truscaffka
10-08-2009, 16:07
słuchajcie, z wojaży wróciłam, nikogo chustowego nie spotkałam, dopiero 100 km przed domem, na parkingu przy A2 wypatrzyłam mamę z mojego miasta w hopku, ale tak to w beskidach posucha.
za to spotkałam rodziców w nosidełkach-wisaidełkach oczywiście, patrzących na mnie porozumiewawczym wzrokiem na zasadzie "my, aktywni rodzice bez wózka" :D
normalnie widok nosideł mnie nie bulwersuje jakoś, wiem, że najczęściej decyzja o zakupie takiego wisiadła wynika z niewiedzy i tyle. O ile dzieć jest plecami do świata, to ok.
Ale to co zobaczyłam w Żywcu spowodowało, że wymiękłam.
Jakiś tatuś włożył sobie dziecko do nosidełka na plecy i plecami do siebie. Dziecko na oko kilkumiesięczne było, bez nakycia głowy, takie jeszcze odchylone od tych pleców, no smętnie wisiało tak, że po raz pierwszy miałam ochote dopaść do tych rodziców i im zerwać z pleców to narzędzie tortur. A tatuś jeszcze szedł i się bujał na boki i to dziecko jak taka szMaciana lalka na tych plecach, no serce i żołądek się ściskał... Nawet im pstryknęłam foty aparatem w telefonie ale nie wiem jak się cholerstwo przenosi na fotosika, pokombinuję wieczorem to może tu wkleję.
Tak się musiałam tu uzewnętrznić, bo mnie siekło z wrażenia.
za to spotkałam rodziców w nosidełkach-wisaidełkach oczywiście, patrzących na mnie porozumiewawczym wzrokiem na zasadzie "my, aktywni rodzice bez wózka" :D
normalnie widok nosideł mnie nie bulwersuje jakoś, wiem, że najczęściej decyzja o zakupie takiego wisiadła wynika z niewiedzy i tyle. O ile dzieć jest plecami do świata, to ok.
Ale to co zobaczyłam w Żywcu spowodowało, że wymiękłam.
Jakiś tatuś włożył sobie dziecko do nosidełka na plecy i plecami do siebie. Dziecko na oko kilkumiesięczne było, bez nakycia głowy, takie jeszcze odchylone od tych pleców, no smętnie wisiało tak, że po raz pierwszy miałam ochote dopaść do tych rodziców i im zerwać z pleców to narzędzie tortur. A tatuś jeszcze szedł i się bujał na boki i to dziecko jak taka szMaciana lalka na tych plecach, no serce i żołądek się ściskał... Nawet im pstryknęłam foty aparatem w telefonie ale nie wiem jak się cholerstwo przenosi na fotosika, pokombinuję wieczorem to może tu wkleję.
Tak się musiałam tu uzewnętrznić, bo mnie siekło z wrażenia.