej rozmowy...

polaquinha
04-04-2008, 14:59
Zgadzam się z filandre, unikaj zabrania dziecka na pogrzeb. Nie mam doświadczenia, więc nie wiem co Ci poradzić. Wydaje mi się, ze niezaleznie od tego co się tak małemu dziecku tłumaczy, to ono i tak zrozumie po swojemu... pomysł z opieką roztaczaną z oddalenia chyba jest najlepszą opcją. Wszystko też zależy od tego czy Twoje dziecko, wie (no mniej wiecej ) kto to jest Bóg, co to jest niebo? Bo jeśli te pojęcia są zupełnie obce to chyba lepiej wspomnieć, że ta zmarła osoba wyjechała bardzo daleko...

No i właśnie w takich momentach przydała by się porada doświadczonego psychologa dzieciecego. wiem,że sa takie różne bajki terapeutyczne ale nigdy takiej ksiazki nie miałam w ręku więc nie wiem czy to wartościowa rzecz i czy się sprawdza u tak młodej osoby.

Pozdrawiam i wytrwałości życzę, a zpowodu śmierci pradziadzia i dziadzia ukochanego, mocno przytulam

hanti
04-04-2008, 15:51
ja kiedy zmarła moja ciocia powiedziałam dzieciom że ciocia poszła do aniołków, Kuba spytał dlaczego i czy wróci...powiedziałam że ciocia była bardzo, bardzo chora i że lekarze już nie mogli jej wyleczyć i kiedy ją bardzo bolało aniołki zabrały ją do siebie i teraz nic już ją nie boli, ale że nie może wrócić, może tylko na nasz patrzeć i pomagać żeby nam się nic złego nie stało.

NA pogrzeb ich nie zabrałam, bo bałam się że ta małe dzieci nie zrozumieją, dlaczego kogoś kto jest "z aniołkami" przysypuje sie ziemią, bałam się że to zbyt traumatyczne.

scharon
04-04-2008, 18:09
Ja tez nie zbieralam na pogrzeb Kube ja byl malutki.Takim malym dzieciom wystarczy proste wyjasnienie ,ze dziadka zabraly aniolki .
Tlumaczylam tak jak Hanti.

Niedawno zmarla mi babcia ,Kuba juz ma 7 lat wiec musialam wiecej tlumaczyc i zabralam na pogrzeb zeby mogl sie z nia porzegnac tak jak my.Wiem ,ze to bardzo przezywal ,bardzo ja kochal.

czukczynska
04-04-2008, 22:07
Na pogrzeb-absolutnie nie.
Niestety,o smierci także trzeba nauczyć się rozmawiać..I tu wszystko zależy od dziecka,trzeba uważać,aby nie przedobrzyć.
Wyrazy współczucia...

czukczynska
06-04-2008, 19:32
W najnowszych ,,Wysokich obcasach" jest artykul na ten temat.
Psycholog twierdzi,ze należy zabierać dzieci na pogrzebi nie mówić,że ktoś odszedł (bo to znaczy,ze może wrócić..)
Warto przeczytać.

Mag
07-04-2008, 00:25
ale tam było że zależnie od dziecka i jego dojrzałości psychicznej, tak czy owak też polecam przeczytanie artykułu, choć ja sama nie wzięłabym swojej Mai na pogrzeb.
tłumaczę jej za to, że jest niebo i w niebie potrzeba aniołów, by nas na ziemi pilnowali, od czasu do czasu ludzie są wzywani stąd do nieba żeby zmienić się w aniołów, no i że w niebie jest naprawdę super-to tak bardzo pokrótce.
wyrazy współczucia.

Kanga
07-04-2008, 10:32
ja zabieram na pogrzeby.
nie wiem czemu dzieci miałyby nie uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu dziadka.
były na pogrzebie mojego taty. Ania przezywąła fakt że mama płacze i dowiedziała się co i jak.

BTW. czekam na przesyłke z ksiegarni książki http://www.mediarodzina.com.pl/ksiazka/ ... iadka.html (http://www.mediarodzina.com.pl/ksiazka/269/esben-i-duch-dziadka.html)

kolezanka Mamalina poleciła jako najlepszą nt śmierci dla maluchów.

Goska Sucharska
07-04-2008, 11:04
Zabieram dzieci na pogrzeb.
W moim osobistym przekonaniu jest to dopełnienie wszelkich rozmów o naturalnym przemijaniu świata. Jak ziarno, które kiełkuje, wzrasta, dojrzewa, oddaje owoc a następnie usycha. Musimy urodzić się aby umrzeć.

mart
07-04-2008, 11:21
Pomyślcie: dzieci, szczególnie małe na pogrzebie - to nadzieja. i uznanie naturalnej kolei rzeczy. Dla dorosłych opłakujących obecność małego dziecka może być ukojeniem.

polaquinha
07-04-2008, 11:29
a ja będę jednak za pozostawianiem przynajmniej malutkich dzieci w domu. Ponieważ uważam, że po pierwsze maleńkie dziecko i tak nie zdaje sobie sprawy z tego się dzieje.
Po drugie pogrzeb jest okolicznością gdzie gromadzą się ludzie aby opłakiwać zmarłą osobę. System ochrony energetycznej tak małego dziecka (podobny mechanizm jak przy niewykształconym poczatkowo systemie immunologicznym) ma problemy z poradzeniem sobie z taką ilością cierpienia dookoła.

To już zalezy od rodziców, jaką decyzję podejmą - bo to z kolei zalezy od ich przekonań.

Ostatnią rzeczą jaką zrobiłabym byłoby zabranie mojego synka na pogrzeb, żeby dał nadzieję rozpaczajacym dorosłym...

mart
07-04-2008, 13:01
Ostatnią rzeczą jaką zrobiłabym byłoby zabranie mojego synka na pogrzeb, żeby dał nadzieję rozpaczajacym dorosłym...

no nie chodziło mi o takie "instrumentalne" traktowanie dziecka.
tylko o to czym jego obecność na pogrzebie jest lub może być, nie tylko dla niego samego.

oczywiście dla dziecka już trochę rozumiejącego otoczenie może to być mocne przeżycie ale nie można wg mnie chować dzieci pod kloszem.
w naszym społeczeństwie śmierć jest negowana, ignorowana, boimy się jej a przecież każdego bez wyjątku ona czeka - własna i naszych bliskich. wydaje mi się, że jeśli dziecko naturalnie przyzwyczai się do tego naturalnego prawa to potem będzie mu łatwiej taką kolej rzeczy zaakceptować.

z tezami artykułu w ostatnich wysokich obcasach generalnie się zgadzam.
(szukałam go w sieci żeby wrzucić linka ale nie znalazłam.)

polaquinha
07-04-2008, 13:12
Mart, a ja własnie w tym wypadku schowam Manuela pod kloszem -takim ochronno - energetycznym :)
O śmierci w moim domu się rozmawia (nie z Manuelam bo jest za mały), ja osobiście mam bardzo pozytywny stosunek do śmierci -nie boje się jej-wierzę w reinkarnację.
Nie będziemy tez w przyszłości negowac - w rozmowach z dzieckiem - istnienia duchów, życia po śmierci i td.

Cmentarz po prostu nie jest miejscem dla małych dzieci -i to jest przesłanie wielu, wielu kultur.

Agnen
07-04-2008, 13:29
a.szrek przykro mi...

Nie mam jeszcze takie doświadczenia bo

polaquinha
07-04-2008, 13:58
Agnen, nie mam bladego pojęcia co powiedzieć dziecku w Twoim przypadku? To już chyba trzeba wymyślić coś miłego bo młodziutki umysł nie znosi prózni i zacznie sam kombinować (??)

Może mój stosunek do pobytów na cmentarzach wynika z moich powiedzmy- niefortunnych doświadczeń?

Jako dziecko bywałam często na pogrzebach. Od maleńkości. Byłam trzy razy świadkiem umierania i śmierci dorosłej osoby.
Jako niespełna dwuletnie dziecko ostro zaprotestowałam kiedy moja mama chciała mnie zamieść mojej prababci w agonii (podobno przed wejściem do pokoju, o mało nie wyrwałam mamie garściami włosów).
Byłam przy agonii mojej babci (dźwieku jaki wydaje dusza opuszczająca ciało nigdy nie zapomnę). Potem mama "zafundowała" mi podróż w karawanie razem z trumną -jakieś 100 km. Nie byłam tam sama na szczęście ale co za pożytek z rozpaczającem mamy, która usilnie próbuje otworzyć trumnę,żeby cos tam babci poprawić mimo,ze ja byłam struchlała ze starchu?? :wink:
Byłam natomiast sama w domu kiedy znalazłam ciało mojego ojca, zmarłego na tzw sekundowy zawał, w kuchni.
Ze śmiercią naturalną jestem troszkę oswojona.

Za kazdym razem na cmentarzu -odkąd to pamiętam - odczuwałam przejmujące zimno [teraz wiem jak to wytłumaczyć - często nieumyślne wysysanie energii kazdej bezbronnej istocie,np.dziecku-ale przeciez nikogo nie zmuszam, żeby sie ze mną zgadzał :) i potworne zmeczenie.

Dzieci na prawdę WIDZĄ o wiele więcej niż my. I to na codzień :)

Nie chcę nikogo przekonywać, jedynie pod rozwagę niezdecydowanym - jesli można dziecka nie brać - to chyba lepiej z tego zrezygnować.

mart
07-04-2008, 14:14
pola, współczuję przeżyć z dzieciństwa...

decyzję podejmujemy my, rodzice, czy dzieci nam towarzyszą na cmentarzu czy nie. a te decyzje na pewno są warunkowane naszymi osobistymi doświadczeniami.

jedyne czego wg mnie nie warto robić na pewno, to unikać tematu śmierci w rozmowach z dzieckiem.

Fiona
07-04-2008, 15:16
Dziękuję wszystkim za rady.

Wczoraj powiedziałam Kasi, że dziadziu umarł.
Najpierw rozmawiałyśmy przy obiedzie o... Kopciuszku :) celowo zwróciłam uwagę córeczki na to,że mamusia Kopciuszka umarła.
-Ciemu?
-Bo była bardzo chora.
-