PDA

Zobacz pełną wersję : obserwacje



mart
23-03-2008, 21:48
Wątek kad78 o rehabilitacji jej Małgosi skłonił mnie do ponownej refleksji nt. styczniowego spotkania z p.Zawitkowskim w św.Annie i jego teorii nt. konsekwencji noszenia w chuście w pozycji żabki.

Tekst podsumowania do niego wysłałam już jakiś czas temu, przypomniałam się parę dni temu ale na razie tekstu z poprawkami nie mam.

lemonka
23-03-2008, 23:06
Mart nie strasz mnie bo ja dopiero się zaraziłam chustowaniem. No i zaczynam sie bać czy nie zrobie krzywdy mojemu dziecku. Nosimy sie dopiro od okolo dwóch tygodni i jeszcze nie zauważylam niczego specjalnego w zachowaniu dziecka, ale to pewnie dlatego, że od niedawna mamy chustę.

kubolcia
23-03-2008, 23:37
Bartus chyba polubil chuste bo gdy tylko sie zawiazemy to natychmiast zasypia.

Linda
23-03-2008, 23:42
Ja Orlinka nosze praktycznie od urodzenia, kiedy byl malutki stwierdzono u niego lekka dysplazje bioderek i zalecono szeroko pieluchowac, ba nawet nosic w chuscie :) Potem byly kolejne kontrole, kolejne usg i nic nieprawidlowego nie znaleziono :) Teraz kiedy moj synkek ma ponad 11 miesiecy, to nosze go duzo na moich plecach, codziennie spi mi na plecach dobra godzine. Nie zauwazylam, aby przekrecal sie w jakas konkretna strone. Rozwija sie prawidlowo, ale dosc pozno zaczal raczkowac, bo dopiero 2 tyg temu. Teraz jest bardzo ruchliwy, nadal wesoly, nadal duzo go nosze i noscic dalej zamierzam :)

Ania
23-03-2008, 23:54
Ja mam podobnie jak Linda (Moja Hel jest tylko miesiac młodsza od Orlinka)
Rączki wyciąga owszem, ale bynajmniej nie obraca się i nie przybiera dziwnych pozycji :wink:

Może to jednak kwestia wiązania :roll:

tulipowna
24-03-2008, 00:46
mart - na pewno bede obserwowac, bo... no wlasnie zauwazylam cos podobnego - glownie w kieszonce i stwierdzilam, ze byc moze czas juz najwyzszy na wiazania na plecach, moze w tych pozycjach z przodu maks za malo widzi? sama nie wiem. na razie maks jest chory, wiec nie chodzimy na spacery, a chusta sporadycznie po domu i glownie do zasypiania, wiec tego nie zauwazam. natomiast kilka razy sie zdarzylo - wlasnie w kieszonce, ze mial tragiczna asymetrie, normalnie totalnie byl wykrecony na jedna strone.

jesli chodzi o rozwoj maksa - motoryka rozwija sie tak sobie - tzn. wszystko w granicach normy, ale jak slysze, co potrafia jego rowiesnicy... to maks raczej jest leniuszkiem.

bede obserwowac, bo sama jestem ciekawa, o co tu chodzi.

tulipowna
24-03-2008, 00:46
i mysle, ze warto zrobic zdjecia, zeby porownac.

kad78
24-03-2008, 01:06
Czekam niecierpliwie na autoryzację p. Zawitkowskiego, bo chciałbym to porównać z opinia naszej rehabilitantki.

Dziewczyny - nie noście Małuszków (do 4 miesiąca) w pionie!!! Blagam, bo potem, jeśli coś będzie nie tak - czego oczywiście nikomu nie życzę, będziecie miały wyrzuty sumienia, że można było inaczej. Przeżywam to teraz i nie jest fajnie...

Do czasu wykrycia u Małgosi wszystkich nieprawidłowości tez uważałam, że się świetnie rozwija, wszystko robiła przed albo o czasie i wydawało mi się, że jest ok.

lemonka
24-03-2008, 08:35
No to znaczy, że chusta wcale nie jest taka dobra jak myslałam.

scharon
24-03-2008, 10:18
JA nosze Filipa odkad mial 3 tyg,nigdy niezauwazylam zeby sie przekrecal w jaks konkretna strone,jak spal obracal na zmiane sobie glowke -tak jak mu wygodnie.
Rozwija sie normalnie,nigdy niebylo jakiegokolwiek podejrzenia o nieprawidlowosci w rozwoju.
Nosilam duzo,nawet bardzo duzo,Filip zawsze mial schowane raczki w chuscie,co jakis czas ,jak sie zaczynal krecic ,poprostu wyciagalm go z chusty aby mogl sie rozruszac.

Nosilam w pionie tyle samo co w pouchu ,w pozycji kolyski ,nie uwazam zebym mu tym robila krzywde.

Filip uwielbia chuste,ale jak juz ma dosc noszenia to wyraznie daje o tym znac :) Zawsze tak bylo ,dlatego wczasie noszenia czesto wyjmuje Mlodego na chwilke

ithilhin
24-03-2008, 10:57
nie uwazam sie za specjalistke, ponizej kilka moich obserwacji.

nosze Michalka od jego pierwszych dni. w tym tez w pionie. Michal urodzil sie z asymetria i mial nawet 8 spotkan z rehabilitantka z tej okazji (jak mial 4 miesiace). pokazalam jak wiaze, zapytalam czy moglo zaszkodzic czy poglebic. popytala czy trzymany na rekach sie przekrzywia i czy w chuscie tez. przekrzywial sie w kieszonce, w 2x nie (dlatego ja go malo w kieszonce nosilam). powiedziala, ze skoro pilnuje tego, zeby byl symetrycznie ulozony to na pewno nie poglebilo asymetrii - zreszta Michal jak w koncu byla nasza kolejka do cwiczen to juz z tej asymetri sam wychodzil.

ZAWSZE pilnowalam wiazania i poprawialam jesli cos bylo nie tak. bo to nigdy nie jest tak, ze raz sie zawiaze i juz ok. chusta nie moze byc taka, ze sztywno trzyma i nie pozwla na zadne ruchy. nie moze byc tez zbyt luzna (mowie o chustach tkanych oczywiscie, elastyczne to inna bajka), no i powinna byc odpowiednio ciasno zawiazana.
dziecko sobie "wypracowuje" miejsce. jesli ma tendencje do przechylania w jedna strone to po pewnym czasie wypracuje sobie miejsce bardziej po jednej stronie. i trzeba skorygowac. nie oznacza to, ze chusta jest do bani ;-)

Michala jak byl zupelnie malutki, jesli byl w chuscie w pionie, pilnowalam, zeby nozki mial w takiej pozycji w jakiej je trzyma kiedy lezy na brzuchu - czyli podlurczone "pod siebie", staralam sie, zeby "zaba" nie byla zbyt szeroka. pilnowalam tez, zeby byl symetrycznie i zebym miala wrazenie, ze on na mnie lezy, taki przyklejony - wtedy wydawalo mi sie, ze nie obciazam jego kregoslupa czy miednicy.

oczywiscie pozwalalam mu tez bawic sie na macie czy w lozeczku - nie bylo nakazu aby byl non-stop w chuscie. :-) byl tez nosozny na rekach, dlaczego nie, ale moim zdaniem na rekach trudniej upilnowac, zeby sie dziecko nie przekrzywialo na przyklad, sa inne punkty podparcia.

czasem widze u niego jakies slady po tej asymetri - jak lezy zdarza mu sie przegiac jakby w jedna strone. w chuscie raczej mu sie to nie zdarza. poza tym rozwiaj sie normalnie, lekarze tez nie zauwazyli nieprawidlowosci, ale ja tez szczegolnie niewidzialam powodu aby konlutowac go z kazdym specjalista. gdyby cos mnie zaniepokoilo to rzecz jasna bym umowila sie na wizyte.

chusty tak jak wszystko - nalezy stosowac z umiarem i dopasowac do dziecka. i trzeba sluchac wlasnej intuicji.


ps. mam nadzieje, ze pan Zawitkowski zautoryzuje niedlugo ten zapis, jestem bardzo ciekawa relacji ze spotkania, z pewnoscia bedzie tam sporo cennych uwag na temat chust i noszenia. i pisze to bez zlosliwosci, naprawde. uwazam, ze to, ze takie spotkanie mialo miejsce dowodzi checi pana Pawla do podzielenia sie wiedza oraz jego sympatii do chust.

andziulindzia
24-03-2008, 12:02
Moim zdaniem najważniejszy jest umiar we wszystkim, bo nawet najlepszy i najcudowniejszy wynalazek w nadmiarze szkodzi. Moje dzieci po równo były noszone w chuście, na rękach, jeździły wózkiem, leżały na macie i w łóżeczku. Po domu praktycznie nie nosiłam w chuście, jeśli już to w sytuacjach awaryjnych jak choroba, ząbkowanie, wyjatkowo zły humor. Uważam, że usypianie i spanie dziecka w chuście to nienajlepszy pomysł. Ja wiem, że większość pań tutaj na spacery z dzieckiem chodzi wyłącznie w chuście, a ja lubiłam zabierać ze sobą czasem wózek: mogłam spokojnie i wygodnie usiąść na ławce i poczytać jak mi dziecko zasnęło itp. Chusty są super, ale nie jako jedyny środek transportu dziecka i nie jako panaceum na wszelkie bolączki.

malgosiak
24-03-2008, 12:12
no coz, nie wyciagajmy pochopnych wnioskow.
z chustowaniem jest pewnie jak ze szczepieniem - ma tylu przeciwnikow co i zwolennikow. wiem jedno - najwazniejsze jest PRAWIDLOWE WIAZANIE. moim skromnym zdaniem nie jest wskazane dlugie noszenie malucha w pionie. ja tuski nie nosze jednorazowo dlugo - najwyzej godzinke.
mart, tusia tez sie po pewnym czasie odgnina w prawa strone. wiem o tym od poczatku, bo miala stwierdzona asymetrie. jak zaczyna tak robic, wyjmuje ja.

kad, znam to uczucie, kiedy musisz znalezc winnego sytuacji,a le nie znajdziesz. prawdopodobnie malgonia od poczatku maila jakies problemy z ukladem kostnym i chusta tylko lekko je poglebila. rehabilitacja czyni cuda.

hanti
24-03-2008, 12:13
Kinia noszona od urodzenia, ale a nie jestem entuzjastką noszenie w pionie malutkich dzieci, także na początku tylko w kołysce.

Mała rozwija się rewelacyjnie, zaczęła chodzić mając 10 miesięcy, żadnego przechylania nie zauważyłam, ale tak jak pisze ithilhin jeśli coś jest nie tak od razu chustę dociągam poprawiam. Dla Kini chusta dłuuugo była JEDYNYM środkiem transportu, żadnych negatywnych skutków nie odnotowałam.

kad78
24-03-2008, 12:20
No właśnie Hanti, wiem, ze Ty nie jesteś entyzjastką noszenia maluszków w pionie, ale za późno Cię poznałam, niestety...

Budzik
24-03-2008, 13:15
Nie wiem, co p. P. Zawitkowski mówił na styczniowym spotkaniu, więc nie mogę się do tego odnieść.
U mnie jest tak, że Antek zaraz po włożeniu do chusty przechyla się na jedną stronę (swoją prawą) i stara sie obrócić główkę do tyłu, ale tylko w kieszonce i tylko kiedy chodzimy po domu. Domniemywam, że chce po prostu widzieć, co robię. Kiedy zasypia, delikatnie układam go w jego lewą stronę i nie ma z tym problemu. Staram się bardzo pilnować symetrycznego ułożenia go w chuście. Ma prawie pół roku, noszony od 7 dnia życia w pionie (w kołysce nie dał sie nosić). Rozwija sie normalnie, pediatra nie zauważyła żadnych nieprawidłowości, a nie biegam po innych lekarzach jeśli nie widzę takiej potrzeby, że stwierdzić, że coś jest nie tak.
Nie wiem, nie znam się, ale wydawało mi się, że u każdego normalnego, zdrowego człowieka jedna strona ciała jest dominująca (zwykle prawa)?

kad78
24-03-2008, 14:48
Nie chodzi o dominację jednej strony ciała, tylk nierównomierny rozwój. Zdrowe dziecko wyciąga po zabawkę częściej powiedzmy prawa rączkę i jest ok, jeśli uzywa też drugiej, ale np. Małgosia wielu rzeczy nie umi zrobić korzystając z obu stron, a tylko z jednej i to już jest niedobre.

A tak na marginesie to lateralizacja ustala się oststecznie później, w okolicach nawet 3 roku życia.

Chciałam tylko jeszcze podkreślić jedną rzecz - ja nie szukam winnych mojej sytuacji, ale żałuję, że na szkoleniu z chustonoszenia nie zostało wyraźnie powiedziane, że nie powinno się pionozować noworodków i niemowląt do 4 miesiąca, a także żeby jednak nie nosić za długo.

petisu
24-03-2008, 14:55
Luśki jak byłam malutka też nie nosiłam w pionie, ale nie pionizowanie do 4 miesiąca wydaje mi się mało realne w przypadku większości dzieci.
Załuję, ze wtedy miałam tylko bebelulu, bo na biodrze, to się raczej w tym nie dało Luśki nosić i jak wyrosła z kołyski, to nosiłam na rękach, a wtedy baaaardzo ciężko upilnować ułożenia symetrycznego, tym bardziej jeśli dziecko jest z tych, tak jak Lusia, przyklejonych do mamy na stałe i trzeba wszystko robić z dzieckiem na ręku. (Idę o zakład, żę mam teraz krzywy kręgosłup) O wózku nie wspomnę, bo pchanie wózka + tachanie dzieciaka na pewno nie sprzyja dobremu ułożeniu.

ithilhin
24-03-2008, 15:00
Kad, mi tez nikt tego nie powiedzial. Ja nawet wolalam nosic w pionie bo lepiej umialam ulozyc tak Michala, wiec czulam sie pewniej.
Wedlug tego co mowia niemieccy (i nie tylko) specjalisci noszenie w pionie zdrowych noworodkow jest dopuszczalne.

Oczywiscie sa dzieci, ktorych nie nalezy nosic w okreslony sposob czy dostosowac noszenie do wystepujacych problemowi lub je ograniczyc. W przypadku jakich problemow rozwojowych zawsze nalezy skonsultowac sie ze specjalista oraz nie przerywac zalecanego leczenia - a to jest wyraznie napisane na wszystkich stronach poswieconych noszeniu, mowi sie o tym na forum i sadze, ze na warsztatach takze.

Bardzo Ci wspolczuje, ze u Twojej coreczki wystapily problemy i ze dopiero teraz wymoglas jakakolwiek diagnoze. I sciskam mozno kciuki, zeby rehabilitacja jak najszybciej byla za Wami - na pewno bedzie dobrze, jestes dzielna i wtrwala i Twoja coreczka tazke!
I nie szukaj winy w sobie, ze czegos nie dopilnowalas - bo przeciez juz od dawna szualas porady u lekarzy - i ciesze sie, ze ja w koncu znalazlas. Bo teraz juz bedzie tylko lepiej!. Sciskam Cie mocno.

tulipowna
24-03-2008, 15:24
kad - bardzo wspolczuje i trzymam kciuki, a jednoczesnie pragne cie zapewnic, ze rehabilitacja naprawde przynosi swietne efekty, zwlaszcza, ze twoja coreczka nie ma jakichs powaznych problemow (zakladam, ze nie ma zdoagnozowanych problemow natury neurologicznej).

a przy okazji - dobrze, ze temat wyplynal, bo kwestia pionizowania przed 3 mcem zycia zawsze byla dla mnie zagadkowa. akurat u mnie bylo tak, ze dopiero nabylam wizanke po ukonczeniu 3 mca, wiec moja historia nie bedzie mariodajna, ale zawsze warto o tym podyskutowac.

mimo tego i tak nie da sie dokladnie stwierdzic, ze to przez chuste, bo jak sama wspominalas, byly pewnie wyznaczniki nieprawidlowego rozwoju motorycznego juz wczesniej, co sygnalizowalas lekarzom. trudno teraz wyrokowac, czy noszenie w chuscie zaszkodzilo, czy nie zaszkodzilo, czymoze w jakis sposob nawet pomoglo, czy bylo obojetne.
caly czas mam przed oczyma afrykanki noszace swoje dzieci i zastanawiam sie, czy w tamtejszych spolecznosciach nie ma problemow rozwojowych, czy po prostu nie sa diagnozowane (z roznych przyczyn). czy tez wynika to jednak z roznic genotypowych, nie wiem.
noszenie w chuscie wydawalo mi sie lepsze od noszenia na rekach - bo ja jestem typowo asymetryczna i nosze dziecko tylko po jednej stronie -= na druga mi nie pasuje, a noszenie w 2x czy w kieszonce pozwalalo mi kontrolowac symetrie dziecka - oczywiscie przyznam bez bicia, ze kontrolowalam, jak sobie o tym przypomnialam.

jeszcze jedna refleksja - jako ze poniekad tworzymy tradycje chustonoszenia w polsce musimy to wszystko wziac pod uwage. przyznam sie, ze czytajac o chustach (a czytalam sporo na polskich stronach) nie natknelam sie na JeNE i WYRAZNE przeciwskazania - oprocz noszenia w pozycji kolyski przy dysplazji. dopiero teraz otwieraja mi sie oczy, gdy piszecie, ze trzeba korygowac wiazania, dociagac, zmieniac wiazania - mam wrazenie, ze do tej pory malo bylo o tym na forach - a wierzcie, czytam systematycznie i ze zrozumieniem. moze kladziemy zbyt maly nacis na rozne przeciwskazania i srodki ostroznosci w ogolnym zachwycie i euforii nosznia? mowie tu glownie o sobie - zwlaszcza jak przypomne sobie, co mowilysmy na progessteronie, ze wlasciwie nie ma jakichs ograniczen czasowych w noszeniu, ze dziecko samo nam da znac, jak bedzie cos nie tak. na szczescie (dzieki o opatrznosci) dodawalam, ze mimo ze nie ma jakichs ogolnych przeciwskazan, to noworodka nie zalecamy nosic godzinami i to w pionie - raczej w kolysce. dodawalam to raczej intuicyjnie, niz czerpiac z konkretnej wiedzy.

podsumowujac - przydalyby sie jakies rzetelne badania na ten temat. pomyslmy - moze warto? nie wiem, jakby sie za to zabrac, ale na pewno moge merytorycznie pomoc od strony rozwoju psychoruchowego. warto opierac sie na jakisch rodzimych badaniach - nawet jesli owoce tych badan maja byc za 10, 20 lat.

no dobra, to sie rozpisalam.
nie ukrywam, ze pewne ziarno watpliwosci, ktore mialam, zaczelo kielkowac :(

anifloda
24-03-2008, 16:29
Niestety noszenie w poziomie to też nie jest panaceum na wszystkie kłopoty, ja już gdzieś pisałam, że prawdopodobnie pogłębiłam w ten sposób córce dysplazję. Nosiłam ją poziomo do piątego miesiąca i to głównie na jedną stronę - tę chorą. Z moich doświadczeń z lekarzami różnej maści wynika, że w sprawie noszenia każdy mówi co innego, ortopeda zaleci pionizowanie i szerokie rozkładanie nóżek, fizjoterapeuta kołyskę, pediatra w ogóle zakaże noszenia, psycholog dziecięcy każe jak najwięcej nosić itd... U nas nie ma żadnych standardów i nie wiadomo kogo słuchać, sama pamiętam, jak się miotałam, jak Kostek był malutki i teraz też nie wiem jak mam doradzać mamom, które pytają, jak nosić, bo mogę służyć tylko własnym doświadczeniem. Dlatego takie ważne jest, żebyśmy mieli jak najwięcej wykształconych doradców do spraw noszenia, dobrze gdyby do tego mieli wykształcenie medyczne. Taki noszący fizjoterapeuta byłby skarbem.

Jeśli chodzi o moje noszone dzieci, to córka rozwijała się prawidłowo, jak na swoje uwarunkowania nawet bardzo dobrze (ma wrodzoną wiotkość stawów). Noszona była od trzeciego miesiąca, od piątego pionowo, głównie na dworze, około godziny - dwóch dziennie, w domu dużo leżała na podłodze i bawiła się sama, wszystko robiła w dolnych granicach normy (zaczęła chodzić w 16 miesiącu, raczkowała w 11, jeszcze w 10 miesiącu życia nie umiała przewracać z pleców na brzuch).

Kostek jest przypadkiem ekstremalnym, noszony od urodzenia, przez 4 tygodnie poziomo, potem głównie pionowo. Przez pierwsze pół roku życia praktycznie nie dawał się odłożyć i spędzał CAŁY czas albo na rękach, albo w chuście, albo leżąc na mnie. Na podłodze wytrzymywał może minutę, a potem zaczynał strasznie krzyczeć. Bałam się, co będzie z rozwojem, ale o dziwo, w tych nielicznych chwilach, w których dotykał podłogi, rozwijał się wspaniale. Bardzo szybko zaczął się obracać, mając cztery miesiące stanął na czworakach i zaczął się bujać w tył i w przód, mając 6 już raczkował i sam siadał, pierwsze kroki zrobił mając 9 miesięcy. Ortopeda oglądał go ostatnio sierpniu, nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.

mysza
24-03-2008, 16:44
generalnie niewiele moge jeszcze powiedziec o chustowaniu ale..
wyraznie widze ze jak zawiaze kieszonke to maly przechyla sie w jedna strone - wydaje mi sie ze to zalezy od wiazania

rzeczywiscie przed zakupem chusty mialam mnostwo watpliwosci i mam je nadal ale postanowilam sprobowac bo idea noszenia i zachowania bliskosci wziela gore, teraz stwierdzam ze nie bede raczej korzystala z chusty na spacerach (jakos jednak sie obawiam dlugodystansowego noszenia)
zastanawiam sie nad sprzedaza wiazanki, zakupem kolkowej (zeby po domu ponosic i uspic malego) a jak usiadzie to mt

co do diagnoz hmmm... ortopeda uwaza ze jest ok, rehabilitantka stwierdzila szereg nieprawidlowosci - kto ma racje?
mnie osobiscie bardziej przekonala ortopeda mowiaz ze obserwuje pojawienie sie jakiejs obsesji rehabilitacji (oczywiscie sa dzeici ktorym jest ewidentnie potrzebna)

co do pionizowania to nikt mi nie powiedzial ze nie wolno.... z uwagi na refluks wszyscy lekarze wrecz kazali pionizowac.... i tak dzis mam wiele obaw czy nie zaszkodzilam malemu...

mysle ze czasem szukamy problemow na sile (ja tak mam niestety), trzeba chyba zaufac sobie - przeciez znamy swoje dzieci najlepiej no i trafic na kompetentnego specjaliste (to nie jest takie proste) a przede wszystkim (jak juz napisalyscie) zachowac umiar zarowno w noszeniu jak i snuciu domyslow... :wink:

kad78
24-03-2008, 16:47
Dziewczyny, ja jeszcze raz bardzo wyraźnie chcę podkreślić, że nie jestem przeciwna chustom (a wręcz przeciwnie) i nikogo o nic nie oskarżam.

kad78
24-03-2008, 16:50
Często różnice między opinią ortopedy a rehabilitanta biorą się stąd, że ortopeda widzi kości i ich ułożenie, a rehabilitant ogrania dziecko w całości - układ kostny i mięśniowy razem. Patrzy na sposób poruszania, układ ciała. Często taka rozpoznawcza wizyta u rehabilitanta trwa długo, po to, aby miał możliwość dokładnego poobserwowania dziecka.

tulipowna
24-03-2008, 17:17
Dziewczyny, ja jeszcze raz bardzo wyraźnie chcę podkreślić, że nie jestem przeciwna chustom (a wręcz przeciwnie) i nikogo o nic nie oskarżam.

kad, spoko, ja tego tak nie odbieram - tak jak pisalam, nawet ciesze sie, ze temat wyplynal. uwazam, ze to bardzo cenne i ze nasza dyskusja naprawde moze cos wniesc do idei chustonoszenia w polsce.


wierzę, że w większości przypadków bezpieczne dla zdrowego rozwoju naszych dzieci

i tu jest cale sedno, ja tez moge powiedziec, ze bardziej wierze niz wiem na pewno.

mał-gosia
24-03-2008, 17:22
hej dziewczyny,
ja też zauważyłam u swojej córki tendencje do przechylania się w jedną stronę, zawsze tę samą, ale prawdę mówiąc myślałam, że to kwestia mojego jeszcze nie wprawnego wiązania, albo może chusty...
to jedna strona medalu. druga jest taka, że swoją starszą córkę sporo nosiłam na rękach, nie znałam jeszcze chusty, i zawsze na jednym ramieniu (na drugim nie wytrzymuję nawet kilku minut) i od pierwszych dni swojego życia była ona noszona w pionie i kompletnie nic jej nie dolega. jest zdrowym i sprawnym dwulatkiem.
myślę więc, że wielogodzinne noszenie w niestarannie zawiązanej chuście być może mogłoby zaszkodzić zupełnie zdrowemu dziecku. umiarkowane noszenie - raczej nie. zapewne, jak napisała jedna z Was, mała Małgosia miała jakąś asymetrię od samego początku...
pozdrawiam i trzymam kciuki za rehabilitację
gosia

anifloda
24-03-2008, 17:38
Tylko pytanie brzmi ile innych dzieci ma niezdiagnozowane np. asymetrie. Moja Mała też miała niezdiagnozowane bioderko, przecież gdybym wiedziała, to bym jej celowo krzywdy nie robiła, podobnie jak Kad Małgoni.

I jeszcze kwestia odpowiedzialności. Ja nawróciłam już kilkanaście mam i często jestem pierwszą osobą, którą pytają jak nosić, albo dlaczego dziecko płacze, albo czy może tak się wyginać, a ja nie czuję się kompetentna, żeby odpowiadać. Na początku mówiłam, że fizjoterapeuci zalecają noszenie w kołysce do tego 4 miesiąca, ale to martwa teoria, bo większość trzymiesięczniaków tę pozycję oprotestowuje, moja córka też tak robiła. Poza tym wtedy gryzie mnie sprawa tej nieszczęsnej dysplazji.

Jeśli chodzi o Afrykanki, to one noszą od małego, ćwiczą na rodzeństwie i dla nich to zupełnie naturalne. Kiedyś był podlinkowany artykuł, że tamtejsi lekarze odradzają wózek :-). Natomiast sposób noszenia ma na pewno znaczenie - natrafiłam gdzieś na artykuł o dużej ilości skolioz u Eskimosów - oni też noszą od urodzenia na plecach, ale plecy dziecka nie są odpowiednio podparte. Mogę tego poszukać...

Budzik
24-03-2008, 17:47
[quote="kad78":1pta07m0]

Do czasu wykrycia u Małgosi wszystkich nieprawidłowości tez uważałam, że się świetnie rozwija, wszystko robiła przed albo o czasie i wydawało mi się, że jest ok.

kad78
24-03-2008, 18:02
Do rehabilitantki trafiłam w końcu na zlecenie neurologa. Wczesniej cały czas nadawałam pediatrze, że mnie te plecki niepokoją, prosiłam o skeirowanie do ortopedy - była 2 razy i oni nic nie widzieli, bo skoliozy nie ma. Poprosilam jeszcze o skierowanie do neurologa, żeby wykluczyć ew. nadmierna lub oslabione napięcie mięśniowe i to właśnie neurolog skierowała mnie do tej konkretnej, współpracującej z nią rehabilitantki. U Małgosi nie stwierdzono problemów z napięciem, ale neurolog niepokoiła asymetria.

Na marginesie dodam, że pani neurolog podzieliła się ze mną spostrzeżeniem ze swojej praktyki, że lekarz-mężczyźni często są mniej dokładni jeśłi chodzi o małe dzieci i bardziej skłonni do bagatelizowania zgłaszanych przez matkę spostrzeżeń. A potem takie dzieci trafiają do niej, kiedy na rehabilitację jest już trochę za późno.

I jeszcze jedno - mnie cały czas też zastanawia różnica między chustą, a rękami. I o to pytałam, bo Marty w chuście nie nosiłam, tylko na rękach i żadnych podobnych kłopotów nie mam. Różnica jest zasadnicza - dziecko noszone na rękach nie jest ściśle skrępowane i ma możliwość poruszania rączkami i skręcania się w pasie. Poza tym osoba nosząca często podświadomie odchyla się do tyłu, dzięki czemu zmienia się pozycja dziecka. O pozycjach prawidłowego noszenia dzieci dużo pisze Zawitkowski w swoim poradniku.

ulinha
24-03-2008, 18:04
Zgadzam sie z wiekszoscia opini tu przedstawionych. Jednoczesnie wyznaje zasade ze w kazdym "szalenstwie jest metoda"... Byle tylko nie przesadzac, badz przeginac w ktorakolwiek strone. Noszenie w chuscie powinno sprawiac przyjemnosc i noszacemu i noszonemu. W mojej ocenie jest wiecej plusow niz minusow logicznego chustowiazania.
Mysle, ze najwazniejsze jest OBSERWOWAC swoje dziecko, poznac je wiedzac jak moze zachowac sie w okreslonych sytuacjach.
Noszenie malusich dzieci w pionie nie wydaje mi sie az tak grozne, jesli nosi sie je krotko, faktycznie stosuje dobre wizanie ktore poprawia sie w czasie gdy maluch siedzi w chuscie. Malusie dzieciaczki najlepiej spia w lozeczkach (chodzi mi o pozycje lezaca), co jednak nie jest dowodem, ze wszystkie maluchy chca tak wlasnie spac. Tu jednak tez zaczynaja sie "debaty" czy zdrowsze jest spanie na wznak, czy na boczku, czy moze na brzuszku czy skrecanie glownki w ta czy w tamta... Do odbijania po jedzeniu ukladamy maluszki w pionie wlasnie, zobaczcie jak czesto wisza one na naszych ramionach. Aby im pomoc w odbiciu pukamy je delikatnie w plecki... Wydaje nam sie to zupelnie normalne i praktyczne, lecz nie zdziwilabym sie gdyby znalazl sie kiedys ktos, kto by zaczal wynajdywac negatywne skutki takich "pionowych pukanek"... Chyba zgodzicie sie ze mna ze "co lekarz to medycyna". Zobaczcie ile jest czesto sprzecznych ze soba opinii.
Nie wiem co powiedzial pan Z. w czasie wspominianego spotkania, nie podoba mi sie jednak, ze jest subiektywny. Jak mozna zachowac obiektywnosc, gdy wspolpracuje sie (chocby tylko reklamowo) z jednym z producentow nosidelek dla dzieci... Ja nie nosilabym malusiej w ulozeniu jak w kolysce, bo ta pozycja wydaje mi sie "trudniejsza" w przypadku gdy dzieciaczek ma juz ponad 2 miesiace i zaczyna interesowac sie wszystkim co dzieje sie dookola. Wspominalam juz kiedys o teorii "sufitoterapii" z ktora sie calkowicie nie zgadzam.
Moja opinie opieram na osobistych przemysleniach i wiedzy, ktora zdobylam podczas moich studiow. Jestem rehabilitantka po poznanskim AWFie. Nie mialam jednak okazji pracowac z tak malusimi dzieciaczkami, na pewno wiec nie moge okreslac sie jako ekspert w temacie. Szanuje wiedze i opinie innych, zwlaszcza specjalistow w dziedzinie.
I jeszcze jedno... Zastanawia mnie ta medyczna "nagonka" chustowania podczas gdy na naszym rynku kupic mozna tysiace przerownych nosidelek (wystarczy spojrzec chociazby na allegro...), a opinii o nich jakos glosno nie slychac. A przeciez nie kazdy rodzic jest specjalista, nie kazdy zna sie na anatomii i fizjologii i nie kazdy tez ma szanse, badz potrzebe na odwiedzanie z dzieciaczkiem przeroznych lekarzy...
Pozdrawiam smingusowo-dyngusowo;-)

malgosiak
24-03-2008, 20:55
Z moich doświadczeń z lekarzami różnej maści wynika, że w sprawie noszenia każdy mówi co innego, ortopeda zaleci pionizowanie i szerokie rozkładanie nóżek, fizjoterapeuta kołyskę, pediatra w ogóle zakaże noszenia, psycholog dziecięcy każe jak najwięcej nosić itd... .
otoz to, trafilas w sedno. kazdy mowi co innego. jak tusia miala zdiagnozowana dysplazje, bylismy u trzech lekarzy ortopedow. kazdy o chuscie mowil co innego: jeden - nie nosic, drugi - nosic ale z szeroko rozstawionymi nogami, trzeci -nosci. i badz ty czlowieku madry.
moim zdaniem trzeba obserwowac dziecko. dobrze dociagac chuste, jesli na biodrze to konsekwentnie zmieniac strony.
od samego poczatku sceptycznie podchodzilam do noworodka noszonego po 4 godziny dziennie w pionie. po prostu nie wierze zeby to bylo wlasciwe.
ale tez nie przesadzajmy z tym zakazem pionizacji, przeciez jak ludzie nosza dzieci, to w pionie, malo kto zna prawidlowe pozycje. niby daja jakies ksiazeczki z istrukacjami przy wyjsciu ze szpitala, ale kto to czyta.

goralica
24-03-2008, 21:07
To ja też dorzucę swoje 3 grosze.
Generalnie do chust mam podejście praktyczne-jest użyteczna w niektórych sytuacjach ale nie używam jej cały czas-głównie przez obniżone napięcie u Tymka i zakaz noszenia w pionie przodem do siebie. Rehabilitantka kazała jak najwięcej kłaść na ziemi, a jeśli już nosić to przodem do świata w pozycji fasolki. Byłam u p. Szeligi, która jest zdania, że chusty i owszem ale z głową.
Teraz z perspektywy widzę, że Tymek lubi być noszony w kieszonce, a w 2x niekoniecznie-może właśnie przez to napięcie???

irla
24-03-2008, 21:29
Dał mi ten watek do myślenia.
Mały rozwija się dobrze, powoli ale swoim tempem i do przodu.
Wczoraj (ma 15 miesięcy) zaczął chodzić, ale jak idzie to przechyla się w którąś stronę. Idzie jak pijany marynarz.

I teraz zastanawiam się czy po prostu jeszcze ze słabo chodzi, czy jest jakiś problem?

Agnen
24-03-2008, 21:59

DonKaczka
25-03-2008, 00:44
hm
marianka miala problemy napieciowe, nosic ja zaczelam okolo 5-6 miesiaca, nie za duzo sie nanosilam, bo wtedy w ciaze zaszlam
raczkowala w 11 miesiacu, chodzila w 17, ale daje czadu teraz, wspina sie, ogolnie jest sprawna i nie obserwuje problemow zadnych

hela noszona od poczatku sporo, rozwija sie szybciej i inaczej niz siostra, ale nie szybciej niz rowiesnicy, raczej spokojnym tempem
miala protest na noszenie, teraz juz lznowu ubi, nawet jesli nosze ja duzo, gdy jestem w pl bez wozka i caly dzien gdzies smigamy, to nie obserwuje wykrzywiania czy przeginania
bede dalej obserwowac, jeszcze duzo przed nami:)

andziulindzia
25-03-2008, 01:04
Jeśli chodzi o kangurowanie wcześniaków to z informacji jakie wyszukałam na ten temat wcale nie jest zalecana pozycja pionowa. Dziecko ma leżeć na rodzicu, ale rodzic powinien siedzieć odchylony do tyłu pod katem ok 60*. Mnie to też zaskoczyło przyznam


I jeszcze jedno - mnie cały czas też zastanawia różnica między chustą, a rękami. I o to pytałam, bo Marty w chuście nie nosiłam, tylko na rękach i żadnych podobnych kłopotów nie mam. Różnica jest zasadnicza - dziecko noszone na rękach nie jest ściśle skrępowane i ma możliwość poruszania rączkami i skręcania się w pasie. Poza tym osoba nosząca często podświadomie odchyla się do tyłu, dzięki czemu zmienia się pozycja dziecka. O pozycjach prawidłowego noszenia dzieci dużo pisze Zawitkowski w swoim poradniku.

W mojej rodzinie wszyscy noszą dzieci od urodzenia na rękach pionowo. Wydało nam się to całkowicie naturalne. Jednak pozycja dziecka maleńkiego w pionie na rękach jest inna niż w chuście. Moje dzieciaczki leżały na moim ramieniu a ja odchylałam się nieco do tyłu żeby złapać lepszą równowagę. (tak na marginesie, dziewczynki najszybciej zasypiały w takiej pozycji u babci, ale babcia miała atut duzych miękkich piersi, nie to co chuda mama :wink: )

Od jakiegoś czasu rozmawiając z młodymi rodzicami na temat chust i pozycji dziecka w chuście informuję, że są dwie szkoły: jedna nie zalecająca pionizowania dziecka do ukończenia 4 miesiąca życia, a druga zezwalająca na takie noszenie pod warunkiem odpowiedniego zawiązania chusty, zmieny pozycji, niezbyt długiego naszenia na raz. Wybór należy do rodzica

Kanga
25-03-2008, 15:15
kto od dawna na forach jest zna pewnie moje teorie i obawy z okolic grudnia 2006 /stycznia 2007
Franek do 3ciego miesiąca był noszony tylko na leżąco -czasem w pouchu "na małpkę"
w zeszłym roku jak lwica głośno krzyczałam że NIE wolno pionizować, ze żadna wiązanka nie podtrzymuje , że pionowe osiowe obciążenia itp.



od tej pory gdy miałam wątpliwosci co do pionizowania minęło ponad rok. duużo się naczytałam, dużo naumiałam, dużo dzieci widziałam.
moim zdaniem - nosić można w pionie.. ale bez przesady.. nie godzinami, nie notorycznie w tej samej pozycji..

Franek noszony od urodzenia miał ogięciowe ułożenia.
dopóki mu nie przeszły rzadko go pionizowałam i nosiłam w kołyskach pilnując stron na które go układałam.

odgięcia, wzmożone/obniżone napięcia są wrodzone - czyż nie?
chustowanie może je pogłębić.
jezeli dziecko ma JAKIEKOLWIEK problemy neurologiczne ja zawsze mówię - zanim zapakujesz dziecko w chustę idź do rehabilitanta . każdy kto był na spotkaniu Klubu kangura potwierdzi - nawet jak pokazuję jak wkładac do kołysek mówię aby pilnować ułożenia , aby zmieniać ramię na którym się nosi.

no i jeszcze wazne - należy pilnować wiązania. złe zawiązania, notoryczne wiązanie tego samego, wiązanie na kilka godzin bez przerwy nie jest dobre.

jednak nikt mi nie wmówi, że dziecko w chuście jest skrępowane i nieruchome..
moje nie są :P

mart
25-03-2008, 22:00
Dzięki za wszystkie posty - to faktycznie ważne doświadczenia!

Zapomniałam na początku napisać, że przede wszystkim chodziło mi o dzieci między 3 miesiącem (jak zaczynają bojkotować kołyski i robią się ciekawskie) a momentem stabilnego, pełnego siedzenia (z umiejętnością bujania się w przód i tył na pośladkach, z nogami w górze - takie łapanie równowagi - to jest moment w którym wg PZ pion w chuście zaczyna być w pełni bezpieczny)

Jest jeszcze jeden aspekt, którego nie widziałam nigdzie na forum - zarówno 2x, jak i kieszonka i symetryczne plecaki są tak naprawdę asymetryczne. Poły się krzyżują jedna na drugą, krzyżowany materiał pod pupą też. Dopóki się nad tym nie zastanowiłam, nie zauważyłam też, że zawsze chwytam poły w identyczny sposób przy motaniu. Spróbujcie to zaobserwować i zamotać odwrotnie - wcale tak łatwo nie przychodzi. To też może powodować, że dziecko ma z jednej strony nieco więcej miejsca. Na logikę kieszonka i plecak prosty są tu bardziej neutralne niż 2x i bwcc.





moze w tych pozycjach z przodu maks za malo widzi?


To na pewno ma znaczenie, choć w plecaczkach obserwuję u Magdy ten sam problem. Przeginanie na jedną stronę + silne odgięcie, jakby chciała spojrzeć ponad ramieniem. Starszaki jednak inaczej się na plecach zachowują.




nie uwazam sie za specjalistke...

chyba żadna z nas specjalistką od tej tematyki nie jest - chodzi mi o obserwacje codzienne mam noszących. wg mnie specjalistą mógłby być faktycznie tylko aktywnie noszący fizjoterapeuta dzieci i niemowląt.



ZAWSZE pilnowalam wiazania i poprawialam jesli cos bylo nie tak

i to sobie muszę wziąć do serca! bo tak naprawdę zwykle wolałam doczłapać się do domu niż poprawiać wiązanie. szczególnie jak jest zimno a wiązanie pod kurtką.



Od jakiegoś czasu rozmawiając z młodymi rodzicami na temat chust i pozycji dziecka w chuście informuję, że są dwie szkoły: jedna nie zalecająca pionizowania dziecka do ukończenia 4 miesiąca życia, a druga zezwalająca na takie noszenie pod warunkiem odpowiedniego zawiązania chusty, zmiany pozycji, niezbyt długiego noszenia na raz. Wybór należy do rodzica

Po dodaniu zastrzeżenia, że dotyczy to dziecka w pełni zdrowego podpisuję się obiema rękami przy takiej informacji dla zainteresowanych noszeniem. W sumie na nas wszystkich leży dość spora odpowiedzialność - bo temat jest w Polsce świeży.
Powstaje też wątpliwość, którą zasugerowała anifloda - że nie czujemy się kompetetni. Tylko co wtedy? nie poprawimy na kimś złego wiązania? nie przekażemy podstawowych zasad, jakie dla nas są oczywiste? jak tego nie zrobimy, błędy i złe informacje będą przekazywane dalej.



jeszcze jedna refleksja - jako ze poniekad tworzymy tradycje chustonoszenia w polsce musimy to wszystko wziac pod uwage. przyznam sie, ze czytajac o chustach (a czytalam sporo na polskich stronach) nie natknelam sie na JeNE i WYRAZNE przeciwskazania - oprocz noszenia w pozycji kolyski przy dysplazji.

Wydaje mi się, że co producent to inne wytyczne. W instrukcji świetnych skądinąd chust babylonia są pokazane pozycje przodem do świata. Tych wytycznych tak naprawdę nie ma. Może to wynika z tego że każde dziecko rozwija się nieco inaczej, jednemu zaszkodzi godzina dziennie w 2x a innemu 4h w plecaku nie zrobią różnicy. Dlatego istotne byłoby konsultowanie z fizjoterapeutami konkretnych przypadków i dobieranie pozycji i czasu noszenia. Tylko, że fizjoterapeutów zaznajomionych z chustami jak na lekarstwo.
Poza tym nie wyobrażam sobie jak można stwierdzić jednoznacznie, że wada rozwojowa u dziecka powstała tylko i wyłącznie z powodu nadużywania chusty? Skąd wiadomo jak rozwijałaby się Małgonia kad, nie noszona? PZ wspominał, że prawie niemożliwe byłoby zebranie reprezentatywnej grupy dzieci do badań nad wpływem chust na rozwój. Bo nie dość że każde dziecko jest inne, to każdy dom jest inny i każdy rodzic ma inne nawyki i swoje własne uwarunkowania. Za dużo czynników do uwzględnienia.



Moim zdaniem najważniejszy jest umiar we wszystkim, bo nawet najlepszy i najcudowniejszy wynalazek w nadmiarze szkodzi.

święte słowa. tak naprawdę tak jest ze wszystkim przy małym dziecku. dla 3 miesięczniaka leżaczek godzinę dziennie a leżaczek 5 godzin dziennie to dwa zupełnie inne leżaczki......

Skoki
25-03-2008, 22:13

tulipowna
25-03-2008, 22:26
PZ wspominał, że prawie niemożliwe byłoby zebranie reprezentatywnej grupy dzieci do badań nad wpływem chust na rozwój. Bo nie dość że każde dziecko jest inne, to każdy dom jest inny i każdy rodzic ma inne nawyki i swoje własne uwarunkowania. Za dużo czynników do uwzględnienia.

trudno sie nie zgodzic :( wlasnie przypomnialy mi sie (oczywiscie mgliscie) zajecia z metodologii badan i od razu zapal badawczy mi opadl. ale z drugiej strony - wiadomo, ze nie da sie kontrolowac wszystkich zmiennych, to niemozliwe, a przeciez i tak przerozne badania nad rozwojem dzieci sa przeprowadzane, wiec jednak mozna. na pewno trzebaby zalozyc wnikliwa obserwacje dzieci od narodzin, do uzyskania pelnoletniosci, a moze i dluzej i to w dwoch grupach. na pewno czasochlonne, ale nie niemozliwe.
ale to juz offtopic.
a btw - kiedy zaczynalam sie interesowac tematem chust, to bardzo czesto napotykalam wsrod opisow zalet chust, ze sprzyjaja rozwojowi dziecka, ze dzieci noszone w chuscie lepiej sie rozwijaja (nie tylko fizycznie, ale i poznawczo). czy to sa zdania poparte jakimis rzetelnymi badaniami? czy po prostu sa to w pewnym sensie powtarzane, utarte przekonania w swiecie chustowym? oczywiscie teoretycznie potrafie sobie uzasadnic, dlaczego dziecko noszone w chuscie (albo wogole noszone) moze miec lepszy potencjal rozwojowy, ale nie mam na potwierdzenie swojej teorii zadnych danych empirycznych.
czyzby zaczelo mnie to uwierac?

mart - jeszcze jedno, doskonala uwaga na temat schematu wiazania "x" - tez zauwazylam, ze zawsze w ten sam sposob zakladam poly - najpierw prawa, a potem lewa. nawet zaczelam sie zmuszac, zeby to zmienic, ale nie jest latwo.

poki co moj chuscioch woli lezec na macie, niz byc w chuscie, wiec dalszych obserwacji nie poczynilam. ale na pewno sie jeszcze odezwe.

tulipowna
25-03-2008, 22:35
[quote="Skoki":2apxsj6r]

mart
25-03-2008, 22:39
[quote="Skoki":1zha3asg]

tulipowna
25-03-2008, 22:42
mart - ale beda jaja, jak w koncu przyznamy racje PZ z tym pionizowaniem w chuscie :D :D :D

andziulindzia
25-03-2008, 22:55
ale beda jaja, jak w koncu przyznamy racje PZ z tym pionizowaniem w chuscie :D :D :D

Ja tam mu racji nie przyznam, bo uważam, że dziecko do 3 miesiąca życia można w pionie nosić.

ithilhin
25-03-2008, 23:09
czesc "uporu" PZ wzgledem pionizowania moze sie tez brac z tego, ze na nim jako uznanym fizjoterapeutcie (zeby nie rzec GURU), ciazy dosc duza odpowiedzialnosc. i jesli noszenie w pionie mialoby zaszkodzic jakiejs grupie dzieci to lepiej go nie polecac w ogole. tak gdybam.
ale cos mi sie kolacze, ze jesli chodzi o zuplnie maluszki, z nozkami pod siebie to pionizowanie z ograniczeniami czasowymi na slynnym spotkaniu w Sw. Annie nie bylo potepione?

Kaja
26-03-2008, 12:50
Dzięki za ten wątek!
My jesteśmy dopiero na początku naszej przygody z chustowaniem. Stasia noszę od 4 tyg. życia – początkowo w kołysce, teraz jednak częściej w kieszonce – jest mi wygodniej.
Samodzielnie umiem go włożyć tylko do najprostszej kieszonki na jedno ramię – a to jest dla mnie niewygodne. Kieszonkę uwielbiam!
Moje dziecko też – tylko nie daje się odłożyć kiedy zaśnie.
Śpi może 5 min. I znów chce się przytulić.
Teraz ma niecałe 2 miesiące.
Dzięki Waszym uwagom, obserwacjom i radom mam nadzieję coraz mądrzej korzystać z chusty :D

mart
26-03-2008, 15:49
mam wrażenie że pionizowanie noworodka i dobrze siedzącego dziecka to coś zupełnie innego niż pionizowanie dziecka w wieku pomiędzy tymi etapami. dlatego ten wątek - bo zauważyłam u Magdy zachowania, takie jak opisywał PZ.

tulipowna, myślę, że cieżko w tym przypadku o prawdę obiektywną i jej przyznawanie PZ lub nie. on ma swoje racje, bo jak zauważyła Gosia jest postacią medialną - ja go w 100% rozumiem, że nie chce się podkładać i lansować na forum publicznym opinii, których błędna interpretacja może doprowadzić do wad rozwojowych u dzieci. zupełnie czym innym jest indywidualna konsultacja.

powoli zaczynam myśleć nad zaproponowaniem rozszerzenia listy zasad chustonoszenia zawartych np. w ulotkach ekomamy. bo np. uwaga, że dziecko w kombinezonie jest stanowczo mniej stabilne w chuście niż dziecko w cienkim ubranku nie jest na pewno dla wszystkich oczywista a ja ucząc się na taką poradę nie trafiłam.

Agnen
26-03-2008, 15:56
a do listy zasad dodać jeszcze listę: na co trzeba zwracać szczególną uwagę i listę: Co ma nas zaniepokoić i skłonić do wizyty u rehabilitanta....

sil (377)
26-03-2008, 18:17
Fajnie,że powstał taki wątek :D Miśka nosiłam prawie od początku,jak skończył 2 tyg. Faktem jest że stosowałam wiązankę i kółkową na przemian, dopóki mały nie zrobił się za duży na kieszonkę w kółkowej. W wiązance najczęściej nosiłam go w 2x, bo on jakoś kieszonki nie lubił, za bardzo go krępowała. Wiąząc zawsze starałam się to robić dobrze i dokładnie dociągać, pilnując położenia dziecia. Miśku rozwija się dobrze, nie zauważyłam nic co by mnie zastanowiło.
Będę teraz zwracać większą uwagę na te sprawy szczególnie przekazując zagadnienie innym mamom.

sil (377)
26-03-2008, 20:45
Ten wątek wciąż nie daje mi spokoju. Chciałabym , aby wypowiedziała się jeszcze tutaj Kasia albo Marcin z Chustomanii lub Ekomama. Może oni maja jeszcze inne spostrzeżenia,które mogłyby rzucić światło na tę sprawę. Niestety, nie dane mi było uczestniczyć w warsztatach Chustomanii, ale podobały mi się zajęcia prowadzone przez Ekomamę. Wiele rzeczy się wtedy nauczyłam, ale pamiętam,że zabrakło nam czasu na wszystko co chciała nam przekazać Magda. Właśnie po tych warsztatach zaczęłam zwracać baczną uwagę czy motam sie równo i symetrycznie. Więc czekam,że może ktoś z nich się odezwie...

Anna Nogajska
26-03-2008, 21:34
mart, dziękuję za ten wątek. jak wiecie strona stowarzyszenia jest w budowie. w przygotowaniu mamy wiele tłumaczeń artykułów napisanych przez ortopedów i trenerów noszenia. po tym wątku widać, że absolutnie jest potrzeba zebrania wielu informacji w jednym miejscu. idea chustonoszenia jest u nas jeszcze bardzo młoda. rodzice w krajach zachodnich mają duzy dostęp do trenerów noszenia, często odwiedzają warsztaty, zasięgają porad indywidulanych. na spotkania warszawskie w fundacji sto pociech przychodzi bardzo wiele mam i pytają o prawidłowe wiązania. właśnie dlatego rozpoczynam jutro pierwszy stopień kursu na trenera noszenia. mam nadzieję, że przynajmniej kilka waszych wątpliwości uda mi się rozwiać, coś poradzić.

alexa noszę odkąd skończył miesiąc. w tamtym okresie nie były organizowane jeszcze warsztaty z noszenia, kierowałam się więc tylko instrukcją. zamotałam najprostsze 2x i po jednym dniu stwierdziłam, że to absolutnien nie dla mnie, mały odchylał się, kiwała mu się główka itd. do dzisiaj mamom malutkich dzieciaczków powtarzam, że 2x moim zdaniem nie nadaje się do noszenia dziecka, które samo nie trzyma główki. nosiłam głównie w kieszonce, ale nie za długo. starałam się małego często z chusty wyjmować co w przypadku kieszonki wymuszało niejako powtórne wiązanie chusty. obecnie coraz bardziej skłaniam się do zdania, że najlepszym wiazaniem dla noworodka obok kołyski jest kangurek. w wiązaniu tym główka jest naprawdę stabilna i przez plecy przechodzi tylko jeden za to dobrze naciągnięty pas materiału. podczas szkolenia chcę się tego wiazania nauczyć, aby przekazać wam tę wiedzę, bo wiadomo, że kangurek prosty nie jest...
alex nigdy nie chciał leżeć w kołysce, więc pozycja pozioma odpadała od początku, to samo było na rękach.

co do problemów kad: myślę, że rzeczywiście małgonia od początku miała pewne problemy, które długie noszenie w chuście po prostu pogłębiło. należy podkreslić, że kad nosiła małgonię naprawdę długo i z tego co wiem głównie w podwójnym X. mała bardzo wcześnie była noszona z rączkami na zewnątrz, prawda aga? nie raz się dziwiłam, że jest taka "sztywna", bo starsza od mojego alexa o tylko 1,5 miesiąca już w okolicy 3 się "nie kiwała". małgonia była też bardzo często karmiona w chuście w podwójnym X, czyli przebywała po kilkanaście minut dziennie, a może dłużej w bardzo poluzowanej chuście. wszystko to do mnie dociera też dopiero teraz, kiedy kad o tym napisała. aga, życzę małgoni wszystkiego dobrego. mam nadzieję, że rehabilitacja bardzo szybko przyniesie oczekiwane efekty. traktujcie to dziewczyny jako wskazówkę, a nie starszak.

z chustą jest jak ze wszystlkim w życiu: trzeba używać rozsądnie i z umiarem. no i naprawdę przyłożyć się do wiazania. temu służą właśnie spotkania, na których można spotkać doświadczone mamy, wysłuchać różnych opinii. no i trzeba zdać się na własną intuicję.

Vega
26-03-2008, 23:50
Super wątek :) Tego tu na pewno brakowało.

Jutro zadamy Ulrike przynajmniej część z Waszych (i moich też ;) ) pytań.

Sama polecam mamom które kupują chustę dla noworodka noszenie w poziomie dopóki się to uda - jeśli nie ma zdiagnozowanej dysplazji.
Zawsze dorzucam też kilka uwag z mojego osobistego doświadczenia jak chociażby pokazanie dziecka dobremu rehabilitantowi. I to nie jeden raz tylko powinno się to powtarzać co jakiś czas - bo niektóre rzeczy może są wrodzone, ale niektóre rodzice sami wywołują lub wzmacniają nieprawidłowym postępowaniem.

Kurs podnoszenia i odkładania niemowlęcia a'la Zawitkowski powinien być obowiązkowy w każdym szpitalu na oddziale położniczym... bo tragedia z tym jest :/

Jeśli chodzi o badania porównawcze, to są :) ja osobiście prowadzę badania na moich synkach - starszym który nigdy nie miał doczynienia z chustą i młodszym chustowym.
Próbka niezbyt może miarodajna... ale za to dwójka dzieci tej samej płci, wychowywana przez tych samych rodziców w tym samym środowisku :D

Moje obserwacje zbiorę w jakiś zgdabny post i wrzucę w niedzielę, jak już będę po szkoleniu, przepraszam, że teraz tak zaczęłam i porzucam temat, ale chciałabym to zrobić jak najdokładniej a teraz na to nie mam czasu.

I też się zgadzam, że trenerów i w ogóle osób przeszkolonych w Polsce jest za mało - dlatego będę rozmawiać z Ulrike o kolejnym szkoleniu w Polsce, bo mam kilka osób które nie załapały się na to szkolenie i myślę, że niedługo będzie co najmniej 20 doradców ;)

Kanga
27-03-2008, 00:09
czekajcie.
nie panikujmy.
pionizowanie wczesne nie robi z dzieci kalek.
podwójny X też bardzo dobry jest jeżeli sie go używa fachowo . odpowiednio podtrzymuje kark dziecka ( tym V od Xa należy podtrzymywac kark aż do podstawy czaszki) a nie koniecznie chowa pod połę chusty niesymetrycznie,

kieszonka z bocznymi nienaciągniętymi połami również dobra jest.
ręce powinny być schowane dopóki dziecko samo nie siada .

do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem.
nie nosić godzinami.
i jak pisałam
WMN i ONM jest wrodzone. tego nie nabywa się przez chustę. chustowanie może pogłębić wadę, dlatego dzieci z problemami neurologicznymi ZANIM zaczną być noszone powinny dostać na to zgodę od rehabilitanta.
i powinny dostac instrukcje JAK nosic.

zaisa
27-03-2008, 04:49
czekajcie.
dzieci z problemami neurologicznymi ZANIM zaczną być noszone powinny dostać na to zgodę od rehabilitanta.
i powinny dostac instrukcje JAK nosic.

Przypomnę tutaj przypadek Felonii i Adasia (z forum gazetowego, jakiś czas temu przestali się pojawiać). W związku z problemami bodajże z napięciem w obręczy barkowej, Adaś dostał od rehabilitantki zalecenie noszenia [/b]przodem do świata w odpowiedni sposób (zdecydowanie nie na pajaca).

U nas chusta się pojawiła, jak Janek miał ponad 3 m. Problem z nim w chuście był taki, że MUSIAŁ widzieć, co robię (jeśli to robienie wydawało dźwięki a prawie, jeśli nie wszystko wydaje dźwięki :wink: ), wykręcał się wtedy niemożliwie, więc dla mnie chusta nie była sposobem na załatwianie prac domowych. Co tym samym skracało czas noszenia go w chuście.
Zdecydowanie odpadało noszenie go w kołysce - wcześniejsze próby w lulu oduczyły mnie tej koncepcji. Choć jak zaczęliśmy mieć wiązankę, w okresie początkowym, lulu częściej bywała użyta (nie używana) niż wcześniej! Noszenie w lulu ograniczała też ciasnota naszego mieszkania i ryzyko zaczepiania dzieckiem o framugi, meble.
Z perspektywy widzę, że bardzo dobrze się stało, że mąż nie dał się zamotać a za to z upodobaniem nosił synka w pozycji przodem do świata (mieszkania ;) ) z podparciem placków dziecka na własnej klatce piersiowej. Któryś lekarz pokazał mu tą pozycję, M. przyuczył się i polubił a potem zbierał pochwały, jak wkraczał z Jaśkiem do któregoś gabinetu. :lol:
U nas praktycznie nie wystąpił wyznacznik pewnego siedzenia. Janek, z zadowoleniem i sprawnie raczkujący, stwierdził, że klękanie jest ok., bo z tej pozycji łatwo wystartować i do niej wrócić, nie czuł potrzeby siadania z wyciągniętymi nogami. Ku mojemu zdziwieniu i uldze, okazało się, że w wieku 9m włożony do ikeowskiego krzesełka do karmienia (tylko pas biodrowy, brak podpórki pod nogami) siedzi pewnie, bez potrzeby opierania się o cokolwiek.
Jedynie w chuście mógł mieć w jakimś stopniu skrępowane ręce i dobrze mu z tym było. Potrzebę wystawienia ich na zewnątrz odczuł dopiero po ukończeniu 9m, sama mu tej możliwości nie podpowiadałam - jakoś lepiej, pewniej wyglądał mi jego kręgosłup jak był omotany na całej długości.
Nigdy nie miał problemów z poruszaniem rękoma w chuście Czasem podkładał je pod buzię, trzymał mnie tak bardziej pod pachami jak porządna młoda małpka :wink: albo opuszczał swobodnie.
Naprawdę długo był noszony na wyjeździe w górach w wakacje. Kończył w czasie wyjazdu 10m. B. wyraźnie potrafił dać nam znać, że ma dość przebywania w chuście. Przed wyjazdem kupiliśmy leciutką matę-koc do rozkładania także na wilgotnych nawierzchniach i stosowaliśmy długie popasy. Gdy pogoda była taka, że nie dałoby się wyjąć Młodego spod kurtki był spacer trwający do 3 godz. (przespany).
U Jaśka nie wystąpiła potrzeba rehabilitacji mimo wystąpienia wielu czynników mogących spowodować kłopoty (ciąża na lekach (w ostatnich 2 tyg. b. silne leki rozkurczowe tzw. tokoliza), zakończona po 36 tc, położenie miednicowe, podwieszenie dziecka na pępowinie - prawdopodobnie stąd nie cierpi uczucia skrępowania rączek - wyjątek chusta, niedotlenienie okołoporodowe - 5 pkt, trochę inkubatora na początku i tyle od ręki pamiętam).
Nie wiem, co miało wpływ na to - na pewno dobra konstrukcja dziecka i jego warunki fizyczne, których nie udało się zepsuć rodzicom. (I oby tak dalej było.) Noszenie w chuście wciąż lubi (17m) i czasem mamie ją przynosi, jak czuje taką potrzebę.

zaisa
27-03-2008, 05:10
Przepraszam za bolda - w większości wyszło jakoś na odwrót niż miało być. Jednak szkoda mi możliwości edycji postu...

Zuzia
27-03-2008, 08:59
czekajcie.
nie panikujmy.
pionizowanie wczesne nie robi z dzieci kalek.
podwójny X też bardzo dobry jest jeżeli sie go używa fachowo . odpowiednio podtrzymuje kark dziecka

Tu sie zgadzam, ale bardziej mnie martwi to zbyt szerokie rozlozenie nozek. Faktycznie, jak przeczytalam opis PZ to stwierdzilam ze taka pozycja szerokiej zaby wcale nie jest najlepsza.
W chuscie jeszcze mozna pokombinowac ale co z MT i nosidlami ergo?

ithilhin
27-03-2008, 09:08
jesli chodzi o chuste to ja jeszcze w zamierzchlych czasach klarowalam Zawitkowskiemu PZ, ze nozki mozna ulozyc w pozycji fizjologicznej "zabki"i nie za szeroko - z czym zdaje sie PZ aktualnie sie oficjalnie zgadza :-) (nie zebym uwazala, ze dzieki mnie, ale jakas czasteczka byc moze mailam swoj udzial w tym).

co do nosidel miekkich i ergonomicznych - w wiekszosci sa dla dziecki, ktore siedza same, wiec problem jest jakby mniejszy.

Nymphadora
27-03-2008, 10:23
Ergo jest przez doradcow do noszenia zalecane faktycznie dla dzieci, ktore juz umieja same siedziec, w zadnym wypadku dla dzieci od 3 miesiaca tak jak podaje producent.

sil (377)
27-03-2008, 11:21
Zakładając MT staram się, żeby nóżki Misia były ułożone podobnie jak w chuście: kolanka na wys. pępka. Chyba właśnie o to chodzi w nosidłach ergonomicznych?! A wracając do chusty, tak jak wspomniałam wcześniej ,nosiłam głównie w 2x, ale do podtrzymywania główki stosowałam patent z forum Nosimy: złożona kilka razy(nie za grubo) pieluszka, włożona pomiędzy poły chusty. I to się sprawdzało.

Nymphadora
27-03-2008, 12:23
Ergo Baby Carrier New Generation jest tak szerokie, ze mniejsze dzieci siedza w nim tak nieszczesliwie, ze musza miec stawy kolanowe wyprostowane. Uzywac sie powinno dopiero kiedy dziecko jest na tyle duze, ze zgiecie kolanowe wystaje poza nosidlo.
Stary model byl wezszy i w zwiazku z tym nadawal sie takze dla malych dzieci.

anke
30-03-2008, 23:00
Bardzo ciekawy wątek - moje dziecię ma 2m i również zastanawiałam się nad pionizowaniem w tym wieku. Jestem początkująca i trochę odczuwam "głód wiedzy" na ten temat, więc Wasze doświadczenia (jak i wątpliwości) są dla mnie bardzo interesujące.

dziuba
18-05-2008, 16:09
Witam serdecznie!
Od jakiegoś czasu czytuję sobie to forum i inne chuściane miejsca. Ten wątek mnie zaciekawił, bo też obserwuję, że moja mała w kieszonce układa się na jedną stronę. Ma 2,5 miesiąca. W tej pozycji noszę ją odkąd skończyla 2 tygodnie. W kołysce nie nosiłam ze względu na dysplazję. Nie wiem jak głeboka ona była, bo diagnozujący ortopeda nie był zbyt komunikatywny a na papierze nic mi nie dał. W każdym razie marudził coś o fizjologicznej dysplazji i pokazał kilka pozycji do noszenia. Między innymi jedna w pionie, własciwie taka jak jest np. w kieszonce. Pytany o chustę kategorycznie zabronił twierdząc ze trzymanie dziecku nóżek w jednej pozycji przez długi czas jest niefizjologiczne. Ponieważ jednak wiedziałam, że opinie są różne nosiłam Nataszę w chuście. Nie wiem, co uznajecie za długie noszenie, ale nigdy jednorazowo nie była noszona dłuzej niż dwie godziny. No i nie jest w chuscie codziennie. Po domu do tej pory praktycznie jej nie nosiłam. Przyznaje, ze początkowo zdażało mi się wiązac chustę za luźno, bo jak Natasza zasypiala to ewidentnie mi opadała. Teraz juz bardziej nad tym panuję, ale widzę wyraźnie, ze niezależnie od tego czy śpi czy ogląda świat jest skręcona w jedną stronę. I tak się zastanawiam co z tego wyniknie. Póki co nie wydaje mi się, żeby miała tak cały czas, tzn. gdy jest noszona na rękach czy leży w łóżeczku lub na macie. Przynajmniej na pleckach, bo jak leży na brzuchu to też głowe ma z jednej strony. zastanawiam sie jak ją skłonic do patrzenia w drugą stronę. Dźwiękiem nie mogę, bo ona jeszcze nie potrafi śledzić źródła dźwięku, a jak jest noszona to zabawki nie bardzo ją interesują i też nie chce za nimi śledzić wzrokiem.
Aha, jeszcze wracając do dyspazji. Jak skończyla 2 miesiące ponownie widział ją ortopeda, ale inny, i powiedzial ze bioderka są bardzo ładne. Pytałam, czy to jeszcze trzeba kontrolowac, ale zaprzeczyl. Pomacał jej tez kręgosłup, zdaje sie ze głównie w górnym odcinku, i nie miał zastrzeżeń.
A w ogóle to mnie zastanawia skąd jest przekonanie, ze najlepsza pozycja dla takiego dziecka to leżenie płasko w łóżeczku/na podłodze/wózku. Bo chyba to jest traktowane jako najwłaściwsze, prawda? A przecież maluch w brzuchu nie leży płasko, też jest wygięty jak paragraf i często w pionie. co prawda wszystko to razem trochę jakby w stanie nieważkości i pewnie bez przeciazen.No ale jak juz opusci to przytulne miejsce to nagle od razu kaza mu leżec płasko, a to przecież nie zapewnia tego fizjologicznego C? Nieprawdaż? Muszę przyznać, że jestem tym wszystkim mocno skołowana. A w ogóle to jestem bardzo ciekawa, co ludzie robili ze swoimi dziecmi zanim nastała cywilizacja i jeszcze posiadali instynkt i wiedzieli co robic. Te ich dzieci cały czas leżały? Chyba poszukam jakiegos antropologa, który mi tę kwestię wyjaśni.

visenna2
18-05-2008, 17:34
Moje obserwacje nic tu nie wniosą mądrego bo zaczęłam nosić dziecko 8miesięczne, nawet jak się krzywiła i nosiłam ją po 6 godzin dziennie to zupełnie jej to nie zaszkodziło.
Jako noworodek i mały niemowlak Młoda była noszona w pionie na rękach, strasznie ulewała. Miała asymetrię bioder, spowodowaną układaniem na boku (takie układanie nawiasem mówiąc zostało zalecone przez rehabilitanta, ortopeda bardzo był przeciwny takim pomysłom). Ponadto leżąc w łóżeczku układała się w kształt "c", i najchętniej odwracała główkę w jedną stronę. Przyznam że jak ją nosiłam na rękach robiłam to byle jak, zwłaszcza jak musiałam ją nosić po 3 godziny w nocy. Nie zwracałam uwagi na to czy nie jest zgięta (i często była zgięta w precelek, bo trzymałam ją tylko jedną ręką za pupę. Z tych wszystkich rzeczy wyrosła sama (z wyjątkiem asymetrii bioder, którą trzeba było korygowac szerokim pieluchowaniem i układaniem na brzuchu).
Być może gdybym zaczęła używać wtedy chusty i robiłabym to niewłaściwie, problem by sie nasilił.
Mnie jakoś nie przeraża pionizowanie noworodków, szczerze mówiąc po przejściach z asymetrią bioder, od kiedy zorientowałam się jak łatwo jest te biodra popsuć, bardziej się skłaniam do noszenia w pionie. Po prostu sądzę że trzeba uważać jak się wiąże, nie za luźno (żeby dzieć się nie krzywił) i nie za ciasno (żeby nie unieruchomić go całkiem na sztywno).

anke
18-05-2008, 21:56
dziuba a czy Twoja Natasza nie ma skłonności do asymetrii? Moja Dominika też miała tendencje do patrzenia w jedną stronę i często układała się w C. byliśmy z nią w poradni rehabilitacyjnej i okazało się, że ma lekką asymetrię i WNM i teraz chodzimy na rehabilitację. pytałam lekarkę i rehabilitantkę o noszenie w chuście w pozycji pionowej i obie zgodnie powiedziały, żeby trochę się z tym wstrzymać dopóki dziecko nie "złapie osi". uważam, że noszenie w chuście jest cudowne, ale właśnie ze względu na tę asymetrię postanowiliśmy z chustą jeszcze trochę zaczekać.

Bogusia
19-05-2008, 08:46
JA nosiłam mało .Od urodzenia w Bebelulu - ale też nie często na jakieś wyjścia do sąsiadki , po sklepie - w pozycji kołyski . JAk mały był za duży do kołyski a nie miałąm odwagi na biodrze to nie nosiłam . Od 5 miesiąca na biodrze - ale to też spacery ale raczej z wózkiem , na krótkie wyjścia. Potem był za ciężki , zaczął siedzieć zaczęłam szukać ... poznałąm grono chustomam , uszyłam MT- 9 miesięcy , teraz jak MAciuś ma rok mam wiązankę .

Byłam za tym ze drugie będę nosiła tylko w chuście ,ale dzięki waszym spostrzeżeniom wiem że chusta jest potrzebna , ale jako dodatek - należy po prostu obserwować swoje dziecko i dać mu się rozwijać . na macie , w wózku i chuście :)

Maciuś był zdrowy i nieprawidłowości nie zauważyłam.

monjan
19-05-2008, 10:00
dziekuje za watek!bardzo przydatny

co prawda problme mnie nie dostyczy-nosiłam Stefka od 2mc w ppzycji kołyski, od 4 w 2XX(nie lubił skrepowania rąk, sama uczyłam sie motac, nie było wtedy warsztatów, ale nosiłam "intuicyjnie"-jak dziecko nie chciał, wyjmowałam
dla mnie chusta to alternatywa dla noszenia, na wyjścia czasem(ale mam tez wózek), po domu jak cos musze zrobić a leżaczek czy mata odpadała

bez przesady, nie nalezy demonizować chusty czy pionizowania
mysle ze ZeADA ZŁOTEGO ŚRODKA jest tu jak najbardziej na miejscu-nie nalezy przeginać w żadną stronę

A watek bede sledzic, bo na wykładach tez mowilam o noszeniu i czuje sie odpowiedzialna za swoje słowa-na szcescie mowilam o konsultacjach z lekarzem:)

A swoją droga takie badania wsrod dzieci chustowych mogłyby byc ciekawe...

Agnen
19-05-2008, 10:04
dziuba, możesz to skonsultować, ale ja myślę że dzieci ok. 3-4 mies. tak mają i już (

Skoki
19-05-2008, 10:36
Nie mam czasu niestety czytac calego watku, ale nie uwazacie, ze dziecko, ktore przez 2h ciurkiem jest unieruchomione, ma prawo zaczac sie wiercic, wyciagac raczki, przekrzywiac sie na jedna strone? Prawdopodobnie zalezna od tego, jak poly chusty sa ulozone?


Moze ono po prostu chce, zeby je troche z chusty wyjac, bo to w koncu troche nudno tak nonstop w chuscie siedziec. I wszystko moze scierpnac.

Wy potraficie w jednej pozycji wytrzymac 2h? Bo ja nie.

sylwik
19-05-2008, 10:46
Doroslemu w chuscie generalnie byloby niewygodnie chyba..... i nie ma co w ten sposob porownywac.
Ja starsza nosilam wiele godzin dziennie, poprostu na rekach. Glownie pionowo (poziomo odradzila mi pani ortopeda po pierwszym usg).
Mlodsza nosilam w chuscie wiele godzin dziennie (nie ciurkiem) i gdybym nie robila tego w chuscie nosilabym na rekach.
Obie moje dziewczyny mialy problemy z trawieniem, nie mozna bylo im pomoc, jedyne co przynosilo im ulge (nie do konca)to noszenie, ruch, przytulanie. A jesli moglam im w ten sposob ulzyc to to robilam.
Mlodsza nawet problemy z brzuzkiem miala wieksze niz starsza a jednak, dzieki chuscie latwiej je znieslismy.
pozdrawiam
sylwia

dziuba
20-05-2008, 14:38
anke, nie wiem czy ma slonnosc. W 6tyg pediatra nic takiego nie zauwazyl, ani w 8 ortopeda. Ide w przyszlym tygodniu do lekarza to zapytam, czy nie ma jakichs oznak asymetrii.

yena
20-05-2008, 19:13
Pod wpływem tego wątku na ostatniej wizycie lekarskiej zapytałam lekarkę, czy moje dziecko jest symetryczne i wyjaśniłam, czemu pytam. Kobieta popatrzyła na mnie jak na wariata, powiedziała, że noszenie w chuście nie może się przyczynić do asymetrii, że sama nosiła dwójkę swoich dzieci, że wynikają z tego same dobre rzeczy, i że przypadki asymetrii nie są czymś powszechnym. Spytałam, bo Tosia też się przechylała w jedną stronę, ale tylko w kółkowej, gdy miałam problem z dociągnięciem góry. Myślę, że nie ma co panikować.

reni
20-11-2008, 00:00
a można prosi likn do tego wątku o rehabilitacji małgosi kap78 bo nie moge znalezv

petisu
20-11-2008, 00:09
dziuba-jestem jakby antropolog. Dzieci w czasach dawniejszych od zawsze noszone były i nie odkłądane praktycznie nigdy. Inaczej coś by je mogło zjeśc. Stąd z resztą zupełnie naturalna dziecięca potrzeba do bycia na rękach i "wymuszanie" ;) tego płaczem. Dzieci nie wiedzą, ze niedzwiedz już ich nie zje. :)
Skoki-dziecko w chuście nie jest nieruchome. :) W dobrze zawiązanej oczywiście. :)