nudka
06-03-2008, 17:04
Wreszcie znalazłam chwilkę...
Mam na imię Kamila i jestem z Lublina. Jestem mamą 2 fantastycznych facetów. Szymon ma już 7 lat, a Franio 2,5 miesiąca.
Czasami próbuję sobie przypomnieć jak poznałam chusty....ten pierwszy raz. Nie jestem pewna, ale chyba kiedyś w tv zobaczyłam jakąś kółkową, a może poucha i najważniejsze wtedy dla mnie było to, że kobitka miała taką samą torebkę:)
Potem widziałam chusty tu i tam (w tv) i byłam do nich nastawiona raczej sceptycznie - kojarzyłam je z afrykańska wioską.
A potem urodziłam Franka, czytałam forum ciążowe i raz na jakiś czas pojawiał sie temat chust. Z rozbudzoną ciekawością zaczęłam szperać w necie. Trafiłam na forum na gazecie i juz musiałam tam zaglądać codziennie. Zaskoczyło mnie, że tyle można napisać o kawałku materiału. Zaczęłam wsiąkać. Potem poznawanie różnych firm i modeli. Nowy błysk w oczach. Muszę mieć chustę!
Jak, gdzie?
Najlepiej skrzyknąć jakieś bardziej doświadczone mamy, coby pokazały.
Udało się 21.01. Donka przyjechała ze swoim stosikiem i kilka mam lubelskich. Wieczorem nie mogłam zasnąć. Następnego dnia postanowiłam zakupić ulli lub Inkę. Dogadywałam się z dziewczyną, która jeszcze przysłała mi zdjęcie Lilka( do przemyślenie) i zakochałam sie w tym lilku bez pamięci.
Od tamtej pory nosimy się w chuście.
Wózek na balkonie mchem porasta. Musze odganiać gołębie, bo chcą w nim gniazdo uwić (a może już uwiły?!)
Franio kocha chustę tak samo jak ja. Nigdy jeszcze nie płakał, nawet nie bardzo sie budzi póki jest noszony.
Chusta stworzyła mam nowe możliwości, wiele możliwości.
Jestem już zakochana i miłość ta nie przeminie. Oczywiście marzę teraz o powiększaniu kolekcji i powolutku się przymierzamy do nowych chust a w lecie do MT.
Jak na razie mój wkład w propagowanie idei na ziemiach lubelskich ogranicza się tylko do pokazywania na ulicach, ale niebawem ma sie to zmienić i mam marzenie, że pewnego dnia będę spotykała inne chustowe mamusie na spacerkach.
Mam na imię Kamila i jestem z Lublina. Jestem mamą 2 fantastycznych facetów. Szymon ma już 7 lat, a Franio 2,5 miesiąca.
Czasami próbuję sobie przypomnieć jak poznałam chusty....ten pierwszy raz. Nie jestem pewna, ale chyba kiedyś w tv zobaczyłam jakąś kółkową, a może poucha i najważniejsze wtedy dla mnie było to, że kobitka miała taką samą torebkę:)
Potem widziałam chusty tu i tam (w tv) i byłam do nich nastawiona raczej sceptycznie - kojarzyłam je z afrykańska wioską.
A potem urodziłam Franka, czytałam forum ciążowe i raz na jakiś czas pojawiał sie temat chust. Z rozbudzoną ciekawością zaczęłam szperać w necie. Trafiłam na forum na gazecie i juz musiałam tam zaglądać codziennie. Zaskoczyło mnie, że tyle można napisać o kawałku materiału. Zaczęłam wsiąkać. Potem poznawanie różnych firm i modeli. Nowy błysk w oczach. Muszę mieć chustę!
Jak, gdzie?
Najlepiej skrzyknąć jakieś bardziej doświadczone mamy, coby pokazały.
Udało się 21.01. Donka przyjechała ze swoim stosikiem i kilka mam lubelskich. Wieczorem nie mogłam zasnąć. Następnego dnia postanowiłam zakupić ulli lub Inkę. Dogadywałam się z dziewczyną, która jeszcze przysłała mi zdjęcie Lilka( do przemyślenie) i zakochałam sie w tym lilku bez pamięci.
Od tamtej pory nosimy się w chuście.
Wózek na balkonie mchem porasta. Musze odganiać gołębie, bo chcą w nim gniazdo uwić (a może już uwiły?!)
Franio kocha chustę tak samo jak ja. Nigdy jeszcze nie płakał, nawet nie bardzo sie budzi póki jest noszony.
Chusta stworzyła mam nowe możliwości, wiele możliwości.
Jestem już zakochana i miłość ta nie przeminie. Oczywiście marzę teraz o powiększaniu kolekcji i powolutku się przymierzamy do nowych chust a w lecie do MT.
Jak na razie mój wkład w propagowanie idei na ziemiach lubelskich ogranicza się tylko do pokazywania na ulicach, ale niebawem ma sie to zmienić i mam marzenie, że pewnego dnia będę spotykała inne chustowe mamusie na spacerkach.