PDA

Zobacz pełną wersję : CH Arkadia ??



martyna
15-03-2008, 18:18
Dziś widziałam mamę z dzieckiem w niebieskiej chuście w CH Arkadia.
Może ta mama tu jest??? :)

pozdrawiam

niezapominajka
28-03-2008, 18:34
hej to ja byłam z małżem i Frankiem

mart
28-03-2008, 18:36
iza, z frankiem do arkadii - fuuuuj! :lol: :lol: :lol: :lol:

martyna
28-03-2008, 23:37
Ooooo jak miło spotkać kogoś z forum nawet "niezauważenie":)

Pozdrawiamy Was!!! :hello:

serafinka
29-03-2008, 00:46
mart a dlaczego nie mozna do arkadii- ja nie mam z kim zostawiać małego - muszę go wszędzie zabierać ze soba

dominik_a
29-03-2008, 17:30
My tez z Iwem wszedzie podrozujemy.
Jezeli dziecko nie wykazuje oznak niecheci i tp, to czemu nie?
Oczywiscie nie mowimy o kilkugodzinnym turne po butikach :lol:

A poza tym wg continuum dziecko powinno uczestniczyc w zyciu rodzicow :wink:

mart
30-03-2008, 20:23
już dawno chciałam to napisać ale jakoś się nie składało ale teraz jest okazja.

my jeszcze przed narodzeniem magdy podjęliśmy wspólnie decyzję, że nie będziemy jej zabierać przez pierwszych kilka lat życia do dużych sklepów, centrów handlowych, supermarketów. wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że będziemy nosić i jak chusta działa na dziecko.

dużo tu na forum piszemy o tym, żeby nie nosić dzieci przodem do świata, bo nie poradzi sobie z przetworzeniem tak dużej ilości bodźców i że nie będzie miało możliwości odcięcia się od nich, przez np. wtulenie w rodzica.

dla mnie miejscem, gdzie ilość bodźców jest absolutnie maksymalna i na granicy tolerancji mojego dorosłego organizmu to właśnie duże sklepy i centra.
hałas, muzyka, kolory, ruch, ilość ludzi, pośpiech, sztuczne oświetlenie, niesprzyjający mikroklimat (zwykle suche powietrze), zapachy - można pisać bez końca. ja wytrzymuję w galeriach typu arkadia góra 2h i to tylko jeśli naprawdę muszę zrobić tam zakupy. jeśli tak działa mój organizm, to wolę nie myśleć, co działoby się z organizmem Magdalenki. Widziałam tysiące razy niemowlęta w wózkach, w godzinach popołudniowych lub wieczornych w arkadii - dzieci z podkrążonymi oczami, przegrzane ubraniem, przestymulowane i zwykle na granicy płaczu. Wtedy powiedziałam sobie, że ja do takiego stanu dziecka nie będę doprowadzać.

istnieje wśród niektórych neurologów pogląd (z którym zgadzam się w 100%), że dziecku do 3 roku życia nie należy pozwalać na oglądanie telewizji, zwłaszcza tej "normalnej" z reklamami czy dynamicznymi kreskówkami. Dzieci tych obrazów nie są w stanie przetworzyć, nie rozumieją ich i jedyne, co je w tym pociąga to ruch na ekranie a nie warstwa znaczeniowa czy wizualna.
Dla mnie analogicznie jest wystawienie dziecka na stymulację w centrum handlowym. W czasach nagminnego diagnozowania adhd warto się wg mnie nad tą kwestią zastanowić.

Drugim aspektem jest to, że chcielibyśmy uniknąć zaawansowanego dziecięcego konsumpcjonizmu i nie być histerią zmuszanym do kupowania kolejnych pluszaków, o których istnieniu dziecko zapomina po tygodniu.

serafinka
30-03-2008, 23:29
o tak!!!! Mart zgadzam sie w 100% ale jest zawsze jakieś ale.....


czasami inaczej sie nie da

nie mamy blisko dzadków ( najbliższy w Zakopanym)


mauż nie bywa w domu nawet przez 4-5-6 dni ( czasami wpada na kilka godz w środku nocy) sąsiedzi bardzo starzy ( taki blok samych staruszków) i ledwie sami chodza z tymi swoimi laseczkami no i poprostu nie zawsze uda mi sie zrobić zapasy i sa rózne nagłe potrzeby....bardzo ubolewam nad tym że muszę małego ciagnąc ze sobą wtakie miejsca ( staram się wybierać pory okołopołudniowe gdy jest mniej gwarno) ale muzyka w Arkadi to porazka przypuszczam że głosność dawno przekroczyła dopuszczalne normy

mart
31-03-2008, 10:41
serafinka, pewnie, że nie zawsze się da - ale chodzi o świadomość :D

może jeśli możesz, przenieś ciężar zakupów na lokalne sklepy a nie supermarket skoro i tak musisz czasem pojechać do arkadii w celach zapewne nie-spożywczych.

niezapominajka
31-03-2008, 11:49
ha faktycznie unikamy dużych sklepów ale czasami się nie da takie życie ale spacerów po arkadii w formie relaksu nie uprawiamy :D spokojnie

mamazo
02-04-2008, 08:46
Mart!
Nam się udało. Nasza Zocha (2 lata i 9 mies.) nie urządza histerii o pluszaka, ani w ogóle o nic innego. Zakupy z nią to przyjemność. W lokalnym sklepiku wie, że może wybrać tylko jedną rzecz: chrupki kukurydziane, rogalik, groszek ptysiowy, albo lizak. (w życiu do tej pory zjadła 2 lizaki, słownie dwa) I spoko. Byłam z nią kilka razy w arkadii na zakupach spożywcxzych, mamy rzut beretem, a inaczej się nie dało. Jechała zadowolona w koszyku, trzymała różne rzeczy, wrzucałą do koszyka.

serafinka
02-04-2008, 12:42
tylko pozazdroscic!!!!!!!!!!!!! no nie wiem czy mnie tak sie uda z Broszkiem, ja cieszę się wszystkim co on robi i to mnie może zgubić....

mart
02-04-2008, 13:31
mamazo, dzięki!
nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna za tę opowieść :D

mama_na_szóstkę
02-04-2008, 16:04
ja powiem tak - z pierwszym dzieckiem trzymaliśmy fason: zero supermarketów, telewizji i wielu innych niezdrowych rzeczy. przy drugim ograniczenia się zmieniły - rozszerzyły się granice ;) przy trzecim róznie bywa w zależności od potrzeby (najczęściej starszaki zakupują z tatą). obym nie powiedziała tego w złą godzinę - starszaki bardzo pomagają w robieniu zakupów. histerie może dwie się zdarzyły o jajko-niespodziankę, resztę artkułów, które koniecznie chcieli dało się wytłumaczyć.
tak sobie myślę, ze zdrowy rozsądek i umiar jest tu potrzebny, jak we wszystkim. nie chcę tez ograniczać do zera dzieciom dostępu do miejsc, gdzie sami bywamy (chodzą na pocztę, do banku, do skarbówki czy sądu) . w ten sposób uczymy ich samodzielności, zaradności i pokazujemy włąsnym przykładem, ze nie musimy mieć wszystkiego - kupujemy tylko to, co jest potrzebne. czasami w miarę mozliwości szalejemy, ale też z rozsądkiem :)

mart
02-04-2008, 16:28
chodzą na pocztę, do banku, do skarbówki czy sądu

u nas to samo.
uczymy się życia:)))))

Langel
09-04-2008, 11:04
dla mnie miejscem, gdzie ilość bodźców jest absolutnie maksymalna i na granicy tolerancji mojego dorosłego organizmu to właśnie duże sklepy i centra.
hałas, muzyka, kolory, ruch, ilość ludzi, pośpiech, sztuczne oświetlenie, niesprzyjający mikroklimat (zwykle suche powietrze), zapachy - można pisać bez końca. ja wytrzymuję w galeriach typu arkadia góra 2h i to tylko jeśli naprawdę muszę zrobić tam zakupy. jeśli tak działa mój organizm, to wolę nie myśleć, co działoby się z organizmem Magdalenki.
Mart, podpisuje się pod tym dwiema łapkami :D też "odchorowuję" cięzko wizyty w centrach handlowych czy supermarketach. Na szczeście mam o tyle dobrą sytuację, że synka mogę zostawić u rodziców czy teściów. Gdybym nie miała ich blisko zostawiałabym małża z Sebkiemi jechałabym sama.
Tym bardziej, że mój synek jest dzieckiem nadwyraz wrażliwym i nieznoszącym wszelkich hałasów, ostrego światła (mnie też męczą jarzeniówy w supermarketach) i nadmiaru bodźców.
Nie chcę przez to powiedzieć, że mam zamiar trzymać dziecko pod tzw. kloszem, ale w miarę możliwosci zaoszczędzić mu męczących doznań.


[quote="mart":2qf29qvl] Drugim aspektem jest to, że chcielibyśmy uniknąć zaawansowanego dziecięcego konsumpcjonizmu i nie być histerią zmuszanym do kupowania kolejnych pluszaków, o których istnieniu dziecko zapomina po tygodniu.